Rozkwaszanie piechoty przyniosło mu okrutną satysfakcję, podobnie jak widok ostatniego przerażonego przeciwnika. Dużo mniej przyjemny był ciągły ostrzał, który sprawił, że kontrolki w kabinie zaczęły wariować, a po czole Cerbera spłynęła pierwsza kropla potu kiedy za wszelką cenę próbował ustabilizować maszynę. Upewnił się, że nie doszło do żadnego krytycznego uszkodzenia, a potem ruszył w kierunku drugiego pojazdu pancernego. Na wszelki wypadek odpalił jeszcze tarczę żeby ochronić się przed ostrzałem ze strony drugiego oddziału piechoty.
Kiedy znalazł się na właściwej odległości, sięgnął po jeden z noży i skoczył w kierunku maszyny. Alarm mówiący o dużym obciążeniu na uszkodzonej nodze zaczął mrugać wściekłą żółcią, jakby Arbiter czynił mu wyrzuty za ignorowanie sytuacji i popisy akrobatyczne. Ale Ronan wiedział, że maszyna wytrzyma.
Kiedy dopadł do pojazdu zaatakował wszystkim co miał. Chciał uciszyć tę cholerną metalową puszkę i jej pieprzone działka.