Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2023, 21:41   #2
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Pierwszy dzień rzęsistych deszczów miał się powoli ku końcowi, gdy drzwi do “karczmy” załopotały, wpuszczając do środka średniego wzrostu osobę owiniętą płaszczem, a razem z nią zimno i wilgoć świata zewnętrznego.

- Zamknie drzwi, zimno wpuszcza! - warknął najbliżej siedzący wejścia klient.

- Oczywiście. Wybacz bracie. - odparł męski głos. Kilka sekund postać walczyła z porywistem wiatrem, nim drzwi wpasowały się w swoją framugę. Jeszcze przez kilka chwil na sali panował mniejszy gwar, gdy zgromadzeni przyglądali się nowoprzybyłemu który zrzucił kaptur z głowy.

[media]https://i.postimg.cc/rpFDLXxG/Portrait-of-fir-0-1.png[/media]

Był raczej przeciętnie wyglądającym mężczyzną, który z całą pewnością nie przekroczył trzydziestki i zapewne nie był nawet jej zbyt blisko. Twarz przyozdobiona była elegancką bródką, teraz wilgotną i zmierzwioną przez deszcz i wiatr. Wyżej łączyła się z średniej długości włosami, zaczesanymi do tyłu. Centrum twarzy zajmowało to co u większości humanoidów się tam znajduje - nos, tutaj skrzywiony, zapewne w wyniku jakiegoś dawnego urazu. Bezpośrednio nad nim kryły się oczy, brązowe, niemal czarne, choć zdające się zawierać w sobie nieskończone pokłady ciepła. Poniżej natomiast leżały niezbyt wydatne usta, zaczerwienione niemal tak jakby były pomalowane. Niemal.

Ubrania które miał na sobie były proste, niewiele więcej niż spory brązowy worek pokrywający wszystko od szyi w dół, z lamelkowym pancerzem z skórzanych płytek chroniącym tors, oraz płaszcz z kapturem jako dodatkowa ochrona przed wiatrem, zimnem i deszczem. Wszystko miało na sobie ślady spalenizny, a dolne partie były przyozdobione sadzą, wyraźnie spłukaną przez wodę. Jedyną ozdobą był relief śnieżnobiałego gołębia na przedniej powierzchni pancerza.

Nieznajomy miał u pasa rapier, wyraźnie nie noszący zbyt wielu śladów użycia i ankh, wykonany z jakiegoś tajemniczego materiału. Na plecach niósł wór, wypełniony dobytkiem. Ktoś o bystrym oku zauważyłby nie napięty łuk i kołczan strzał wystający ze środka.

Na salę szybko wrócił gwar rozmów, podczas gdy mężczyzna zaczął przedzierać się w kierunku szynkwasu.

- Miskę strawy, pajdę chleba i kufel przegotowanej wody gospodarzu. Żadnego alkoholu. - zwrócił się do właściciela, kładąc na kontuarze kilka miedziaków. - Byłbym też wdzięczny za kawałek przestrzeni do spania.

- Proszę bardzo. - odpowiedział właściciel robiąc przy tym skrzywioną minę. - Miejsca do spania tu nie uświadczysz. Możesz pochodzić po chłopach, może ktoś weźmie pana pod dach, jak nie to mam w stodole kawałek płaskiej ziemi. Zaraz podamy jadło. Zajmij sobie wpierw miejsce panie... -

- Brat Rath. Wystarczy bracie. Dziękuję. - odparł mężczyzna i ruszył ku jedynemu stołowi przy którym były wolne miejsca. Stołowi przy którym siedziała orczyca, wyraźnie odstraszająca swoją aparycją miejscowych.

- Wieczne Światło z tobą siostro. Pozwolisz że się dosiądę? - spytał i nie czekając na reakcję zajął miejsce, kładąc przy tym pod swoimi nogami worek.
 
Zaalaos jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem