Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2023, 18:53   #103
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Reyes wysłuchał kolejnych propozycji działań, wyciągając się ponownie na siedzisku i pokazując że gdy chciał, to potrafił uważnie słuchać. Przynajmniej do czasu, aż z ust Val nie padły słowa “piracki honor”, które wywołały u niego niekontrolowany napad śmiechu. Rozbawienie ustąpiło jednak w jedną chwilę, gdy pilotka zasugerowała aby Mal zbadał kryształ Kiki.

Sama go sobie macaj — parsknął w odpowiedzi. — Ja tego czegoś kijem przez szmatę bym nie dotknął.


Malcolm bezceremonialnie przerzucał zawartość skrzynek z kontrabandą, nie siląc się nawet na zorganizowane działanie. Papierzyska latały wte i wewte po pobieżnych tylko oględzinach, bez cienia poszanowania dla słowa pisanego. Inaczej sprawa miała się z nośnikami danych, które chłopak składował delikatnymi ruchami, nie chcąc przypadkowo uszkodzić archaicznego sprzętu, jakby żywcem wyrwanego z jakiegoś muzeum lub zbioru kolekcjonera zabytków.

Heh, vintage — mruknął, gdy dokopał się do antycznego laptopa.

Rozdzielczość, jakość obrazu, interfejs, moc obliczeniowa, szeroko pojęte hardware i software - wszystko to zasługiwało wedle Mala na bycie określonym prymitywnym, zwłaszcza że nadal miał żywo w pamięci sekcję zwłok biobota. ”Z jednego ekstremum w drugie,” przemknęło mu przez myśl, gdy odpalił laptopa i rozpoczął przesiew danych przeznaczonych dla Dzikich Taonga. Bardzo prędko okazało się, że ktokolwiek był architektem projektu mającego na celu podnieść ofiary reżimu Wysokich, znał się na rzeczy. Informacje były starannie skompilowane i skondensowane w proste do przyswojenia pakiety, cechowały się zaskakującym obiektywizmem oraz ostrożnie wymierzone, tak aby nie dać Dzikim narzędzi do samozagłady.

Pakując kontrabandę z powrotem do skrzyń, Mal musiał przyznać że plan miał naprawdę wysokie szanse powodzenia i mógł naprawdę wywrócić Taodroom do góry nogami. Pomimo tego nie zamierzał kiwnąć choćby palcem, aby przyłożyć się do tego jakże szczytnego celu. Polityczne sprawy były zbyt zdradzieckim terenem.


Śmierdzi — Mal zawyrokował, obracając holo przedstawiające topografię miejsca potencjalnego spotkania. — Śmierdzi na parsek.

Proponowane miejsce spotkania z rzekomym zleceniodawcą było podręcznikowo idealne pod zastawienie pułapki. Reyes nie wykluczał że zostało wybrane tylko dlatego, że oferowało możliwość dyskretnego spotkania dzięki byciu osłoniętym z niemal każdej strony, ale szczerze w to wątpił. Takich miejsc było na pęczki na powierzchni Pokatuny i nie każde z nich stanowiło jednocześnie doskonałe miejsce zasadzki. Zupełnie też nie rozumiał chęci kompanów do podjęcia śmierdzącego zaproszenia i zaczynał się powoli zastanawiać, czy psioniczka aby nie namieszała im w głowach.

Chcecie się pakować w sidła, to się pakujcie — wzruszył z ramionami, poddając się w próbach odwiedzenia ich od kontaktu z rebeliantami. — Tylko jak wylądujemy i jakiś IEM usmaży obwody Eleutherii, to nie mówcie że was nie ostrzegałem!


Mal wreszcie mógł przenieść swoje stanowisko z ambulatorium, gdzie podczas lotu doglądał Kiki, do kąta maszynowni który przejął dla siebie już w pierwszy dzień, gdy postanowili przywłaszczyć sobie Eleutherię. Ściany oklejone plakatami różnych kapeli nurockowych i metalowych, pajęczyny tęczowych świateł LEDowych, diagramy technologicznych gadżetów, akcesoria, narzędzia - wszystko zorganizowane wedle doktryny “zorganizowany chaosu” nie pozostawiało złudzeń, do kogo należał ten skrawek okrętowego terytorium. Główny terminal wyświetlał szczegółowy stan systemów pokładowych i po przenosinach Mal spędził parę chwil na ich przeglądzie, wykresy i logi na jednym z ekranów zastępując tylko stale mierzonymi funkcjami życiowymi Kiki w ambulatorium.

Chłopak jednak bardzo prędko zajął miejsce przy prowizorycznym stole warsztatowym wciśniętym pod ścianę od strony bakburty, zajmując się przeglądaniem składowanego w pojemnikach szmelcu przeznaczonego pod montaż gadżetów, prowizorycznych części oraz akcesoriów, którym Mal często zajmował ręce. Kupno nadajnika do wciśnięcia w taongańską kontrabandę byłoby zdecydowanie o wiele szybsze, ale przyzwyczajony do oszczędzania kredytów Reyes uznał że równie dobrze mógł spróbować zbudować taki tracker własnoręcznie. Zwłaszcza że byłoby to dla niego czystą przyjemnością. W międzyczasie, przetrząsając pudła z kolekcją złomu, uruchomił implant komunikacyjny pod czaszką i połączył się z Aurorą.

Maaal, jak miło — kobieta zaakceptowała połączenie po paru chwilach. — Jak wycieczka w przestrzeń?

Pełna niespodzianek — Malcolm wysilił się na lekki ton, mimo że miał ochotę zazgrzytać zębami na samo wspomnienie perypetii w Taodroom. — Dlatego też dzwonię. Masz nadal jakieś kontakty wśród jajogłowych? Tylko takich, co są względnie blisko.

Zależy jakich jajogłowych masz na myśli — Aurora odparła, nawet nie kryjąc zaintrygowania w głosie.

Malcolm zamilkł. Stukając kawałkiem metalu o blat ważył odpowiedź i jak wiele, o ile cokolwiek, powinien wyjawić przez słabo zabezpieczone łącze.

Mal?

Tak, tak, jestem. Lepiej będzie się spotkać, żeby o tym porozmawiać. To nie temat na łącza.

Dla ciebie zawsze znajdę chwilę czasu. Wiesz gdzie mnie znaleźć. No, chyba że nadprzestrzeń uszkodziła ci pamięć — Aurora zaśmiała się, świadoma fobii Malcolma, który tylko zamamrotał pod nosem. — Wysłać ci koordynaty “Karła”?

Ha, ha, bardzo zabawne — ripostował Mal suchym tonem. — Myślałem bardziej o tym, żeby zaprosić cię do portu. Jeśli chce ci się fatygować tak daleko.

Tym razem to Aurora zamilkła na parę chwil, zaskoczona słowami i kryjącym się za nimi zaproszeniem na pokład Eleutherii.

Strasznie podejrzane to zaproszenie. Do tej pory zbywałeś mnie, jak chciałam się wprosić sama, a teraz takiś chętny żebym cię odwiedziła!

Niektóre rzeczy trzeba zobaczyć na własne oczy, żeby w nie uwierzyć — Mal uciekł w enigmatyczne tony. — To co, szykować poczęstunek i herbatkę?
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem