Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2007, 20:19   #116
Diriad
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
Mumriken:
Księgi, kurz, zakurzone księgi, jeszcze trochę ksiąg i dużo więcej kurzu... Tak mniej więcej przedstawiał się pokoik. Tylko niewielki fragment był oświetlony pochodniami z korytarza, jednak tobie, jako Keerthowi, wystarczało to w zupełności. Oprócz półek z woluminami, było tam też chyba biurko ze zgaszoną świecą, jakimiś piórami, buteleczkami czarnym płynem (czyżby atramentem?) i kolejną stertą papieru.
Podłogę przykrywała spora warstwa kurzu, spod której wystawał jakiś uchwyt.

Nathaniel:
Wziąłeś miecz omdlałego strażnika i, nie widząc lepszego miejsca, w które można było się udać, wszedłeś w któreś z obiecująco wyglądających drzwi. Kerom kulejąc szedł za tobą, jednak jak na kogoś z kostką skręconą przed momentem radził sobie nadzwyczaj dobrze.
- Było blisko - powiedział Flink, uśmiechając się lekko.
Minęliście kilka korytarzy, szukając miejsca, gdzie można było się ukryć. Usłyszeliście kroki za sobą i zaraz zobaczyliście trzech strażników wychodzących zza zakrętu. Zaczęli biec w waszą stronę krzycząc. Na głosy odpowiedziało pojawienie się kolejnej grupy z przeciwnej strony. Byliście w potrzasku, a jedyne, co było dookoła, to kilka obrazów, pustych zbroi, ozdobnych krzeseł i lamp oraz drzwi, które prowadziły w jakieś kolejne nieznane miejsca.

Lyhnis:
Rozglądałaś się nerwowo, cofając się w miarę, jak człowiek szedł w twoją stronę. Nagle, pomiędzy ścianami żywopłotu ujrzałaś coś dziwnego na murze. Chyba, pod bluszczem, były jakieś drzwiczki... Jednak od nich dzieliła cię spora odległość, tylko w pierwszej części osłonięta krzewami.
 
Diriad jest offline