Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2023, 01:05   #338
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Leiko tylko kiwała powoli głową słuchając planu nakreślanego przez drugą kobietę. Milczała, nie mając nawet najmniejszego powodu do kwestionowania tych.. rozkazów. A przynajmniej do czasu tego interesującego szczegółu zostawionego na sam koniec przez Pajęczycę.

- Posmakował… - łowczyni powtórzyła to słowo, tak osobliwe brzmiące w tej rozmowie. - Nie znam zwyczajów Twego gatunku, Sakusei-san. Pamiętam, że Tobie wystarczył jeden pocałunek do naznaczenia mnie, a Twojemu słudze mam pozwolić… - Uniosła wysoko jedną z malowanych brwi. - ..ukąsić mnie w dłoń? Czy w inny sposób mnie posmakuje?

- Mój sługa nie ma jeszcze ust… nie jest jeszcze dojrzały. Więc będzie musiał ukąsić cię w dłoń
- wyjaśniła Sakusei. - Za rok czy dwa, pewnie będzie przystojnym wojownikiem, ale póki co… dopiero dorasta.

- Jeśli dzięki temu będę bezpieczniejsza, to może mnie ukąsić nawet w obie dłonie
- odparła żartobliwym pomrukiem Leiko.
Ze stuknięciem odstawiła czarkę. Następnie wygładziła dłonią kimono otulające jej uda, pytając - Ale skoro mamy być siostrami, to powinnyśmy ustalić kilka szczegółów, ne? Wdowa Asano pochodzi z prowincji, lecz nie wspominałaś z której części ziem klanu.

- Cóż… zarządzam majątkiem składającym się z małego dworu i jednej niedużej wsi o nazwie Mitake. Mój ród pochodzi aż z południowych prowincji Hokkaido, z których… zostaliśmy wygnani. To miło, że mój mąż przygarnął mnie do siebie, mimo braku majątku, ne? Ciekawe czemu…
- zachichotała żartobliwie Sakusei, wędrując spojrzeniem po krawędziach kimona Leiko w okolicy szyi i dekoltu.

- Mitake - mruknęła łowczyni, zapamiętując ten szczególik. Tak na wszelki wypadek, gdyby któryś samuraj lub żona byli nadmiernie dociekliwi. - A jaki był powód tego wygnania?

- Hańba która spadła na mój ród, dlatego nie używam i zachowuję w sekrecie nazwisko mojego ojca. Szczegóły…
- Pajęczyca lekko załkała wykazując się talentem aktorskim. -... są zbyt bolesne by o nich rozmawiać - po czym się uśmiechnęła, dodając. - A młodej wdowie do twarzy jest z aurą tajemnicy, ne?

- Z pewnością, choć nie powiem tego samego o jej młodszej siostrze. Hachisuka mogą nie być teraz w nastroju na przyjmowanie tajemniczych gości, więc ja będę potrzebowała nazwiska. Może jakieś przybrane, byłoby dziwnym gdyby też i siostrzyczka wdowy przyjęła nazwisko jej męża - rozważała Leiko, poszukując dla siebie najmniej ryzykownej roli. A już na pewno takiej, która nie ściągnie na nią nadmiernej uwagi oczu i uszu klanu. - Albo po prostu zostanę siostrą Twego męża, a dobrą przyjaciółką jego wdowy. Bezpiecznie i bez tajemnic.

- To ma sens. Tylko…
- odparła po zastanowieniu Pajęczyca. - ... siostrą, której matka była chłopką, co tłumaczyłoby czemu mój mąż się nie chwalił tak śliczną siostrą. I czemu jesteś na mojej łasce.

Enigmatyczny, subtelnie rozbawiony uśmiech uniósł kąciki warg Leiko. Przewrotność natury drugiej kobiety zmuszała ją do zastanowienia się w duchu, czy rzeczywiście w stolicy znajdzie się tylko na łasce wdowy Asano. Czy może.. jednak na łasce samej Pajęczycy?

- Czyżby zatem rodzina Twego męża została naznaczona skandalem? Pożądanie rzuciło ojca w ramiona byle chłopki i z tej namiętności zrodził się wstydliwy sekret, czyli młodsza siostrzyczka? - pokiwała głową, usatysfakcjonowana taką niezbyt wdzięczną historyjką dla swojej roli. - Hai, taka historia powinna zainteresować niejedną żonę delektującą się słuchaniem ploteczek o występkach cudzych mężów.

- Tym bardziej, że o nich nie słyszeli. Wieści z prowincji docierają rzadko do stolicy. Niemniej… jest mały… malutki problem
- zafrapowała się Pajęczyca. - Otóż, ta historia jest… wstydliwa, i dla mnie, i dla ciebie. Tak więc, my o niej wspominać oraz rozpowiadać nie możemy. Ktoś inny musi być tym siewcą tych plotek. I nie bardzo wiem, kto mógłby się nadać do tej roli.

Pod ciężarem tego problemu łowczyni przymknęła oczy oraz lekko przechyliła głowę.
- Mogłabym.. poprosić moją drogą przyjaciółkę, aby subtelnie rozsiała tę historyjkę pośród odpowiednich kobiet w Miyaushiro. Acz może minąć parę dni, zanim wraz ze swoimi ludźmi wróci do stolicy - zaproponowała powoli. Cicha nuta wątpliwości towarzyszyła jej słowom, ale tylko do czasu, aż przekuła to uczucie w w korzyść dla dwóch intrygantek.
Uniosła powieki błyskając złotem tęczówek. - Ale może to nie byłoby takie złe? Niech piękna wdowa i jej przyjaciółka kuszą swoją tajemniczością. Niech podsycają ciekawość nie tyle samurajów, co ich żon, których bogata wyobraźnia z pewnością będzie podsuwała fantazyjne sekrety ukrywane za naszymi uśmiechami. Będą spragnione każdej pogłoski.

Pajęczyca przerwała posiłek wyraźnie rozważając sugestie Leiko. Przymknęła na moment oczy i dodała żartobliwie - Piękna? Doprawdy tak uważasz?
Zaśmiała się lekko i przechyliła głowę na bok, kończąc rozważania decyzją. - Tak. Nie musimy rozpuszczać plotek o nas. Przynajmniej nie od razu. Nie ma pośpiechu. Najpierw zobaczmy co zastaniemy na miejscu. Przyjaciółka? Hmmm… tak, to brzmi dobrze. Przyjaciółka zabrana dla… towarzystwa.

- Przyjaciółka, ale na łasce wdowy
- podsumowała Leiko z krótkim, prawie bezgłośnym śmiechem. Hai, brzmiało to nieco kuriozalnie, ale nie było bardzo dalekie od prawdy. Wszak łowczyni też była niejako na łasce potężnej Pajęczycy i jej chęci do pomocy. Bez niej powrót do stolic na pewno byłoby trudniejszy. - Przyjmę taką maskę, aby pozostać w cieniu Twojej urody. Acz nie mogę też wyglądać zbyt pospolicie, ne? Klan nawet i zwykłych, szarych myszek nie wpuszcza za mury swego zamku.

- A potrafisz wyglądać pospolicie ? Bo ciężko mi to sobie wyobrazić
- mruknęła z lubieżnym pomrukiem Pajęczyca wpatrując się wpierw w oblicze, potem szyję i dekolt kimona Leiko.

- Gdyby zaszła taka potrzeba, to kto wie? Większe wyzwania napotkałam na ziemiach klanu - odparła Leiko rozbawiona słowami swej towarzyszki. Pochyliła się i pałeczkami pochwyciła za kawałek sashimi. Delektowała się nim powoli, rozmyślnie dając sobie tym czas na dobranie odpowiednich słów przed zadaniem kolejnego pytania.

- A zatem.. Twoje małżeństwo z samurajem było prawdziwe? Nie była to zaledwie maska pozwalająca wygodnie poruszać się pośród Hachisuka? - obawiając się, że jednak niechcący mogła urazić Pajęczycę, łowczyni dodała pośpiesznie - Gomen nasai, ale nie jest mi łatwo wyobrazić sobie Ciebie w roli potulnej żony spędzającej dnie na dbaniu o ogród.

- Nie byłam co prawda potulną żoną, ale on… cóż, był przystojny. Tak jak twój ronin, tylko nieco mocniej zbudowany i wyższy. Był całkowicie mną zauroczony i odpowiednio pokierowany potrafił dać mi satysfakcję podczas każdej nocy.
- Pajęczyca uśmiechnęła się łobuzersko i lubieżnie zarazem. - Moje małżeństwo było jak najbardziej prawdziwe. Udawałam potulną żonę, całkowicie mając władzę nad nim i wioską. Sama zresztą wiesz, jak to jest… Byłam miła i usłużna i nigdy nie rozkazywałam… ot, sugerowałam jedynie, doradzałam i sprawiałam, że zawsze się ze mną zgadzał. I byłam zazwyczaj wierna. Bądź co bądź, jestem w takim wieku, że mogę delektować się przyjemnościami jak każdy człowiek.
Tu spojrzała z uśmiechem na dekolt Leiko. - I fantazjować na temat tych, które mi się wymykają, ne?

- Hai
- odparła Maruiken z odruchowo uprzejmością, bardziej zainteresowana opowieścią drugiej kobiety niż jej spojrzeniem czy sugestiami. - Wystarczyłoby jedno Twoje spojrzenie, a miałabyś całą armię samurajów u swych stóp. Zatem ten musiał być naprawdę niezwykle przystojnym i utalentowanym kochankiem, skoro zdecydowałaś się na małżeństwo. - W jej głosie zabrzmiało łagodne uznanie dla tego mężczyzny, który dokonał prawie niemożliwego i zatrzymał przy sobie tę drapieżną, łapczywą Pajęczycę. - Czy Tsuchigumo często wiążą się ze śmiertelnikami? Nie sądziłam, że interesują was tak ludzkie tradycje i przysięgi.

- Nieczęsto…
- zadumała się Sakusei. - Lubimy samotność w przeciwieństwie do Kitsune. I… cóż… zazwyczaj… - zaśmiała się i upiła nieco sake z czarki. - … zazwyczaj wybieramy sobie jakąś chatkę w górach, jaskinię i tam żyjemy medytując tajemnica wszechświata. Niemniej ja uznałam, że takie spędzanie wieczności jest nudne i po sparzeniu się w stolicy klanu, wybrałam rozwiązanie pośrednie. Niedużą wioskę w górach i męża co każde pokolenie.

- Opowiadałaś mi o tym. O porażce, jaką była Twoja i Twojej siostry próba uwicia sobie wygodnych gniazdek na dworze. Jakaż szkoda. Wejście do zamku byłoby o wiele łatwiejsze z Tobą jako żoną jednego z doradców albo któregoś z ważnych samurajów
- Leiko żartobliwym tonem roztoczyła przed nimi tak wygodną wizję. Hai, jakże dobrze byłoby mieć tak potężnego i wpływowego sojusznika w samym sercu klanu. Opuszkami palców musnęła kącik warg uniesiony w subtelnym uśmiechu. - A zatem już przynajmniej kilka razy zostałaś wdową. Czy któryś z mężów zasłużył sobie na miano Twojego ulubionego?

- Trzeci, Hatsuro był… cóż, jego mieczyk wyjątkowo potężny.
- zaśmiała się na wspomnienie dawnych kochanków. - I był jednocześnie bardzo zadziorny, jak i dworski. Miał wiele zalet. Odwaga była jednak jedną z jego wad. I przyczyną jego śmierci.
Spojrzała na łowczynię i trąciła ją palcem mówiąc - Teraz twoja kolej. Czy oprócz obecnego kochanka, byli jacyś… wyjątkowi w twoim życiu. Tacy, których chciałabyś zatrzymać przy sobie?

- Miewałam zdolnych kochanków, którzy potrafili mnie też zabawić rozmową, ale o żadnym z nich nie myślałam jak o kandydacie na męża... - zamruczała Leiko nie zaspokajając ciekawości towarzyszki, a wręcz drażniąc się z nią i zawieszając swoje niedomówienie w powietrzu.

Milcząc pochyliła się i rozlała herbaty do obu czarek. Dopiero po pochwyceniu naczynka i wyprostowaniu się, zaczęła nieśpiesznie snuć swoją opowiastkę - Swego czasu podróżowałam razem z innym łowcą Oni. Był wysoki i przystojny, ale w ten przedziwny sposób, kiedy to blizny na twarzy dodają mężczyźnie uroku. Nie komplementował mnie kwiecistymi słowami. Jednak ogień kryjący się w jego spojrzeniu i uśmiechu wystarczył do budzenia we mnie wielu drapieżnych pragnień. Miał też takie duże, silne dłonie..
Własną smukłą dłoń przyłożyła do policzka, w urokliwym ruchu ukrywając rumieniec przywołany zaledwie odrobiną chęci.

