Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Science-Fiction Chcesz odkryć w eonach Kosmosu Zapomniane Światy? Walczyć z wszędobylskimi Korporacjami, bądź być małym cyber–trybikiem w ich złożonej Maszynerii? Ostrzem świetlnego miecza wyrąbywać sobie swoją ścieżkę Mocy? To czy odważysz się przejść przez Wrota Wymiarów zależy tylko od Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-07-2023, 18:21   #21
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Spotkanie z panią Audytor: część druga, ostatnia

Yaris spojrzała na dg, który powtórzył wiadomość. Przez chwilę zastanawiała się, kto był tak uprzejmy i po chwili namysłu wytypowała Mikhaila. Taa.. trudno się było domyśleć, że osoba zwołująca miłe, nieoficjalne , obowiązkowe spotkanie ma tutaj największa władzę.

Audytorka wyglądała bardzo młodo, ale Yaris doskonale wiedziała, ze to zasługa modyfikacji. Tym niemniej zapisała sobie w pamięci, żeby podziękować mężczyźnie za uprzejmość.

- Skoro pani Audytor już musi od nas odlatywać, to podejrzewam, że to nie jedyna tego typu praca? - po chwili wsłuchiwania się w wymianę zdań, odezwała się znów Vika. - Zdarzyły się już podobne przypadki, gdzie grupa badawcza badała tego typu planetę? Może ma pani jakieś wnioski z przeprowadzonych audytów, które mogłyby nam pomóc odpowiednio zaplanować sobie pracę?
- Najlepiej badać dużymi grupami i pod bronią. Dobrze jest z góry zaplanować jakie badania się chce przeprowadzić na planecie. Bądź co bądź nieznana fauna może być potencjalnie agresywna… podobnie jak flora. Na szczęście, wiemy o lądowaniach i badaniach poprzedniej załogi, więc można założyć że…- zamyśliła Jennifer.-... sama atmosfera i mikroorganizmy planety nie są zabójcze dla ludzi.-
- Ojej… to w takim przypadku ochroniarz chyba bardziej przydałby się nam, niż tobie? - odparła żartobliwym tonem Vika. - Może możemy jeszcze o niego jakoś zawalczyć? - Szeroko uśmiechnęła się w stronę scyborgizowanego mężczyzny. Ten odpowiedział zadziornym uśmiechem i śmiałym spojrzeniem na jej krągłości, skryte pod dość skąpym w materiał ubraniem.
- Zawalczyć? Jak? - zaśmiała się Jennifer. Po czym dodała.- Wbrew temu co się może wydawać, życie Audytora nie jest usłane różami. Często byłam ofiarą zamachów. Niemniej… - przyjrzała się biolożce.- … mogę oddać go w twoje ręce do czasu mojego wylotu. O ile wygrasz w owym pojedynku oczywiście.-
- Raczej chodziło o to, żeby został z nami na stałe, skoro tyle niebezpieczeństw na nas może czyhać na planecie, a firma nie zadbała o to, by ktoś z nas miał wprost doświadczenie bojowe… - odpowiedziała z lekkim rozczarowaniem w głosie Vika.
- Właściwie to zadbała. Przynajmniej dwójka z was to byli żołnierze. Nieprawdaż panie Ciarka ? - zwróciła się do mechanika, a ten skinął głową zwracając się bezpośrednio do Viki.- Jestem byłym sierżantem, zadbam o bezpieczeństwo twojego tyłeczka. Możesz być pewna.-
Elena też dodała. - Skoro już jesteśmy przy tych kwestiach, to wypada wspomnieć że jestem wycofywaną ze służby panią porucznik lotnictwa.-
- Tak, nie wątpię, że dobrze o nas zadbacie… - uśmiechnęła się Vika, ale przed oczyma miała widziane wcześniej rany oceanolożki i jej wspomnienie o traumie… co wcale nie czyniło z niej takiej pewnej żołnierki. - Cóż, uznałam, że może uda się kogoś zdobyć dodatkowego do załogi, ale jak wy przeciwko mnie… - Na moment zrobiła poważną, zawiedzioną minę, po czym się roześmiała.
- Niestety… ochrona jest mi niezbędna.- odparła ze smutną miną Jennifer. - Nie mogę go oddalić.

Yaris wyciągnęła paluszki z piekarnika. Zamiast nich wsunęła do nagrzanego piekarnika owocową tatrę. Uznała, ze to dobry moment aby podejść do reszty.
- Uwaga, gorące – oznajmiła, stawiając ciastka obok bobu. Uśmiechnęła się z wdzięcznością do Mikhaila, a potem przeniosła spojrzenie na Audytorkę.

- Audytor to ktoś, kto kontroluje innych, prawda? – zapytała. – Czy kontrolowała pani Vicente? Dlaczego?
- Nie. Audytor dokonuje oceny i wyceny oraz rewizji różnych obszarów działalności danej firmy. - odparła spokojnie Jennifer.- W tym akurat przypadku, moim zadaniem było ocenienie wartości oraz potencjalnych możliwości związanych z nabytymi niedawno assetami w postaci tej planety pod nami oraz powiązanych z nią księżycami oraz tą bazą. I tym się właśnie zajęłam. Vicente nie podlegał tej kontroli. W końcu dopiero niedawno podjął obowiązki na stacji.

Yaris nie miała zielonego pojęcia, czym są assety. Na pewno jednak kosztowały mnóstwo.
- Wygląda tak, jakby lubili ryzyko.. – zauważyła. - Najpierw kupują, potem oceniają przydatność. Lub wiedzą, że coś jest cenne, a Audytora przysłali dla ściemy. Ale skoro płacą, to chyba nie ma tu znaczenia.
Jennifer uśmiechnęła się zimno zwracając do Yaris. - Wyciągasz zbyt daleko idące wnioski na podstawie niepełnych danych. Wszak równie dobrze mogłabym objąć oceną także i was.
- Pewnie i tak. Choć trudno mi sobie wyobrazić, jak oceniasz specjalistyczne kompetencje każdego z nas. – Yaris poustawiała równo naczynia na stole. - Możesz za to oceniać inne kompetencje… Czy masz taki wpływ na zarząd, że mogą rozwiązać z nami kontrakty?
- Tak. Mogę zasugerować rozwiązanie kontraktów z poszczególnymi osobami, lub grupami pracowników. - przyznała Jennifer i przyjrzała się posiłkowi dodając. - Kompetencje… nieważne jak dobre, nie mają znaczenia jeśli nie przynoszą wyników. Nie potrzebuję oceniać twoich kompetencji, tylko efekty działań. Jeśli dana firma lub osoba nie przynoszą zysków, to należy zadać sobie pytanie: dlaczego… a następnie ocenić jak można ten fakt zmienić, a jeśli się nie da go zmienić na lepsze, pozostaje redukcja strat.
- Wkrótce odjeżdżasz, tak? Więc kto będzie to kontrolował?

- Na razie wasza etyka zawodowa – Yaris bardzo się pilnowała, żeby nie drgnął jej żaden mięsień na twarzy i chyba się udało. Wiedziała bardzo dużo o etyce zawodowej. Naprawdę, bardzo dużo. Bardzo dużo złych rzeczy. - . Generalnie naukowcy którzy wybierają takie odległe miejsca muszą być pasjonatami swojego zawodu. Bo to jest pustelnia obecnie. Nie będzie przynosiła zysków przez następne kilka lat i jesteście generalnie zdani na zaopatrzenie przysyłane z centrali, a ta… oczekuje wyników. Jeśli ich nie będzie… pojawię się ja, albo ktoś inny z taką rolą jak moja.- wyjaśniła Jennifer.
- Będą z pewnością jakieś wyniki.- wtrąciła się Elena. - Obejrzałam już dane zebrane przez SAMa na temat planety. Wyglądają obiecująco.

Mikhail zamrugał, a następnie zwrócił się do sztucznej inteligencji.
- SAM, na jakiej bazę danych są zapisane informacje o planecie, oraz kto je sporządził? Czy na tym nośniku są jakieś pliki sporządzone przez dawną załogę stacji?
-Dane pochodzą ze spektrografów i innych czujników służących do satelitarnego badania atmosfery zamontowanych w stacji. Zeskanowałem powierzchnię planety w celu zrobienia topograficznych map mających posłużyć do wyznaczenia przez załogę potencjalnych miejsc do lądowania i badań. Na tyle na ile dało się w związku z nieznanym czynnikiem pochłaniającym promieniowanie. Prawdopodobnie miejscową roślinnością. - Nastąpiła niepokojąca długa pauza u SAMa, jakby się zaciął.- Żartu nie udało się wyszukać, przechodzę do następnej kwestii. Skanowanie atmosfery przebiegało bez problemu przez cały okres badań i nie zostało porzucone na czas uśpienia. Był to okres wystarczający na określenie klimatu planety jak i kształtu jej orbity oraz wyznaczenie czasu miejscowego. Wszystkie te informacje zostały zebrane przez czujniki stacji, uporządkowane przeze mnie bez ingerencji poprzedniej załogi stacji.

- Co rozumiesz przez "wyniki"? - dopytała jeszcze Yaris.
- Wyniki badań kadry naukowej. Dlatego radziłabym udzielenie im wszelkiej pomocy przy ich pracy, bo od ich sukcesu zależy wasz. - odparła Jennifer i zabrała się za tartę.
- Skoro jednym z planów może być otwarcie kompleksu wypoczynkowego, znalezienie jakichś niecodziennych lokalnych składników do przygotowywania posiłków może też mieć duże znaczenie… - odezwała się Vika. - Więc trochę… naukowej roboty też może być nawet dla kucharza. Są przecież całe planety, na które podróżuje się tylko ze względu na tamtejsze lokalne jedzenie. Postaram się przebadać trochę lokalnej fauny i flory również pod kątem zdatności do spożycia, ale już sprawdzenie, czy da się to jakoś przyrządzić, to broszka Yaris.
- Uprzejmie dziękuję, Vika za troskę i Twoje wskazówki, co do moich potencjalnych zadań - Yaris patrzyła wprost na dziewczynę, ale z jej twarzy nie dało się nic wyczytać. - To wysoce pomocne. Jestem Ci bardzo wdzięczna. Może tarty?

- Wspaniała myśl. - powiedział Mikhail Ivanovich - Lokalna kuchnia na pewno się sprzeda. Niesamowite, jakie wspaniałe potrawy będzie można stworzyć… nieprawdaż Yaris? Pomyśl jak wiele zabawy i odkrywania przed Tobą. Może tak wydać własny ebook ? Wygląda na to, że każdy i każda z nas będzie miała coś pasjonującego do zrobienia i nie będziemy narzekać na nudy… a tartę chętnie.
- Również chętnie spróbuję… - odparła Vika, początkowo nieco zmieszana odpowiedzią Yaris, ale po słowach Mikhaila nieco przytomniejąc i sięgając po zaserwowane danie.
- Bardzo dobra ta tarta.- pochwaliła Jennifer.

Yaris podawała z uśmiechem ciasto, a jej twarzy nie udawano się wyczytać kompletnie niczego. Była myślami bardzo daleko.



- Jestem, jestem - do pomieszczenia wszedł Sanchez. - Musiałem się trochę… - sięgnął po synt-bier, syntetyczne szczyny podobne w smaku do piwa, produkowany przez replikator napój niskoalkoholowy - zdrzemnąć. - Upił łyka i się skrzywił. - Coś mnie ominęło?
- Gadka motywacyjna i ciepła tarta.- rzekł Janos zabierając się za ciasto, a Elena zaproponowała.- Skoro już tu wszyscy jesteśmy to może warto by określić plany na następne doby. Myślę że kolejną można by poświęcić na zapoznanie się ze stanowiskami pracy, a następną na przelot na planetę? Janos, zrobisz jutro przegląd naszego wahadłowca?
- Nie sądzę by był konieczny, ale czemu nie… mogę zrobić.- zgodził się Ciarka.
- Priorytet dla mnie ma sprawdzenie czy da radę odzyskać dane z banków. Do tego w początkowym etapie będę potrzebował naszego administratora sieci. W drugim naszego mechanika. - oznajmił inżynier - Choć na ten moment sprawa wygląda beznadziejnie i siłą rzeczy trzeba zamówić nowe bazy danych by S.A.M. osiągnął pełną funkcjonalność. Na ten moment jest ona nieznacznie ograniczona.
- Może gdyby wysłać je do specjalistycznego laba - administrator zastukał palcami po blacie, - może zdołaliby coś z tym zrobić. Tutaj… - wzruszył ramionami, - nie ma takich możliwości. Co zaś się tyczy funkcjonalności AI, to akurat banki danych nie są problemem i w niczym nie ograniczają SAMa. Został uszkodzony jedynie niewielki sektor.
- Ja nie rozumiem, jak może wam się chcieć siedzieć, gdy tam jest cała planeta z obcym oceanem do zbadania. Ja się tam zamierzam wybrać jak najszybciej.- wtrąciła oceanolożka.
- Nie mniej, dopytaj S.A.M.a. - lekki uśmiech geologa do Vicente po czym dodał już zwracając się do wszystkich - Mamy zadanie do wykonania, a dane które są nam obecnie niedostępne uznaje za kluczowe dla powodzenia misji. Nie tylko jako zadanie zlecone przez Zarząd, ale i dla naszego bezpieczeństwa na planecie. Głębsza wiedza o klimacie i formach biologicznych planety może nam wielce pomóc.
Hiszpan prześlizgnął wzrokiem po zignorowanej Elenie. Ręka zadrżała mu niebezpiecznie. Odstawił termokubek. Zwęził oczy w szparki spoglądając na geologa.
- Już to zrobiłem Mikhail - odparł. - Zdaję sobie sprawę z celów misji. Gdyby było coś, co mogłoby wpłynąć na jej powodzenie to bym to zrobił. Znasz się na sieciach neutronowych? Na hardwarze?
- Wszyscy mamy swoje kompetencje i liczę wiele się jeszcze nauczyć. Nie mniej, zdaniem S.A.M.a stopień uszkodzenia dysków na ten moment jest niemożliwy do ocenienia… - geolog zawiesił głos na chwilę - ..więc nie skreślałbym naszych szans na odzyskanie tych danych przedwcześnie. Jestem umiarkowanym optymistą w dziedzinie realistycznej.
- Co to jest ta dziedzina realistyczna?- spytał cicho Janos Elenę, nie chcą wtrącać się do ważnej zapewne rozmowy. A oceanolożka wzruszyła tylko ramionami.
Kącik ust Sancheza lekko drgnął.
- Uwierz mi, gdyby SAM potrafił wszystko zdiagnozować poprawnie, nie byłbym tutaj potrzebny. Te dane są NIE DO ODZYSKANIA bez specjalistycznego laboratorium - podkreślił słowa przeciągając je. - A nawet tam, szanse są znikome. Ale oczywiście możemy je wysłać do analizy.
Mikhail uniósł nieznacznie brew.
- Na jakiej podstawie oceniasz stopień uszkodzenia baz danych? Czyżbyś już je odzyskał i zrobił oględziny? Z chęcią rzuciłbym na nie okiem, S.A.M. również. Miałem dłuższą rozmowę z naszą sztuczną inteligencją na ten temat. Oczywiście, to tylko program i zdaje się w tej kwestii na Ciebie Vicente. Nie mniej, druga, czy trzecia opinia, nawet jeśli ze strony S.A.M.a wpisuje się w dobre praktyki. Liczę również na wprawne oko naszego sierżanta korpusu inżynieryjnego.
- Układy scalone to elektronika, nie mechanika. Mogę wymienić płytki, ale mikroczipów na nich nie naprawię.- odparł pośpiesznie Ciarka, na co inżynier skinął mu głową. A Jennifer wtrąciła się mówiąc. - Nie uważacie panowie, że ta rozmowa jest deczko jałowa? Jeśli chcecie stwierdzić jakie są uszkodzenia banków danych to… wypada je chyba wpierw pozyskać?
- Oczywiście - odparł informatyk ciągle wpatrując się w geologa. - SAM, udostępnij zespołowi wyniki kognitywnej analizy zakłóceń sygnałów, którą przeprowadziłem. I tak… - skinął na audytorkę. - Jennifer ma rację. Fizyczna analiza uszkodzeń może nas przybliżyć do pewnych… teorii. Tego niestety nie mogłem sam przeprowadzić i o tym chciałem z wami porozmawiać później. Jeśli pozwolicie.
Przed oczami większości członków załogi (pomijając Yaris, która pomimo iż nie śledziła wymiany zdań powiedziała cicho – dg, nagraj dane) ) pojawił się zbiór danych w postaci wykresów oraz zestawu liczb dotyczących zakresu uszkodzeń plików i analizy zakłóceń. Elena tylko westchnęła. - Pomóc mogę, ale nie interesuje mnie to w ogóle. Pójdę pozwiedzać bazę, ktoś chętny?
Administrator dopił synt-bier, zgniótł kubek w ręce i wrzucił go do recyklera.
- Coś jeszcze? - uniósł brwi.

Mikhail przeglądał dane przesłane przez S.A.M.a i po chwili powiedział.
- Akceptowalne. Dobra robota, do raportu potrzebny jest jeszcze szczegółowy opis oględzin. Na ten moment rzeczywiście mamy niewielkie szanse na naprawienie dysków… ale jak zauważono więcej będziemy wiedzieć na dniach.
Geolog jednak zlecił sztucznej inteligencji wysłać wiadomość do pierwszej pilot o następującej treści.
- Z chęcią. Niestety z pewnych przyczyn jest to utrudnione na ten moment.
Nie otrzymał na nią odpowiedzi.
- Wybaczcie - Hiszpan wstał od stołu, - ale muszę was opuścić. Muszę jeszcze przypilnować parę spraw.
- Pierwszy dzień, a już wszyscy tak się śpieszą… - westchnęła z lekkim uśmiechem Vika. - Cóż… ja zostanę jeszcze chwilę tutaj. Przyjęcie to przyjęcie, a na obchód stacji czasu pewnie będzie aż nadto. Macie już jakieś kolejne zlecenie czy najpierw musicie zdać raport z pobytu tutaj? - Spojrzała na audytor i ochroniarza.

- Niestety tak… - westchnęła Jennifer i dodała.- Czeka mnie audyt jednej ze spółek górniczych. Nie generują odpowiedniego zysku w stosunku do deklarowanych zasobów jakie mają się tam znajdować. Mordęga…- uśmiechnęła się ciepło kończąc słowami.- … ale ktoś to musi robić.-
- Przyjęcie będzie nieco później.- dodał ochroniarz z uśmiechem zerkając to na wychodzącą Elenę, to na Vikę. - Okazja to ma być do tańców, nieco luźniejszych strojów i… - wzruszył ramionami mężczyzna.- … zapoznaniem się z załogą statku.
- Dobra okazja na zapoznanie, tym bardziej że otrzymali oni kontrakt na dowóz zapasów na waszą stację. Niestety, bardziej od trzymania własnej floty, opłaca się wynajmować podwykonawców.- westchnęła smętnie pani audytor.
- Choć jestem w stanie zrozumieć opłacalność zlecenia zewnętrznego, to jednak mam pewne obawy co do bezpieczeństwa… w tym bezpieczeństwa baz danych gdyby była bezwzględna potrzeba odesłania ich do centrali celem naprawy. - powiedział geolog zauważając kątem oka Yaris która nie wiadomo kiedy przeniosła się do aneksu kuchennego

- Nie mniej, jak rozumiem mam skupić się w moich badaniach na planecie i księżycach? Nie jest to tak, że cały układ gwiezdny podlega jurysdykcji GeoTerminal?
- Chodzi o gruz otaczający tę system? Owszem… on również podlega GeoTerminal, ale nie ma co rozdrabniać wysiłków. Na razie priorytetem jest planeta i księżyce. Skromny pas asteroid może poczekać na później. - machnęła ręką Jennifer i dodała z uśmiechem.- Nie przesadzajmy też z ostrożną. Istnienie tej planety nie jest tajemnicą. Została zarejestrowana i firma płaci z utrzymanie jej statusu. Każdy może się dowiedzieć o jej lokalizacji, to akurat wiedza publiczna. A cokolwiek kryje się na uszkodzonych bankach danych… nie jest aż tak cenne. Bądź co bądź… to co jest na planecie, nie zniknie wraz z nośnikami. A co raz odkryto, można odkryć ponownie.
- Dziękuję, za rozwianie moich wątpliwości, a i dobrze wiedzieć na czym się skupić. - odpowiedział z lekkim uśmiechem mężczyzna w garniturze. - W istocie. To będzie ciekawy przydział.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 18-07-2023 o 21:14. Powód: Dodanie drugiej części
kanna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19-07-2023, 15:50   #22
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


Przyjęcie “pożegnalno - zapoznawcze” zorganizowane przez Jennifer było tradycyjne w swojej naturze. Z dużą ilością bimbru wyprodukowanego na replikatorze medycznym i z muzyką w tle z przenośnego zestawu do odtwarzania piosenek. Jak się okazało pani Audytor lubił stary blues i jazz, zarówno klasyczny jak i w wersji “neo -” . Jej ochroniarz… niekoniecznie. Niemniej to nie on o tym decydował.
Przyjęcie okazało się dość dużą pokusą dla całej załogi statku. Co akurat nie było dziwne, spędzali wszak większość swojego życia w ciasnych korytarzach i pomieszczeniach. Więc okazja do relaksu i alkoholowego upojenia w pomieszczeniu całkiem sporym, jak na ich standardy, była pokusą nie do odrzucenia. I cała załoga statku się zjawiła.
Oczywiście Jennifer, traktowana z wielką atencją i szacunkiem, przede wszystkim skupiła swoją uwagę na kapitanie statku LSS-45 Genesis, Grigoriju Juszcziecowi. Starszemu i wyraźnie doświadczonemu przez życie mężczyźnie. Oraz pani nawigator, Katyi Swiatczenko która w zasadzie nie zdejmowała lustrzanek z twarzy. Ta w zasadzie dwójka nie odstępowała pani Audytor.


Statek odcumował cicho, nie zaburzając nikomu snu. Powoli oddalił się od stacji na silnikach manewrowych i przełączywszy na główne ruszył ku swojemu nowemu celowi z panią audytor i jej ochroniarzem na pokładzie. SAM odnotował czas odlotu i wszystkie parametry z nim związane. Jego systemy sensoryczne monitorowały system gwiezdny i jego okolice.
Nagle na monitorach pojawił się cichy alarm. Sensory dalekiego zasięgu dostrzegły ruch. Teleskopy bazy natychmiast obróciły się ku celowi namierzając intruzów.


Rój meteorów pędzący ku planecie. Procesory stacji zaczęły pospieszną acz metodyczną analizę sytuacji opartą na aktualizowanych co chwilę danych. Ilość… oszacowano na circa sto dziesięć z marginesem błędu wynoszącym trzy. Czas przybycia, cztery doby czasu miejscowego. Szansa na trafienie w stację: 0,5% i malejąca… bo SAM zaczął prewencyjnie korygować orbitę po jakiej ECHO-1 okrążała planetę. Zagrożenie dla planety: nikłe. Nie tylko dlatego, że szacowana średnica największego obiektu była zbyt mała by dokonał jakichkolwiek znaczących zniszczeń na powierzchni, ale też z tego powodu, że trajektoria obiektów sugerowała iż większość z nich nawet nie trafi w samą planetę, ale w jeden z jej naturalnych satelitów.
Po dokonaniu tych obliczeń SAM uznał, że nie ma powodu by budzić załogę z jej snu. Postanowił nadal obserwować naturalnych intruzów i powiadomić załogę rano podczas składania raportu.


Poranek dla Vicente jak zawsze zaczynał się od przebieżki dookoła “pierścienia” pokładu pierwszego stacji. Tym razem nie biegł sam. Jak się okazało Elena jest również entuzjastką porannych ćwiczeń. A obecnie bieganie było jedynym możliwym ćwiczeniem, gdyż baza nie posiadała sali do ćwiczeń, ani miejsce które na tą salę dałoby się zaadaptować.
Wtedy to SAM w ramach porannego raportu powiadomił ich roju meteorytów, który uderzy w planetę… za cztery doby.

I tak zaczęła się pierwsza doba na stacji dla nowej załogi.
Każdy miał swoje sprawy do ogarnięcia. Każdy miał swoje zadania do zrobienia.
Janos na przykład zabrał się po śniadaniu za przegląd systemów Dedala, a Elena w swoim laboratorium kompletowała sprzęt na wyprawę badawczą, która prędzej czy później musiała się odbyć.

 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 19-07-2023 o 18:52.
abishai jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26-07-2023, 17:40   #23
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację

///Work in progress///
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26-07-2023, 17:42   #24
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
—Kantyna, Wszyscy—

Elena przyszła pierwsza, energicznym wojskowym krokiem i usiadła bez słowa przy stoliku.
Sanchez pojawił się tuż za nią. Przywitał ją ciepłym uśmiechem. Po wspólnej przebieżce po pierścieniu i małej rywalizacji czuł do niej naturalną sympatię biegacza do biegacza.
Yaris weszła cicho, prawie że bezszelestnie jak to ona. Zdawać się mogło, że po prostu już była w kantynie, kiedy wszyscy zaczęli się schodzić. Co było – oczywiście – nieprawdą.
- Dziś mamy gazpacho – powiedziała, siadając przy stole. Wskazała dłonią na bok, gdzie , stało większe naczynie. – Ono ma być zimne – dodała na wszelki wypadek.
Elena skinęła głową i zabrała się za jedzenie mówiąc zdawkowo.- Dzięki.-
Niewątpliwie jej myśli były zaabsorbowane czymś innym niż jedzenie.

Vika jako kolejna pojawiła się w pokoju, jeszcze trochę zagubiona, z ewidentnie wypisaną ulgą na twarzy, gdy trafiła w końcu do właściwego pomieszczenia. Zajęła sobie miejsce i skinęła z zadowoleniem w stronę Yaris, widząc znacznie ciekawsze danie, niż te, które miała możliwość jeść przez długą podróż na stację.//

Janos jako ostatni się zjawił, rozejrzał po pomieszczeniu. Uśmiechnął i zajął pierwsze wolne miejsce jakie zauważył.

Gdy wszyscy już zebrali się w kantynie i siedzieli przy swoim posiłku, informatyk wstał od stołu.

- SAM - powiedział głośno, tak aby wszyscy załoganci go usłyszeli, - wyłącz monitorowanie przestrzeni wspólnej. Chcę przeprowadzić pomiary radiacyjne. Powiadomię cię po zakończeniu.

Gdy AI potwierdziła, Vicente włączył miernik, który przygotował już wcześniej, oparł się o krawędź stołu bilardowego i mając już na sobie uwagę załogi, odchrząknął i zaczął mówić powoli i wyraźnie akcentując słowa.

- Wyłączyłem monitoring SAMa w tym pomieszczeniu, bo chciałem wam przekazać informacje i podejrzenia, które zdobyłem podczas tygodniowego pobytu na ECHO, a które z pewnych względów uważam, że nie powinny trafić do GeoTerminal. Z tego samego powodu, nie chciałem się nimi dzielić z Jennifer ani z załogantami transportowca. Jesteśmy w tym razem, dlatego uważam, że powinniście wiedzieć. Co zrobicie z tą wiedzą, na to nie mam już wpływu. Możecie zignorować moje podejrzenia i podzielić się z nimi z GT lub, na co mam nadzieję, zostawić je dla siebie dopóki nie będziemy mieli stuprocentowej pewności, że nie mam racji.

Rozejrzał się po sali. Przeczesał włosy palcami, po czym kontynuował.

- Jak wiecie, na ECHO przebywała trójka naukowców zatrudniona przez Natural Exploration Project. Przez pięć miesięcy prowadziła badania planety, których zapis był w bankach danych. Pliki uległy uszkodzeniu. Przeprowadziłem próbę ich odzyskania i dogłębną analizę struktury ich uszkodzeń. - Zerknął na Pietroszenkę. - Z moich wyliczeń wynika, że ktoś się bardzo postarał, żebyśmy nigdy nie odzyskali wyników tych badań... żeby GeoTerminal ich nie dostał - poprawił się, kładąc nacisk na nazwę ich pracodawcy. - I mimo, że Jennifer zakładała, że to była zwykła złośliwość, czy może nawet przypadek, to... trzeba sobie zadać wiele trudu, żeby tak zniszczyć strukturę macierzy, pamiętając o kopiach zapasowych. Pewności nabierzemy, gdy odzyskamy fizyczne nośniki danych. Roboczo założyłem jednak, że GT nie przekazał nam wszystkich dostępnych informacji. Spróbowałem oficjalnej drogi kontaktu do dwóch, z trójki naukowców, ale minął tydzień i żaden z nich nie odpowiedział na zapytanie, lub odpowiedź została przechwycona przez GeoTerminal - dodał ciszej. - Chciałem spróbować nieoficjalnej komunikacji, poza kanałem komunikacyjnym GT - wbił spojrzenie w Ciarkę, - ale nie udało mi się samotnie dostać do transportowca.

Zabębnił palcami w krawędź stołu.

- Z pozytywnych informacji... W Dedalu są współrzędne lokalizacji, w której były prowadzone badania. Jeśli na planecie coś znaleziono, to pewnie tam. Proponowałbym zacząć od tamtych miejsc i od ściągnięcia nośników danych, żeby przyjrzeć się fizycznym śladom uszkodzeń. Kończąc... Mam powody przypuszczać, że GT nie mówi nam wszystkiego i bezpieczniej będzie dla nas, jeśli z tą wiedzą się przed nimi nie odkryjemy. Tak jak powiedziałem, podzieliłem się tym z wami, bo siedzimy w tym razem i uważam, że powinniście wiedzieć. Jeśli macie pytania, to najlepiej zadajcie je teraz, gdy SAM nie podsłuchuje.
- To od czego planujesz zacząć? Od ściągnięcia nośników, czy lotu na planetę. Bo jeśli to drugie to jestem całkowicie za.- rzekła Elena stanowczo. - I jeśli mamy głosować, to ja właśnie głosuję za lotem. Wolę sama odkrywać prawdę niż opierać się na niesprawdzonych danych najwyraźniej niezbyt lojalnej załogi.
- Nie spodziewam się, żeby nośniki wniosły coś nowego do sprawy - zgodził się z nią administrator. - Popieram lot na planetę. Bardzo mnie intryguje co takiego znalazła tam poprzednia ekipa i co chciała przed nami ukryć. Musimy być jednak dobrze przygotowani. Na wszystko.
- Mi tam wszystko jedno. I tak będę musiał się napracować przy jednym i drugim. - wyraził swoje zdanie Janos.

- Jakiś czas pracowałam w kopalni. – Yaris zdecydowała się na otwartość. – Oczywiście, głównie w kuchni, ale na skutek różnych.. zdarzeń, też pod ziemią. Mówię to na wypadek, gdybyście odkryli jakieś jaskinie.
- Oczywiście - podniosła szybko dłonie - Nie mogę w żaden sposób konkurować z Mikhailem. I nie planuję. Nie mam jego teoretyczniej wiedzy, nie jestem naukowcem.. - przez chwile była myślami gdzieś bardzo daleko. - Byłam pod ziemią wiele razy.
- Zgadzam się, żeby polecieć na planetę, choćby po to, by wstępnie zaplanować dalsze działania. - powiedziała Vika. - Musimy pamiętać też, by zdobyć jakieś informacje, które będziemy mogli raportować do GT, żeby ich uspokoić, że sprawnie tutaj sobie działamy, choć może bez wielkich rezultatów na starcie. Więc kluczowe będzie ustalić, co jest tak naprawdę tym, co chcieli przed nami ukryć? Jakieś wstępne pomysły, co to mogło być?
Mikhail słuchał z zamkniętymi oczami by w końcu się lekko uśmiechnąć i je otworzyć.

- Innymi słowy, nasza mała scysja sprzed paru dni była efektem próby ukrycia swoich obaw przed audytorką która znajduje się w kręgu naszych bezpośrednich przedstawicieli naszego zbiorowego pracodawcy? - zapytał unosząc rozbawioną brew.
Hiszpan spojrzał na niego. Jakieś uczucia zagrały na jego twarzy. Irytacja? Lecz nie skomentował.
- Płacą nam za zadania stawiane przez Zarząd, zebranie danych i składanie raportów z postępów. Cokolwiek tam jest, jest własnością GeoTerminal, a my mamy to odnaleźć - kontynuował geolog. - Nie widzę powodu ukrywać naszych znalezisk, ale dopuszczam… pewne opóźnienia w raportach szczegółowych do czasu uzyskania konkretnych wyników.
Geolog pogładził dłonią brodę w namyśle by dodać.
- Na ten moment mamy odzyskać dane, więc odzyskanie baz jest priorytetem i tego oczekuje Zarząd. Dokonajmy oględzin, zobaczmy co da się zrobić, a co nie, zdajmy raport i możemy ze spokojną głową polecieć na planetę. Korporacje rządzą się swoimi prawami, a teraz jesteśmy częścią maszyny zysków i strat. Małymi trybikami, którym wyznacza się cele do realizacji i których realizację się wymaga ponad wszelką miarę i naszą wolną wolę. Im szybciej wszyscy przyjmiemy to do serca tym więcej możemy ugrać dla siebie w korporacyjnej maszynie biurokratycznej… - lekki uśmiech powiększył się na jego ustach -...z którą miałem przyjemność pracować.
- Mamy więc problem, który przewidziała Yaris - podsumował informatyk. - Brakuje nam "ważnej" osoby do podjęcia decyzji. Jak to rozwiążemy? Proponuję wybrać w tajnym głosowaniu osobę, która będzie w stanie podjąć szybką decyzję w sytuacjach krytycznych. Takiej jeszcze nie mamy ale powinniśmy być przygotowani na wszystko.

- Ja tam nie widzę problemów, tylko rozwiązania. Te na teraz jest proste, bezbolesne i nawet oczywiste. - oznajmił geolog z łagodnym uśmiechem i pogodnym tonem - Z Vicente odzyskamy banki danych, a Vika i Elena, nasz pion naukowy uda się na planetę na koordynaty prawdopodobnie nie posiadające potencjalnych złóż geologicznych. Czyli z dala od wzniesień, czy gór, może nawet blisko morza na równinach.
- Pietroszenko - wpadł mu w słowo administrator, a wywołany uniósł lekko brew, - powiedziałem, że potrzebujemy takiej osoby na sytuację krytyczną, której jeszcze nie mamy. Może mieć nie będziemy, ale jeśli… to przydałby się ktoś, kto będzie w stanie podjąć szybko wiążące decyzje. - Potrząsnął głową jakby nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał.
- Może jeszcze gazpacho? – zaproponowała Yaris Hiszpanowi. – To – oczywiście – nie moja sprawa, ale masz świadomość , Vicente, że namawiasz nas do buntu? I zaproponowałeś swoją osobę na przywódcę?
Dolała sobie chłodnika. – A Tobie Mikhaila pomysł się podoba, choć nie popierasz kandydatury Vicente Zamiast zgłosić swoją, udajesz, że idziesz za jego pomysłem. Choć w sumie to ignorowanie to bierna agresja.-
- Powinniście to rozstrzygnąć w honorowym pojedynku na noże, jak mężczyźni – rzuciła jeszcze , nie wiadomo czy serio, czy żartem.
- Jak wam smakuje gazpacho? Serio jestem z niego dumna, biorąc pod uwagę skromne możliwości replikatora i jeszcze skromniejszy dostęp do prawdziwych produktów.
- Jutro będą bliny – dodała mimochodem, patrząc w oczy Mikhaila, który skinął jej głową.
- Albo na miecze, brzmi bardziej romantycznie. Jak już planujecie brać się za łby to chociaż zróbcie widowisko dla reszty. - dodała Elena i splatając dłonie dodała. - Czy naprawdę tak nie potrafimy się dogadać, że potrzebujemy jakiejś niani która będzie nas karciła paluszkiem z góry, za każdym razem gdy będziemy mieli różne zdania? Nie jestem miłośniczką, tyranów… nawet wybieranych w głosowaniach. Dla mojej planety źle się to skończyło.
- Proszę cię - Yaris przewróciła oczami. - Każdy wie, że władza pochodzi od bogów. narzędzie nie ma znaczenia, i tak wygra ten, którego oni wskażą.

- Nie proponowałem swojej kandydatury - Sanchez uniósł dłonie w obronnym geście. - Jeśli wam się pomysł nie podoba, wystarczy powiedzieć. Ale NIE LUBIĘ jak się przeinacza moje słowa lub sugeruje niekompetencję.
Mikhail lekko się uśmiechał.
- Niekompetencję? Przeinaczanie słów? - zapytał z lekkim niedowierzaniem geolog, a następne słowa wypowiadał nieco wolniej niż zwykle - Panie Sanchez… gdybym chciał panu zarzucić niekompetencję zrobiłbym to czysto i gładko. Prosto w punkt by nie było między nami nieporozumień. Tak się składa, że etykieta korporacyjna ode mnie wiele wymaga. Jeśli jest Pan… jeśli uważa Pan, że moim celem jest agresja być może rozmowa ze specjalistą byłaby wskazana. Alternatywnie, możemy rozwiązać sprawę w, jak to wspomniała Yaris, honorowym pojedynku. Jednak może nie na noże… gołe pięści?
- Robisz to od samego początku - odwarknął. - Teraz mnie nawet obrażasz. Jesteś arogancki i zarozumiały.
- Tak to odbierasz. - odpowiedział Sanchezowi inżynier - Dawno temu ktoś kiedyś powiedział, że największe demony z jakimi walczymy… są w nas samych. Wracając jednak do sprawy na dłoni…
- Może przyniosę popcorn? - zaproponowała Yaris Elenie, półgłosem, uśmiechając się leciutko.
- I apteczkę. Na wszelki wypadek.- odparła oceanolożka wyraźnie rozczarowana tą kłótnią.
Jeśli ktoś miał nadzieję, że kłótnia wybuchnie na dobre, to musiał się zawieść, bo Vicente nie kontynuował pyskówki, chociaż widać było po nim, że z trudem utrzymuje emocje pod kontrolą.
- Nie jest powiedziane, abyśmy od ręki szukali co tamci zgubili, a upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. No, i zawsze możemy tam wrócić.. Co byłoby wskazane. Po powrocie? - Mikhail spojrzał na sierżanta - Chciałbym pożyczyć Ciebie Janos… widziałeś w życiu wiele uszkodzeń sprzętu i Twoja ekspertyza byłaby naprawdę mile widziana w raporcie.
Janos podrapał się po karku.- Nie mam specjalnie ochoty na łażenie w skafandrze kosmicznym, ale… chyba tylko ja mam tutaj doświadczenie w tego typu spacerkach?
- Ile może nam zająć wydobycie banków? - zapytał z namysłem geolog.
- To zależy… jak głęboko są zagrzebane. Pewnie trzeba pokonać kilka zabezpieczeń. To jak sejf. Dobrze że mamy do niego klucze.- ocenił Janos. - Reszta… to już zadanie dla fachowców z serwisu. My nie mamy sprzętu ni umiejętności do takiej roboty.
- Czyli w skrócie… nasz cel to zlokalizować, pozyskać i opisać… nie brzmi to na jakieś czasochłonne zadanie - Mikhail uśmiechnął się - Raz czy dwa chodziłem w skafandrze, ale spec ze mnie żaden.
Pietroszenko spojrzał na Yaris i zapytał.
- Masz jakieś plany na pierwszy, oficjalny już dzień pracy?
- Niestety, mój zawód nie jest tak ciekawy jak Twój – westchnęła. – Gotowanie, prace w ogrodzie.. nic specjalnego. - usiadła tak, żeby lepiej widzieć mężczyznę. A może żeby on mógł lepiej widzieć ją? - Opowiedz mi raczej o swoich planach – zajrzała mu w twarz z zaciekawieniem.
- Nie wiem, Yaris. masz okazję odkrywać coś nowego, ja? Lwia część mojej pracy to analiza danych z pomiarów. - odpowiedział spoglądając na nią z lekkim uśmiechem.
- Opowiedz mi o tym więcej - poprosiła. - Tylko tak, żebym zrozumiała, czym się naprawdę zajmujesz.
- W skrócie? - zapytał Mikhail Ivanovich i dodał z namysłem - Na planecie rozkładam sprzęt i skanuje otoczenie na dużym obszarze szukając anomalii i nieścisłości w odczytach. Potem zawężam poszukiwania i tak w kółko, aż mam jakieś konkretne wyniki. Potem zabieram wszystko na stację i dalsza analiza pozyskanych informacji… Potem loty na zbliżone możliwe koordynaty i powtórka. Jak są jakieś złoża na wierzchu to czuły skan zbliżeniowy i pobranie próbek do ostatecznego potwierdzenia.
Geolog uśmiechnął się.
- Nic nadzwyczajnego. Tylko wprawne oko, przeczucie i “trochę” surowej wiedzy by wiedzieć czego wypatrywać.
Słuchała uważnie, wyraźnie zainteresowana.
- Potrzebny jest do tego analityczny umysł. – stwierdziła. – I znajomość wzorców, żeby zauważyć te odstępstwa. Lubię uczyć się nowych rzeczy. Będziesz kiedyś mógł mi pokazać, jak wygląda Twoja praca?

- Hmmm… - Ivanovich zamyślił się - …mam i będę miał napięty grafik by zbadać całą planetę i dwa księżyce… nie mówiąc o wycenie kosztów wydobycia i infrastruktury… Nie mniej, jeśli będzie szło gładko i nie będzie cięć w czasie przeznaczonym na poszukiwania jak najbardziej. Na tą chwilę jednak nie jestem w stanie powiedzieć kiedy, ale tak. - uśmiechnął się lekko przepraszająco - Choć bardziej będzie to demonstracja, niż okazja do nauki. Z tego robi się całe studia, doktoraty i dalej. Nie wspominając o bezcennej praktyce.
- Rozumiem – westchnęła zasmucona. – Każdy ma tutaj swoją pracę, Twoja jest dużo ważniejsza niż moja, więc zajmuje więcej czasu, to oczywiste. Nie będę się narzucać – uśmiechnęła się i wstała. – Wrócę do moich zajęć.
- W sumie ma rację. Nie musimy wszyscy siedzieć nad brakującymi bankami danych. - zgodziła się z geologiem Elena.- Nie znam się ani na elektronice, ani na oprogramowaniu.
- Podobnie. Chcę tylko dopiąć raport. - odpowiedział z uśmiechem Mikhail.
Spojrzała na Vikę mówiąc żartobliwie. - Zakładam, że i dla ciebie kod programów jest obcy. Więc… co powiesz na lot we dwójkę? A tu niech chłopcy bawią się swoimi zabawkami. Znajdę nam fajne miejsce na lądowanie.
- Sama się im dziwię, że chcą tu ślęczeć… - uśmiechnęła się porozumiewawczo do Eleny. - Teoretycznie Audytorka nas ostrzegała, by lepiej udawać się na planetę pod bronią i dużymi grupami… no ale skoro jesteś byłą żołnierką, to nie mam się o co martwić?
- Dedal potrafi przyłożyć. A i sprawdziłam broń w magazynie. Całkiem sensowna. Poradzimy sobie we dwie. Ewentualnie weźmiemy jednego robota i SAM będzie pilnował nas obu. - odparła wesoło Elena, a Janos spojrzał tęsknie w stronę obu plotkujących kobiet. - Nie wejdziemy głęboko w dżunglę, na jej obrzeżach powinno w miarę bezpiecznie. Rozejrzymy się, weźmiemy próbki i wracamy. -
Następnie dodała z uśmiechem. - A teraz jeszcze jedna, tym razem przyjemna kwestia. Osobiście nie widzę sensu używania numeru katalogowego planety w jakichkolwiek dokumentach i rozmowach. Może… czas ją nazwać? Prześlemy naszą wspólną propozycję do Zarządu. Może się przyjmie. Ja proponuję… Elpis.
- Całkiem - stwierdził z uśmiechem Mikhail - Jak na zbiorczą i skrótową nazwę roboczą.
- Słyszałem gorsze, słyszałem lepsze.- ocenił Janos.- Jak dla mnie może być.
- Mi też odpowiada… - odparła Vika, która nawet chcąc coś zasugerować, poczuła jakąś pustkę w głowie, a może i jeszcze jakąś obawę przed uzewnętrznianiem swoich pomysłów.
Sanchez wzruszył ramionami jakby ta część dyskusji go w ogóle nie obchodziła.
- Skanowanie poziomu radiacji zakończone - powiedział wyłączając urządzenie. Powiadomię SAMa, żeby włączył monitoring.

Mikhail natomiast miał zamiar zostać tu na dłużej. Był w pracy i były pewne… kwestie… do omówienia z S.A.M.em… Uśmiechnął się sam do siebie. Kto wie, może nawet zdoła mu się kupić sobie trochę czasu? Ku Chwale Mateczki Cenaurii!
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26-07-2023, 18:21   #25
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację

Rywal na bieżni? Widząc Elene Sanchez podświadomie przyspieszył. Atawistyczny odruch pokazania, że jest się lepszym, szybszym, bardziej sprawnym. Zdrowa rywalizacja sprawiła, że wrócił do kajuty dobrze nakręcony, a uwolnione endorfiny rozgrzewały miło jego skórę.

Dlatego na śniadanie przyszedł w dobrym nastawieniu a widząc Elenę uśmiechnął się do niej ciepło.

Przedstawił swój punkt widzenia. GT coś przed nimi ukrywało. Wszystkie zebrane przez niego dane na to wskazywały. Mógł to zatrzymać dla siebie, lecz stwierdził, że siedzą w tym gównie razem i siedzieć będą kolejne pięć lat. Lepiej żeby wiedzieli. Był z nimi szczery jak być nie lubił. Bo gdy się odkrywał wtedy najłatwiej go było zranić. Tyle razy to przerabiał. Tyle razy się sparzył, a jednak naiwnie sądził, że tym razem będzie inaczej.

Otóż nie.
Pietroszenko był irytującym, zapatrzonym w siebie dupkiem podważającym jego kompetencje i wprost wyzywającym go od wariatów. Był tego typu mendą, która musi mieć ostatnie słowo. Kłótnia z nim była jak zapasy ze świnią w błocie. Po pewnym czasie orientowałeś się, że ona to właściwie lubi. Dlatego umilkł. Zamknął się w sobie.

Chyba jednak nie spięcie z Rosjaninem najbardziej zabolało Hiszpana, lecz drwiny z niego reszty załogi. Elena i Yaris naigrywały się z niego. Kpiły. Podsycały kłótnie. Nie tego się spodziewał. Nie tego oczekiwał.

Przez resztę czasu milczał nie włączając się w czcze dyskusje. Nic nie rozumieli. Myślą, że przyjechali na piknik.

Po zakończeniu skanowania, po prostu oznajmił koniec badań i wyszedł.

- SAM - zwrócił się do AI, - skanowanie zakończone. Przywróć monitoring części wspólnej

- Monitoring przywrócony.

Po chwili zastanowienia dodał jeszcze.
- Zmień przydział mojej kajuty. Niedostosowanie charakterów.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-07-2023, 18:12   #26
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


Prom Kosmiczny DEDAL

Vika i Elena po zabraniu sprzętu badawczego spotkały się przy śluzie. Tam też towarzyszył pannie Hichens jeden z robotów.
- Gotowa do podróży? A przy okazji, to jest Numer 1.- wskazała kciukiem na robota. SAM zaś potwierdził po przez głośniki maszyny.- Potwierdzam, ta jednostka zostanie zarejestrowana jako Numer 1. Czy mam nadać odpowiednie nazwy pozostałym według tego klucza?
- Czemu nie.- oceniła Elena i przeniosła swoją uwagę na Vikę. Podała jej torbę.
- W środku jest pistolet maszynowy dla ciebie. Obejrzałam je już. Całkiem zgrabne maszynki i łatwe w obsłudze. Tylko strzelaj, gdy zagrożenie będzie blisko. Zasięg nie powala. - i nie dając biolożce odpowiedzieć, rzekła.- No to ruszamy. Odprawę zrobimy w Dedalu, nie ma co tracić czasu.-
Po czym ruszyła do śluzy przy której zadokowany był Dedal.

W środku było całkiem przyjemnie, a fotele wydawały się wygodne. Elena zajęła miejsce pilota i klepiąc w fotel obok zasugerowała, by biolożka usiadła obok.
Podłączyła się kablem z C-Chipa do konsoli sterującej pojazdu.
- Ok… zaczepy zwolnione. Rozpoczynam manewr odłączania.- zaczęła mówić do siebie, po czym pstryknięciem palca wyświetliła mapę planety na szybie przed nimi, kolejne pstryknięcie palca powiększyło nieco jej fragment.


- Wybrałam to miejsce na pierwszą randkę. Ładna zatoczka morska. Powinno być bezpiecznie i wedle tego podają rejestry Dedala, nasi poprzednicy już tam byli.- zaczęła tłumaczyć chwytając za stery. Statkiem zatrzęsło.
- Nie przejmuj się, to normalne. - wtrąciła i mówiła dalej. - Z jednej strony dżungla, z drugiej plaża, dla każdego coś dobrego. Zapnę nam pasy.-
Pasy same zatrzasnęły się na ciele obu kobiet.
- Co nam tu Janos zostawił? Hmm… lewy silnik nierówno pracuje. Nie stosować gwałtownych manewrów, by go nie przeciążyć.- wydęła policzki Elena. - Psujesz nam zabawę Janos.-
Gdy silniki manewrowe obróciły pojazd dziobem do planety, pilotka dodała gazu i Dedal ruszył ku planecie.
- Elpis jest zakwalifikowana jako nadająca się do kolonizacji, więc powinnyśmy nie mieć problemów z oddychaniem, ani żadnych agresywnych mikrobów w atmosferze. Woda to odmienna kwestia. Najpierw będę musiała ją sprawdzić. Dla naszego bezpieczeństwa wpierw poślemy Numer 1 na bliski rekonesans, zanim same wyjdziemy z Dedala.
Trzymając stery spojrzała na Vikę.
- Trochę się rozgadałam. Wybacz. Po prostu cieszę że w końcu wyrwałam się z kosmicznej puszki. Zdecydowanie wolę otwarte przestrzenie.- uśmiechnęła się dodając.- Taki jest mój plan, ale jestem otwarta na sugestie i opinie. W końcu to nasza wspólna misja.-


ŚLUZA GŁÓWNA A, POKŁAD 1


- Pewnie to słyszałeś wiele razy, ale zawsze warto odświeżyć podstawy. - zaczął mówić Janos mocując hełm głowie. - Rutyna zabija. -
Zwracał się do asystującego mu Mikhaila. - Ten zielony pasek po prawej stronie to zapas tlenu. Standard. Mamy godzinkę na wykonanie zadania. Powinno wystarczyć, ale lepiej nie ryzykować. Magnesy w stopach choć pozwalają wygodnie człapać po powierzchni bazy, to nie pozwalają na tempo szybsze niż spacer rachitycznego staruszka z chodzikiem. Silników skafandra używaj w ostateczności, paliwa nie starczy na długo i nie ma go co marnować niepotrzebnie. Kosmos bywa nieprzewidywalny.
Uśmiechnął się dodając.- Zrobimy to poprawnie. Wzdłuż ścian ECHO-1 są zamontowane długie metalowe rurki, które służą do poruszania się powierzchni stacji. Przyczepiasz karabińczykiem do rury i poruszasz wzdłuż niej, standard. Pewnie robiłeś to nie raz.
Mechanik zaczął przyczepiać skafandra pojemnik z narzędziami.
- Będziesz mi asystował, robota nudna ale ważna. Idziesz za mną, pomagasz mi przy robocie… ratujesz mi tyłek w razie kłopotów. Plan jest prosty, idziemy na “górę”, otwieramy skarbiec za pomocą narzędzi. Nasz opiekun podaje nam kody do zabezpieczeń, jeśli będziemy potrzebować. Zabieramy potrzebne nam banki danych, zamykamy wszystko i wracamy z łupem.
Następnie zwrócił się do Vicente na otwartym kanale.

#Janos: Vicente, pilnujesz już naszych zadków?

Następnie nacisnął i przekręcił dźwignię do ręcznego otwierania śluzy. Włączyły się światła alarmowe i zamknęły wrota za nimi… powietrze zaczynało być odsysane.
- Gotowy? - zapytał wesoło Janos.


KONTROLA DOKOWANIA, POKŁAD 1


Vicente, po przeniesieniu swoich klamotów do kwatery 1Bb, tymczasowo przekierował tu niektóre funkcje z centrum komunikacji. Głównie dlatego, że stąd było blisko do śluz. Był w końcu ostatnią deską ratunku dla Janosa i Mikhaila, w teorii przynajmniej. Możliwe że była to przesada, ale Janos narzekał. Wedle mechanika nie istniało coś takiego, jak przesadna ostrożność… zwłaszcza w obliczu kosmicznej próżni.
No cóż… skoro jego rola w tej chwili ograniczała się do informacji dla Janosa i nadzoru. Póki co, miał więc czas na inne zadania. Posłane w sieć seekery zabrały się za zbieranie danych.
Te proste programy przeszukiwały sieć, skanując kolejne strony w poszukiwaniu określonych fraz i nie obciążały robotą SAM’a. I po kilkunastu minutach Vicente otrzymał pierwsze wyniki. Kilkanaście modeli okularów do wydrukowania, zarówno ustawienia oprawek jak i szkieł. To akurat było proste i łatwe do znalezienia. Sieć pełna była artystów projektujących ubrania i dodatki. Poszukiwanie programów było problematyczne. Bądź co bądź Freeware’y i Open Source’y były rzadziej spotykane. Zwłaszcza gdy dotyczyły specjalistycznych programów, takich jak wyświetlanie obrazów na niekoniecznie płaskich i równych powierzchniach. Vicente był pewien, że w końcu jego seekery na coś takiego trafią. Może niekoniecznie na szczególnie udane programy… ale on nie potrzebował ideałów. Potrzebował kod źródłowy do ulepszenia i przeróbki. Co prawda mógł sam napisać taki program od podstaw, ale zajęłoby to znacząco więcej czasu.

#Janos: Vicente, pilnujesz już naszych zadków?

Janos odezwał się na otwartym kanale, odwracając na moment uwagę Vicente, ale zanim programista zdołał odpowiedzieć wydarzyło się coś… nieoczekiwanego i oczekiwanego zarazem.
Przyszła do niego wiadomość w postaci adresu do CzatRoomu znajdującego się na serwerze uczelnianym uniwersytetu im. Hojo Bankoura. Wraz z wiadomością dostał elektroniczny klucz do tego ChatRoomu, wystarczyło tylko nadać imię loginowi i wpisać hasło z klucza by wejść.
Ten “prezent” otrzymał od użytkownika Prof_Yu-chan.


OGRODY HYDROPONICZNE, POKŁAD 1


Yaris oczywiście była dumna ze swoich umiejętności dostosowawczych. I tego że potrafiła sobie poradzić w każdym miejscu. Stacja oczywiście nie była wyjątkiem aczkolwiek… co innego zdobywać pożywienie, co innego zajmować się profesjonalnie uprawą. W kopalniach ciężko było cokolwiek skutecznie uprawiać… poza pleśnią i grzybami. Brak światła słonecznego ograniczał znacząco rolnictwo. Yaris umiała sobie poradzić w każdej sytuacji, więc ogrody hydroponiczne nie były problemem, acz… musiała poprosić dg’a o pomoc w kwestii różnych roślin. A właściwie SAMa. Ten poprzez dg’a wyszukał w sieci poradniki ogrodnicze i podawał jej wskazówki jego głosem. Problem się pojawił, gdy wśród roślin przeznaczonych natrafiła na…


… coś. Miniaturowe drzewko z zielonymi liśćmi i owocami przypominającymi owalne pomarańcze. Tyle że z dziwnymi różnokolorowymi przebarwieniami. Yaris pierwszy raz w życiu widziała takie owoce. I musiał istnieć powód dla którego miniaturowe drzewko z nimi postawiono, tak by nie dało ich się znaleźć bez dokładnego przeszukania hydroponicznych ogrodów.


 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-08-2023, 11:39   #27
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Vicente wcześniej

Pierwsze co zrobił po wyjściu z części wspólnej to przeniósł swoje rzeczy do kwatery Janosa. Na Pietroszenkę czuł uczulenie.

W drugiej kolejności chciał sprawdzić informacje odnośnie meteorytów. Zdziwiło go, że nikt się nie przejął komunikatem, ale po przebiegu rozmowy nie miał już ochoty do poruszania tego tematu.

- SAM, wyświetl prawdopodobne trajektorie przelotu meteorytów. Podaj prawdopodobieństwo kolizji z ECHO, planetą oraz księżycami.

Przed oczami Vicente pojawiła się wizualizacja trajektorii wymienionych obiektów. A poniżej cyfry:

Prawdopodobieństwo trafienia meteorytu w stację: 0,0002 %
Prawdopodobieństwo trafienia meteorytu w księżyc A: 0,001%
Prawdopodobieństwo trafienia meteorytu w księżyc B: 0,05 do 65%
Trasa deszczu meteorytów częściowo pokrywa się z trajektorią księżyca.
Prawdopodobieństwo trafienia meteorytu w planetę: 0,06 do 36%
Trasa deszczu meteorytów częściowo pokrywa się z trajektorią planety.

- Powiększ miejsce prawdopodobnej kolizji z Księżycem B oraz planetą. Oszacuj straty.

Minęła chwila nim SAM powiększył obszar planety, bowiem mapy księżyca nie miał. Widoczny obszar trafień obejmował głównie ocean na północy i zahaczał kawałkiem o masę lądową. Wyliczone zniszczenia SAM podsumował.

- Straty są punktowe i pomijalne.-
- Pokaż trajektorię po kontakcie.

SAM wykonał polecenie. Jak się okazało ten deszcz meteorów był zjawiskiem jednorazowym. Te z nich które nie uderzą w planetę lub księżyc, pofruną dalej trajektorią zbyt bliską miejscowego słońca. I jego grawitacja przyciągnie je do gwiazdy spalając je po drodze.

- SAM, jesteś w stanie podać skład meteorytów?

- Materiał skalny i lód. Dokładny skład chemiczny niemożliwy do ustalenia przy obecnej odległości obiektów. Analiza składu będzie możliwa najwcześniej dobę przed uderzeniem.

- Monitoruj je SAM. Informuj mnie jeśli zdobędziesz nowe dane lub zmieni się trajektoria meteorytów.

Vicente teraz

#Janos: Vicente, pilnujesz już naszych zadków?

Janos odezwał się na otwartym kanale, odwracając na moment uwagę Vicente, ale zanim programista zdołał odpowiedzieć wydarzyło się coś… nieoczekiwanego i oczekiwanego zarazem.

Przyszła do niego wiadomość w postaci adresu do CzatRoomu znajdującego się na serwerze uczelnianym uniwersytetu im. Hojo Bankoura. Wraz z wiadomością dostał elektroniczny klucz do tego ChatRoomu, wystarczyło tylko nadać imię loginowi i wpisać hasło z klucza by wejść.

Ten “prezent” otrzymał od użytkownika Prof_Yu-chan.
Wyłączył nasłuch. Przez jedną małą chwilę chciał zignorować Ciarkę i od razu wejść na CatRoom, po czym od razu przywrócił sygnał i rzucił obraz z kamer kombinezonów na holościanę. Sprawdził stabilność połączenia.

#Vicente: Wpiąlem się w wasze czujniki. Widzę i słyszę was wyraźnie.

Dopiero wtedy na PPC zweryfikował adres ChatRoomu i upewniwszy się, że to oficjalny, zweryfikowany skrypt i szyfrowane połączenie wbił nickname VSanchez i hasło-klucz.
Był to staromodny Chatroom oparty na wiadomościach tekstowych. Najwyraźniej rozmówca Vicente dobrze znał sytuację i problemy ECHO-1.

Prof_Yu-chan: Długo musiałem czekać na waszą reakcję.

Vicente szybko wypowiedział odpowiedź, która została przetworzona na tekst.

VSanchez: Profesorze, wysłałem prośbę o kontakt zaraz po przybyciu na stację i zdobyciu do Pana kontaktu. Banki danych są uszkodzone. Proszę napisać co się stało

Czekając na odpowiedź zerknął na holo i odczyty skafandrów.


LC
Tętno: 83bpm
Przew.czas zuż.tlen.53min
MP
Tętno 112bpm
Przew.czas zuż.tlen:47min


Czekając na wiadomość od profesora włączył przycisk komunikacji.

#Vicente: Pietroszenko, uspokój oddech. Zużywasz za dużo tlenu..

- Albo jak tam sobie chcesz - dodał już poza kanałem.

Prof_Yu-chan: Rzeczone banki danych zawierały naszą własność, za którą nam nie zapłacono. Toteż wzięliśmy je ze sobą.

VSanchez: Wg mojej wiedzy wszystkie procedury były dopełnione między GT a NEP. Zwrócę się o wyjaśnienie tej kwestii.
Profesorze, czy na planecie jest coś, na co powinniśmy uważać? Coś co może nam zagrażać?


Prof_Yu-chan: To nie jest sprawa między NEP a GT. A między NEP a nami. Ci palanci z NEP najpierw nas zatrudnili do pracy na stacji, którą sami musieliśmy uruchomić, potem wdali się w korporacyjne wojenki totalnie o nas zapominając. Musieliśmy sami sobie zorganizować transport powrotny. Z naszych własnych funduszy! I jeszcze nie zapłacili nam za ostatnie trzy miesiące harówki! Nie mieliśmy żadnych powodów by zostawiać owoce naszej pracy na ECHO-1. A co do zagrożeń na planecie, to są tam drapieżniki, ale nic czego nie da się zastrzelić. Jeśli nie pchasz się głęboko do dżungli to jesteś bezpieczny. Tylko uważaj na duże drzewa, większość jest drapieżna. Tyle że zwykle łowią stworzenia mniejsze od ludzi. Nie radziłbym brać kotów na powierzchnię planety.

VSanchez: Dziękuję za ostrzeżenie profesorze. Myślę że GT będzie zainteresowane odkupieniem wyników badań niezależnie od postępowania NEP. Rozumiem i dziękuję za wyjaśnienie sytuacji. Czy chce pan, profesorze przekazać mi jeszcze jakieś wskazówki?


Prof_Yu-chan: Porozmawiamy o tym ewentualnie po transakcji. Planeta nie jest szczególnie groźna.
VSanchez: Dziękuję profesorze. Odezwę się.


Vicente zerwał połączenie, zapisując wcześniej IP z jakiego łączył się Shandue Yu-Chan. Kazał SAMowi wyszukać miejsce z jakiego łączył się profesor, oraz przekazać do GeoThermal wiadomość o nawiązaniu połączenia z profesorem Shandue Yu-Chanem i przekazaniu informacji o nierozliczeniu należności z NEP oraz o tym, że cały dorobek naukowy z planety znajduje się w rękach profesora. Zasugerował też wykupienie tych danych oraz wstąpienie na drogę sądową z NEP.

Następnie otworzył połączenie głosowe do Dedala.

#Vicente: Elena, na planecie są drapieżniki. Uważajcie na większe drzewa, są mięsożerne. Nie pchajcie się do puszczy.

#Elena: Nie planujemy. Będziemy się opalać na plaży. Nago. A tak serio, to nie martw się. Jestem z oceanicznego świata pełnego takich dżungli. Mamy jednego robota i trzy pistolety maszynowe. Wystarczą na każdego drapieżnika.

Nie odpowiedział.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-08-2023, 17:16   #28
 
Jenny's Avatar
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
- Nie wiem, czy sama jesteś wprawna w badaniach laboratoryjnych, ale możemy pobrać kilka próbek, w tym wody i mogę je przebadać w laboratorium na stacji… - odparła Vika, dotychczas dość przytłoczona całą tą podróżą i gadatliwością Eleny. - Ale poza tym, raczej póki co zdam się na ciebie. Dotychczas raczej nigdy… nie miałam tak rozległego zadania i takiej… wolności badawczej przed sobą. Zawsze raczej to była jakaś konkretna… misja, którą miałam gdzieś wykonać. A tutaj nawet nie wiem, za co się zabrać…
- Niespecjalnie… to muszę przyznać.- odparła ze śmiechem Elena i dodała. - Dzięki za pomoc. Mam trzy próbniki ze sobą, właśnie w tym celu zabrana. Trzymaj się… trochę zatrzęsie przy wejściu w atmosferę.
Statek ruszył w dół i rzeczywiście zatrzęsło, gdy spadali w dół przebijając się przez chmury i kierując się błękit wód. Elena uśmiechała się szeroko, z pewnością lubiła latać.
- Ok… wszystkie wskaźniki w porządku. Atmosferyczne odczyty w normie. Warunki tropikalne. Dobrze że założyłam bikini pod kombinezon.- rzekła Elena informując biolożkę.
- Bikini? - na moment zdziwiła się, po czym roześmiała się Vika. - Cóż, sama nie wzięłam… ale biorąc pod uwagę, że planeta dopiero planowana jest do zamieszkania… to chyba nikogo tu nie spotkamy? Można więc poruszać się tu i nago. - Wzruszyła ramionami.

Elena spojrzała na biust biolożki. Lekko się zarumieniła i dodała.- Powinnam cię ostrzec, że pochodzę z dość liberalnej kultury i sama bujam się na obie strony spektrum.
- Och… - z przejęciem wzdychnęła Vika. - Również jestem z liberalnej kultury, choć sama preferuję osobniki odmiennej płci. Cóż, obecnie jesteśmy tu na misji, więc żeby w takim razie nie utrudniać ci zachowania koncentracji na niej, póki co postaram się wytrzymać w kombinezonie.
- O nie. Nie dam ci się męczyć. Rozejrzymy się topless.- zaprotestowała Elena. - Niech ci głupcy na górze tracą okazję do widoków. -
I zapytała z ciekawości.- Który bardziej ci się podoba Mikhail, czy Vicente?
- Trudno powiedzieć, bo… w mojej kulturze nie do końca wygląd zewnętrzny się liczy… - z zastanowieniem odparła Vika. - Im atrakcyjniejszy męski partner, im mniej ma mutacji… a na ten moment trudno mi to u nich wskazać. A tobie?
- Obaj są ładni, Mikhail jednak bardziej męski. Czyli w moim guście. Ale… potem zaczęli się odzywać. Niektórym lepiej jest zamkniętymi ustami. - zaśmiała się sarkastycznie Elena.- Na razie obaj mnie zawiedli. Ale będziemy tu siedzieć sami przez długi czas.
- Tak, trzeba będzie jakoś ich utemperować… kłótnie na pewno nam nie pomagają… - z lekkim smutkiem powiedziała Vika. - Zobaczymy, czy uda im się współpracować, czy od razu się pozabijają…
- W razie czego weźmiemy ich pod obcas. Ja jednego, ty drugiego.- zaproponowała wesoło Elena.
- Cóż, chyba jest jeszcze jedna konkurentka do tego… - prychnęła Vika. - Choć z jej wtrącenia się w ich rozmowę wynikało, jakby chciała wręcz zaognić konflikt…
- No tak… jeśli jednak weźmie ich obu na krótką smycz, to ja się nie będę wtrącać.- odparła po namyśle Elena i spojrzała na Vikę .- Najwyżej zgarniemy to co pozostanie…czyli Janosa i osiedlimy się na planecie. Na pewno znajdzie się tu miejsce na placówkę badawczą.-
- Cóż, za wcześnie chyba na takie planowanie, jak i za wcześnie na wyznaczanie jakiegoś przywódcy, co sugerował Vicente… najpierw trzeba poznać siebie i planetę, co nie? - uśmiechnęła się szeroko biolożka.
- Tak.- rzekła wesoło Elena i dodała.- Vicente przed chwilą wspomniał coś o drapieżnikach w dżungli, kazał nam się tam nie zbliżać. Nie szkodzi. I tak planowałam wylądowanie na plaży. Vika skinęła głową, widząc, że powoli zbliżają się do lądowania.

Statek wyhamował zbliżając się do powierzchni planety, wysunął podwozie i wylądował na brzegu plaży obcego świata. Była to urocza zatoczka z wysokimi ostrymi skałami świadczącymi o tym, że procesy erozyjne na planecie były o wiele bardziej powolne niż na Ziemi. Elena wydawała polecenie.
- Numer 1, wykonaj rekonesans.- zleciła Elena, a droid wstał biorąc broń w swoje dłonie.
- Rozumiem. Wykonuję.- odparła maszyna i ruszyła do włazu. Ten otworzył się z sykiem. A do statku zaczęło dostawać się miejscowe powietrze. Upajające zapachami “kwiatów” i nadmiarem tlenu. Piersi same unosiły się do głębokich oddechów. Vika zorientowała się, że trzeba będzie uważać. Zwiększone stężenie tlenu może dodawać nadmiar brawury.
- Och, na pewno to miejsce będzie dobre do naturalnej tlenoterapii… - zwróciła się Vika do Eleny. - Ale w przypadku braku kontroli nad ilością tlenu, może on uszkadzać płuca, jeśli stężenie tlenu będzie zbyt wysokie…
- A teraz jesteśmy bezpieczne… czy będziemy musiały zakładać kombinezony?- zapytała Elena, podczas gdy Numer 1 odkrył potencjalne zagrożenie i wyświetlił na przedniej szybie Dedala. Smukłe i wijące się… i mające 25 centymetrów długości stworzonko, które poruszało się powoli w mokrym piasku. Numer 1 zapytał się czy zlikwidować to… “zagrożenie”.
- Nie likwiduj… chcę zbadać lokalną faunę i florę, a nie ją usuwać… - odparła Vika, jednocześnie tłumacząc swoją decyzję Elenie. - Numer 1, spróbuj wstępnie przeanalizować, czy to stworzenie ma w sobie jakiś szkodliwy jad.
- Ten model nie dysponuje takimi czujnikami.- odpowiedział SAM/Numer 1.
- Chodźmy same go złapać. Nie martw się, będziemy ostrożne. W razie czego wyssiesz mi toksynę z rany. - odparła zadziornie Elena uśmiechając się zawadiacko.
- Czyli… od razu łapiemy każdą napotkaną formę życia? - niepewnie zapytała biolożka, nie wiedząc do końca, co robić w ich sytuacji. - Czy zobaczymy, co jeszcze uda się tutaj spotkać?
- Hej… to twoja działka. Ty decydujesz. Ja pomogę ci w twoich badaniach. Ty pomożesz w moich. - odparła z uśmiechem pilotka.
- Dobra… - na chwilę Vika się zamyśliła. - Chyba lepiej zacząć od jakiegoś małego sukcesu, niż później żałować, że się tego nie złapało, jak nic ciekawszego nie znajdziemy… więc łapmy to coś…
- Możemy iść bez skafandrów, czy musimy je zakładać?- zapytała Elena.
- Do samego łapania tej istoty… chyba lepiej je mieć na sobie? Skoro droid nie jest w stanie niczego nam powiedzieć o naturze tej istoty, już sama jego skóra może wydzielać coś toksycznego… więc lepiej nie ryzykować. - Po zastanowieniu, dość niepewnie odparła Vika.
- Mhmm… no to chodźmy się ubrać.- Elena nie podważyła decyzji Viki ufając jej osądowi. - Numer 1 pilnuj zagrożenia.-
Wstała i podeszła do szafki wbudowanej w ścianę statku, odsunęła panel i zdjęła kombinezon z wieszaka. Po czym zaczęła go zakładać pospiesznie, a Vika uczyniła za nią to samo, zwinnie wskakując w skafander.
Obie zamknęły pokrywy hełmów i ruszyły na zewnątrz. Szyby szybko zaparowały, na szczęście skafandry miały rozwiązanie na ten problem. Oraz klimatyzację.

Elena idąc przodem z ekwipunkiem Viki zaproponowała.- Ja złapię go szczypcami, a ty będziesz trzymała skrzynkę do izolowania próbek organicznych. Wsadzę go tam i zamkniesz. Co ty na to?
- A może zobaczymy, jak w ogóle zareaguje na nasz kontakt? - zastanowiła się biolożka. - W skafandrach jesteśmy bezpieczne, a możliwe, że będzie ciekawskie i samo da się złapać? A od razu powiedziałoby mi to coś o jego naturze…
- Ty tu jesteś szefową. Zrobimy jak zechcesz. - Elena nie miała nic przeciwko. - W razie czego, chowaj się za mną. Mam doświadczenie z agresywnymi typami. I umiem strzelać. Twój tyłeczek jest bezpieczny ze mną.
- Też nie jestem taka bezbronna… - odparła Vika, nieco zdziwiona takimi zapewnieniami Eleny. - Ale sama wychylać się nie będę. Numer 1, gdzie ta nasza istota? - Zwróciła się do droida, by w końcu zająć się ich obecnym celem.
- To dobrze… bo mój zadek też wart jest ochrony. - odparła zadziornie Elena, gdy na wizjerach hełmów pojawiła się strzałka z kierunkiem i odległość w metrach. Wystarczyło że ominęły dużą skałę, by znaleźć robota celującego w stworzonko poruszające się na granicy lądu i morza. Stworek zupełnie ignorował obecność Numeru 1 i delikatnie rył miękki mokry piasek. Musiał żywić się cząstkami organicznymi zawartymi w nim.
- Nie wygląda aż tak groźnie z bliska.- oceniła Elena.
- Na Numer 1 nie reaguje… sprawdźmy, jak będzie z nami… - wolnym krokiem Vika zaczęła podchodzić do stworzenia, zatrzymując się, jeśliby dostrzegła jego ruch na jej zbliżające się kroki.

Stworzenie uniosło “łepek”, przez chwilę tak “stało” nieruchomo. Po czym wróciło do swoich zajęć. Najwyraźniej nie uznało dwójki kobiet za zagrożenie.
- Spróbuję wyciągnąć do niego dłoń… czuwaj w razie czego… - powiedziała do Eleny Vika, po czym przykucnęła i wyciągnęła dłoń w skafandrze, kładąc ją obok stworka.

Stworzonko przez chwilę ignorowało ową…przeszkodę na swojej drodze. Potem jednak zaczęło ją badać. Ostrożnie trącało dłoń przednimi “odnóżami”, wyślizgnęło się na nią pokrywając ją śluzem przy okazji. Bo całe ciało miało wilgotne zapewne i śliskie.
Elena zaś czuwała, podobnie jak sam robot nad bezpieczeństwem biolożki.
Vika z jednej strony sprawdzała, czy śluz jakkolwiek reagował z powierzchnią planety, co mogłoby świadczyć bezpośrednio o tym, że jest w jakiś sposób niebezpieczny, a z drugiej, niezajętą dłonią zbliżyła się do stworka, chcąc sprawdzić, czy ten da się jej dotknąć.
Potworek akurat skupił się na “smakowitej” kupce piasku, więc nie wydawał się szczególnie agresywny. Nie przejmował się też, gdy go dotykała. Śluz zaś służył chyba przede wszystkim do ułatwienia poruszania i nie wykazywał właściwości żrących. Ani na piasku, ani na kombinezonie.
- Widzisz, chyba niepotrzebne byłoby siłowe rozwiązanie… podaj mi tą skrzynkę… chyba wiele więcej nie zbadam w tym skafandrze… - zwróciła się do Eleny, mając już jakieś informacje o pierwszym kontakcie stworzonka w naturze… ale dalsze testy wymagały potwierdzenia, że rzeczywiście jest on bezpieczny dla ludzkich istot.
Elena ostrożnie postawiła skrzynkę obok Viki, trzymając chwytak w gotowości. Na wypadek kłopotów.
Vika nieco nasiliła nacisk, sprawdzając, czy stworzenie inaczej zareaguje na mocniejszy chwyt, po czym zamierzała szybkim ruchem skierować go do skrzynki.

Pochwycony próbował ucieczki i wił się nerwowo, używał kolca na końcu ogona. Ale nie poradnie, ani razu nie trafiając w skafander. Biolożka go zaskoczyła. I wkrótce stwór wylądował w pojemniku. Ten uległ automatycznemu zamknięciu.
- Udało się. - rzekła z uśmiechem Elena i zapytała z troską.- Wszystko w porządku?
- Jasne, że tak… poszło nadzwyczaj sprawnie, bez komplikacji… - właściwie to akurat nieco martwiło Vikę, że istota się jej prawie w ogóle nie obawiała i łatwo dała się złapać. Albo nie było tu dla niej żadnych zagrożeń albo sama była na tyle groźna, że nie miała się czego bać… - Więc ja już mam jeden obiekt do badania… teraz twoja kolej?
- Możemy zdjąć w końcu te skafandry?- poprosiła Elena.- Nie lubię ich, strasznie ograniczają ruchy.
- Dobra, tylko zdezynfekuj mi czymś dłonie, bo mam na nich śluz tego stworzonka… głupio byłoby po takiej staranności przypadkiem tego dotknąć przy zdejmowaniu skafandra… - odparła Vika.
- Jasne… już się za to biorę.- Elena wyszukała wśród przyniesionych fiolek, taką z mocnym środkiem dezynfekującym i… wpierw pobrała próbkę śluzu na wacik. A potem spryskała nim dłonie Viki. W końcu z wyraźną ulgą zaczęła wpierw zdejmować skafander, a potem z wyraźną ochotą górę swojego kombinezonu odsłaniając biust osłonięty bikini koloru morskiego.
- Ja tam pomocy nie potrzebuję. Wiesz… rzucę trzy cylindry w morze, napełnią się wodą i je wyciągnę. Mam nadzieję, że to jest woda, bo uwielbiam pływać. - odparła gdy jej ciało pokrywało się potem. Cóż… ten świat był bardzo parny.
- Dzięki… - odparła Vika, gdy w końcu śluz z jej skafandra był zabezpieczony i mogła zająć się zdejmowaniem go. A jako że jej ubrania pod tym już po chwili także były mokre… została w samych majtkach, również pozwalając swojemu prawie całemu ciału bezpośrednio zaznać tropikalnej pogody. - Numer 1, widzisz jakieś kolejne zagrożenia? - Zwróciła się do droida.
- Nie wykrywam żadnych potencjalnych zagrożeń. Cały czas monitoruję sytuację.- odparł robot, podczas gdy Elena zerkała na nagi biust koleżanki przygryzając dolną wargę. Po czym… poszła w jej śladu uwalniając własne piersi od ciężaru materiału. A następnie zdejmując dół swojego kombinezonu… do majtek.
- Chłopaki nie wiedzą co tracą.- zażartowała i zabrała się za wrzucanie wprost do morza kolejnych próbników, każdy z był zaopatrzony w długą linkę do przyholowania z powrotem.- To mi zajmie chwilę. Chce ci się tak szybko wracać na stację, czy poopalamy się skoro jest okazja?
- Jeśli się da, to pobrałabym jeszcze może próbki jakichś roślin… może też coś dla Yaris, żeby już mogła zacząć testować walory smakowe tutejszej roślinności? - zastanawiała się na głos Vika. - Dobrze byłoby pokazać, że nie próżnujemy, nie marnujemy paliwa, ani czasu na głupie kłótnie?
- Czemu nie… jak tylko wyłowię moje próbniki, przystrzyżemy tutejsze roślinki.- odparła Elena siadając na piasku i zerkając to na Vikę to na okolicę. - To śliczna planeta…taki egzotyczny raj.
- Nie da się zaprzeczyć… choć przez to czuję jakiś niepokój, czemu dotychczas ktoś nie zaludnił takiej planety… - szczerze odparła biolożka.
- Wiesz… jesteśmy na granicy znanego świata. Stąd wszędzie daleko, dotarły tu jedynie sondy badawcze. - wyjaśniła Elena z uśmiechem. - I pewnie będziemy miały okazję poznać osadników. Może nawet zostać ich… żonami?
- Haha, u mnie na razie daleko do marzeń o ślubie, dzieciach… na razie wolałabym skupić się na pracy i… przyjemnościach… - wyszczerzyła zęby Vika.
- Przyjemności brzmią bardzo… obiecująco.- Elena przesunęła spojrzeniem po ciele biolożki. - Ja tu jestem także dla przyjemności. Potrzebowałam nowego miejsca dla siebie, nowych znajomości… nowego życia. Jeśli okażę, wiesz… za bardzo lepiąca do ciebie, daj mi znać to odpuszczę.
- Jasne… - odparła Vika, ciągle napawając się widokiem dookoła. - Cóż, jak wrócimy, to jestem za jak najszybszym przekonaniem wszystkich, żeby tutaj zaglądnęli… myślę, że taki widok nawet na najbardziej krewkich zadziałałby uspokajająco.
- Jeśli umieją docenić naturę to tak. Jeśli jednak ten widok nie odciągnie uwagi ich od sporów…- odparła z uśmiechem Elena zerkając na biust biolożki i trącając szczyt lewej piersi palcem.- … to ten tak.-

A propo widoków. Vika zauważyła że część roślin porusza się, jakby pod wpływem wiatru, tyle że wiatru… nie było.
- Oj, już przestań, u ciebie też mają co oglądać, hihi… - odparła Vika roześmiana, ale po chwili spoważniała. - Ale zauważyłaś to? Rośliny się poruszają, a nie wieje… Dziwne to…
- No tak… u mnie też…- odparła pilotka dumnie prezentując biust i zerknęła za siebie. - Hmm… Vicente wspominał, że niektóre rośliny są mięsożerne. Zwłaszcza duże drzewa.
- Myślisz, że wyczuły nas i chcą nas pożreć? - ze zdziwieniem odparła Vika. - Trzeba być ostrożnym… głupio byłoby złapać zwierzę, a zaliczyć wtopę przy roślinie, haha!
- Myślę, że jesteśmy za daleko od nich by mogły nas pożreć.- odparła Elena i zaczęła wyciągać pierwszy próbnik.
- Numer 1, podejdź do brzegu dżungli.- nakazała i robot trzymając broń w dłoniach podążył w tamtym kierunku.
- No tak, mamy go… - spojrzała w kierunku robota Vika. - Raczej w moim środowisku biologów nie przepadano za takim wsparciem, ale przynajmniej tutaj nie mam nad głową starych pryków żyjących jeszcze mentalnie we wcześniejszej epoce… - Powiedziała, po czym zaczęła się rozglądać za jakimiś charakterystycznymi okazami roślinnymi.
- Te mniejsze roślinki raczej nie stanowią dla nas zagrożenia.- oceniła Elena wyciągając kolejne próbniki. Podeszła od Viki i chwyciła ją za pośladek ściskając lekko. - No to chodźmy po te… próbki. Nie martw się, będę cię osłaniać. -

Najbliższy obiecujący okaz, rósł na granicy dżungli z dala od dużych roślin. I był trochę za wrośnięty w glebę, by można było go zabrać w całości. Ale Vika nie potrzebowała całości. Kilka- kilkanaście “listków” by wystarczyło. Dziewczyna poszła więc do swojego skafandra, by ze skrzynki wydobyć rękawice i sekator, by bezpieczniej pobrać próbki. Choć musiała śmiesznie w nich wyglądać, jednocześnie będąc prawie całkowicie naga… ale kto był w tak parnym miejscu, jak to, wcale by się nie dziwił. Poza tym Elena się nie śmiała, nawet jeśli uśmiechała się szeroko.
- Dobra, chodźmy… - zwróciła się do Eleny i podeszła do roślinki, by najpierw zbadać ją nieco dotykiem przez rękawicę.
- Asekuruję cię…- mruknęła nieco lubieżnym tonem, gdy biolożka nachylała się ku roślince. Zerkała przy tym na jej wypięte pośladki. Pod dotykiem Viki, liście lekko się skurczyły, ale żadnej innej reakcji nie było.
- Chyba mnie nie zje… - rzuciła biolożka, po czym nie czując żadnej spektakularnej reakcji, zaczęła odcinać listki z rośliny i zbierać je do pojemnika na próbki.

Zajęło to jej kilka chwil i przebiegło bez problemu. Próbki znalazły się w pojemnikach. Nic ich nie zaatakowało, nic ich nie próbowało zjeść. A jedyny łakomy wzrok jaki biolożka czuła na sobie, należał do Eleny.
- Powinno tego wystarczyć… - Vika obtarła pot z czoła, bowiem nawet tak stosunkowo niewielki wysiłek był męczący, gdy było tak parno. - Cóż, jednak z każdą chwilą podoba mi się tu coraz mniej… gdybyśmy chociaż miały pewność, że można wejść do wody…
- Przekonamy się na stacji. To jak… zabieramy nasze klamoty i wracamy? - zapytała Elena i dodała. - Dla mnie… jest tu znośnie. Ale wiesz, ja przez całe życie żyłam w tropikach.-
- Chyba tak… musimy też się przebadać, czy czasem stężenie tlenu nie uszkadza nam płuc… - odpowiedziała Vika. - Ale za to, jak powietrze i woda będą okej, to będzie można tu spędzić trochę więcej czasu.
- Pobierzmy jeszcze próbkę piasku, żebyśmy wiedziały jak zreplikować środowisko naszego zwierzaczka. - zaproponowała Elena.
- Och, no tak… - wykonała wskazanie Eleny Vika, nabierając nieco piasku w dłoń i przesypując go do kolejnej próbki. - Numer 1, odkryłeś coś? - Zapytała jeszcze droida, ciągle nie do końca wiedząc, w jaki sposób działał, ale wolała wiedzieć, czy czasem on nie wykrył jeszcze czegoś interesującego.
- Nie odkryłem żadnych zagrożeń.- odparł robot.- Wykryto ruch, ale nic co można by uznać za zagrożenie.
- Jaki to ruch? - zapytała z ciekawością Vika.
- Coś poruszyło… 543,0056 metry stąd. Zbyt szybko jak na roślinę. - ocenił SAM podając informację poprzez głośniki robota.- Miejscowe zwierzę.
- Daleko… a jesteś w stanie oszacować, jakiej wielkości to zwierzę? - dopytała Vika robota.
- Półtora metra wysokości.- odparł robot. - W odległości zbyt dalekiej by nas zauważyło.
- Może następnym razem zapolujemy. Ta broń którą mamy, do polowań się nie nadaje. Bardziej do samoobrony. - oceniła Elena zakładając na siebie swoje ubranie.
- Tak, lepiej nie ryzykować. I tak udało się zebrać trochę materiału i informacji. - Z uśmiechem odparła Vika, również zakładając swój strój.
- Będzie co robić na stacji. - podczas gdy Vika wzięła zdobycze, pilotka wzięła oba skafandry oraz broń.
- Numer 1, wracamy. - dodała i robot ruszył za nimi do statku.
 
Jenny jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-08-2023, 18:11   #29
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Mikhail, wcześniej

Sala konferencyjna… znaczy się, kantyna. Zebranie zostało uznane za skończone, ale nie dla geologa. Miał myśl i sprawę do S.A.M.a.
- S.A.M. masz mapy księżyców?
- Nie. Ustawienia bazy względem naturalnych satelitów planety uniemożliwiło ich poprawne zmapowanie. Zaleca się zamówienie/skonstruowanie odpowiednich urządzeń do tego celu.- odpowiedział SAM.

~Czyli tradycyjnie… oby nie Bardzo Tradycyjnie…~ było myślą Mikhaila.
- Czy burza meteorytów zahaczy o któryś z księżyców, a jeśli tak, czy jesteś w stanie wskazać który i na jakim obszarze?
- Tak. Znając trajektorię meteorytów, oraz wykorzystując geometryczny model sfery jaką jest naturalny satelita planety, mogę wyznaczyć obszar w który one uderzą.- potwierdził SAM.
- Jaką powierzchnię pokryje burza meteorytów?
Dłuższe milczenie ze strony SAMa zakończyło się wypowiedzią. - Od 10-ciu do 14-stu % północnej półkuli księżyca, blisko północnego bieguna satelity.
- Jak wygląda stan czujników sejsmicznych dostępnych do badań?
- Obecnie w zapasie jest osiem czujników powierzchniowych, umieszczanych do głębokości dziesięciu metrów, wedle specyfikacji producenta.- stwierdził SAM.
[i]- W metodzie czteropunktowej jaki obszar jesteśmy w stanie pokryć do badań uderzeń meteorytów? - Mikhail się zamyślił się.
- Brakuje wejściowych wydanych. Jaką dokładność pomiaru uznajesz za satysfakcjonującą?- zapytał SAM.
- Jaką dokładność uzyskamy przy maksymalnym możliwym pokryciu?
- Przy obecnej liczbie czujników, margines błędu wynosi 30-40%.- odparł SAM.
- Obszar pokryty? - zapytał geolog.
- Cały przewidywany.- tu wyświetliła mu się przed oczami luźna i szeroko rozstawiona sieć składająca się z tych kilku posiadanych czujników.
Mikhail wiedział, że było to bardzo obiecujące i satysfakcjonujące pod względem przyszłych badań… Wsunął pusty datachip do komputera naramiennego.
- S.A.M. Skopiuj rozstawienie czujników na trzeci slot komputera naramiennego ku pamięci.
Po chwili przyszła odpowiedź.
- Polecenie wykonane.

- Pozostaje nam tylko zdać się na szansę trafienia meteorytów w wyznaczone miejsce… z ciekawości naukowej… jakie prawdopodobieństwo trafienia w księżyc przez meteoryty?
Prawdopodobieństwo trafienia meteorytu w księżyc B: 0,05 do 65%. Trasa deszczu meteorytów częściowo pokrywa się z trajektorią księżyca.-odpowiedział SAM.
- Dziękuję S.A.M. To wszystko na teraz. ///
Mikhail & Janos / Vicente

#Janos: Vicente, pilnujesz już naszych zadków?
Suche trzaski w słuchawkach poprzedziły wyraźny glos administratora.
#Vicente: Wpiąlem się w wasze czujniki. Widzę i słyszę was wyraźnie.
To było tak dawno jak Mikhail odbywał szkolenie z operacji w pustce…
- Zdaje się na Ciebie. Trochę czasu minęło od kiedy byłem w skafandrze… - powiedział inżynierowi wojskowemu - …już lepszy ze mnie pilot niż kosmonauta, więc na spokojnie.
- To powinien być spacer po parku.- odparł ze śmiechem mechanik, gdy wrota przed nim się otwarły i zobaczyli pustkę kosmosu. Janos powoli ruszył do przodu, a za nim geolog.
Mechanik rozejrzał się tuż przy brzegu wrót i namierzył spojrzeniem jedną z rurek dospawanych do powierzchni stacji.
-Ta.- jedną ręką za nią chwycił, a drugą podciągnął karabińczyk połączony nylonową linką z jego kombinezonem. I podpiął go do metalowego elementu stacji.
Geolog wiedział doskonale co robić… to co bardziej doświadczony eksplorator bezkresnego kosmosu.
- Kawałek jest, ale tlenu powinno starczyć. - stwierdził patrząc wzdłuż rurki.
- No do roboty… nie ma pośpiechu, ale wiesz… nie możemy się guzdrać.- zaśmiał Janos zaczynając się wspinać. Zaczepiając dłońmi o szczelin między płytami i podciągając się w górę. Odbijając stopami od powierzchni tak, by poruszać się wzdłuż stacji. Było to trudniejsze niż wyglądało. Niemniej mechanik miał chyba sporą w tym wprawę, a inżynier okazję do praktyki. Ruszył za wprawnym przestrzeniowcem.
- Swoją drogą, będziemy potrzebować zapasowe kanistry tlenu i jeden, wątpię by dwa dni Dedala… - powiedział Mikhail z uśmiechem - ...mam sprawę na jednym z księżyców i jak się uda wszyscy zyskamy.
- Się zobaczy. Dedal potrafi wylądować na księżycu i ma śluzę, więc nie powinno być problemu. - odparł Janos podążając w kierunku celu.-Na razie skupmy się na tym, co przed nami.
#Vicente: Pietroszenko, uspokój oddech. Zużywasz za dużo tlenu..
Rozbrzmiało w hełmofonie, a wywołany odpowiedział Vicente radośnie.
#Mikhail: Mógłbyś spróbować spaceru w pustce, gdzie zaledwie cienka warstwa polistyroforminianu dzieli cię od nieuniknionej śmierci… przyznam, całkiem całkiem przyjemne i pobudzające! Jak ja za tym tęskniłem…
Podążąjąc w górę mineli duże logo poprzedniego właściciela stacji.
- To powinniśmy kiedyś zamalować.- wtrącił Janos wskazując ów malunek palcem.
- Im szybciej tym lepiej… - rzucił ponuro geolog.
Ruszyli dalej ( w górę), powoli zbliżając się do kopuły stanowiącej podstawę mocowania paneli słonecznych. Tam krył się “mózg” bazy.
- Mam chyba wszystkie kody służące do otwarcia naszego sejfu.- rzekł Janos zabierając
za odkręcanie panelu ochronnego.- Ale miej Vicente na hotlinie, na wszelki wypadek.
- Robi się.

Po odsłonięciu panelu, Janos zabrał się za wstukiwanie kodu, na panelu dotykowym. Ten otworzył się z sykiem…
- Chole…- tyle zdążył powiedzieć Ciarka zanim wypchnięta ze środka metalowa płytka uderzyła go najpierw w bark, a potem rykoszetem w osłonę hełmu. Jęknął z bólu, a geolog zerknął za płytką
. -Parszywi partacze…-
I zacisnął prawą dłoń na trafionym “pociskiem” lewym barku.
- Łap ją… będzie potrzebna.- syknął do do Mikhaila, który już odbił się od poszycia stacji na niezbędnym zabezpieczeniem i pochwycił go. Po lince wracał na “swoje” miejsce.
- Obiekt przechwycony. Raport strat, Janos.
- Zajrzyj do środka… powinieneś zobaczyć rządki skrzynek dotkniętych w otwory. Szukamy z tych numeracją od 135 do 157.- odparł Ciarka trzymając się za bark. - A i po lewej stronie jest wąska szczelina… jak skończymy robotę wsuń w nią tą płytkę, tylko upewnij się że coś kliknie. Ten kto ją ostatnio wsuwał nie zadbał o ten detal.
# Mikhail: Vicente, monitoruj na bieżąco odczyty Janosa. - zakomunikował na łączu szukając banków danych. Zadanie zdawałoby się proste…
- Skąd będę wiedział, że kliknęło? - krótka chwila milczenia przerwana z przekąsem - Super, brakuje banków od 134 do 158. Spryciarze…
- Pchaj do oporu, ale z wyczuciem… bo wiesz, nie możesz jej złamać. Tej płytki.- wyjaśnił Ciarka.- Psiakrew… boli. Dobrze że mamy ekipę medyczną na tej stacji.
Mikhail przystąpił do montażu płytki śmiejąc się w duchu. Pchać do oporu, ale z wyczuciem… dobre!
- Obejrzę i wstępnie opatrzę jak wrócimy. - powiedział inżynier górnictwa w pełni już skupienia na zadaniu.
- Tyle to i ja potrafię. Ale skupmy się na ważniejszych sprawach. Wsunąłeś płytkę? To wstukaj kod i zamknij panel, potem dokręcisz za mnie osłonę. I możemy wracać.- dodał z uśmiechem Ciarka.-Na szczęście osłona hełmu dostała rykoszetem. Nie ma nieszczelności.

Krótka konsultacja z S.A.M.em i kod wyświetlił się przed oczami geologa który zaczął wprowadzać. Metodycznie, krok po kroku wykonywał zadania. Zamknął panel i dokręcając osłonę zapytał.
- Jak się trzymasz?
- Bywało lepiej, bywało zdecydowanie gorzej. Przeżyję… wracamy.- odparł Jonas wykonując kilka ruchów ręką.- Nerwy chyba nieuszkodzone, kości całe. Jest dobrze, choć boli jak cholera.
- Zerkniemy na to. Z chęcią sprawdzę co mamy w medycznym. Może dyplomowanym lekarzem nie jestem, ale coś tam umiem.
-Na razie tam dojdźmy. - odparł Ciarka ruszając, a za nim geolog mając czujne oko na mechaniku.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05-08-2023, 09:05   #30
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Ogrody Hydroponiczne, Pokład 1

Yaris – oczywiście – doskonale radziła sobie w każdych warunkach. Takie miała w każdym razie przekonanie na swój temat. Oczywiste było , ze w kopalniach zbyt wiele nie dało się uprawiać, ale przecież nie siedziała tam cały czas.. nie mówią już o tym, ze jej wcześniejsze miejsce zamieszkania otaczały przepiękne ogrody, o które – jako przyszła pani domu – musiała umieć dbać. Lub raczej sprawiać wrażenie, ze umie dbać, bo dbaniem jako takim zajmowali się ogrodnicy.

No, ale podstawy odnośnie usuwania obumarłych, nawożenia, spulchniania, rozsadzania i podlewanie oczywiście miała. Więc z pomocą SAMa szybko ogarnęła resztę. Rozdzieliła uprawy na sektory, dobrała podłoże , odpowiednią wilgotność i oświetlenie. Skupiła się na warzywach, kwiatów posadziła tylko parę, żeby mieć dodatkową przyjemność z obcowania z nimi. Lubiła piękne rzeczy. Lubiła się nimi otaczać, lubiła ład i estetykę. Lubiła też porządek.

Dlatego starała się ustalić system zależności na Stacji, co niektórzy – niesłusznie – odebrali jako próbę opowiedzenia się po ich stronie. Yaris znała tylko jedną stronę. Swoją. Dodatkowo, była zła i rozczarowana. Kiedy ktoś godzi się na transakcję, to rezygnacja z umowy przedwstępnej oznaczać może że obydwie strony bardzo sobie ufają (co tutaj nie mogło mieć miejsca) , albo że oferujący nie planuje się wywiązać z umowy. Nie lubiła być oszukiwana.

Przeszła do samego końca ogrodu, który wyglądał bardziej jak składzik wszystkiego, niż część użytkowanej powierzchni.
I tam natrafiła na roślinkę z dziwacznymi owocami. Nie znała takich. Ale jej doświadczenie podpowiadało, ze jeśli coś zostaje w taki sposób schowane, to na bank musi być albo nielegalne, albo niebezpieczne. Pewnie też cenne. Zerwała, ostrożnie, nie dotykając ich, dwa owoce i zabezpieczyła w próżniowym pojemniku . Powinny tam przetrwać jakiś czas, bez zmiany swoich właściwości.

Potem ustawiła roślinę w taki sposób, aby widać było tylko kawałek łodygi i liście, bez owoców.
- dg, dokonaj identyfikacji – poleciła.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172