Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2023, 06:18   #313
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Jak to z pierwszymi razami bywało, uczucie nowości i towarzysząca mu ekscytacja bardzo prędko wytraciły na intensywności i kolejne cztery godziny jazdy nużyły już o wiele bardziej niż początkowe fazy pościgu. Przeplatane były jedynie krótkimi postojami, urozmaicane - acz słowo to było mocno na wyrost - monotonią krajobrazu, który po jakimś czasie przeszedł ze znajomego nizinnego w mniej znajomy górski, oraz upstrzony od czasu do czasu stadami kóz i owiec, nad którymi czuwali prostolinijni jehammedanie. Nawet ogłuszający ryk silników spalinowych, wibracje metalowych szkieletów, wszędobylski pył i wiatr chłoszczący po twarzy przestały po jakimś czasie przeszkadzać. Tylko zmęczenie pogłębiało się w swojej intensywności, brak snu od kilkunastu godzin coraz mocniej dawał we znaki. Jehan walczył z coraz bardziej ciążącymi powiekami jak tylko mógł, postoje poświęcając na szybkie rozprostowanie nóg podczas gdy harapowie poili cętkowane kundle, a podczas jazdy zajmując się mało znaczącymi pogawędkami z kapitanem i porucznikiem.

Gdy zmechanizowany konwój zatrzymał się szarpiąco, całe zmęczenie, dyskomfort i znój podróży momentalnie wyparowały na rozciągający się przed nimi widok. Świadomość rozmazywana chęcią drzemki ponownie nabrała trzeźwej ostrości, przebudziły się oszczędzane na tą chwilę rezerwy energii. Jehan w jednej chwili opuścił swoje miejsce, chwytając się metalowej ramy koma i jednym płynnym ruchem wyślizgując się na zewnątrz. Przez chwilę zastygł na stopniu i przyjrzał sylwetkom w dole, lecz na tą odległość i bez pomocy optycznych akcesoriów ciężko było stwierdzić tożsamość jeńców. Baudelaire pokręcił tylko odruchowo głową na słowa Assegaia. Wątpił, aby byli to żołnierze zaprzysiężeni Perpignanowi z dwóch przyczyn - raz, że konne patrole były tym rzadsze, im dalej od Czarnego Kręgu; dwa, że w takiej sytuacji pościg zakończyłby się zbyt gładko, a uniwersalnym prawem nic nie mogło przyjść w życiu za łatwo. Biorąc pod uwagę w czyje ramiona uciekali byli niewolnicy, jedna możliwość wysuwała się na prowadzenie.

Nie, nie strzelać! — syknął Jehan, zeskakując miękko na trawę wzgórza. — Pod żadnym pozorem nie strzelać!

Mięśnie rąk Assegaia trzymające karabin napięły się jeszcze mocniej na stanowczy ton Bordenoira, zapewne zbyt bliski rozkazującemu jak na gust Zbrojmistrza. Afrykanin oderwał oko od optycznego celownika, łypiąc zwężonym spojrzeniem w stronę zbliżającego się ku niemu młodzieńca, który prędko zaczął ponownie mówić, niezrażony pogłębiającym się grymasem na czarnej twarzy.

To najpewniej Żercy z bliźniaczych twierdz. Jeśli ostrzelacie ich bez prowokacji, wywoła to tylko niepotrzebny skandal i kryzys polityczny dla konsulatu — Jehan machnął dłonią w dół, w stronę wąwozu, krzyżując spojrzenie ze Zbrojmistrzem. — Musimy więc sięgnąć w pierwszym odruchu po dyplomację. Ja sam, wraz z sierżantem Rentonem, panem Wanadu i Swarnym podczas podróży z Pradesu spotkaliśmy na szlaku Bernamota Gauthiera. W jego imieniu dostarczyliśmy wiadomość do pałacu Pięści. Możemy zejść do nich i powołać się na to zdarzenie, spróbować dialogu.

Jehan spojrzał w dół, na sylwetki przemierzające bród.

Jeśli nie będą chcieli się z nami rozmówić, damy wam sygnał i ich wystrzelacie — Baudelaire ponownie skrzyżował spojrzenie z Assegaiem.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem