Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2023, 12:44   #11
Sirion
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
Simon uśmiechał się dyskretnie słysząc pełne oburzenia rozmowy jego gości na temat traktatu z Jaffy.

Nadęci hipokryci…’ – Pomyślał popijając wino z kielicha. Gdyby ich wsparcie dla sprawy było chociaż w połowie tak żarliwe jak toczone właśnie dyskusje to już nie tylko Jerozolima, ale znacznie więcej miast byłoby oswobodzone spod jarzma heretyków. Gdyby Ryszard Lwie Serce miał więcej ludzi i zasobów, a władcy chrześcijańscy przestali toczyć jakieś wewnętrzne gry i zjednoczyli się w słusznej sprawie to szybko zepchnęlibyśmy tych pogan jeszcze dalej. Natomiast zdaniem księcia po uwzględnieniu wszystkich czynników sam traktat można było uznać za duży sukces krucjaty – wojska wroga były liczne i walczyły z dużą zawziętością, a same warunki dla przeciętnego europejskiego rycerza były wręcz ekstremalne. Ale oczywiście tego od tych zgromadzonych tutaj na pewno nie usłyszy. O wiele łatwiej i wygodniej jest siedzieć i narzekać, kiedy straciło się szansę na zarobienie dodatkowych pieniędzy na umowach handlowych, zamiast faktycznie się zaangażować, kiedy był na to czas.

Gdzieś w środku ucieszył się, że nie tylko on ma chyba podobne zdanie na temat swoich gości i ich zachowania.

- Twoja łaskawość jest wielka, dobry panie. Znosisz tych usłużnych oferując im jadło, a wcześniej nawet łaskę odkupienia okazałeś mojemu bękarciemu synowi. Oddał życie świętej sprawie, dzięki tobie. Choć pod koniec życia przybliżył się do dostąpienia Królestwa Niebieskiego, a...

Wiadomość o śmierci bękarta na moment wyrwała Simona z poprzedniego zamyślenia. Nie darzył go zbytnią sympatią i wiedział również, że zarządzona kara za taką impertynencję w przypadku wielu innych władców byłaby znacznie bardziej surowa, natomiast czuł, że pierwszy raz tak naprawdę, zdał sobie sprawę z tego, że konsekwencje jego decyzji i wyborów, będą miały bezpośredni wpływ na los i życie jego poddanych. Czy jeśli tamtego wieczora zachowałby się inaczej to bękart również nie odważyłby się na taką bezczelność? Czy kara, którą wymierzył nie była w sumie tym samym co zwykłe skazanie na śmierć?

Już miał odpowiedzieć swojemu wasalowi i złożyć kondolencje, jednocześnie siląc się na kilka wymuszonych ciepłych słów na temat zmarłego, kiedy jego rozmowę przerwał Odo.

- Masz kolejnego gościa, mój książę. To Hardestadt von Bavaria.

Oczywiście, że każdy krzyżowiec znał to imię – von Bavaria ciężko zapracował sobie na swoją sławę wśród ludzi jak i bożą przychylność w Ziemii Świętej. Był uważany za wzór cnót wśród europejskich rycerzy, obserwując swoich gości nie spodziewał się jednak, że jego sława podąży za nim na kontynent.

Nagle zorientował się, że von Bavaria zbliża się w jego stronę, a wszyscy odsuwają się z szacunkiem robiąc mu miejsce, nawet jego własna świta. Ukuło go to trochę, bo wiedział dobrze, że nie mógłby liczyć nawet na cień takiego respektu w chwili obecnej, wielu uważało go dalej za szczeniaka, który dopiero co objął tron – wiedział jednak, że jego ojciec całe życie budował swoją pozycję i jeszcze wiele pracy należało włożyć, zanim ugruntuje swoją władzę. Zmartwiło go bardziej jednak zachowanie jego żołnierzy, którzy pozwolili się uzbrojonej grupie zbliżyć tak bardzo oraz to, że żaden z jego wasali nie przekazał mu informacji o przybyciu templariusza wcześniej. Zapamiętał, że będzie musiał porozmawiać o tym z kapitanem jego straży oraz zapytać swoich doradców o zdanie. Przypuszczał, że von Bavaria nie przybył tutaj, aby dybać na jego życie, natomiast bezpieczeństwo władcy powinno być jednym z priorytetów poddanych, którzy mają chociaż krztę lojalności wobec niego.

Simon spróbował zachować zimną krew i wstał, aby przywitać tak znakomitego gościa. W momencie, kiedy zrobił kilka kroków w jego stronę pierwszy raz od bardzo dawna poczuł się… Sam. Nie samotny, czy opuszczony, ale pozostawiony samemu sobie. Nie słyszał podszeptów, nie widział obłudnych uśmiechów, tak jakby wszyscy chcieli odciąć się od tego co się zaraz wydarzy. Z jednej strony sprawiało, że zbliżające się spotkanie wywoływało lęk, który był być może niewspółmierny do tego co właśnie się działo. Natomiast gdzieś z tyłu głowy dawało mu dziwną… Satysfakcję. Ludzie, którzy go otaczali okazali się zwykłymi tchórzami, którzy mimo, że zwykle byli głośni, szybko milkli w momencie, kiedy nadchodził moment próby. Jeśli chciał nimi władać musiał być kimś innym niż oni wszyscy, kimś, kto nie boi się odpowiedzialności i kimś kto potrafi podejmować decyzje.

Łatwiej powiedzieć niż zrobić

Korzystając z faktu, że cała uwaga była zwrócona w tym momencie na przybyszu i jego świcie, książę zamknął na chwilę oczy, wziął głęboki wdech i uśmiechnął się podchodząc bliżej.
- Lord Hardestadt von Bavaria! Jak miło gościć tak znakomitego gościa w moich progach – Powiedział głośno, wlewając w to tyle pewności siebie na ile było go w tej chwili stać, zatrzymując się przy tym z rozłożonymi rękami – Proszę dołącz do mnie wraz ze swoją świtą i odpocznijcie chwilę, przypuszczam, że odczuwacie trudy podróży.

Obserwując rycerza, czuł jak zimna kropelka potu spływa mu po plecach.
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Sirion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem