16-07-2023, 02:37
|
#107 |
| Kolba rewolweru ciążyła uspokajająco w dłoni Nathaniela, podczas gdy druga wcisnęła nóż kuchenny za pasek spodni na biodrze. Tim nie zaoponował dobycia broni, w ogóle zdawał się nie robić sobie za wiele z obecności chłopaka, bardziej zajęty zacieśnianiem coraz głębszej relacji z obłędem. Szare spojrzenie Nate'a opuściło iskrząco dymiącą radiostację dopiero gdy palce znalazły bębenek rewolweru i otworzyły go, wysypując zużyte łuski na dłoń. Już na kolanach Grayson dobył paczkę z amunicją z tylnej kieszeni dżinsów i uzupełnił amunicję w broni, mimowolnie drgając gdy słowa Tima zaczęły rozbrzmiewać już z dozą sensu. "Powinniśmy, a nie musimy," przemknęło mu przez głowę na słowa o ruszeniu z odsieczą gościom.
Nathaniel podniósł się z klęczek, ściskając mocniej kolbę. Decyzję podjął bez chwili zastanowienia. Instynkt przetrwania nie pozostawiał miejsca na sentymentalny heroizm. To nie był epos czy pulpowe heroic fantasy, a prawdziwe życie. I nawet pomimo okazjonalnie luźnego związku z chęcią do rzeczonego życia, nie zamierzał ryzykować.
— Wezmę je do piwnicy — oznajmił krótko, usuwając się w bok i wskazując Timowi drzwi. Nie chciał go mieć za plecami.
|
| |