Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2023, 20:20   #72
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Krasnolud zmierzył ich podejrzliwym wzrokiem raz jeszcze
- Verryn tak? - mruknął do zaklinacza - wyczuwam w tobie elfią krew. Nie próbuj mi tu zaprzeczać. Mam szósty zmysł. Czuję elfy na sto metrów. Bez żadnych numerów! Może i jestem stary, ale nie jestem ślepy ani głupi. Będę miał cię na oku…- ostrzegł Verryna z poważną miną. Ostatecznie jednak odsunął się na bok robiąc miejsce parze gości na wejście do swojej kwatery. Była to zadbana izba, w której pachniało tytoniem i korzennymi przyprawami. Na drewnianym regale znajdowała się masa ksiąg, które mogły być jakimś rejestrem, który musiał prowadzić. Po drugiej stronie pomieszczenia znajdowały się drzwi, w kierunku których poprowadził zaklinacza i druidkę.
-Nie wiem co wam nagadali o tym miejscu, ale to nie jakiś cholerny kram w Neverwinter czy coś w tym stylu. Te wszystkie dobra służą moim braciom więc nie liczcie na to, że odsprzedam wam coś, co może kiedyś ocalić nasze życia. A to co zgodzę się wam wykupić będzie drogie jak uśmiech Tymory. Rozumiemy się?- zapytał. Magazyn był duży i podzielony na segmenty. W jednej jego części znajdował się sprzęt do kopania, w innej były różne beczki, były skrzynie, kufry i wiele rodzajów narzędzi. Był ekwipunek potrzebny do utrzymywania czystości, nafta, świece i wiele, wiele innych. Tak naprawdę wszystko czego potrzebowali poza jedzeniem i piciem.
-Czego wam tak konkretnie potrzeba?- zapytał zatrzymując wzrok na biuście druidki.
Verryn postanowił pozostawić negocjacje w rękach Tenii, uznając, że kobiece atrybuty będą miały większą siłę przebicia podczas handlowania z niechętnym elfom krasnoludem.
-Jakbym chciała jakiś cudownych targów Newerwinter, Amn czy Waterdeep to bym się tam wybrała Kwatermistrzu, dobrze wiem, że jestem na dalekiej mroźnej surowej północy nie ucz matki jak dzieci robić nie przeszkadza mi uśmiech Tymory jako cena, byleby Beshaba mi swoich pięknych cycków nie pokazała, a sprzęt działał, jak należy! Nie zjem złota i klejnotów więc to, co zarobiłam na misji dla was, wolę wydać tutaj a zapasy nam uzupełniono za wykonanie misji, to sobie teraz przypomniałam, ale mamy tą tu bransoletę co zdobyłam na wrogu. Cudów się tu nie spodziewam. Powiedziano mi, że macie niewielki zapas mikstur, zaklęcia na zwojach, które by się przydały mojemu to koledze magowi i jakieś magiczne świecidełka nasączone mocą wiem, że sprzedaliście pijanemu olbrzymowi róg podłego piwa na kredyt za magiczne przedmioty, które zdobędzie na wrogu, no to idzie z nami na wroga! Spójrzcie no Kwatermistrzu, że to same zyski i korzyści dla tej twierdzy wydaje u was klejnoty, którymi mi zapłacono, dodaje inne klejnoty, do tego i złoto! Na pewno znajdą się u ciebie jakieś mikstury leczenia i niewidzialności, z którymi moglibyście się rozstać ? Może jakiś drobny magiczny przedmiot, który pomoże się lepiej ukryć u poderznąć pchlarzom gardziele? Albo coś, co nieco ochroni moje zgrabne piersi i dupę jak jakiś wilkołak czy inny szczurołak rzucą się na mnie z pazurami? No nie dajcie się prosić Panie Kwatermistrz, na pewno coś tam macie co mogłoby się nam przydać, a wam nie zabraknie! Nie zamierzam iść na wroga z kieszeniami pełnymi złota i klejnotów jak idiotka! - Zakończyła grając słodką trzpiotkę.

-Ekhem…- odchrząknął brodacz. Nawet Verryn był zdziwiony tą grą aktorską Tenii. Było to trochę komiczne, bo druidka nigdy nie wykazywała tego typu zagrywek, ale na tego tutaj kwatermistrza najwyraźniej podziałało.
-No… szkoda… szkoda by było… żebyście gdzieś w leśnych ostępach czy w głuszy poginęli z kabzami wypchanymi złotem…- mruknął pod nosem, wciągając powietrze do ust tak, że aż zaświszczało -Mam kilka naparów, choć tak po prawdzie to wolałbym się z nimi nie rozstawać. To Pomdrok. Cholera wie, kiedy któremuś z chłopaków może się to przydać… Szkoda, że ten pierdziel Płomyk uciekł w pizdu… on miał kilka zwojów, które wymieniłaś, a że lubi hazard to pewnie moglibyście o coś z nim pograć…- pogładził się po łysym placku na potylicy -Dobra. Jestem skłonny odsprzedać wam jeden napar niewidzialności i jedną miksturę leczniczą. Mam też eliksir lewitacji. Niestety jak wspomniałem to drożyzna w tym miejscu. Dostawy to rzadkość, a nie mamy tu alchemika czy kogoś kto by mógł to przyrządzać. Każdy z tych eliksirów sprzedam za podwójną cenę rynkową- postawił warunki, splatając ramiona na piersi do podkreślenia swojej stanowczości.
-Po za tym nie mam nic co mogłoby się przydać w walce ze sługami Malara. Chociaż… mam taki naszyjnik…- odwrócił się I podszedł do jednego z kilku kufrów, które stały pod ścianą. Brodacz uchylił masywne wieko i zajrzał do środka, pogrzebał i wyjął niezbyt ładny, przypominający kształtem trójkątną tarczę wisior na rzemieniu -Magia, którą jest nasycony sprawia, że twoja skóra jest twarda na ataki wrogów…- dodał wręczając Tenii do rąk, by mogła mu się przyjrzeć z bliska.
- Brzmi uczciwie, biorąc pod uwagę, w jakiej jesteście sytuacji Panie Kwatermistrzu… Vireenie ile my właściwie mamy pieniędzy? Ja nie zwracam uwagę na takie rzeczy, bo to czego, potrzebuje daje mi Wielka Matka jeżeli jestem w dziczy albo świątynia Płaczącego Boga jeżeli jestem w cywilizacji więc się nie znam na tych cenach - Druidka poprosiła o pomoc magika po swojemu przekręcając imię półelfa, jednocześnie zaczęła się przyglądać naszyjnikowi, który wręczył jej siwy krasnal.
- Trochę zarobiliśmy, gdy oddaliśmy klucze - odparł zaklinacz. - Na jakiś drobiazg lub dwa wystarczy. A skoro wspomniałeś o Płomyku... - zwrócił się do kwatermistrza - dlaczego sobie stąd poszedł?-
-Bo był idiotą…- odburknął krasnolud -Ale nie, że półgłówek. Po prostu tak bardzo uwielbiał te swoje wynalazki, że chciał im poświęcić, więcej niż mógł. Zresztą takowy scenariusz był do przewidzenia. Wiedziałem, że prędzej czy później odejdzie, zniknie albo… Albo jeden z jego eksperymentalnych prototypów eksploduje i rozsmaruje go po ścianach swej pracowni. Cholerny dureń…- Pokręcił głową.
- Ale mimo tego go lubiłeś? - zapytał Verryn.
-Mimo to?- zapytał brodacz -Mimo co? Miał pasję i upór. Coś czego można mu było pozazdrościć. Był wizjonerem i gdyby miał w życiu więcej szczęścia i trafił w inne miejsce, gdzie jest popyt na kogoś z jego pomysłami to żyłby jak pączek w maśle…- odparł zaklinaczowi.
-Te mikstury mają równowartość ośmiuset złociszy- wskazał flaszki z naparem niewidzialności i lewitacji -Ta to jakieś dwieście pięćdziesiąt- dodał pokazując palcem napar leczniczy -Naszyjnik to już zdecydowanie wyższa półka. To jest warte dwa tysiące i pięćset złociszy- spojrzał na Tenię szukając oznak zainteresowania.
Zaklinacz również spojrzał na druidkę.
- Weźmiesz tę niewidzialności? - spytał. - Jak długo działa ta mikstura? - spytal kwatermistrza. - Wiem, że nie wolno atakować, gdy się to wypije-

- Brzmi dobrze bierzemy co możemy - Odpowiedziała druidka. Rzeczywiście najbardziej potrzebowali mikstury niewidzialności.
Krasnolud skinął głową Chmielnej raz jeszcze zezując na jej kobiece walory. Druidka wysypała mu na dłoń garść szlachetnych kamieni, które dopiero co przyjęli w nagrodę od Laresa za odnalezienie kluczy do bram. Kwatermistrz odchrząknął, po czym szacując wartość różnokolorowych kryształów powybierał większość, oddając kilka Tenii.
-Chyba musisz zawierzyć w moją uczciwość…- wzruszył ramionami -Proszę. Wasze napary- dodał szybko, oddając w ręce zaklinacza flaszkę z przezroczystą gęstą cieczą -Ten specyfik sprawi, że znikniesz z oczu- pozostałe dwa o barwie fioletu i błękitu wręczył Tenii -Fiolet pozwoli Ci się wznosić, niebieski zasklepia powierzchowne rany- wyjaśnił na koniec.
- Dziękuje za dobry biznes miłego życia - powiedziała kobieta i ruszyła do pozostałych, aby udawać odpoczynek, ale przy okazji wprowadzić w życie drugą część planu.
Kwatermistrz zdziwił się na nagłe ochłodzenie zachowania rozmówczyni. Mimo to dygnął grzecznie, ostatni raz posyłając błyskawiczne spojrzenie na kształty służki Wielkiej Matki. Tenia opuściła pomieszczenie wraz z Verrynem kierując kroki do miejsca, gdzie spędzili poprzednią noc. Na łóżkach krasnoludów, którzy opuścili twierdzę w "delegacji". Itkovian już tam był bez pancerza. Czyścił elementy zbroi. W pomieszczeniu nie było nikogo poza wojakiem. Mężczyzna nie zdjął jednak hełmu z głowy co ostatnimi czasy zdarzało mu się coraz częściej…
Wojak usłyszał kroki, podniósł wzrok nie przerywając zajęcia. Spostrzegł towarzyszy idących w jego stronę, więc uśmiechnął się serdecznie. -Już jesteście? I jak udało wam się wszystko załatwić?- zapytał odkładając narzędzia na bok.
W odpowiedzi Tenia pokazała mu miksturę niewidzialności.
-Odwiedziliście komnatę naszego przyjaciela?- dopytywał wąsacz.
- Nie, ale udało się kupić miksturę niewidzialności i leczenia wolę nie kręcić się po komnatach, bo żadna ze mnie złodziejka i nie chce wzbudzać podejrzeń - Odpowiedziała szeptem.
Itkovian rozejrzał się po pomieszczeniu czy nie ma w nim nikogo kto mógłby ich podsłuchać. Nachylił się bardziej do druidki i zapytał
-Masz pomysł jak mu to teraz przekazać?-
Wzruszyła ramionami
- Jak odpocznę to za godzinę będę mogła się zmienić w mysz, choć nie wiem, czy się przecisnę? A czy on nie miał przypadkiem wejść przy zmianie warty?-
- Sam nie wejdzie, Thulzssa musi się odnaleźć, ale to już po tym jak dostarczymy flaszkę. Musimy poczekać na zmianę warty, a wtedy dostarczyć mu eliksir przez otwór strzelniczy. Dobrze by było żeby przy tym się nie rozbił…- ciągnął wojak.
- Możemy miksturę opuścić na jakimś sznurku - zaproponował Verryn.
- Dobry pomysł z liną - poparła go druidka.
- O ile dobrze pamiętam to Salomon powinien mieć linę, a w kuchni widziałem wiadro które moglibyśmy użyć- dodał Itkovian.
- Co Salomon?- głos czerwonookiego poniósł się echem po żołnierskiej kwaterze -Krasnoludy właśnie oddały zmianę. Nie było ich kilka dłuższych chwil. Dokładnie jak opisał to Dario…- wyjaśnił już nieco ciszej by nikt niepożądany przypadkiem nie dosłyszał ich rozmowy.
- Kusznicy opuścili mur wąskimi schodami, po czym udali się do pomieszczenia kilkanaście metrów dalej, nieopodal bramy. W okolicy cisza, żadnych postronnych obserwatorów nie dostrzegłem. Z tego co mówił nasz nowy, brodaty kompan to kolejna zmiana wart powinna odbyć się za sześć godzin. Sugeruje odpocząć bo nie wiadomo kiedy znowu nam przyjdzie skorzystać z łóżka choćby i takiego…- wskazał skinieniem głowy jedną z wielu pryczy w tym pomieszczeniu.

- Dobry pomysł. - Verryn skinął głową. - Ja z chęcią skorzystam.
 
Kerm jest offline