Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2023, 10:50   #7
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
- Wieczne Światło z tobą. Brat Rath. - odparł mnich na słowa nieznajomego, po czym skinął mu głową - Członkowie mojego zakonu unikają alkoholu, ale sekrety wody z kiszonek znam. Mój papa zwykł sobie tak radzić. Przysiądź się proszę. - mnich poczekał chwilę aż nowo przybyły zajmie miejsce i położył ręce na stole, dłońmi do góry, jakby zapraszał by je chwycić. - Odmówicie ze mną dziękczynienie za pokarm?
Alrok przyglądał mu się przez chwilę, jakby czegoś nasłuchiwał.
- Jej płomienie przylgnęły chyba zbyt mocno do twoich rzeczy - uśmiechnął się, po czym bez skrępowania podał mężczyźnie dłoń - Jedzenie tutaj jest niezłe, ale podziękować bogini nigdy nie zaszkodzi -
Rath uśmiechnął się szeroko, uścisnął dłoń Alroka i zamknął oczy.
- Serenrae, dziękujemy ci za dar kreacji, za dar świadomości i za dar pożywienia które mamy przed nami. Daj nam mądrość by widzieć grzech i siłę by z nim walczyć. Chcesz coś dodać bracie?
- Nic tutaj dodawać nie trzeba, sprawnie ujęte - odparł szaman.

Velius puścił uwagę znajomego mimo uszu, pozostając obojętnym pogawędce w tej samej pozie, przynajmniej do czasu gdy otrzymał swoją zupę. Nieśpiesznie upił ciepłego wywaru, nabierając następnie kęs pływającego w nim mięsiwa i warzyw. Przez chwilę wahał się czy odpowiedzieć coś - i tak wykazywał się w tej rozmowie refleksem ślimaka - lecz między jedną łyżka a drugą odezwał się do Alkora, bez wrogości, acz z delikatnym jadem żartu:
- A z klanu to wyrzucili cię za kiepskie żarty?
Drewniany kufel trzasnął o blat, rozlewając nieco piwa.
- Nie zdążyli - wycedził Alrok, a w jego oczach zapłonął gniew - Zostali zarżnięci, a mi kazano na to patrzeć. Masz jeszcze jakieś błyskotliwe uwagi? -
Wielokrwisty bez szczególnej ogłady, ale za to w nagłym przypływie serdeczności trzasnął Alroka w plecy.
- Spokojnie - powiedział z lekkim uśmiechem - swój pozna swego - dodał nie rozwijając myśli, chociaż ewidentnie mając na myśli relacje z krewnymi i domem.

Mnich westchnął widząc kłótnię. Gniew był silną emocją, która często była wykorzystywana przez sługi zła by sprowadzać bogobojne owieczki na manowce.
- Co was sprowadza do tego dalekiego od wydepetanych szlaków miejsca? - zmienił temat.
- Ja ochraniałam jednego kupca, ale mi umowy nie przedłużył - powiedziała Burda, średnio zadowolona z tegoż faktu.
- Zarobek i schronienie przed deszczem - Velius stwierdził wracając do zupy.
- Bez urazy, ale nie wyglądasz na kogoś kto spędził dużo czasu z pługiem. Mam nadzieję że twoje źródło dochodów nie jest… wątpliwej wartości moralnej? - przez twarz Ratha przebiegł cień i wbił swój wzrok głeboko w oczy Veliusa. Jakby szukał fałszu. Jakby chciał go zobaczyć.
Wielokrwisty westchnął. Miał dzisiaj szczęście, jak nie jednym słowem odpalić emocje w przybyszu z jednej strony (był nawet w pewien sposób z tego dumny, nie często udawało się mu tak zagrać słowami) to zaraz w drugim wywołał duszę inkwizytora. Dojadł smakowity kawałek kurczaka i zagryzł chlebem.
- Zdajesz sobie sprawę kamracie, że podobne uwagi to prosta droga do wpierdolu w tego typu przybytkach? Ja się pomyliłem - skinął na Alroka - albo po prostu żart nieco bardziej mnie zirytował, może robię się nerwowy gdy jestem zmoknięty jak pies i pewnie tak samo pachnę. Ale waść możecie być ryzykowną kompanią przy jednym stole gdy kto inny niż ja - wzruszył ramionami - bo po mnie takie uwagi generalnie spływają, obierze to nieco osobiściej. Dodajcie do tego alkohol i zaraz ktoś przekręci niemoralne źródło dochodów na kurwienie się…
Zatrzymał się i lekko zaśmiał, donośnym głosem.
- Patrzcie zresztą, tam dalej już na słowo kurwy zastrzygł uszami jakby promocja się szykowała.

Przez kilka sekund panowała cisza.
- Wybacz. Na szlaku zbyt często natknąć się można na brygandów i innych rozbójników, a ja… nie mogę przejść obojętnie. Choć zdaje się że takich tutaj nie uświadczymy. Podobno zielonoskórzy zajęli się tym w okolicy. - powiedział Rath.
Alrok skrzywił się na wspomnienie zielonoskórych. Złość najwyraźniej szybko mu przeszła.
- W Kotlinie natkniesz się co najwyżej na paru ochlejmordów, których łapy świerzbią po kilku głębszych. W sumie… - jeszcze raz zlustrował wszystkich przy ich stoliku - …to zdziwię się, jeśli żaden nie będzie szukał z nami zaczepki. Szczególnie z tobą, panie… - zrobił pauzę licząc, że mężczyzna o dziwnych rysach się przedstawi.
- Velius - wielokrwisty stwierdził krótko, lecz bez jakiegoś nacechowania emocjonalnego - zdziwiłbyś się waść ile razy próbowano ze mną szczęścia. Czy to nożem licząc na łatwy zarobek, czy podpita kompania. Ale fakt, generalnie postawą budzę pewien respekt. Zresztą, jakim trzeba być idiotą aby na zbrojnego rzucać się z kozikiem, prawda? To dwóch takich idiotów spotkałem, a może nawet trzech - zamyślił się - generalnie bardzo nieprzyjemna sytuacja. Co zrobić z takim? To czyjś syn, jak się zatrzymujesz to nawet w obronie wyniosą cię na widłach, a specjalistą od bezkrwawej obrony raczej nie jestem, chociaż się staram.
Szaman wzruszył ramionami.
- Jeśli ktoś chce popełnić skomplikowane samobójstwo, to czemu mu to utrudniać? Ale tutejsi prędzej będą woleli pójść na kułaki. Ot, proste i radosne wiejskie rozrywki na nizinach-
Variel w milczeniu popijał piwo, przysłuchując się rozmowom, które toczyły się przy stole. I nie mieszał się do nich, bowiem w tak dziwnej kompanii jedno nieostrożne słowo mogło doprowadzić do słownej awantury lub bójki.
- A skąd te wieści? Te że zielonoskórzy zajęli się zbójami w tej okolicy - spytała Burda, spoglądając na Ratha z zaciekawieniem. - Nic nie słyszałam.
- Sekunda siostro. Miałem na myśli to że to oni zajęli się rozbojem, a nie że zbójów tu nie ma. - odparł mnich, a słysząc to orczyca kiwnęła głową na znak zrozumienia.
Mężczyzna podwinął rękawy szaty, odsłaniając wytatuowane przedramiona. Wszystko, każdy centymetr skóry był pokryty przeplatającymi się, geometrycznymi kształtami. Wyciągnął spod ławy swój wór w którym chwilę przebierał nim wyjął sporą kopertę, a z niej ogłoszenie, choć w środku wciąż było więcej papieru. Jakiś list?

Rath odchrząknął i zaczął czytać.
- Miasteczko skraj Berda boryka się z najazdem zamieszkujących wzgórza goblinów. Niegdyś neutralne stosunki zmieniły się w otwartą wrogość! Oferujemy 500 sztuk złota grupie której uda się zatrzymać ataki i przywrócić spokój okolicy! - mnich położył ogłoszenie na stole, tak żeby każdy mógł je obejrzeć.
 
Zaalaos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem