Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2023, 17:56   #8
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Ciekawa oferta... - powiedział Variel, który tylko rzucił okiem na pismo.
- Ciekawe ilu mają chętnych i jakie kryteria stosują uznając koniec ataków - wielokrwisty rzucił od niechcenia wybierając resztki zupy chlebem - można negocjować przy braku sił ludzkich, chociaż patrząc na tłumy tutaj, pewnie jacyś chętni się trafią. Nawet jakby źle zmierzyli zamiary do siły.
- To są pytania na które planuję znaleźć odpowiedź. I istotnie przypuszczam że ktoś jeszcze się znajdzie do pomocy. Serenrae pobłogosławiła mnie zdrowym ciałem, ale też wystarczającą dawką mądrości by nie rzucać się na takie zadanie bez wsparcia… i przygotowania. - odpowiedział mnich.
- I skromnością - dodał Velius przewrotnie z pewną dozą serdeczności. Wyglądał na kogoś dziwnie pozytywnie nastawionego do ludzi.
- Pycha jest grzechem z którym ciężko walczyć. Ale się staram. - zgodził się Rath.
Variel jedynie lekko się uśmiechnął, co jednak nie sprawiło, by jego twarz wydała się przyjemniejszą do oglądania.
- Możesz na mnie liczyć - odezwał się w końcu Alrok, który od paru chwil rozglądał się po pomieszczeniu, sącząc swoje piwo - Kwota jest niezła, a do wybicia tej zarazy nie potrzebuję dodatkowej zachęty
- I ja nie narzekam na zbyt ciężkie kabzy - stwierdził Velius - a jeśli nie boicie się powierzyć ekwipunku obcemu, to przed wyprawą ogarnę wam kilka usprawnień, trochę się na tym znam.
- Ja nie odmówię - Alrok z zadowolonym uśmiechem dopił zawartość swojego kufla, po czym gestem zasygnalizował karczmarzowi prośbę o dolewkę - A konkurencją do nagrody, przynajmniej tutaj, nie masz co się przejmować. Wasza dwójka - trzymającą kufel dłonią wskazał Veliusa i Burdę - Zostawia tamtych daleko w tyle, przynajmniej jeśli chodzi o szlachetną sztukę mordowania się nawzajem
Variel chciał coś powiedzieć, ale ilość słów, jaka padła z ust Alroka sprawiła, że nie odezwał się ani słowem.
- Mordowania… nawzajem? - Velius dokładnie powtórzył słowa mężczyzny - racz wyjaśnić„ waść.
- Ot, widać po tobie, że potrafisz i zdrowo przyłożyć, i niejeden cios przyjąć. Ile razy naprawiałeś zbroję, bo ślady aż ciężko zliczyc? A mimo to ruchy masz sprawne, bez sztywności, więc i rany znosisz pewnie bez trudu - wyjaśnił szaman.
- Rozumiem - nieco zakłopotany wielokrwisty pokiwał głową - brzmiało to tak jakby nasze ludy miały między sobą jakieś swary, temuż pytałem.
- Znam się na walce, to prawda - przyznała z dumą Burda. - Ale gdzie jest Skraj Berga i owe wzgórza? To gdzieś niedaleko? Nie znam tych regionów - zagadała, zainteresowana ofertą.
- Niedaleko - potwierdził Alrok - Jakieś dwa dni sprawnego marszu na południe i wschód stąd, całkiem znośnym traktem -
- W tak ciężką pogodę sprawnego marszu się nie urobi. Ale jak przestanie padać - odpowiedziała Burda wznosząc toast kufelkiem piwa.
- Dwa dni to niedużo - stwierdził Variel.
- Wystarczająco aby przećwiczyć walkę grupową - zauważyła pozytywnie Burda. - Ale może już teraz powiedzcie jaka jest wasza specjalizacja. Jakie zaklęcia możecie rzucać? - dopytała, rzucając okiem na Alroka, Ratha i Variela.
- Uczyłem się kiedyś na mechanika, więc się trochę znam na zamkach - powiedział Variel. - Ale bronią też władam.
- Jestem szamanem - odpowiedział z niekrytą dumą Alrok - Zadbam o to, żebyście walczyli tak dobrze jak nigdy, a wrogom trzęsły się nogi na sam wasz widok - wyszczerzył się - Zajmowałem się też nieco zielarstwem, więc i rannym mogę pomóc -
Velius przysłuchiwał się wypowiedzią nowych towarzyszy z uwagą, a przynajmniej na uwagę wyglądało to na pierwszy rzut oka. Prawda była taka, iż kłócił się z myślami jak zwięźle, nie wchodząc w zbytnie szczegóły opisać swój żywot. Ostatecznie postanowił pominąć mniej chwalebną część.
- Na początek - wielokrwisty zaczął powoli - wyjaśnijmy sobie jedno. Nie posiadam talentu do magii wedle oceny mojego ludu, przez co też nigdy nie otrzymałem edukacji w tym zakresie. Zatem jeśli ktoś znający bliżej moje pochodzenie wiązał z tym pewne nadzieje, musi się rozczarować. Co prawda - zamyślił się - a dobra, to niezbyt ważne, o tym pogadamy później. Z rzeczy istotnych, jestem z fachu kowalem, chociaż tak po prawdzie zbyt wiele w tym fachu się nie napracowałem. Od tego byli inni, ja zajmowałem się częścią nadzorem prac oraz opieką nad sprzętem ważniejszych person. Umiem coś w tym zakresie, mogę zadbać o wasz ekwipunek, wiem jak dobrze uszkodzić ekwipunek wroga, dzięki temu jestem też pod pewnym względem ekspertem od pancerza. Mój pancerz ma więcej poprawek niż łat, a i moja kondycja… Może nie jestem zwinny jak węgorz ale spokojnie w tych płytach mogę zrobił salto w tył - uśmiechnął się lekko - a co do samej walki… Jestem obrońcą i tym się głównie zajmowałem pośród swoich - przemilczał mniej chwalebną część obowiązków zbrojnego Klanów - sporo wytrzymam, jeszcze mocniej oddam. A, i jeszcze to, widzę w ciemności, oślepić mnie trudno. Nie jest to może poziom innych, ale ze wzroku jesteśmy znani - dodał z dziwną cierpkością w głosie.
Variel pokręcił tylko głową. Velius w parę chwil wyrzucił z siebie więcej słów, niż jemu się to zdarzało przez cały dzień.
- Leczący Płomień raczyła mnie pobłogosławić swoją siła. Obiema jej domenami - odpowiedział Rath na zadane wcześniej pytanie, w myślach wznosząc dziękczynny módł do Serenrae. Dała mu silnych i sprawnych towarzyszy do wykonania zadania. Wszystko zgodnie z boskim planem. - W ostateczności potrafię walczyć też tym - uniósł rękojeść rapiera ponad krawędź stołu - ale nieczęsto się zdarza by było to niezbędne.
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem