Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2023, 12:29   #66
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Ekhm…- chrząknął Salomon zwracając uwagę wszystkich poza rozjuszoną druidką. Thulzssa, Verryn i Itkovian dostrzegli kątem oka jak Obsraniec i Brzydal powoli przekroczyli próg komnaty
-Spokojnie. Moja siostra tak bardzo się o mnie martwi, że emocje trochę ją przerosły…- Płomyk zwrócił się do stworów zmuszając się do sztucznego uśmiechu. Obserwatorzy pozostali przy drzwiach.
-Chyba źle rozpoczęliśmy naszą znajomość. Zacznijmy od nowa- rzekł do druidki niespodziewanie wyciągając dłoń w jej stronę -Jestem Dario, ale przyjaciele i bliscy mówią mi Płomyk. Może chciałabyś dołączyć do tego zacnego grona?- zapytał kobietę.
Druidka rzuciła pałkę w kąt pokoju wzięła głęboki oddech wyrwała Salomonową flaszkę alkoholu pociągnęła długi łyk po czym, wyraźnie uspokojona uchwyciła przedramię krasnoluda
- Tenia Chmielna druidka i berserkerka w służbie Wielkiej Matki Chuntei, bracie Płomyku odkąd ostatni raz się widzieliśmy przez to, że byłam wilczycą, nauczyłem się walczyć jak północni szaleńcy-wojownicy. Ten czarownik, który mnie przeklął był Malarytą. Ich śmierdzący kult szaleje na powierzchni i morduje elfy, zabili i zgwałcili moją przyjaciółkę i ukryli się w starej warowni. Przepraszam, że cię obraziłam braciszku, nie chcę rozkazywać ci ani ustawiać twojego życia po prostu mam mało cierpliwości, bo chcę dopaść szalonych kultystów. Zemścić się za bycie wilczycą dlatego mi się tak spieszy, cóż zawsze się kłóciliśmy braciszku, po prostu kocham cię i martwię się o ciebie - Uśmiechnęła się i puściła do krasnoluda oko. Część jej gadaniny była na rzecz dwóch Spektatorów, ale przeprosiny brzmiały szczerze. Łatwo jej było udawać kłótnie rodzeństwa, bo miała w takim zachowaniu lata doświadczenia. Wyobraziła sobie po prostu, że rozmawia ze swoim młodszym bratem.
-Nie chowam urazy- odrzekł brodacz -Rozumiem, że cała sytuacja jest mocno stresująca zarówno dla was jak i dla mnie. Proponuję usiąść, wziąć kilka długich wdechów, oraz coś zjeść i pomówić o najbliższej przyszłości. Na spokojnie i bez nerwów. Czy to nie brzmi jak dobry plan?- zapytał z promienistym uśmiechem.
-Jest pewne rozwiązanie, ty chcesz wyruszyć na powierzchnię i szukać przygód, a my szukamy sojuszników- zaczął Itkovian -Idziemy do Krwawej Twierdzy, tam czeka nas walka z Malarytami i pradawnym złem. Każda pomoc się przyda, a zwłaszcza zabawka plująca ogniem. Co ty na to?-zapytał uśmiechając się od ucha do ucha, wyciągając dłoń w stronę Płomyka.
Druidka pokiwała głową i rozsiadła się na ziemi wyjmując swoje mierne zapasy, żeby podzielić się nimi z krasnoludem obrażartym cebulom i potwornymi braćmi postanowiła, że teraz pora, aby pomilczała dając się innym wypowiedzieć.
-Oh…- krasnolud zdawał się być zaskoczony propozycją wojownika -Ja… to naprawdę miłe… tyle tylko, że trudno wam będzie opuścić Podmrok w moim towarzystwie…- był ewidentnie rozgoryczony tym problemem -Na prawdę bardzo bym chciał… ale jak już wspomniałem droga powrotna wiedzie przez strażnicę a pozostałe drogi mogą znajdować się wiele mil stąd…- odparł -Chyba… no chyba, że pomożecie mi dostać się do środka tak by moi współplemieńcy mnie nie zauważyli. Tyle, że to duże ryzyko a całe przedsięwzięcie będzie wymagało solidnego planu…- ostrzegł ich lojalnie.
- To by było najlepsze wyjście - Verryn skinął głową - ale w tym momencie nie bardzo wiem, jak mielibyśmy cię przemycić przez strażnicę. Zapewne trzeba by, w jakiś sposób, odwrócić ich uwagę... -
-Przyprowadźmy tych dwóch- wojak skinął głową w stronę Obsrańca i Brzydala -Odwrócenie uwagi masz gwarantowane- wojak uśmiechnął się szyderczo.
-To by było niegodne. Wbrew pozorom to biedne i samotne stworzenia. Kusznicy naszpikowali by ich bełtami nim ktokolwiek zdążyłby pojąć jak tragicznymi nieszczęśnikami są…- krasnolud spojrzał na Spektatorów z politowaniem.
-Jeśli dacie mi odrobinę czasu to może obmyślę jakiś plan. Jednak nim wrócę będę musiał poprosić was o jeszcze jedną przysługę…- wziął głęboki wdech jak gdyby obawiał się by nie nadwyrężać dobroci nowych znajomków.
-Kiedy badałem te korytarze wyżej natrafiłem na bliźniacze pomieszczenie. Tamto jednak nie było zabezpieczone jak to, w którym obecnie jesteśmy. Natrafiłem tam na grupę grimloków. Próbowałem się wycofać po cichu ale zahaczyłem wężem mego miotacza i spanikowałem. Uciekłem, ale niestety zgubiłem element zapalnika. Bez tego mój wynalazek jest nic nie wart. Z nim natomiast mogę stanowić realne wsparcie w trakcie batalii z większą liczbą wrogów…- spoglądał kolejno na każdego z awanturników próbując wybadać ich stosunek do tego co mówił -Gdybyśmy to odnaleźli to…-

-To mógłbyś puścić z dymem niejednego malarytę…- dokończył za niego Salomon. Płomyk pstryknął palcami potwierdzając ten scenariusz.
-Jeśli odmówicie to oczywiście zrozumiem. Jeden czy dwa grimloki to żadne wyzwanie dla doświadczonych najemników, ale cała grupa może być niebezpieczna…- pozostawił wymowną ciszę, aby dać nowym znajomkom czas do namysłu i odpowiedzi.
- Zgadzam się z tym, żeby nie narażać braci. Płomyk nam tłumaczył, że magia, która ich tu sprowadziła, nie pozwoli im opuścić posterunku, a nie chcę, żeby im się coś stało tylko dlatego, że nie są humanoidami, bo przypominają mi mojego dzieciaka - Druidka nie powiedziała głośno, że do niedawna sama rozważała podobną taktykę.
- Co do twojej prośby Płomyku ja życzę ci jak najlepiej, ale sądzę, że powinniśmy odmówić zgodziłam się na tę misję nie dla pieniędzy, ale dlatego, że nie chce, aby ostoja krasnoludów padła pod naporem sił z Podmroku które zyskałby umocnienie na powierzchni, aby nękać region. Nie mówię, że twoja pomoc czy działający ognio pluj nie byłby przydatny, ale gigant lodowy nawet pojedynczy i pijany w cztery dupy jednak bardziej się nam przysłuży… Szczerze mówiąc nie chcę ryzykować walki z jakimś Podmrocznym czymś czy wchodzenia do sekretnego tunelu gdzie nie wiemy co się czai - Druidka wzruszyła ramionami podsumowując dodała:
- Nie mam pomysłu na przemycenie Płomyka jeżeli wy macie to pomogę, wolałabym po prostu wrócić do warowni z kluczami, odebrać nagrodę, kupić zapasy i ruszyć na wroga, a potem rozwiązać zagrożenie tej wiecznej zimy i bytu, który za tym stoi. Dobrze ci życzę Płomyku, co złego to nie ja, ale jak na mój gust dość już tego błąkania się po Podmroku… Oczywiście, możecie mnie przegłosować - Tym razem ton głosu Chmielnej był o wiele bardziej spolegliwy i spokojny, nawet radosny.
-Nie mówiłem przecież poważnie- wojak zrobił minę jakby zrobił właśnie coś złego.- A teraz tak na poważnie uważam, że powinniśmy pójść. Każda pomoc się nam przyda, a to znajdziemy przysłuży nam się choćby do kupna zapasów. Przysłużymy się także garnizonowi, pozbywając się tych stworów. A myślę, że z pomocą naszych nowo poznanych ziomków, to będzie po prostu spacerek, nikt nie powiedział, że będziemy musieli walczyć.- wojak wyraził swoją opinię.
Thulzssa stał oparty o ścianę i przysłuchiwał się zabawnej wymianie zdań towarzyszy z “rozwijającym skrzydła” krasnoludem. Bard oczywiście przedstawił się w tym samym momencie, kiedy reszta postanowiła podać swoje imiona. Przez chwilę liczył, że Tenia rzeczywiście trzepnie brodacza w łeb i będzie mógł sobie popatrzeć jak oboje biją się po pyskach, ale niestety nagle im się to odwidziało i zaczęli przepraszać się wzajemnie do tego stopnia, że bardowi niemal zrobiło się mdło.
- Prędzej, czy później będziemy muśśsieli zacząć cośś zarabiać, bo za darmo to tylko w pyssk można dostać, a i to nieczęsssto. Sssprzęt się ssam nie zakonserwuje, żołądek nie napełni. Już nie wssspominając, że powoli zacznie nam dosskwierać brak zaklętego oręża. Ten śśluz, który spotkaliśmy to istota, która rozpuszszcza wszyssstko co wejdzie z nią w kontakt. Tylko magiczne przedmioty sssą w sstanie się oprzeć czemuśś takiemu. - wyjaśnił najprościej jak potrafił. - Rozumiem, że nie możeszsz po prostu napissać im lissstu, że nie maszsz zamiaru wrócić? Pewnie jakieśś waszsze zassady każą im ciebie szszukać, co? - zapytał krasnoluda spoglądając na niego przenikliwie swoimi wężowymi oczyma. - W tej kwessti zgadzam śsię z Tenią. Duże ryzyko, a nagroda jesst tak naprawdę znakiem zapytania. Nawet jeśśli znajdziemy ten element to wydosstanie się z tobą pod czujnym okiem twoich pobratymców jesst mało prawdopodobne. - podsumował.
-Rozumiem…- rzekł krasnolud ze smutkiem w głosie. -Tak czy siak pomogliście mi wyjść z tej kabały, jestem wam za to wdzięczny. Wydaje mi się, gdybyście mieli dość motywacji i ochoty to byłby sposób wyprowadzić mnie na powierzchnię przez twierdzę, ale jeśli pomoc giganta jest wam wystarczająca to w pełni to rozumiem. Być może macie racje. Mogę poprosić braci - tu spojrzał na krążących nieopodal Spektatorów -Rozprawimy się z grimlokami lub nie. Nikt z naszej trójki nie ma wiele do stracenia…- skomentował inżynier.
- Uważam, że twoja pomoc byłaby bezcenna - powiedział Verryn - ale mimo motywacji i chęci nie mam pomysłu, jak by cię wyprowadzić przez twierdzę. A co do tych grimloków... może jednak byśmy pomogli? - Spojrzał na Tenię i Thulzssę.

-Ja też myślę, że można spróbować. Zawsze możemy uciekać tutaj, gdyby coś poszło nie po myśli. Nasi przyjaciele nam pomogą…- Salomon spojrzał na krążących gdzieś w tle Spektatorów.
-Myślę, że to jest możliwe, by wydostać się na powierzchnię przez twierdzę. Tylko muszę opracować plan działania. Znam harmonogram zmian wart, myślę, że jestem w stanie to obmyślić- wtrącił krasnolud. - Tyle tylko, że wykonanie planu będzie leżało w waszych rękach…- dodał szybko.
- A czy jesteś pewien, że po twoim zniknięciu rozkład wart się nie zmienił? - spytał Verryn. - No i powiedz coś więcej o tych grimlokach? Ilu ich tam widziałeś?
-Tak. Jestem pewien. Wartownicy zmieniają się co sześć godzin. Grimloków była cała grupa. Zauważyłem kilkunastu, ale nie było czasu doliczyć. No i nie wiem, czy nie ma ich więcej głębiej…- odparł Verrynowi -Myślę, że gdybym miał godzinę lub dwie to byłbym w stanie obmyślić dokładny plan, jeśli chodzi o wyprowadzenie mnie z twierdzy- dodał brodacz.
- Uważam, że powinniśmy spróbować odzyskać tę zagubioną część zapalnika - powiedział zaklinacz. - A potem zobaczymy, czy uda się nam wyprowadzić ciebie - spojrzał na Płomyka - z twierdzy. Oczywiście bez narażania kogokolwiek na jakieś szkody.
- Ja tylko mówię, że powinniśście śsię nauczyć narażać dupssska za cośś więcej niż miły uśśmiech i sssmutna hisstoryjka. - Mówiąc to zerknął kątem oka na pseudo wynalazcę. - I nie, obietnica niessprawdzonego wynalazku, to nie nagroda według mnie. Jeszszcze bym to zrozumiał, gdyby to był jakiśś znany wynalazca, ale nim nie jesst. - Yuan-ti przeleciał spojrzeniem po reszcie towarzyszy. - Do tej pory mieliśście więcej szszczęścia niż rozumu w tych wszszysstkich karkołomnych essskapadach, ale lepiej pamiętajcie, że losss to dziwka, a moneta Pani Szszczęśścia ma zawsze dwie sstrony. - Thulzssa wyszczerzył się pskudnie zanim kontynuował. - Ale jako, że i tak nie mam co robić, to mogę tam z wami pójśść po to gówno, którego tak rozpaczliwie potrzebuje. Tylko nie miejcie mi za złe jak zpriorytezuje przetrwanie własnego dupssska, kiedy ssytuacja sstanie się tragiczna. Ssspokojnie, gdy będziecie brodzić w sswojej krwi i bebechach nie omieszszkam na odchodne rzucić wam jeszszcze pięknego ‘A nie mówiłem?’ zanim magicznie zniknę ze ssceny. - Bard odepchnął się od ściany i stanął gdzieś z boku z rękoma wspartymi na biodrach nie przestając się szczerzyć.
-No cóż Tenia. Wygląda na to, że będziemy musieli wysilić się nieco bardziej opuszczając to miejsce…- Salomon uśmiechnął się do druidki.
-Panie Thulzssa- Dario zwrócił się do czystokrwistego -Rozumiem w pełni pańskie obawy. Rozumiem też motywy zdobycia stabilności i bezpieczeństwa. Rozumiem również że słowo krasnoluda nie ma takiej wartości jaką miało jeszcze sto lat temu, szczególnie z ust dezertera. Ale nie pożałujecie. Jeżeli po drodze uda wam się zdobyć lub natrafić na jakieś skarby to nie będę domagał się sprawiedliwego podziału. Jedynie skromny udział, który zapewni mi nocleg w przydrożnej karczmie i ciepły posiłek!- rzekł dziarskim tonem.
-Opowieści!- upomniał się Obsraniec -Chcemy jakiejś opowieści!- stwór zaczął krążyć wokół grupy. Drugi ze Spektatorów krążył w przeciwnym kierunku -Opowiedzcie historię! Prosimy!- wtrącił Brzydal. Płomyk uśmiechnął się pod nosem. -Jeśli się to uda, to dopiero będzie historia!...- rzekł brodacz z szerokim uśmiechem na twarzy.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline