Harry strzelał po całym salonie, to tu, to tam, w sumie na ślepo, po kanapach, i różnych podejrzanych meblach, aż w końcu się wypstrykał Coltem z kul. O czym nie wiedział... dwa, z pięciu wystrzelonych pocisków, przeleciały całkiem blisko typa za kanapą.
Jeff zaczął rozwalać kolbą karabinu okno... co oczywiście zaalarmowało gościa chowającego się za kanapą...
- Rzuć broń! - Krzyknął Moore. Ale typek ani o tym myślał, rzucając się niemal szczupakiem do kuchni... Jeff więc strzelił, choć za późno. Poprawił za to po chwili raz jeszcze, prowizorycznie po ścianie, za jaką zniknął latynos z rewolwerem.
Podobnie było u Piotra. Rozwalanie szyby i okna, celem wejścia do środka... a tu odgłosy innego rozwalanego okna, i chyba Jeff w nim widoczny, a tu nagle ktoś spindalający zza kanapy do kuchni, widoczny ledwie na chwilę. Pyotr też wywalił z karabinu, ale w sumie za późno.
- Odpierdolcie się!! Puta madre, jeden i drugi! - Wrzask, zza kuchennej ściany(?), i jedynie na moment wystawiona zza jej rogu dłoń z rewolwerem, i blam! Blam! Dwie kule do Jeffa, i blam! Blam! Dwie w stronę Pyotra. Wszystkie niecelne, ale dosyć zniechęcające do dalszego wdzierania się oknami?
mapka
-----------
Wybicie okien, to nie takie chop-siup, podwójne szyby i te sprawy, walenie kolbą to nie sekundka i po sprawie, ale ich... kilka xP Jeśli chcecie, to teraz w sumie moglibyście w końcu tymi oknami włazić, no chyba, żeby... :P
No i wypadałiby kończyć, termin do jutra?