- Oh… i czemu cię to nie skusiło? Nie myślę tu o małżeństwie. Tylko o partnerstwie. Musisz przyznać, że obecnie ten twój kochanek z rodu Sasaki… ma wiele zalet, nie tylko pod futonem. I zapewne nasza misja pod przeklętą świątynią w Shimodzie miałaby inny koniec, gdyby nie jego tam obecność - zamyśliła się Pajęczyca przyglądając zachowaniu łowczyni.

Leiko powoli zwilżyła gardło herbatą, a następnie sponad czarki zerknęła na swoją towarzyszkę. Nie było to spojrzenie błyszczące od gorących wspomnień o dawnym partnerze. Iye, w jej oczach czyhała podejrzliwość - Póki co odnoszę wrażenie, że to Ty jesteś zainteresowana moim yojimbo…

- Och… a nie powinnam?
- zażartowała Pajęczyca zauważając spojrzenie Maruiken. - W końcu miałam płomienny romans z jego dziadkiem.
Upiła nieco sake, dodając poważniej - Niemniej twoja misja się tu przecież w końcu skończy, ne? Czy dalsza twoja znajomość z nim, skończy się wraz z misją? A co z Kirisu? Co z nim planujesz zrobić,gdy skończy się misja? Obawiam się że jego gorąca głowa i nie zwracanie uwagi na własne bezpieczeństwo sprawi, że cały nasz wysiłek okaże się nadaremny. Mogłabym znaleźć mu jakąś ładną wieśniaczkę i osadzić młodzika na moich ziemiach. Tylko… będę potrzebowała pomocy w usadzeniu go na miejscu. Ale o tym pomyślimy, gdy już zakończymy nasze interesy w stolicy.

Spojrzała na herbatę w czarce. - Nie planuję go uwodzić teraz, gdy trzymasz go zaborczo przy swojej kształtnej piersi. Co będzie później… czas pokaże. Możliwe, że nie tylko Kirisu, ale i jego… i ciebie przyjdzie mi ukrywać w mojej górskiej dolince. Planujemy wsadzić kij w gniazdo węży, a to nigdy nie kończy się bez ukąszeń.

Łowczyni jeszcze chwilę przyglądała się Sakusei, a pomimo zapewnień tamtej, podejrzliwość nie całkiem przygasła w jej złocistych oczach.

- To bardzo odległe plany, a ja skupiam się na tym co teraz jest dla mnie najważniejsze. Na dotarciu do zamku i uwolnieniu siostrzyczki z rąk mnichów. Jest to na tyle skomplikowane, że jeszcze nie rozmyślałam nad moimi późniejszymi krokami - mówiła Leiko leniwie kołysząc czarką w dłoni. - Ale obawiam się, że w tych planach nie będzie miejsca dla Płomyczka. Był dobrym partnerem, kiedy moim największym zmartwieniem były polowania. Jednak teraz zbyt często muszę wokół niego lawirować. Będzie najlepiej dla niego, kiedy wróci do swojego życia.

- Hai. Będzie najlepiej. Przyznaję jednak, że wydaje się nie wiedzieć co dla niego dobre
- odparła niewinnym tonem Pajęczyca.

- Hai. Jego żywiołowość jest urocza, jednak zbyt często zagłusza zdrowy rozsądek. To mi przypomina, że jeszcze muszę się z nim rozmówić -powiedziała Leiko dopijając herbatę. Ze stuknięciem odstawiła pustą czarkę, po czym pochyliła głowę w podziękowaniu za posiłek.
- Zapewne będzie zawiedziony rozdzielaniem się naszych ścieżek - subtelnie wesoły uśmiech wkradł się na jej wargi, nie na myśl o smutnym młodziku, a w reakcji na swoje kolejne słowa - Ale za to powinien się ucieszyć, kiedy mu powiem, że wdowa Asano wprost przepada za byciem zabawianą opowieściami o polowaniach na Oni.

- Nie obrazisz się, jeśli wdowa Asano pozwoli mu się wślizgnąć pod swoje kimono? Obawiam się, że nie mam cierpliwości do przechwałek młodych chłopców i w akcie desperacji mogę zamknąć mu usta pocałunkiem.
- odparła smętnie Pajęczyca. Najwyraźniej wizja rozgadanego młodzika była zbyt przerażająca.

- Jeśli wdowa będzie miała taki kaprys. Przyda mu się tak przyjemne odwrócenie uwagi - stwierdziła łowczyni podnosząc się z tatami. Leniwym ruchem dłoni wygładziła kimono na swych biodrach i zerknęła na Sakusei uważnie - Tylko pamiętaj, że pomimo jego ogromnej gorliwości, biedaczek nadal ma słabe serce i nie powinien się za bardzo przemęczać. Wszystkie nasze siły spędzone na ratowaniu jego życia pójdą na marne, jeśli umrze w ramionach kochanki.. - nagle westchnęła pod wpływem nowej myśli, bynajmniej nie smutnej. - Ah, chociaż nie wątpię, że duch Płomienia byłby zachwycony taką rozkoszną śmiercią.

- Nie jest z nim aż tak źle, Maruiken-san
- odparła z przekąsem Pajęczyca. - Może jego droga łowcy Oni już się zakończyła, ale miną lata niż poduszkowanie z niewiastą będzie zagrożeniem dla jego serduszka. No chyba, że lubi drastyczne figle i jest bardzo pomysłowy pod futonem. W co osobiście wątpię. Takoż i walka z kilku ashigaru zapewne nie przyprawi go o zadyszkę.

-Byłoby to dość niepokojące, gdyby Kirisu-kun zaczął się wdawać w bójki z ashigaru. I to gołymi pięściami, bo przecież jego broń została w Shimodzie..
- słowom Leiko towarzyszyło przymarszczenie się jej brwi w niezrozumieniu. Skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała sceptycznie na drugą kobietę - O czymś nie wiem? Planujesz użyć Płomyczka, aby podbić stolicę klanu?

- Nie żartuj
- zaśmiała się Sakusei słysząc te słowa. Pokręciła głową. - W mieście nie będzie z niego żadnego pożytku. Przecież nie planujemy szturmu na zamek. A jemu brak odpowiedniego podejścia, by można mu było powierzyć misję wymagającą subtelności. Niemniej… nie jest z nim aż tak źle, jak sądzisz.

- Nie możesz mnie winić za nadmierną troskę o mojego partnera. Wszak widziałam, jak ostrza przeszywały jego ciało, i jak padał ledwo żyw na ziemię
- łowczyni westchnęła delikatnie, ale z wyraźnie melancholijną nutą - Wątpię, aby kiedykolwiek miał uwierzyć w to, że ledwo wymknął się śmierci..

- Jest młody, naiwny i przeświadczony o swojej potędze. Uwierzyłby we wszystko co łechce jego miłość własną
- oceniła ze śmiechem Pajęczyca. - W końcu wierzy, że zostaniesz jego małżonką wpatrzoną w niego jak obrazek, ne?

- Jakie to ciekawe, że tak chętnie rozpowiada o swoich zamiarach wobec mnie, a jednak mi samej o nich nie wspomniał nawet słówkiem
- odparła Leiko z urokliwym, acz bardzo powściągliwym rozbawieniem.
Uśmiech tego samego rodzaju rozchylał jej warg, kiedy odwracając się ku drzwiom rzuciła na pożegnanie - Dziękuję za śniadanie, moja droga przyjaciółko.

I wyszła zasuwając za sobą shoji.

Tam odetchnęła cicho i roztarła dłonią swój kark, nim ruszyła dalej korytarzem gospody. Minęła swój pokój, co nie było takie łatwe, gdyż towarzyszyła temu krótka, wewnętrzna walka z pokusą zachęcającą ją do rozchylenia drzwi i zajrzenia do środka. Być może złapałaby jeszcze jeden ulotny widok bezczelnego ronina odpoczywającego na jej futonie. A może jedynie potwierdziłaby prawdziwość jego słów o znikaniu.

Jednak powinność okazała się być ważniejsza.
Leiko musiała się obejść słodkim smakiem tej zachcianki.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem