12-07-2023, 16:41
|
#14 |
| - Panowie, panowie… ależ proszę. Takie rzeczy w kulturalnym towarzystwie. Tsk – Fia skwitowała rozgrywającą się przed nią scenę z przejaskrawionym rozczarowaniem, które sugerowało, że cały ten rasowo zabarwiony spektakl nie był dla niej pozbawiona odrobiny humoru. - Roaldzie, każdy z Was posiada odpowiednie zastosowania. Podejmowana czynność winna być dopasowana do używanego n… do podejmującej się jej osoby. Cukiernik nie miesza polewy cążkami, a cieśla nie używa do wbijania gwoździ czekoladowego młotka. Przynajmniej nie więcej niż raz – dodała ciemnowłosa, jakby sama zdziwiona naturą wykreowanego porównania. - Ty jesteś zaprawiony w boju, a Raif… z tego co czuję miał okazję posiąść nieco wiedzy tajemnej. Będziecie się dobrze uzupełniać. – Przytaknęła. W równej mierze im, co sobie samej. - A te trzydzieści sztuk platyny… to dość pokaźna suma za tak błahe zadanie, ale cóż począć? Zapewne w najbliższym czasie nie znajdę nikogo innego, kto byłby skłonny się go podjąć, więc jestem zdana na łaskę losu. Bądź waszą. Niniejszym przyjmuję Twoje warunki, Roaldzie. – Gog przyuważył, że mimo teatrzyku z pod znaku „O ja biedna! O ja pokrzywdzona!” ich nowa pracodawczyni nie targowała się ani chwili. A to znaczyło, że – z racji towarzystwa – zapewne spodziewała się podbicia stawki. Ba, pewnie sama zaniżyła ją wcześniej, żeby ta powróciła do kwoty wyjściowej. Natomiast na słowa kapturnika dziewczyna zareagowała sarkastyczną permisywnością. - Ale wrodzonym wdziękiem nie dorastają Ci do pięt, drogi panie. A jeżeli chodzi o obecnych lokatorów budynku, to decyzja leży w gestii grupy. Z pewnością istot, z jakimi się zetkniecie, nie można uznać za myślące - nie w naszym rozumieniu tego słowa. A nawet jeśli, to nie będą one przedstawicielami ras rozumnych, ergo z prawnego punktu widzenia macie pełną swobodę działania. Co przypomina mi o pewnej istotnej kwestii… - Odpięła od szarfy niewielki pęczek kluczy. - Burmistrz pożegnał się z nimi niechętnie, ale w innym wypadku rozstałby się z piastowanym stanowiskiem. Twe dwa – wskazała na większe, ozdobnie grawerowane kawałki metalu - są od głównych wrót. Pozostałe otwierają poboczne izby i wejście do piwnic. Oczywiście jest jeszcze sprawa strażników. Zwykle na warcie stoi przynajmniej jeden. Ale jeśli pokażecie mu to, nie powinien stwarzać problemów. – Na rozłożonym notatniku wylądował niewielki srebrny okrąg z królewskim herbem. - Jeżeli jednak okaż się, że jestem w błędzie… to macie moje przyzwolenie, by nałożyć chłopcu nieco rozumu do głowy. Z umiarem, rzecz jasna. – Słowo „umiar” Fia zaopatrzyła w werbalny odpowiednik podkreślenia i trzech wykrzykników. Zdawało się być zaadresowane głównie do dwójki brodaczy, ale podszywała je przede wszystkim niechęcią do papierkowej roboty, a nie lęk o niewinne istnienia. - A drobiazgi, jakie znajdziecie w środku, bądź które znikną w wyniku lepkości czyichś palców, obchodzą mnie tyle co zeszłoroczny festiwal Śródzimy. Chcę tę książkę. Nie dbam o faramuszki. Ani o to, co pomyśli sobie spaślak ze złotym łańcuchem czy kółko gospodyń wiejskich – mruknęła, zniesmaczona przedłożonym przez wyobraźnię obrazem. - Dalsze pytania? Wątpliwości? Wyznania miłości? – Jowialny uśmiech jej różanych warg otwarcie szydził z tej ostatniej koncepcji. A szkoda.
__________________ You don't have to believe in me.
Just believe in the Getter.
Ostatnio edytowane przez Highlander : 12-07-2023 o 18:38.
|
| |