Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2023, 09:20   #418
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Ostatnie dni przeznaczył na zadbanie o świeżość roślin, ponieważ nie chciał zmarnotrawić wcześniejszych poświęceń. Porozmawiał też z Barbette czy gotowa byłaby pozostać w wiosce Amazonek na czas wysłania poselstwa do Portu Wyrzutków. Wyglądało na to, że relacje z Amazonkami się poprawią i stały kontakt będzie utrzymywany ku obopólnym korzyściom. Nie chciał jednak zmuszać dziewczyny do decyzji wbrew jej przekonaniom. W międzyczasie wpływy Zoji wśród plemienia wzrosły i cieszyła się taką estymą, że kilka wojowniczek zdecydowało się podążyć za nią do świata cywilizacji. Więc istniała spora szansa, że dzikuski również przyjmą Barbette i zaopiekują się nią przez kilka miesięcy, aby Carsten mógł ucieszyć swoją dawną pracodawczynię egzotyczną tancerką, która rozsławiłaby „Czerwoną Świecę” i podniosła rangę sławnego przybytku.

Przed powrotem oddał jeszcze szacunek wojowniczkom i zapewnił przez niezawodnego pigmejskiego tłumacza o swojej dozgonnej przyjaźni.

Z Vivian pożegnał się, łamiąc protokół, objąwszy uczoną i ucałowawszy jej blade policzki. Nie wiedział czy jeszcze dane im będzie się spotkać, lecz nabrał nieco więcej zaufania do tej persony, niż się po sobie spodziewał. Wątpliwe czy bez jej magii, rad i wsparcia przetrwałby grozę oraz wyzwania czyhające w piramidzie.

Z Bertrandem również porozmawiał szczerze, choć nie dzielił się swoimi zamiarami i zbytnio nie zwierzał z trosk. Szanował ambitnego kawalera, jego opiekuńczość wobec siostry i śmiałość, z którą ów podejmował ryzyko, zgłaszając się niemal do każdej misji. Był pewien, że Bretończyk osiągnie swe cele, choć widać było, że trapią go pewne myśli i nie jest zdecydowany, co do swoich dalszych kroków po zdobyciu sławy i bogactwa. Cóż… szlachetne pochodzenie nie uwalniało w pełni od problemów, tutaj na równi z innymi trzeba było rozwiązać wrażliwe kwestie i zapewnić szczęście bliskim. Rozumiał każde rozterki, bo sam był rozdarty między powrotem do ukochanego syna, a budowaniem osobistego szczęścia z minstrelką Agnes – powierniczką jego myśli i wybranką serca.

Powrót był jednak wymarzonym scenariuszem, a widok piaszczystej plaży i fal oceanu, uzdrowił nadwątloną wyprawą kondycję ciała i umysłu. Zielone piekło dżungli z błotem, gadami, moskitami, wiecznym cieniem i wilgocią pozostało za nim. Z ulgą zanurzył się w wodzie, a ożywcza bryza poprawiła mu nastrój i natchnęła nowymi siłami. Bliskość Portu wyzwoliła euforię i dopiero pozwoliła ocenić ogrom poniesionych poświęceń oraz szczęścia, które pozwoliło mu znaleźć się w znacznie uszczuplonym gronie śmiałków, którzy onegdaj wyruszyli po swoje marzenia. Po poległych pozostały kości pośród błotnistej ziemi, fragmenty oręża, niedbale ociosane kamienie jako prowizoryczne nagrobki i ślad w ludzkiej pamięci.

Tylko tyle…
Ocaleli zaś mieli przed sobą wszystko…
Przynajmniej tak im się w obecnej chwili wydawało…

Już nie pamiętał pierwszych chwil w mieście. Zatarły się w fali emocji, która na niego spadła. Odnalazł wzrokiem sylwetkę Agnes, anielską postać, pełną subtelności, jakże inną od tubylczych kobiet, które przez ostatnie tygodnie widział w swoim otoczeniu. Pijany szczęściem tulił dziewczynę, zapewniając o swoim uczuciu i pokazując talizman-amulet darowany przed wyprawą. Oplatał nim przeguby ich rąk, łączył obietnicę powrotu z nadzieją na wspólne szczęście. Po eksplozji radości nadszedł jednak czas na obowiązki i najbliższe dni były dlań pracowite.

Wykorzystał bankiet, aby nawiązać relacje, która pozwoliłaby mu uzyskać audiencje w wieży magów. Miał nadzieję, że złoto i egzotyczne rośliny zainteresują czarodziejów, zwłaszcza że członek ich bractwa zginął tragicznie jeszcze przed wyprawą.

Sprawdził jak układała się współpraca jego zastępcy z madame Elianą. Obiecał jej powiew egzotyki w zamtuzie i wszystko było na dobrej drodze, aby tę przyrzeczenie spełnić, zyskując jej przychylność. A że kobieta posiadała znaczne wpływy, wróżyło to powodzenie w wielu kwestiach i mogło umocnić pozycję ochroniarza w lokalnym środowisku.

Gillesa zastał przy karcianym stoliku, z dzbanem wina i wianuszkiem adoratorek. Bretończyk cieszył się z powrotu kompana, zwłaszcza, że postawił niemałą sumę w zakładach na powrót Carstena i zbierał soczysty owoc trafnej hazardowej decyzji.

Wynagrodził Estebana za wierną służbę sowitą wypłatą i awansem wśród ochroniarskiej braci. Młodzian stał się jego pomocnikiem, a Carsten powierzał mu pewne wymagające zaufania sprawy. Psisko Bastard tak zżyło się ze swoim opiekunem, że czasami wyglądało to tak, iż bardziej słuchało Estebana, niźli Sylvańczyka.

***

Nadszedł czas na poważną rozmowę z Agnes na plaży, kiedy już ochłonął po kilku dniach pełnych obowiązków i spotkań.

- Wyjeżdżasz, uzdrowić syna?
– jej oczy wyrażały obawę i utajony smutek niepewności.
- Tak. Jest dla mnie niezwykle ważny. Muszę spróbować go ocalić, jeśli lek zawiedzie przywiozę tu jego, aby szukać pomocy wśród Amazonek.
- A co z nami? To kilka miesięcy albo pół roku rozłąki… Nie chcę przeżywać tego po raz kolejny…
- Więc popłyń ze mną! – delikatnie ujął jej drobne dłonie. - Stać mnie teraz, by zapewnić nam godne warunki podróży. Nie musisz pracować, chociaż wiem, że kochasz muzykę i poezję. Port Wyrzutków dał nam siebie nawzajem, lecz nic nie jesteśmy mu winni. Szczęście możemy znaleźć wszędzie, ale jeśli przeznaczenie sprowadzi nas tu ponownie to będzie znak, że może tutaj winniśmy uwić gniazdo? Albatrosy też zakładają je w trudnym terenie, a mimo to zawsze udaje im się rozwinąć skrzydła…

Mimowolne poetyckie porównanie sprawiło, że bardka uśmiechnęła się do niego z tkliwą czułością.

- Carstenie…
- Tak?
- Już zawsze szukajmy szczęścia razem…
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 01-08-2023 o 17:23.
Deszatie jest offline