Wygłoszona przez burmistrza przemowa nie pozostawiała wątpliwości co do tego, że panna działała z czyjegoś polecenia... i że wkurzyła burmistrza nad podziw.
- Knuje. - Raif skinął głową. - A potem wyjedzie, zostawiając nas z burmistrzem na karku. Czyli musimy stąd wyjechać tak samo szybko, jak ona i jej towarzysze. Bierzemy kasę i nas już nie ma...
Sposób bezpiecznego odebrania zapłaty był do ustalenia.
Przed świątynią stał strażnik - młody, niedoświadczony i pełen zapału. Najwyraźniej nie pojmował, że stoi tu tylko dla ozdoby i uparcie nie chciał uznać, że 'intruzi' mają zgodę na wejście do budynku.
Nie wyglądało na to, by jakiekolwiek słowne argumenty do niego przemówiły, a przyciągnięcie tu burmistrza, by ten odwołał strażnika raczej stało poza zakresem możliwości ich niewielkiej drużyny.
- Takie subtelne sposoby nigdy mnie nie interesowały - przyznał mag. - Zawsze wolałem, by moi oponenci zapadali w sen wieczny... ale tego młodego trochę mi żal. Też kiedyś byłem taki naiwny... - Pokiwał głową.
- Otwórz drzwi i wchodzimy - powiedział do Goga. - A jak nas strażnik zaatakuje, to zaaresztujemy, za utrudnianie działania przedstawicielom królewskiej władzy.