Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2023, 20:37   #13
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Gog z litościwym uśmiechem, godnym kogoś, kto obserwował bosonogie, chłopskie dzieciaki obkładające się wzajemnie końskich kupami na wiejskiej drodze, przysłuchiwał się przekomarzaniom swoich nowych towarzyszy. Wbrew słowom swego pobratymca, dobrze widział błysk w ich oczach na wspomnienie o stawce za zadanie i nie miał najmniejszych wątpliwości, że Fia właśnie znalazła swoją ekipę siepaczy. W rzeczy samej sam też się cieszył z tak licznie kompani. Głównie dlatego, że wynagrodzenie miało być wypłacane „na głowę” a to znaczyło, że ogólna suma gotówki, która przejdzie na własność kompani stawała się znacząca. Jej późniejsza redystrybucja pomiędzy jej członków, z jego doświadczania, była kwestią mocna wtórną, umowną i płynną…

- Są naprawdę uroczy, nieprawdaż? - szepnął do kobiety ściszonym głosem, uprzednio przesuwając znacząc w jej kierunku swój stołek. - Dajmy im chwile na rozstrzygniecie tej małej sprzeczki kocha… znaczy, partnerów biznesowych, hehehe… Tak, no a tym czasem powiedz, jakie masz plany względem aktualnych lokatorów świątyni? Wiesz, jestem dogłębnie wstrząśnięty takim brakiem poszanowania dla cudzej własności, szczególnie jeśli idzie o księgi… -

Gog był w tej chwile nawet szczery, bo jak wiadomo dobra książka może człowiekowi starczyć i na pól roku a krasnoludowi, to może nawet i na miesiąc.

- …ale zakładam, że pomimo tragicznego końca poprzedniego lokatora, możemy tam spotkać jednak kogoś, kto uzna owe dzieło, za część spadku po nieodżałowanym duchownym i akurat odkrył z nim najbliższe pokrewieństwo. No i pozostaje kwestia pozostałych przedmiotów, które tam się znajdują, a jakby pozwolić się im marnować w zamkniętej świątyni, to jak obrazić jej… eee, tego jak, mu tam mówiłaś, że było… no, jej patrona oczywiście. A tego byśmy przecież nie chcieli, prawda? -

Gog pociągnął kolejnego łyka i wypuścił kilka nieregularnych kółek gryzącego dymu, ku sklepieniu. Zastanawiał się przez chwile, czy to jest już właściwy moment, żeby położyć jej łapsko na kolanie i zamówić kolejnego drinka, ale uznał, że jest jeszcze za mało intymnie. Zamiast tego wyszczerzył się do niej, jak mu się zawsze zdawało, swoim najbardziej szelmowskim i zabójczym uśmiecham lśniąco białych zębów.

- To, kiedy zaczynamy? -
 
malahaj jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem