Musiała przyznać, że elf ją zaskoczył. Pozytywnie. Oczywiście, ludzie, którzy ją znali, wiedzieli, że jest idealnym przykładem potwierdzającym zasadę „pozory mylą”, jednak często zdarzało jej się spotykać z przejawami ignorancji czy wręcz szyderstw. Co prawda, ostatni człowiek, który jej nie docenił, skończył z przekłutą tętnicą szyjną, a niedoszłemu klientowi, który śmiał wyśmiać jej propozycję pracy, wykłuła oczy.
Mogła spodziewać się czegoś podobnego po elfach, tych dumnych, zadufanych w sobie, aroganckich paniczykach.
A jednak nie.
Cóż. Pozory mylą.
- Widzę, że nie tylko ja zwróciłam uwagę na naszego tajemniczego obserwatora – mruknęła z uśmiechem, odchylając się na krześle i odprowadzając Kerende wzrokiem. Elf dosiadł się do obcego, jego wargi poruszyły się bezgłośnie, mężczyzna drgnął.
A Jadarit nie lubiła nie wiedzieć, co dzieje się dookoła niej.
- Panowie wybaczą – uśmiechnęła się słodko, wstając od stołu – Zaraz wrócimy do interesów, zapłacę tylko za piwo.
Pewnym krokiem podeszła do Oglosa, w tej chwili zajętego rozmową z jakimś szlachcicem o interesującym wyglądzie i mieczu przewieszonym przez ramię. Ładny miecz – pomyślała khudanka odruchowo. W jej oku błysnęła głodna iskra. Szybko jednak opanowała się, powstrzymała. Interesy. Interesy przede wszystkim.
- Wybacz, panie, mam sprawę do barmana. Zajmę mu dosłownie dwie chwile – przeprosiła, grzecznie skłaniając głowę w stronę nieznajomego, po czym, nie czekając na odpowiedź, odciągnęła Oglosa kilka kroków dalej.
- Mam prośbę – mruknęła, wciskając mu w wielką dłoń zapłatę za piwo. Oczywiście, za małą o jedną monetę. Jak zwykle – Chciałabym wiedzieć, o czym rozmawiają ci dwaj mężczyźni, o, przy tamtym stoliku. Podsłuchasz dla mnie?
- Jasne, kochanie – karczmarz obdarował ją promiennym uśmiechem – Dla ciebie wszystko. Tylko skończę z tym tutaj.
- Dziękuję. Ale się pośpiesz – odwzajemniła uśmiech.
- Masz nową pracę?
- Może. Nie wiem.
- Uważaj na siebie, Oso. Wyglądają na strażników miejskich. To chyba nie są dla ciebie najlepsi znajomi.
- Wiem, co robię. I tak nie mam zbyt wielu „dobrych znajomych”. Przecież wiesz. Ale dzięki raz jeszcze.
Zanim wróciła do stołu, gdzie czekali na nią potencjalni pracodawcy, odwróciła się przez ramię i spojrzała na wypełniony brunatnym trunkiem kielich, który nieznajomy trzymał w dłoni.
- Tutejsza specjalność, co? Dobry wybór, panie! – puściła do mężczyzny oko.
__________________ Tyger! Tyger! burning bright
In the forests of the night
What immortal hand or eye
Could frame thy fearful symmetry?
Ostatnio edytowane przez Yen : 23-09-2007 o 21:35.
|