Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2023, 14:10   #68
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kobieta zdenerwowała się i wróciła do ludzkiej postaci:
- Wyście się naprawdę z dupami na rozum pozamieniali. Osobiście postrzegam Grimlocki jako część ekosystemu Podmroku. Włażenie do czyjegoś leża i mordowanie całego stada uważam za zbrodnie, co innego jeżeli by zaatakowały posterunek krasnoludzki albo wyszły na powierzchnię mordować inne rasy, albo niszczyć przyrodę, ale wyszukiwać legowiska bestii, aby je prewencyjnie zabić? Toż to czysta głupota! Jestem druidką z powołania i nie podoba mi się takie postępowanie. Krwiożerczość zachowajcie na Malarytów i inne bestie, które spotkamy po drodze do nich.
Wzięła głęboki oddech i głośno westchnęła, aby w końcu ze zbolałą miną dodać:
-Jesteśmy drużyną, potrzebuje waszej pomocy, aby pokonać Malarytów i tę bestię od wiecznej zimy, choć mam ochotę wziąć klucz i iść w cholerę to między bogami a prawdą boję się sama wracać przez te korytarze a polubiłam was wszystkich wbrew pozorom, które stwarzam więc jeżeli się uprzecie na ten zbrodniczy pomysł mam druidyczne błogosławieństwo, które pomoże nam się lepiej ukryć i pójdę z wami, lecz wciąż uważam ten pomysł za poroniony i proszę was o zrezygnowanie z niego- rzekła.
-Rozumiem Cię, nie jest zwolennikiem mordowania wszystkiego, co się rusza, ale w tym przypadku jest to uzasadnione- westchnął ciężko wąsacz - Choć z pozoru niewinne, z czasem urosną w siłę i będę stanowić spore zagrożenie dla posterunku, zwłaszcza że Ci dwaj ich nie zatrzymają- tu wskazał za siebie w kierunku w którym zostawili Spektatorów -Na własnej skórze poczułaś jakie niebezpieczne stwory tu się czają, a te podchodzą stanowczo zbyt blisko zabudowań. Nie zostawią też sprawy tych dwóch, więc na pewno wyruszą w głąb - po tych słowach nastała chwila ciszy. Wojak spojrzał bezpośrednio w oczy druidki tak aby mogła w nich wyczytać jego szczere intencje. -Jest to zło konieczne.- dodał na koniec szeptem, ale na tyle głośnym by każdy go usłyszał.
Chmielna westchnęła, ale pokiwała głową wąsatemu wojownikowi na znak zgody.
Słysząc pompatyczną przemowę Itkoviana Płomyk niemal posmarkał się ze śmiechu
-Nie miej mi za złe mojego rechotu…- znów chrząknął wesoło -Ale te ślepe skurwysyny w niczym nie zagrażają twierdzy krasnoludów…- podniósł prowizoryczny topór jednego z pokonanych -Myślisz, że to wystarczy, żeby rozwalić wzmacniane bramy? Kusznicy wystrzelaliby ich co do jednego zanim w ogóle zdążyliby dobiegnąć do wrót…- dodał z szerokim uśmiechem.
-Wybaczam Ci, ale wiedz, że pycha zgubiła już nie jedną osobę. A z tego co się orientuję liczebność waszego garnizonu znacząco zmalała. Jesteś pewien, że wystarczy ich rąk? - wojak spojrzał śmiertelnie poważnie na krasnoluda. -Byłem na nie jednej wojnie, w której szalę przechylały jednostki z pozoru mało znaczące- pogładził wąsa przypominając sobie lata w których wojował razem ze swoją kompanią.
Dario spoważniał, słuchając wywodu kompana. Kiedy Itkovian skończył, inżynier odchrząknął i spuścił wzrok na podłogę
-Masz rację. Wybaczcie moje żarciki. Jesteśmy w Podmroku. Nawet jeśli te nieszczęsne stwory nie stanowią realnego zagrożenia to już omotane magią drowów czy też mocą jakiegoś łupieżcy umysłów mogą stać się rozpraszaczem, czymś co skupi uwagę kuszników i pozbawi ich pocisków, by właściwe i znaczące siły mogły uderzyć… twój rozsądek mi zaimponował- rzekł z powagą -Załatwmy ich i wracajmy!- dodał na koniec.
-Skoro to już ustaliliśmy, potrzebujemy planu. Płomyku wspominałeś coś o wypadzie ze zbrojnym garnizonem. Znasz te pomieszczenia?- wojak zaczął wypytywać krasnoluda o szczegóły.

-O nie. Niestety to były dawne czasy i inne miejsce. Ale wydaje mi się, że mamy tu identyczny rozstaw pomieszczeń. Wielka komnata za tą ścianą i magazynek na przeciwko- odparł.
-Mamy mało informacji- zamyślił się Itkovian- potrzebujemy dobrego planu. Na początku możemy się ustawić przy drzwiach, w najwęższym punkcie. Do tego przydałoby się posłać kogoś na zwiady, najlepiej kogoś kto nie będzie potrzebował światła i w miarę sprawnie i po cichu to zrobi. Wtedy będziemy mogli obmyślić szczegóły. Są jacyś ochotnicy? -wojak posłał szelmowski uśmiech do kompanów.
- To zależy ile płaciszsz. - odpowiedział z przekąsem Thulzssa. - Widać było, że te sstwory mają jakiśś szszósty zmyssł więc podkradnięcie śśsię będzie pewnie utrudnione. W dodatku to ich teren, więc mogą mieć porozsstawiane gdzieśś ukryte czujki. - Wskazał palcem praktycznie pozbawione oczu monstrum, które przypominało nieco spasionego, bardzo brzydkiego człowieka z długimi uszami i szarą skórą. - Na moje to możemy zapomnieć o dobrym zwiadzie, lepiej iść i wykorzysstać ciassnotę niektórych korytarzy. - zaproponował patrząc po reszcie. - Plusss jesst taki, że jeśśli rzeczywiśście są całkowicie śślepe to nie zobaczą waszszego śświatła. -
-Zakładając że wszystkie stworzenia znajdują się w jednym miejscu to nie byłoby problemu, ale nie znamy ani terenu ani ich rozmieszczenia, a pójście na żywioł to za duże ryzyko- Itkovian prowadził swój wywód intensywnie głaszcząc wąsa. -Tenia, mogłabyś się jeszcze raz zmienić w pająka I zrobić rekonesans?- zwrócił się do druidki.
- Mogę to zrobić jeszcze raz, ale wróciłam do ludzkiej postaci, bo mogę użyć magii natury, aby pomóc nam wszystkim stać się jednością z cieniami i pomóc w ukryciu się mam też błogosławieństwa Chuntei, które mogą zranić grupy wrogów ale jeżeli bardziej potrzeba zwiadowcy to i tego mogę się podjąć… Wydawało mi się, że skoro wybijamy wszystkich to druidyczne czary bardziej się przydadzą chciałam, żebyście wiedzieli, że nie wróciłam do ludzkiej postaci, żeby łatwiej się kłócić - Wyjaśniła z uśmiechem.
-Rozumiem, ale jeżeli będziemy wiedzieć, na czym stoimy, to zabawka Płomyka powinna nam w zupełności wystarczyć. Możemy iść w ciemno, ale wolałabym zminimalizować ryzyko jak najbardziej się da. Bo jeśli natrafimy na dwie grupy jednocześnie to możemy mieć nie lada kłopoty- wyjaśnił wojak. Zrobił kilka kroków, usiadł na krześle i gestem ręki przywołał gromadkę do siebie. Wyciągnął nożyk i zaczął wydrapywać na stole mapę. Miał z tym pewne problemy, gdyż stół się chybotał ze względu na brakującą nogę, ale po chwili towarzysze mieli prowizoryczną mapę - Oto co wiemy, najwęższe miejsce jest tu i tu- wskazał czubkiem ostrza na wejście oraz zakręt -Zakładając, że są to lustrzane odbicia korytarzy, które zwiedzaliśmy, to nie znamy sytuacji po tej stronie- wojak wskazywał po kolei punkty na mapie -Dlatego też proponuję przeprowadzić zwiad. Ale jeśli macie jakieś pomysły to śmiało nie krępujcie się ich przedstawić. Zależy mi na waszej opinii, w końcu siedzimy w tym razem.- posłał szczery uśmiech do zgromadzonych towarzyszy.

-Brzmi sensownie- wtrącił Salomon -Może spróbujemy przygotować jakąś pułapkę?- zapytał kompanów.
- Dobrze więc wilcza pajęczyca melduje się na zwiad - Powiedziała Tenia i po raz kolejny przybrała postać arachnidki. Ruszyła na sufit, żeby ciężej ją było usłyszeć.
Pajęczyca wspięła się na ścianę, a następnie na sufit i ruszyła korytarzem w te części kondygnacji, których grupa jeszcze nie zdołała zwiedzić. Tenia poczłapała cicho jak mysz do miejsca, gdzie korytarz skręcał w lewo. Itkovian miał rację, mówiąc, iż rozkład pomieszczeń jest lustrzanym odbiciem pomieszczeń, w którym spotkali Spektatorów. Druidka dostrzegła dwa znajdujące się dokładnie naprzeciwko siebie przejścia do komnat. Powoli i ostrożnie zbliżyła się do wyłamanych wrót i zajrzała najpierw do tych po prawej stronie. W środku znajdowała się spora komnata, lecz nie dało się stwierdzić jaką funkcję pełniła za czasów swej świetności, gdyż była totalnie zrujnowana. Tenia poczuła dreszcz na karapaksie widząc sporą wyrwę w ścianie, w środku ów komnaty. Wyrwę, która wpadała pod ostrym kątem do naturalnej jaskini.
~Wrota do Podmroku...~ pomyślała. Nie tracąc czasu zerknęła od razu do komnaty po lewej stronie. W środku znajdowała się horda grimloków. Na pierwszy rzut oka było ich około dwa tuziny, z tym że połowę stanowili starcy i dzieci w różnym wieku. Ślepe istoty zdawały się prowadzić normalny jak na swój gatunek tryb życia. Jedni odpoczywali na posłaniach ze skór czy futer. Inni dłubali przy narzędziach, jeszcze inni błąkali się po wielkiej komnacie bez większego celu.
Pajęczyca wróciła do towarzyszy rozerwała czułkami zwłoki pokonanych młodych grimloków, aby uzyskać dostęp do świeżej juchy i zaczęła opisywać to, co ujrzała, aby na końcu dodać własną opinie:
“widząc ile tam jest, dzieci i starców znów nachodzą mnie wątpliwości wszyscy łącznie z Grimlokami jesteśmy dziećmi Wielkiej Matki żyjącymi na Aber - Torilu jej ciele. Nawet pieprzeni Malaryci nie mordują młodziaków i starców! Naprawdę chcecie być mniej honorowi niż pchlarze i palić dzieci i starców?! Po prostu wracajmy i ostrzeżmy twierdzę” - Tym razem nie zamierzała zmieniać formy, ale widok obozu znów poddał w jej sercu wątpliwości co do planów żołnierza.
- To faktycznie nie wygląda na bandę groźnych potworów - powiedział zaklinacz, który również stracił nieco zapału do wybicia Grimloków.
-Co wy pierdolicie? W każdym stadzie, czy grupie tak to wygląda. No, chyba że to grupa umrzyków to co innego…- syknął Salomon wyraźnie poirytowany niezdecydowaniem kompanów -Czy wydaje wam się, że mały ork rodzi się z toporem w łapkach? A może myślicie, że w grupie goblinów nie ma starych okazów, które nie mogąc już walczyć, pomagają w utrzymaniu porządku w obozie? Nie ważne. Możemy pójść i powiedzieć krasnoludom o grimlokach, ale krasnoludy nie będą się litować…- spojrzał na Płomyka -Bez urazy. Ale kiedy nadarzy się okazja, wpadną tu i wybiją ich co do jednego. Decydujcie zatem bo straciliśmy tu sporo czasu…- zrugał kompanów.
 
Kerm jest offline