Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2023, 09:20   #73
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kompani postanowili spożytkować najbliższe godziny na sen. Niedługo później w kwaterze pojawiło się kilku krasnoludów, którzy najprawdopodobniej przybyli na zasłużony spoczynek po służbie. Nie wiele mówili i starali się być cicho by nie przeszkadzać gościom. Awanturnicy podzielili się na warty by przypadkiem nie przespać momentu, w którym powinni znaleźć się przy bramach. Kiedy już przyszła odpowiednia pora i zaczęli przygotowania do najtrudniejszego etapu misji ratowania Płomyka. Aby przekazać Dariowi napar niewidzialności kompani musieli zdobyć wiadro z kuchni i tego zadania podjął się czerwonooki.
Czarownik wrócił zadowolony
-Nawet nie musiałem się zbytnio starać...- wyjaśnił -Powiedziałem kucharzowi, że za dużo żeś wypił- spojrzał na Itkoviana, który właśnie kończył zakładanie swego pancerza -I że pewnie zaraz będziesz rzygał...- zarechotał -Gotowi? Jest robota do zrobienia...- ponaglił kompanów, po czym wszyscy ruszyli w kierunku bramy i stanowisk strzelniczych znajdujących się nad nią.
Już po drodze na miejsce, przemierzając niskie korytarze Itkovian zawiązał linę na uchwycie wiadra, sprawdzając czy uchwyt jest solidny. Mieli wielkie szczęście, gdyż po świecącej pustkami warowni kręciło się niewielu mieszkańców. Ci, którzy mieli właśnie służbę, pilnowali stanowisk, a ci którzy mieli wolny czas odpoczywali, grali w kości czy zajmowali się innymi bardziej przyjemnymi sprawami. Towarzysze zatrzymali się w miejscu gdzie korytarz, którym szli wpadał do wielkiej komnaty z wrotami na zewnątrz. Kusznicy stali sztywno na posterunku, obserwując to co się działo po za murami. Nad pomieszczeniem, gdzie odbywało się zebranie żołnierzy znajdowała się niewielka półka a na niej stała masywna klepsydra wypełniona fosforyzującym piaskiem. Kiedy piach się w końcu przesypał krasnoludy dziarskim krokiem opuściły stanowisko, znikając w pomieszczeniu zebrań. Chwilę później z wnętrza wyłonił się jeden, nieopancerzony brodacz, wspiął się na drabinę, przewrócił klepsydrę i dołączył do reszty. Nadszedł czas do działania.
- Dziwne... - powiedział zaklinacz, po czym podszedł do okienka by sprawdzić, co widać za murami twierdzy.
Itkovian rozglądnął się czy aby na pewno nikt ich nie widzi. -Nie wydurniaj się tylko podaj kawałek materiału i eliksir- wojak zwrócił się do zaklinacza który wyglądał przez otwór. -Nie mamy dużo czasu więc musimy się pospieszyć-
-To działaj, przyjacielu, działaj- ponaglił go Salomon. Wojownik skinął głową i najszybciej i zarazem najciszej jak się da włożył szklaną flaszę do wiadra i spuścił na linia w dół. Wiadro na sznurze delikatnie się bujało i Itkovian wkładał cały swój spokój i opanowanie w tę czynność, by przypadkiem nie rozbujać spuszczanego ładunku zbyt mocno i przypadkiem nie uderzyć w mur. Każdy wiedział, że zrobiłoby to masę hałasu a hałas byłby dla nich jak wyrok. Wojownik czuł, że odległość do ziemi jest już niewielka więc zwolnił opuszczanie sznura. Nagle poczuł delikatne szarpnięcie. Wąsacz wystawił głowę przez strzelnicze okienko i dostrzegł Płomyka, trzymającego wiadro, zaś druga ręką wyjmował eliksir. Z uśmiechem na twarzy skinął mu na powitanie, po czym odwrócił się na pięcie i truchtem pobiegł tam skąd przybył. Itkovian wciągnął wiadro na górę i razem z resztą kompanów opuścili strefę wokół bramy. Adrenalina buzowała im w żyłach ale na całe szczęście Tymora im sprzyjała i nikt ich nie zauważył.

-Bądźcie gotowi…- cedził przez zęby czerwonooki -Płomyk mówił, że w odpowiedniej chwili, niedługo po tym jak otrzyma eliksir, wykorzysta go. Thulzssa ma pojawić się pod bramami jako nasz zaginiony, ocalały towarzysz a Dario ma być obok niego pod osłoną iluzji- przypominał towarzyszom instrukcje krasnoludzkiego wynalazcy -Pamiętajcie że powinniśmy udać się jak najszybciej windą do jaskini giganta. Póki Dario pozostaje pod wpływem niewidzialności- dodał czarownik.
- Trzeba będzie pilnować, by za szybko nie zamknęli tych wrót - powiedział Verryn. - Przyda się sztuczny tłok.
-Zbierzcie swoje rzeczy, nie będzie czasu na pakowanie się. Możemy poprosić ich by puścili nas za wrota w poszukiwaniu Thulzssy. Gdy się odnajdzie ruszamy natychmiast dalej- dokończył wąsacz i ruszył w drogę powrotną po resztę rzeczy.
Jak postanowili tak też zrobili. Czym prędzej udali się w stronę wielkiej komnaty, gdzie stało kilka rzędów pryczy, podstawionymi obok kuframi na prywatne rzeczy żołnierzy. Kompani dotarli na miejsce i zgodnie z założeniami pozbierali swój ekwipunek w całość, tak że byli już gotowi do opuszczenia warowni. Mieli dobre nastroje na myśl o powrocie na powierzchnię, choć myśl o lodowatym wietrze nieco hamowała ich entuzjazm.
Minęła niespełna godzina od przekazania Płomykowi naparu niewidzialności, kiedy z głębi korytarza dobiegł ich dźwięk dzwonów.
-Chyba się zaczęło…- syknęła Tenia. Kompani prędko się zerwali, pozbierali wszystkie rzeczy i ruszyli z powrotem w kierunku wrót. Krasnoludy na pozycjach strzelniczych mieli przygotowane kuszę, a kilku gwardzistów z halabardami i toporami ustawiło się w formację półkoła zabezpieczając przestrzeń pod wrotami. Po chwili ich oczom ukazała się wezwana przez popleczników Lira.
-To ich zaginiony towarzysz, pani!- krzyknął jeden z kuszników, wyglądający przez wąskie okienko.
-Nic go nie ściga?- chciała mieć pewność.
-Nie pani. Lekko utyka i wygląda na nieco pokiereszowanego, ale nie ma ogona- odparł woj.
-Otworzyć bramy- poleciła, na co dwójka tarczowników bez chwili wahania udała się do kołowrotu, którego mozolne kręcenie napędzało mechanizm bramy. Po chwili szpara ukazująca ciemny tunel Podmroku mierzyła około metra szerokości, a Thulzssa miał lada chwila bezpiecznie dotrzeć do twierdzy.
- Czyli niepotrzebnie się martwiliśmy - powiedział Verryn. - Ale cieszę się, że wrócił cało i zdrowo.
-Uszszszanowanko!- powiedział Thulzssa z tym swoim specyficznym uśmieszkiem -Pewnie tęsssskniliśśście, co?- zapytał przeczesując palcami grzywkę.
-Jak jasna cholera- odparł mu Salomon -Gdzie żeś się podziewał jak cię nie było?- zapytał.
-A zwiedzałem ssssobie i włóczyłem sssię. Na szszszczęśśście miałem przy sobie moich przyjaciół…- grał yuan-ti, poklepując się po rękojeściach swych sejmitarów.
-Na co czekacie?!- przerwała im Lira -Zamykać bramę!- poleciła swym tarczowników. Brodacze od razu złapali za koła napędowe i brama po chwili była już zamknięta a tarczownicy zasuwali masywne rygle ze stali.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline