Książę nie przypominał sobie nigdy, aby jego ojciec wspominał o znajomości z Hardestadtem… Porównanie go do rodzica jednak bardzo miło połechtało jego ego.
- Jeżeli to nie byłaby zbytnia niewygoda, to czy moją świtę mógłbyś kazać ugościć jadłem i napojem? Podróż mamy za sobą długą.
- Oczywiście! – Powiedział z nadmiernym entuzjazmem i skinął głową majordomusowi, który skłonił się lekko i za chwilę zniknął, aby zająć się przygotowaniami.
- Wasze miejsca będą za chwilę gotowe, natomiast proszę ty usiądź ze mną przy jednym stole i zjedz ze mną wieczerze zgodnie z chrześcijańskim zwyczajem. – Powiedział, kiedy zobaczył, że to miejsce już zostało przygotowane i poprowadził gościa do stołu, gdzie po chwili sługa napełnił dwa puchary winem.
- Przybyłem by zobaczyć na własne oczy dziedzica mojego zmarłego przyjaciela. Taka szkoda... Miał tak wiele jeszcze przed sobą.
Książę nieco zasmucił się na ponowne wspomnienie o ojcu.
- To prawda, natomiast ojciec wiódł dobre i pełne cnót życie. Jestem pewien, że Pan przyjmie go do swojego Królestwa i będzie mógł wychwalać go wiecznie wraz z chórami aniołów. – Odrzekł po chwili – Jeśli mogę zapytać – skąd znałeś mojego ojca Lordzie? Przyznam, że nigdy nie opowiadał mi o waszej znajomości, natomiast przyznam, że niezmiernie miło by było usłyszeć o nim coś więcej od tak bliskiego przyjaciela – Simon zafascynowany oczekiwał na odpowiedź, wpatrując się w swojego rozmówcę.
__________________ "Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga." |