- Trzydzieści, droga Pani. Trzydzieści sztuk platyny i ani grosza mniej - odezwał się Roald - może i zgodziłbym się na proponowaną przez Panią stawkę gdyby kompania była lepsza. Znaczy się towarzystwo Pani jak i drugiego krasnoluda odpowiada mi w zupełności. Niemniej jednak nie widzę sensu brania ze sobą tego... chłystka - spojrzał wymownie na Raifa - na co taki goguś może nam się przydać? Tylko będzie go trzeba niańczyć. A przy pierwszych większych kłopotach zapewne ucieknie i schowa się w jakimś kącie - warknął, po czym zagryzł mięsiwem i pociągnął z kufla.
Roald wypowiedział swoje - nie do końca prawdziwe - zdanie na temat potencjalnych towarzyszy. Bo przecież ludzka kobieta w grupie także nie była mu w smak. No ale miał nadzieję, że nie będzie brała udziału w akcji, a po za tym to ona płaciła. Prawda była taka, że Twoax najlepiej czuł się w towarzystwie innych krasnoludów, niemniej nad dobór kompanów przedkładał zyski. Dwadzieścia pięć sztuk platyny i obiecany bonus nie było złą ofertą i nawet jeśli musiał w związku z tym pracować w międzygatunkowym gronie, zapewne by jej nie odrzucił. Niemniej jednak zawsze warto utargować parę groszy. Albo chociaż spróbować.
- Jesteś przynajmniej w stanie unieść broń, pięknisiu? - krasnolud odezwał się z przekąsem do Raifa.