Wątek: Starbase ECHO-1
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2023, 17:42   #24
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
—Kantyna, Wszyscy—

Elena przyszła pierwsza, energicznym wojskowym krokiem i usiadła bez słowa przy stoliku.
Sanchez pojawił się tuż za nią. Przywitał ją ciepłym uśmiechem. Po wspólnej przebieżce po pierścieniu i małej rywalizacji czuł do niej naturalną sympatię biegacza do biegacza.
Yaris weszła cicho, prawie że bezszelestnie jak to ona. Zdawać się mogło, że po prostu już była w kantynie, kiedy wszyscy zaczęli się schodzić. Co było – oczywiście – nieprawdą.
- Dziś mamy gazpacho – powiedziała, siadając przy stole. Wskazała dłonią na bok, gdzie , stało większe naczynie. – Ono ma być zimne – dodała na wszelki wypadek.
Elena skinęła głową i zabrała się za jedzenie mówiąc zdawkowo.- Dzięki.-
Niewątpliwie jej myśli były zaabsorbowane czymś innym niż jedzenie.

Vika jako kolejna pojawiła się w pokoju, jeszcze trochę zagubiona, z ewidentnie wypisaną ulgą na twarzy, gdy trafiła w końcu do właściwego pomieszczenia. Zajęła sobie miejsce i skinęła z zadowoleniem w stronę Yaris, widząc znacznie ciekawsze danie, niż te, które miała możliwość jeść przez długą podróż na stację.//

Janos jako ostatni się zjawił, rozejrzał po pomieszczeniu. Uśmiechnął i zajął pierwsze wolne miejsce jakie zauważył.

Gdy wszyscy już zebrali się w kantynie i siedzieli przy swoim posiłku, informatyk wstał od stołu.

- SAM - powiedział głośno, tak aby wszyscy załoganci go usłyszeli, - wyłącz monitorowanie przestrzeni wspólnej. Chcę przeprowadzić pomiary radiacyjne. Powiadomię cię po zakończeniu.

Gdy AI potwierdziła, Vicente włączył miernik, który przygotował już wcześniej, oparł się o krawędź stołu bilardowego i mając już na sobie uwagę załogi, odchrząknął i zaczął mówić powoli i wyraźnie akcentując słowa.

- Wyłączyłem monitoring SAMa w tym pomieszczeniu, bo chciałem wam przekazać informacje i podejrzenia, które zdobyłem podczas tygodniowego pobytu na ECHO, a które z pewnych względów uważam, że nie powinny trafić do GeoTerminal. Z tego samego powodu, nie chciałem się nimi dzielić z Jennifer ani z załogantami transportowca. Jesteśmy w tym razem, dlatego uważam, że powinniście wiedzieć. Co zrobicie z tą wiedzą, na to nie mam już wpływu. Możecie zignorować moje podejrzenia i podzielić się z nimi z GT lub, na co mam nadzieję, zostawić je dla siebie dopóki nie będziemy mieli stuprocentowej pewności, że nie mam racji.

Rozejrzał się po sali. Przeczesał włosy palcami, po czym kontynuował.

- Jak wiecie, na ECHO przebywała trójka naukowców zatrudniona przez Natural Exploration Project. Przez pięć miesięcy prowadziła badania planety, których zapis był w bankach danych. Pliki uległy uszkodzeniu. Przeprowadziłem próbę ich odzyskania i dogłębną analizę struktury ich uszkodzeń. - Zerknął na Pietroszenkę. - Z moich wyliczeń wynika, że ktoś się bardzo postarał, żebyśmy nigdy nie odzyskali wyników tych badań... żeby GeoTerminal ich nie dostał - poprawił się, kładąc nacisk na nazwę ich pracodawcy. - I mimo, że Jennifer zakładała, że to była zwykła złośliwość, czy może nawet przypadek, to... trzeba sobie zadać wiele trudu, żeby tak zniszczyć strukturę macierzy, pamiętając o kopiach zapasowych. Pewności nabierzemy, gdy odzyskamy fizyczne nośniki danych. Roboczo założyłem jednak, że GT nie przekazał nam wszystkich dostępnych informacji. Spróbowałem oficjalnej drogi kontaktu do dwóch, z trójki naukowców, ale minął tydzień i żaden z nich nie odpowiedział na zapytanie, lub odpowiedź została przechwycona przez GeoTerminal - dodał ciszej. - Chciałem spróbować nieoficjalnej komunikacji, poza kanałem komunikacyjnym GT - wbił spojrzenie w Ciarkę, - ale nie udało mi się samotnie dostać do transportowca.

Zabębnił palcami w krawędź stołu.

- Z pozytywnych informacji... W Dedalu są współrzędne lokalizacji, w której były prowadzone badania. Jeśli na planecie coś znaleziono, to pewnie tam. Proponowałbym zacząć od tamtych miejsc i od ściągnięcia nośników danych, żeby przyjrzeć się fizycznym śladom uszkodzeń. Kończąc... Mam powody przypuszczać, że GT nie mówi nam wszystkiego i bezpieczniej będzie dla nas, jeśli z tą wiedzą się przed nimi nie odkryjemy. Tak jak powiedziałem, podzieliłem się tym z wami, bo siedzimy w tym razem i uważam, że powinniście wiedzieć. Jeśli macie pytania, to najlepiej zadajcie je teraz, gdy SAM nie podsłuchuje.
- To od czego planujesz zacząć? Od ściągnięcia nośników, czy lotu na planetę. Bo jeśli to drugie to jestem całkowicie za.- rzekła Elena stanowczo. - I jeśli mamy głosować, to ja właśnie głosuję za lotem. Wolę sama odkrywać prawdę niż opierać się na niesprawdzonych danych najwyraźniej niezbyt lojalnej załogi.
- Nie spodziewam się, żeby nośniki wniosły coś nowego do sprawy - zgodził się z nią administrator. - Popieram lot na planetę. Bardzo mnie intryguje co takiego znalazła tam poprzednia ekipa i co chciała przed nami ukryć. Musimy być jednak dobrze przygotowani. Na wszystko.
- Mi tam wszystko jedno. I tak będę musiał się napracować przy jednym i drugim. - wyraził swoje zdanie Janos.

- Jakiś czas pracowałam w kopalni. – Yaris zdecydowała się na otwartość. – Oczywiście, głównie w kuchni, ale na skutek różnych.. zdarzeń, też pod ziemią. Mówię to na wypadek, gdybyście odkryli jakieś jaskinie.
- Oczywiście - podniosła szybko dłonie - Nie mogę w żaden sposób konkurować z Mikhailem. I nie planuję. Nie mam jego teoretyczniej wiedzy, nie jestem naukowcem.. - przez chwile była myślami gdzieś bardzo daleko. - Byłam pod ziemią wiele razy.
- Zgadzam się, żeby polecieć na planetę, choćby po to, by wstępnie zaplanować dalsze działania. - powiedziała Vika. - Musimy pamiętać też, by zdobyć jakieś informacje, które będziemy mogli raportować do GT, żeby ich uspokoić, że sprawnie tutaj sobie działamy, choć może bez wielkich rezultatów na starcie. Więc kluczowe będzie ustalić, co jest tak naprawdę tym, co chcieli przed nami ukryć? Jakieś wstępne pomysły, co to mogło być?
Mikhail słuchał z zamkniętymi oczami by w końcu się lekko uśmiechnąć i je otworzyć.

- Innymi słowy, nasza mała scysja sprzed paru dni była efektem próby ukrycia swoich obaw przed audytorką która znajduje się w kręgu naszych bezpośrednich przedstawicieli naszego zbiorowego pracodawcy? - zapytał unosząc rozbawioną brew.
Hiszpan spojrzał na niego. Jakieś uczucia zagrały na jego twarzy. Irytacja? Lecz nie skomentował.
- Płacą nam za zadania stawiane przez Zarząd, zebranie danych i składanie raportów z postępów. Cokolwiek tam jest, jest własnością GeoTerminal, a my mamy to odnaleźć - kontynuował geolog. - Nie widzę powodu ukrywać naszych znalezisk, ale dopuszczam… pewne opóźnienia w raportach szczegółowych do czasu uzyskania konkretnych wyników.
Geolog pogładził dłonią brodę w namyśle by dodać.
- Na ten moment mamy odzyskać dane, więc odzyskanie baz jest priorytetem i tego oczekuje Zarząd. Dokonajmy oględzin, zobaczmy co da się zrobić, a co nie, zdajmy raport i możemy ze spokojną głową polecieć na planetę. Korporacje rządzą się swoimi prawami, a teraz jesteśmy częścią maszyny zysków i strat. Małymi trybikami, którym wyznacza się cele do realizacji i których realizację się wymaga ponad wszelką miarę i naszą wolną wolę. Im szybciej wszyscy przyjmiemy to do serca tym więcej możemy ugrać dla siebie w korporacyjnej maszynie biurokratycznej… - lekki uśmiech powiększył się na jego ustach -...z którą miałem przyjemność pracować.
- Mamy więc problem, który przewidziała Yaris - podsumował informatyk. - Brakuje nam "ważnej" osoby do podjęcia decyzji. Jak to rozwiążemy? Proponuję wybrać w tajnym głosowaniu osobę, która będzie w stanie podjąć szybką decyzję w sytuacjach krytycznych. Takiej jeszcze nie mamy ale powinniśmy być przygotowani na wszystko.

- Ja tam nie widzę problemów, tylko rozwiązania. Te na teraz jest proste, bezbolesne i nawet oczywiste. - oznajmił geolog z łagodnym uśmiechem i pogodnym tonem - Z Vicente odzyskamy banki danych, a Vika i Elena, nasz pion naukowy uda się na planetę na koordynaty prawdopodobnie nie posiadające potencjalnych złóż geologicznych. Czyli z dala od wzniesień, czy gór, może nawet blisko morza na równinach.
- Pietroszenko - wpadł mu w słowo administrator, a wywołany uniósł lekko brew, - powiedziałem, że potrzebujemy takiej osoby na sytuację krytyczną, której jeszcze nie mamy. Może mieć nie będziemy, ale jeśli… to przydałby się ktoś, kto będzie w stanie podjąć szybko wiążące decyzje. - Potrząsnął głową jakby nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał.
- Może jeszcze gazpacho? – zaproponowała Yaris Hiszpanowi. – To – oczywiście – nie moja sprawa, ale masz świadomość , Vicente, że namawiasz nas do buntu? I zaproponowałeś swoją osobę na przywódcę?
Dolała sobie chłodnika. – A Tobie Mikhaila pomysł się podoba, choć nie popierasz kandydatury Vicente Zamiast zgłosić swoją, udajesz, że idziesz za jego pomysłem. Choć w sumie to ignorowanie to bierna agresja.-
- Powinniście to rozstrzygnąć w honorowym pojedynku na noże, jak mężczyźni – rzuciła jeszcze , nie wiadomo czy serio, czy żartem.
- Jak wam smakuje gazpacho? Serio jestem z niego dumna, biorąc pod uwagę skromne możliwości replikatora i jeszcze skromniejszy dostęp do prawdziwych produktów.
- Jutro będą bliny – dodała mimochodem, patrząc w oczy Mikhaila, który skinął jej głową.
- Albo na miecze, brzmi bardziej romantycznie. Jak już planujecie brać się za łby to chociaż zróbcie widowisko dla reszty. - dodała Elena i splatając dłonie dodała. - Czy naprawdę tak nie potrafimy się dogadać, że potrzebujemy jakiejś niani która będzie nas karciła paluszkiem z góry, za każdym razem gdy będziemy mieli różne zdania? Nie jestem miłośniczką, tyranów… nawet wybieranych w głosowaniach. Dla mojej planety źle się to skończyło.
- Proszę cię - Yaris przewróciła oczami. - Każdy wie, że władza pochodzi od bogów. narzędzie nie ma znaczenia, i tak wygra ten, którego oni wskażą.

- Nie proponowałem swojej kandydatury - Sanchez uniósł dłonie w obronnym geście. - Jeśli wam się pomysł nie podoba, wystarczy powiedzieć. Ale NIE LUBIĘ jak się przeinacza moje słowa lub sugeruje niekompetencję.
Mikhail lekko się uśmiechał.
- Niekompetencję? Przeinaczanie słów? - zapytał z lekkim niedowierzaniem geolog, a następne słowa wypowiadał nieco wolniej niż zwykle - Panie Sanchez… gdybym chciał panu zarzucić niekompetencję zrobiłbym to czysto i gładko. Prosto w punkt by nie było między nami nieporozumień. Tak się składa, że etykieta korporacyjna ode mnie wiele wymaga. Jeśli jest Pan… jeśli uważa Pan, że moim celem jest agresja być może rozmowa ze specjalistą byłaby wskazana. Alternatywnie, możemy rozwiązać sprawę w, jak to wspomniała Yaris, honorowym pojedynku. Jednak może nie na noże… gołe pięści?
- Robisz to od samego początku - odwarknął. - Teraz mnie nawet obrażasz. Jesteś arogancki i zarozumiały.
- Tak to odbierasz. - odpowiedział Sanchezowi inżynier - Dawno temu ktoś kiedyś powiedział, że największe demony z jakimi walczymy… są w nas samych. Wracając jednak do sprawy na dłoni…
- Może przyniosę popcorn? - zaproponowała Yaris Elenie, półgłosem, uśmiechając się leciutko.
- I apteczkę. Na wszelki wypadek.- odparła oceanolożka wyraźnie rozczarowana tą kłótnią.
Jeśli ktoś miał nadzieję, że kłótnia wybuchnie na dobre, to musiał się zawieść, bo Vicente nie kontynuował pyskówki, chociaż widać było po nim, że z trudem utrzymuje emocje pod kontrolą.
- Nie jest powiedziane, abyśmy od ręki szukali co tamci zgubili, a upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. No, i zawsze możemy tam wrócić.. Co byłoby wskazane. Po powrocie? - Mikhail spojrzał na sierżanta - Chciałbym pożyczyć Ciebie Janos… widziałeś w życiu wiele uszkodzeń sprzętu i Twoja ekspertyza byłaby naprawdę mile widziana w raporcie.
Janos podrapał się po karku.- Nie mam specjalnie ochoty na łażenie w skafandrze kosmicznym, ale… chyba tylko ja mam tutaj doświadczenie w tego typu spacerkach?
- Ile może nam zająć wydobycie banków? - zapytał z namysłem geolog.
- To zależy… jak głęboko są zagrzebane. Pewnie trzeba pokonać kilka zabezpieczeń. To jak sejf. Dobrze że mamy do niego klucze.- ocenił Janos. - Reszta… to już zadanie dla fachowców z serwisu. My nie mamy sprzętu ni umiejętności do takiej roboty.
- Czyli w skrócie… nasz cel to zlokalizować, pozyskać i opisać… nie brzmi to na jakieś czasochłonne zadanie - Mikhail uśmiechnął się - Raz czy dwa chodziłem w skafandrze, ale spec ze mnie żaden.
Pietroszenko spojrzał na Yaris i zapytał.
- Masz jakieś plany na pierwszy, oficjalny już dzień pracy?
- Niestety, mój zawód nie jest tak ciekawy jak Twój – westchnęła. – Gotowanie, prace w ogrodzie.. nic specjalnego. - usiadła tak, żeby lepiej widzieć mężczyznę. A może żeby on mógł lepiej widzieć ją? - Opowiedz mi raczej o swoich planach – zajrzała mu w twarz z zaciekawieniem.
- Nie wiem, Yaris. masz okazję odkrywać coś nowego, ja? Lwia część mojej pracy to analiza danych z pomiarów. - odpowiedział spoglądając na nią z lekkim uśmiechem.
- Opowiedz mi o tym więcej - poprosiła. - Tylko tak, żebym zrozumiała, czym się naprawdę zajmujesz.
- W skrócie? - zapytał Mikhail Ivanovich i dodał z namysłem - Na planecie rozkładam sprzęt i skanuje otoczenie na dużym obszarze szukając anomalii i nieścisłości w odczytach. Potem zawężam poszukiwania i tak w kółko, aż mam jakieś konkretne wyniki. Potem zabieram wszystko na stację i dalsza analiza pozyskanych informacji… Potem loty na zbliżone możliwe koordynaty i powtórka. Jak są jakieś złoża na wierzchu to czuły skan zbliżeniowy i pobranie próbek do ostatecznego potwierdzenia.
Geolog uśmiechnął się.
- Nic nadzwyczajnego. Tylko wprawne oko, przeczucie i “trochę” surowej wiedzy by wiedzieć czego wypatrywać.
Słuchała uważnie, wyraźnie zainteresowana.
- Potrzebny jest do tego analityczny umysł. – stwierdziła. – I znajomość wzorców, żeby zauważyć te odstępstwa. Lubię uczyć się nowych rzeczy. Będziesz kiedyś mógł mi pokazać, jak wygląda Twoja praca?

- Hmmm… - Ivanovich zamyślił się - …mam i będę miał napięty grafik by zbadać całą planetę i dwa księżyce… nie mówiąc o wycenie kosztów wydobycia i infrastruktury… Nie mniej, jeśli będzie szło gładko i nie będzie cięć w czasie przeznaczonym na poszukiwania jak najbardziej. Na tą chwilę jednak nie jestem w stanie powiedzieć kiedy, ale tak. - uśmiechnął się lekko przepraszająco - Choć bardziej będzie to demonstracja, niż okazja do nauki. Z tego robi się całe studia, doktoraty i dalej. Nie wspominając o bezcennej praktyce.
- Rozumiem – westchnęła zasmucona. – Każdy ma tutaj swoją pracę, Twoja jest dużo ważniejsza niż moja, więc zajmuje więcej czasu, to oczywiste. Nie będę się narzucać – uśmiechnęła się i wstała. – Wrócę do moich zajęć.
- W sumie ma rację. Nie musimy wszyscy siedzieć nad brakującymi bankami danych. - zgodziła się z geologiem Elena.- Nie znam się ani na elektronice, ani na oprogramowaniu.
- Podobnie. Chcę tylko dopiąć raport. - odpowiedział z uśmiechem Mikhail.
Spojrzała na Vikę mówiąc żartobliwie. - Zakładam, że i dla ciebie kod programów jest obcy. Więc… co powiesz na lot we dwójkę? A tu niech chłopcy bawią się swoimi zabawkami. Znajdę nam fajne miejsce na lądowanie.
- Sama się im dziwię, że chcą tu ślęczeć… - uśmiechnęła się porozumiewawczo do Eleny. - Teoretycznie Audytorka nas ostrzegała, by lepiej udawać się na planetę pod bronią i dużymi grupami… no ale skoro jesteś byłą żołnierką, to nie mam się o co martwić?
- Dedal potrafi przyłożyć. A i sprawdziłam broń w magazynie. Całkiem sensowna. Poradzimy sobie we dwie. Ewentualnie weźmiemy jednego robota i SAM będzie pilnował nas obu. - odparła wesoło Elena, a Janos spojrzał tęsknie w stronę obu plotkujących kobiet. - Nie wejdziemy głęboko w dżunglę, na jej obrzeżach powinno w miarę bezpiecznie. Rozejrzymy się, weźmiemy próbki i wracamy. -
Następnie dodała z uśmiechem. - A teraz jeszcze jedna, tym razem przyjemna kwestia. Osobiście nie widzę sensu używania numeru katalogowego planety w jakichkolwiek dokumentach i rozmowach. Może… czas ją nazwać? Prześlemy naszą wspólną propozycję do Zarządu. Może się przyjmie. Ja proponuję… Elpis.
- Całkiem - stwierdził z uśmiechem Mikhail - Jak na zbiorczą i skrótową nazwę roboczą.
- Słyszałem gorsze, słyszałem lepsze.- ocenił Janos.- Jak dla mnie może być.
- Mi też odpowiada… - odparła Vika, która nawet chcąc coś zasugerować, poczuła jakąś pustkę w głowie, a może i jeszcze jakąś obawę przed uzewnętrznianiem swoich pomysłów.
Sanchez wzruszył ramionami jakby ta część dyskusji go w ogóle nie obchodziła.
- Skanowanie poziomu radiacji zakończone - powiedział wyłączając urządzenie. Powiadomię SAMa, żeby włączył monitoring.

Mikhail natomiast miał zamiar zostać tu na dłużej. Był w pracy i były pewne… kwestie… do omówienia z S.A.M.em… Uśmiechnął się sam do siebie. Kto wie, może nawet zdoła mu się kupić sobie trochę czasu? Ku Chwale Mateczki Cenaurii!
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem