Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2023, 22:44   #104
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Tarlika; lombard Mokeny


Być głupią, czy niedoinformowaną było lżej, łatwiej, ciężar informacji spiął, jeszcze chwilę temu rozluźnioną Bushe, w równiutkiego androida. Blada, uważna, choć w główce pod czupryną tłukło się pytań bez liku. Musiała wziąć kilka oddechów, żeby głos jej nie zadrgał kiedy wreszcie przepchnęła pytanie przez czerwone usta.

- Czy wyroki kości są nieuniknione? - znów ten gest oczami. - Wiem, to nie nauka ścisła. Tylko, wedle tych słów piracki raj na Pokatunie może się skończyć. Kolejna dyktatura. - zamachała dłonią - Dziękuję za szczerość - zaryzykowała - wygląda na to, że w Anahiti dzieje się więcej niż ktokolwiek przypuszczał. - przemyciła informację w niedomówieniu. - Utrzymamy tę krypę, bo wybrała nas.

Trudno było odgadnąć co skrywało spojrzenie Mamby. Val grzecznie się wycofała, prędko na ulicę i zapaliła liścieńca. Wypaliła dwa nim zaczęła się rozglądać. Nieco wreszcie rozluźniona, wybrała drogę przez Park Oddechu, znalazła porzucony miejski rower, odpaliła apkę i puściła się długą do portu. Chwila wolności.

Tarlika; Pokład Eleutheri



Świadoma zapisu swej trasy, jakoś nagle paranoicznie czując się obserwowana, weszła dość sztywno na pokład, nietrudno było się zorientować, że coś nie tak. Przyjęła spojrzenia de Silvy i de Vriesa, odnotowała absencję Mala, odruchowo odpaliła łącze, złapała go w maszynowni, tym ukontentowana, błysk w oku, kiedy rozsiadła się wreszcie w fotelu, wystawiając swym zwyczajem nogi, ale jeszcze chwilę szarpała się ze sznurówkami, wreszcie wystawiając bose stopy na panel kontrolny.

- Co ty odpierdalasz Val, mamy tu mapę, bo postanowiłaś posprzątać gówno do końca?
- Moje boskie syrki dobrze pasują. - oblizała usta - Słuchajcie! - Uruchomiła wewnętrzny kanał - Mógłbyś tu do nas przyjść Reyes?
- W porzÄ…dku? Blada jesteÅ› - Zeke
- Dziękuję, staram się nie wystawiać na promieniowanie i suplementuję D. - wydała automatyczne zlecenie i koblod przyniósł jej kubek wody.
Offline
- Omar chce nasz statek. Dawno już porzucił oficjalne próby, po tym jak Mal.. - darowała sobie i koledze - Jest kilka osób, które na jego zlecenie chcą nam złożyć jakieś propozycje. Pierwszy to Theodas. Elegancki typ, który sra kredytami. Buduje własną flotę kurierską. Kupił już kilka statków i ma biuro na głównej płycie portu. Nikt go nie zna, ani o nim nie słyszał. Pojawił się jakby go ktoś z kapelusza wyciągnął. - wypiła połowę zawartości kubka - Kolejna to Fredericka Drung. Kiedyś napadła na konwój należący do Bractwa i zabrała wszystko, co tylko mogła. Omar ścigał ją przez kilka ładnych lat, aż w końcu się dogadali i przez krótki czas pracowała dla niego. - wzruszyła ramionami - Kto by się wyrwał z takiego uścisku? Wolałabym tego uniknąć. - opróżniła kubek

- Jest jeszcze ktoś? Delsh Efrofir. Oficjalny przedstawiciel Konsulatu Zhodani. - poczuła, że skóra chciałaby postawić nieistniejące, bo wydepilowane, włoski. - To zapowiada wielką zmianę i kierunek owej. Wszystko to się koreluje. Zhodani z Omarem tworzą sobie tu kolonię. - wytrzymała pauzę - Przypomnę tylko, że żaba jest trochę zhodani. - zaiskrzyła brązowymi oczkami - Powitano nas w większej stawce. Informacje o Rao trzeba sprzedać natychmiast, ba zaraz się rozejdą. Nie wiem kogo macie, ale ja proponuję Mambę. Właścicielkę lombardu. Dwa, spotkanie to ruletka, a nie dopięliśmy swego, by spotkać się w terenie przez nas wyznaczonym. Szkoda. Dla jasności nie wylądujemy tam, chyba, że awaryjnie podejmując ziemian. W teorii jesteśmy tylko wsparciem z powietrza. O czujniki możemy się bać, ale nie dopóki się maskujemy. Dlatego zależy im na Eleutheri, omijamy ich czujniki. To nasz największy atut. Trzeba wyposażyć naszą dwójkę w dobre gadżety. Wspomagane kombinezony z zestawem lotu. Nie oszczędzajmy zaliczki, chyba, że chcecie ją oddać i się wycofać, bo strach was obleciał. Pojdzie z wami kobold, przodem, jak go odstrzela, to zrywka. - jakby sobie coś przypomniała - S. Możesz sprawdzić flotę tych typów, proszę? Załogi, statki, dokowania. Jak trzeba, to można użyć mojego agenta. - zaproponowała program szpiegowski. Jakby nagle jej coś błysło. - Proponuję przenieść spotkanie na Orusa. Jak się da - się skrzywiła.


- Wylot naszej jednostki z pewnością zostanie zauważony i ktoś za nami wyleci. Proponuję blagę, jak już będziemy gotowi. Ja założę się z kimś na imprezie, że zatankuję na Deronie. Znając moją słabość do hazardu oczy wszystkich się tam skierują, tymczasem powinniśmy mieć już pełne zbiorniki za zaliczkę, zrobić spotkanie, polecieć po Leclerca i spierdalać z układu. Czy to wykonując zadanie, czy nie.

Wstała, niepokojąco radosna - Chcemy czy nie, los splótł nas z tą dziwną rewolucją - wykonała młynek uniesioną dłonią - Mal jak nie chcesz dotykać kryształu to twoja wola, jak mówiła już to zrobiłam. Zeke, to może chociaż ty. Bo jeśli nikt to, ja przy niej. - zrobiła minę niewiniątka - Tak, zamierzam ją wybudzić. Dobra, wsze opcje.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem