Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2023, 00:38   #337
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Poranek zaczął się od pukania. I słów.
- Sa…khushei czeka z pos…iłkhem. - Z trudem wypowiedziane słowa świadczyły o tym, że to był Sofun. Zresztą jego masywną sylwetkę widać było przez papierowe drzwi. - Pochczekam… tu.

Usiadł przy drzwiach, po ich drugiej stronie, czekając aż łowczyni wstanie z futonu i przyodzieje się w coś innego niż samo ciepło ciała kochanka, do którego się tuliła. No cóż.. to były ciężkie negocjacje i Leiko ostatecznie poległa, wielokrotnie przeżywając rozkoszne zgony. Teraz obydwoje odpoczywali. Pobudka była bardzo wczesna, ale może to i dobrze. W końcu jeszcze z Kirisu planowała się rozmówić.

Nie wstała od razu. Hai, obudziła się, jednak pobudka w ramionach Kojiro, który przecież miał w zwyczaju wykradać się bez budzenia swej Tsuki no Musume, była zbyt przyjemną pułapką, aby miała szybko z niej uciec. Tyle nocy spędzali razem, a poranków tak… ah, niewiele. Pajęczyca z pewnością poczeka tę jedną, słodką chwilę dłużej, ne? Tym bardziej, że najprawdopodobniej była to jedna z ostatnich okazji do rozkoszowania się takim spokojem.

Miło było czuć się po prostu… kobietą. Zwykłą kobietą w objęciach kochanka. Taką, której jedyną troską w życiu jest zapewnienie sobie pełnej uwagi swego wybranka. Bez intryg. Bez klanu. Bez demonów. Bez niebezpiecznych sekretów. Bez przekleństwa płynącego w krwi. Tylko ich dwoje zamkniętych we własnym świecie przyjemności.

Uniosła się leniwie na łokciach, aby zza opadających kosmyków włosów przyjrzeć się twarzy lorda Sasaki.
- Spanie na moim futonie byłoby zbyt ryzykowne, mm? - psotnym szeptem powtórzyła słowa wypowiedziane przez niego nocą. Potem wargami musnęła jego policzek w czułym pocałunku.

- Czasami pokusa jest zbyt duża - odparł ronin całując drapieżnie szyję łowczyni tuż przy ramieniu. Kusząc do wspólnej “porannej gimnastyki”. Miał rację… czasami pokusa była bardzo duża.

Jednak nie chcąc narazić się na złość potężnej i przydatnej tsuchigumo, Leiko w końcu zdecydowała się wstać, i naga zaczęła zbierać swoje rzeczy z tatami. Bez pośpiechu, świadoma wędrującego za nią spojrzenia mężczyzny.
Bielizna. Nagajuban. Kimono. Pas obi. Wakizashi.
Włosy spięła szpilami. Poprawiła makijaż.
Naturalnie zmieniła rolę z chciwej kochanki w powściągliwą łowczynię, choć za zamkniętymi shoji ich gniazdka te jej dwa wcielenia jeszcze się przenikały.

Maruiken zerknęła za siebie, aby jeszcze raz przesunąć wzrokiem po leżącym ronine, szczególną uwagę poświęcając odsłoniętym partiom jego nagiego ciała. Jakaż to była przewrotność losu, że tym razem to Tsuki no Musume zostawiała ronina samego..

- Zniknę nim wrócisz - szepnął mężczyzna leżąc bezczelnie nagi i obserwując jak zmienia swoją urodę, z dzikiego kwiatu śliwy stając się ogrodową peonią.

Z uśmiechem zadowolonej kotki łowczyni wyszła z pokoju i cicho zamknęła za sobą shoji.
- Ohayō Gozaimasu, Sofun-san - odezwała się na powitanie siedzącego sługi Sakusei i pozwoliła mu się odprowadzić pod drzwi zajmowanego przez nią pokoju. Po wejściu do środka powitała ją beztroskim tonem. - Miałaś dobrą noc?

- Nie tak dobrą jak ty, ne?
- odparła ironicznie Pajęczyca zabierając się za posiłek, przygotowany dla dwojga. Powoli ujęła patyczkami porcję
sashimi.
- Powinnam ci zazdrościć? Czy jemu? - Uśmiechnęła się lubieżnie próbując porcji łososia i wskazując drugą dłonią miejsce dla Leiko. Tuż przed sobą.
- Pewnie jesteś głodna - dodała i szybko zmieniła temat. - Szanuję twoje tajemnice Maruiken-san, tak jak ty szanujesz moje, ale są pewne granice… Nie powinnaś tak znikać bez słowa i zostawiać wszystkich w niepokoju o twój los. No i powinnaś chyba dzielić się informacjami, jeśli chcemy zrealizować moje i twoje cele, ne?

- Spodziewałam się, że zarówno mój yojimbo, jak i Płomyczek, nawykli już do moich zniknięć. Nieraz tłumaczenie się temu drugiemu zajmowałoby zbyt wiele czasu i trop zdążyłby już ostygnąć. Łatwiej jest wyjaśnienia pozostawić na później...
- stwierdziła łowczyni i przysiadła na tatami w towarzystwie cichutkiego szmeru kimona. Z uznaniem powiodła wzrokiem po jedzeniu. Wprawdzie noc zaspokoiła jej głód na wiedzę oraz na namiętną bliskość ronina, jednak przypłaciła to wieloma siłami.
- Ale czy to na pewno przemawia przez Ciebie troskę o mnie, Sakusei-san, czy może przede wszystkim.. - Uniosła wysoko jedną brew, sama zainteresowana odpowiedzią swej towarzyszki. - …ciekawość?

- Trochę ciekawość
- przyznała z uśmiechem Sakusei. - Ale tylko trochę…
Spoważniała szybko, mówiąc i przy okazji sącząc odrobinę herbaty z czarki. - Czasy się zmieniły od porażki klanu w Shimodzie. Plany mnichów zostały zaprzepaszczone, więc oni sami mogą stać się bardziej zdesperowani. Ich już może nie stać na subtelność, mogą się ośmielić na napaść na ciebie i na porwanie prosto z ulicy. Powinnaś być… ostrożniejsza. Co się stanie, jeśli przepadniesz bez śladu… jak niby mamy cię odszukać. Czekać aż twoja mnisia siostrzyczka wróci, by wywróżyć twoje miejsce przymusowego pobytu?

Leiko w milczeniu zamyśliła się nad słowami Pajęczycy. Efektem tej zadumy było westchnienie, a także skinięcie głową w zrozumieniu.
- Masz rację, gomen nasai. Dotąd to ja polowałam, a zatem rola zwierzyny jest dla mnie czymś obcym. Większość Oni nie ma w sobie na tyle subtelności, aby zakraść się do miasta i niepostrzeżenie kogoś porwać. Co innego słudzy mnichów… - odparła tonem podobnym w swej powadze do głosu drugiej kobiety. - Wygląda na to, że będę zmuszona zmienić moje przyzwyczajenia…

- Hai. Nie powinniśmy zbytnio zwracać na siebie uwagi. Zwłaszcza że stolica pełna będzie ciekawskich ninja służących daimyo, a więc i mnichom. Acz…
- Pajęczyca zaśmiała się zakrywając rękawem kimona usta. - Ja planuję przyciągać uwagę wszystkich. W końcu jestem młodą wdową, która przybywa do miasta by odwiedzić znajome rodziny i złożyć kondolencje z powodu śmierci ich mężów, ojców… oczywiście poza tym oficjalnym powodem, jest ten ukryty. Młoda wdowa nie powinna być długo… wdową. A pewnie znajdą się jacyś… potencjalni kandydaci na mężów, ne?

- To.. byłoby bardzo użyteczne w naszej sytuacji
- przyznała Leiko z błyskiem w oczach. To, co w rozmowie z siostrzyczką było zaledwie żartobliwą sugestią, z pomocą zachwycającej postaci Sakusei mogło stać się prawdziwym planem. - W trakcie mojego zniknięcia dowiedziałam się, że klan powiększył straż zamku o stado ninja. W dodatku nie wpuszczają nikogo do środka, ani nowych służek, ani nawet znanych kochanek. Jednakże nikt nie ośmieli się zamknąć bram przed żoną jednego z lordów, ne?
Ujęła pałeczki pomiędzy palce i pochwyciła nimi jeden ze smakowitych kawałków sashimi.
- Pytanie tylko, jak szybko wdowa Asano potrafi w sobie rozkochać wybranka - nie mając wątpliwości co do uroku Sakusei i łatwości z jaką go roztaczała, łowczyni na moment zajęła swoje usta przeżuwaniem posiłku.

- Iye - zaprzeczyła Pajęczyca dusząc w zarodku tę nadzieję. - Mój małżonek nie był na tyle znaczący, bym mogła użyć jego imienia jako taranu by przedostać się do zamku. A i mój majątek też nie jest tak duży, bym przyciągnęła uwagi najpotężniejszych rodzin. Raczej pomniejszych samurajów.

- Ah, jaka szkoda. To byłby całkiem przyjemny plan..
- skwitowała łowczyni tylko z cichą nutką zawodu w głosie. Siostrzyczka wczoraj tak często gasiła jej nadzieje, że ten płomyczek jeszcze nie zdążył porządnie urosnąć.
- Ale znasz co poniektóre rody, ne? Choć może moje pytanie powinno brzmieć inaczej.. - Podniosła spojrzenie na Pajęczycę . - Oni Ciebie znają? Wdowa Asano nie jest obcą kobietą w stolicy klanu?

- Znają… ród, znają moje imię, znali mego męża. Acz bardziej znali go prości samuraje, niż dostojnicy.
- przyznała Sakusei potwierdzając przypuszczenia łowczyni. - Mnie samej jednak nie znają. Wdowa Asano, to bardziej postać z opowieści mego męża. Parę razy bushi z rodzinami odwiedzili nas przed wojną, ale to były dawne czasy… teraz wydają się one same legendą, ne? Ilu z owych gości przeżyło ostatnią wojnę, ilu pamięta wizytę… jedno z wielu spotkań na drodze ich życia? Pewnie niewielu.
Uśmiechnęła się cierpko. - Więc to doda mi nimbu tajemniczości, ne? Niby wszyscy wiedzą kim jestem, ale nikt naprawdę mnie nie zna. Liczę na tę ciekawość bushi i ich matek szukających żon dla nich.

- Widzę, że wszystko sobie dobrze zaplanowałaś, Sakusei-san
-odparła Maruiken z podziwem, sama przecież będąc doświadczoną w tworzeniu przekonujących masek. - Obecnie każde znajomości wśród klanu są lepsze od przybywania do stolicy jako całkiem obca kobieta. A kto wie, może właśnie te skromniejsze rodziny będą chętniej dzieliły się swoimi lękami i wątpliwościami?
Uśmiech subtelnie zamajaczył w kącikach jej malowanych warg. Pochyliła się sięgając po czarkę z herbatą i pytając pozornym mimochodem. - Czy przypadkiem wdowa Asano nie ma młodszej siostry?

- Ach… choć młodsza siostra byłaby bardziej interesująca dla samych bushi, zwłaszcza tych młodych to… niewiasta bez posagu, bez ziemi którą mogłaby darować mężowi wraz ze swoją ręką. Naprawdę chcesz się narażać na schowaną za uśmiechem wrogość potencjalnych teściowych?
- zapytała żartobliwie Pajęczyca uśmiechając się ironicznie.

- Iye. Nie potrzebuję więcej wrogów wśród klanu - powiedziała łowczyni znad krawędzi czarki, którą po chwili musnęła wargami. Delikatnie posmakowała gorącej herbaty. - Ale kto mówi, że również poszukiwałaby męża w stolicy? Coś mi podpowiada, że chętnie trzymałaby się w cieniu swojej starszej siostry i bardziej byłaby zainteresowana zwiedzaniem dużego miasta pełnego tak wielu atrakcji. Acz.. gdyby przypadkiem zwróciła na siebie uwagę jakiegoś wysoko postawionego, dobrze poinformowanego samuraja.. - rozłożyła lekko ręce w pozornej bezradności. - To nieuprzejmym byłoby go odrzucić, ne?

- Kto? Żony by mówiły
- zaśmiała się Sakusei. - Żony… i potencjalne teściowe. Ty powiesz jedno, one usłyszą drugie. Skoro ci tak zależy… - Machnęła ręką. - …czemu nie.
Spojrzała wprost w oczy łowczyni. - Tylko jak to wszystko wytłumaczysz młodzikowi. Twój kochanek pewnie to wszystko zrozumie, ale ten dzieciak jest dość prostoduszny.

- Tym lepiej. Miałabym nie lada problem, gdyby zaczął być zbyt wnikliwy. A pozostawanie w cieniu moich planów jest dla niego bezpieczniejsze
- odparła tylko Leiko z cieniem enigmatycznego uśmiechu na wargach. - Nie możemy pozwolić, aby ktoś w stolicy zobaczył jego, bądź wdowę Asano, w moim towarzystwie. W ogóle nie powinnam pokazywać tam swej twarzy. Jeszcze nie.
Czarka herbaty kołysała się leniwie w dłoni łowczyni pogrążonej w zamyśleniu. Spojrzenie skupiła na promieniach porannego słońca wpadających przez okna w shōji. - Chyba.. najrozsądniej będzie, jeśli oddzielę się od was i przybędę do Miyaushiro już ukryta za maską.

- Jak to wszystko wytłumaczysz młodzikowi? Przecież on jest nadal twoim żarliwym obrońcą, ne ? I teraz, gdy powoli nabiera sił, żądnym walki i sprawdzenia siebie.
- zadumała się Pajęczyca powtarzając pytanie.

Łowczyni powoli przesunęła spojrzenie na swoją towarzyszkę.
- Obmyślę powód, dla którego muszę tutaj zostać dłużej i nie mogę wrócić razem z nim do stolicy. Jakiś sekrecik przeznaczony tylko dla jego uszu. Taki, którego prawdziwości nie ośmieli się poddawać w wątpliwość - Przymknęła oczy, kiedy wargi ponownie zwilżyła w herbacie, dając sobie tym dłuższą chwilę na zastanowienie. - Jak choćby ten o ważnym samuraju Hachisuka, którego musiałam zabić w obronie przed jego brutalnymi zalotami. A teraz mam obawy, że wieść o tym sięgnęła klanu i w Miyaushiro może na mnie czekać mało serdeczne przyjęcie…

- Nie wątpię, że postarasz się być wielce… przekonująca
- Uśmiechnęła się przekornie Pajęczyca i dodała - Hmm… dam ci na to tyle czasu ile ci potrzeba. I tak wpierw będę musiała nająć i posłać posłańców, co by przygotowane pokoje w gospodzie dla mnie i mojej świty.

- Zapewne wdowa Asano zatrzyma się tylko w najdroższym i najbardziej luksusowym przybytku dostępnym dla gości przybywających do stolicy, ne?
- zamruczała Leiko odpowiadając jej swoim własnym urokliwym uśmiechem. - Ale zastanawiam się, czy nie byłoby rozsądnym, gdybyś użyczyła siostrzyczce jednego ze swych strażników. Podobno po okolicy wałęsają się demony, które podchodzą pod same bramy Miyaushiro.. choć mnie bardziej niepokoją bestie o ludzkich twarzach.

- Obawiam się, że wdowa Asano nie należy do szczególnie bogatych osób. Raczej skromna karczma musi nam wystarczyć, dopóki jakiś ród nie zaprosi jej do swej rezydencji. A ty nie uważasz, że potencjalny ochroniarz odstraszałby miejscowych bushi? Poza tym lepiej by było, gdyby Sasaki Kojiro nie przyciągał uwagi. Jeszcze żyje sporo osób mogących go rozpoznać
- oceniła plany Leiko, delektując się posiłkiem i rozważając na głos - No i… zastanawiam czy… nie lepiej zamiast na bushi, zapolować na ich żony. Z pewnością bardziej chętne do wypaplania sekretów i bardziej znudzone krótkimi wizytami mężów mających obecnie więcej obowiązków. Niektóre mogłyby być skłonne do romansów z innym znudzonym dziewczęciem. Tym bardziej, że taka znajomość wzbudzałaby mniej podejrzeń u sąsiadów i nie groziła niechcianą ciążą.

- Osobiście wolę rozplątywać męskie języki, lecz.. hai, żony samurajów mogą być w posiadaniu wielu cennych informacji. Zarówno te pełne żalu i goryczy po śmierci swoich mężów w Shimodzie, jak i te, które zawsze poszukują uszu chętnych do wysłuchania ploteczek
- stwierdziła Leiko po części zgadzając się ze słowami Pajęczycy. - A strażnika chciałam jedynie na czas mojej wędrówki stąd do stolicy. O ile nie znajdę przekonującego sposobu, w jaki mogłabym zostawić łowczynię tutaj, a jednocześnie wyruszyć z wami jako siostrzyczka wdowy… - Cmoknęła cicho przez zęby, i był to jedyny przejaw rozdrażnienia na jaki sobie w tym momencie pozwoliła. - Cieszę się, że Płomyczek żyje, ale niestety jest teraz przeszkodą, wokół której muszę teraz bardzo lawirować z moimi planami.

- Oddalisz się dziś, zaraz po rozmowie z Kirisu, tak by cię nie mógł dogonić. Wybierz miejsce na kryjówkę i tam czekaj. Sofun przyjdzie do ciebie i on będzie twoją eskortą, którą wyślę po moją młodszą siostrzyczkę. W tym czasie ja z twoimi kochankami, przedostanę się przez bramy miasta.
- Pajęczyca, jak na generała przystało, szybko tworzyła nowe plany i strategie. - Jestem bowiem pewna, że korzystając z pomocy moich sztuczek zdołam przemycić twojego samuraja bez zwracania czyjejkolwiek uwagi. Sofun będzie wiedział gdzie mnie szukać, a ty już miałaś okazję się przekonać, że nie będzie ci ciężarem podczas kłopotów. Zwłaszcza teraz, gdy włada zdobytym ostatnio orężem ogra o magicznej mocy. Będziesz jednak… wpierw musiała dać mu się… spróbować. Ot, nic groźnego… pozwolisz by posmakował twojej dłoni i zapamiętał twój zapach. Zawsze cię wtedy wytropi. Przygotuj się na bardzo… przyjemne uczucie, mimo upiorności tej sytuacji.

 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem