Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2023, 18:22   #76
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Odłóż broń.. - Verryn pokręcił głową. - Z tym durniem nie pogadasz... tylko sprawisz u przyjemność, że będzie mógł cię zabić-
- Mógłbyś podać sobie rękę z duargarami. Pewnie masz już mokro w spodniach a konar już Ci tam płonie widząc jak możesz egzekwować swoją gówno wartą pozycję na tym wypizdowie? Świetnie. Przodkowie na pewno są z ciebie dumni. - Splunął na podłogę z pogardą, po czym spojrzał na druidkę upewniając się, czy aby jest co ratować. Chwilę później, jeżeli krasnoludy nie wykonały żadnej agresywnej reakcji w jego stronę, po prostu wyjął ostrza i cisnął je na ziemię w kierunku Laresa. - Masz i udław się.
Wąsacz z bólem patrzył na dogorywające ciało Chmielnej. Chciał jej pomóc ale już nie raz widział takie rany i wiedział że nie zdoła jej pomóc.
-No i co teraz będzie? Chcesz się publicznie ośmieszyć czy bezceremonialnie wtrącisz nas do lochu?- zapytał Itkovian z wściekłością w głosie.
- Pewnie zrobi się oskarżycielem, sędzią i katem w jednej osobie - powiedział Verryn. - Chociaż do tego ostatniego ma tych tam. - Skinął głową w stronę kuszników. - Nie będzie sobie brudzić rączek.
Lares nie reagował na słowa swych więźniów. Z satysfakcją przyglądał się Płomykowi i kompani mogli wnioskować, że tak naprawdę celem dowódcy grupy krasnoludów nie było wymierzanie jakiejkolwiek sprawiedliwości, lecz złośliwa satysfakcja płynąca z zemsty na swym butnym inżynierze. Dario był załamany obrotem spraw. Z niedowierzaniem gapił się na ciało martwej druidki. Między nimi nie było szczególnej sympatii czy więzi, ale Płomyk wiedział, że Lares zabije każdego by wyrządzić tym większą krzywdę Dariowi.
-Skuć ich- polecił krótko swym podwładnym i już po paru chwilach najemnicy zostali skuci kajdanami na wysokości nadgarstków z rękami za plecami.
-A jego wyprowadzić poza mury...- skinął z pogardą na Salomona. Czarownik opierał się jak mógł, lecz został szybko spacyfikowany ciosem pod żebra.
-Błagam! Ratujcie mnie, błagam!- krzyczał do tych, których zdradził, lecz odpowiedzieli mu tylko nienawistnymi spojrzeniami.
-Zakneblować im gęby. Niektórzy z nich są w stanie rzucać czary...- dodał na koniec i wyszedł. Gwardziści wykonali zadanie, po czym poprowadzili czworo więźniów z Płomykiem na czele do pomieszczenia nieopodal, gdzie dokładnie ich przeszukano i pozabierano wszystkie rzeczy, które mogłyby posłużyć do sprawienia krasnoludom jakiejkolwiek niespodzianki. Na sam koniec zamknięto ich w lochach. Był to pokaźny korytarz z wieloma pojedynczymi celami o klaustrofobicznych wymiarach po bokach. Cele były zaniedbanymi pomieszczeniami z gołej cegły, bez jakichkolwiek udogodnień jak choćby wiadro na odchody czy cokolwiek na czym można by było spać. Drzwi, które oddzielały cele od korytarza były z dębowych desek, a na wysokości krasnoludzkiej głowy znajdowała się okratowany otwór mierzący łokieć wysokości i szerokości.

~***~

Trudno stwierdzić ile czasu przesiedzieli w celach. Nikt do nich nie przychodził. No może z wyjątkiem strażników, którzy raz na jakiś czas przechadzali się tylko by sprawdzić czy wszystko jest pod kontrolą. Kompani wiedzieli, że czekający ich osąd to jedna, wielka farsa i nikt sprawiedliwy nie wyda na nich wyroku. Wiedzieli też, że ich jedyną winą była współpraca z kimś kto miał mocno na pieńku z Laresem. Domyślali się, że krasnoludzki oficer miał coś z głową, skoro z takich powodów był gotów odbierać innym życie. Ale jego zemsta na Płomyku była skuteczna, gdyż niedawne wydarzenia totalnie złamały wynalazcę.
Rozdrażniony i odrętwiały Itkovian z trudem wstał, opierając się plecami o śliską ścianę. Musiał rozprostować nogi. Bolała go żuchwa od knebla. Podszedł do drzwi i posłał im potężnego kopniaka, potem jeszcze jednego i kolejnego. Nagle poczuł na sobie spojrzenie. Powoli odwrócił głowę w lewo, w głąb korytarza skąd tutaj zostali przyprowadzeni i dostrzegł tam szczura. Gryzoń stał na tylnych łapkach energicznie poruszając wąsiskami. Zwierzę ewidentnie gapiło się na wojownika swymi czerwonymi ślepiami, a wojak poczuł na plecach dreszcze, kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały. Szczur czmychnął w kierunku drzwi do celi wąsacza. Mężczyzna usłyszał drapanie i po chwili między prętami krat dostrzegł ów gryzonia z bliska.
Stał zdziwiony wpatrując się w nowo przybyłe stworzonko. Po chwili się opamiętał i pochylił się do gryzonia sprawdzając jak na to zareaguje.
Szczur stanął na tylnych łapkach, delikatnie poruszając przednimi w kierunku wojownika, zupełnie jakby chciał od wąsacza zgody na to by na niego wskoczyć. Tak przynajmniej Itkovian interpretował zachowanie zwierzęcia.
Wojak przytaknął i przysunął się jeszcze bliżej otworu.
~Chyba zdurniałem do reszty, rozmawiam że szczurami~ pomyślał ale dalej kontynuował swoje działania.
Szczur przeskoczył niewielki dystans dzielący go od barku wojaka. Stworzonko zwinnie znalazło się na ciele mężczyzny i wspięło się nieco wyżej, po czym zażarcie zaczął przegryzać knebel, tak że po chwili Itkovian czuł wzbierający luz w ustach a kolejną chwilę później był w stanie wypluć to co miało trzymać jego usta zamknięte.
-Dziękuję Ci kimkolwiek jesteś.- zaczął Itkovian - Niestety mnie i moich towarzyszy trzymają jeszcze kajdany, a ja zaklęciami nie umiem się posługiwać-
Zwierzę przechyliło mały łebek na bok. Zupełnie jakby dokładnie słuchał słów wojownika, lecz z wiadomych względów nie był w stanie odpowiedzieć. Wszak był tylko szczurem.
-Niestety Tenia prawdopodobnie nie żyje. Została naszpikowana strzałami na rozkaz Laresa.- wojak przekazywał smutne wieści szczurowi. -Nasz czerwonooki towarzysz nas zdradził co przy jej wybuchowym charakterze doprowadziło do jej śmierci. Nie wiem ile tu jeszcze posiedzimy ani jak skończymy ale mam nadzieję, że wieści o tym co się dzieje dotarły tam gdzie trzeba- powiedział wojak.
Gryzoń poruszył chwilę intensywnie wąsiskami, podgryzł długimi siekaczami swędzący bok po czym przeskoczył z Itkoviana na otwór w drzwiach. Szczur przemknął między kratami i po chwili już go nie było widać.
 
Kerm jest offline