03-07-2023, 03:15
|
#101 |
| Oblany zimnym potem na widok lufy w niego wymierzonej Nate tylko pisnął, odruchowo unosząc dłonie w górę w pokojowym geście, zburzonym nieco palcami kurczowo zaciśniętymi na rękojeści noża. Całe szczęście, że Tim chociaż pozostawał obecnie w dosyć luźnej relacji z własnymi funkcjami poznawczymi, rozpoznał go jako przyjazną twarz i nie pociągnął za spust.
— T-to ja — Nathaniel wydukał przytakująco na bezdechu.
Jedno zerknięcie na dymiącą radiostację wystarczyło, by stwierdzić że nie nadawała się do użytku, ale czy ten zabieg był celowy pozostawało zagadką. Stan, w jakim był Tim nie napawał nadzieją i chociaż chwilowo nie stanowił zagrożenia, nie oznaczało to że takim się nie stanie, jeśli zdecyduje się na podpisanie cyrografu, by ocalić swoją rodzinę.
— To ja — Nate powtórzył półszeptem, ruszając z miejsca ostrożnym krokiem. Szare spojrzenie osiadło na Timie, lecz zjeżdżało co jakiś czas w stronę upuszczonego na podłogę rewolweru, kuszącego lepszą iluzją bezpieczeństwa niż nóż w garści. — Dziewczyny są na dole, byłem z nimi przed chwilą. Są w pokoju Evy. Nic im nie jest, Tim. Są bezpieczne. Zamknąłem drzwi do kuchni. Słyszysz? Nic im nie jest.
Nathaniel słabo nadawał się do gaszenia pożaru, jakimi były załamania nerwowe i ograniczył się tylko do podkreślenia bezpieczeństwa kobiet spokojnie wyważonym tonem - a przynajmniej na tyle wyważonym, na ile było go stać. Z każdą sylabą stąpając coraz bliżej Tima i broni na podłodze, stąpając ostrożnie jakby podchodząc drapieżnika mogącego w każdej chwili rzucić się w jego stronę w nagłym ataku.
— Wszystko będzie dobrze — wyszeptał pusty frazes, pochylając się i wyciągając dłoń po rewolwer.
|
| |