Dutton był przy rannej lekarce, kiedy zaczęło się wściekłe rąbanie drzwi i okiennic. Szykował się do wzięcia młodej kobiety na ręce, aby zanieść na górę. Czas jednak kończył się… Nie chciał mieć nieprzytomnej lekarki w ramionach idąc ku schodom na antresolę, o których balustradę oparł włócznię, kiedy do środka wedrą się rządni mordu wariaci.
A zaatakowali za szybko! Nawet woda nie zdążyła się zagotować! Chinky ich swym krzykiem wprawiła w furię. Musiał działać. Szybko podejmować decyzje. Przyszłość nie będzie na niego czekała bezczynnie.
Nie był gotowy na śmierć, ani na kolejną walkę. A tym razem już nie z jednym, lecz kilkoma szaleńcami. Spojrzał jeszcze raz na twarz nieprzytomnej. A niech tam. Zaryzykował. Uniósł jej bezwładne ciało z kanapy i spiesząc ruszył ku schodom. Ciężar lekarki może nie był wielki, lecz okaleczona dłoń przypomniała bólem z podwójną mocą o sobie.
Jeśli mu się uda zostawić Karen na piętrze, a drzwi wytrzymają nim zbiegnie na dół, to dołączy do obrony wejścia. W innym wypadku planował walczyć na schodach.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |