Cała trójka był kompletnie zaskoczona pojawieniem się nowych graczy, i to w takiej ilości. Bebllur bacznie obserwował całą trójkę. Dwójka mężczyzn… a przynajmniej ten schwytany nie wydawał się być ofiarą. Bogate odzienie, przynajmniej kiedyś, ale dobrane jakby przypadkowo. Marynarze tak się nie ubierają… ani oficerowie statków. Był tylko jeden typ “ludzi” którzy tak robili…
Łowca zwrócił także uwagę na broń, o ile zaostrzony kij można nazwać bronią. Wyszczerbiona szabla, też z trudem mieściła się w tej kategorii. Tylko czarny sztylet, ten zdawał się być nie na miejscu w dżungli.
Ślady wskazywały jednoznacznie, że dziewczyna szukając jaj żółwi zobaczyła obu kolesi i zaczęła uciekać. Ale najwyraźniej ją osaczyli… i okazało się, że nie jest tak bezbronna jak myśleli… po co ją łapali? Dwóch samotnych kawalerów, z własna wyspą pozna panią…
Dziewczyna zbombardowana taką dawkę testosteronu nie miała wiele szans. Odskoczyła do tyłu i rzuciła się do ucieczki.
- Łapać ją! - wydarł się ten z zaostrzonym kijem. -
Nagroda jest! - Nie róbcie jej krzywdy! - wrzasnął drugi trzymając się za prawe ucho, między palcami kapał mu krew. Gardła mu raczej nie poderżnęła, za głośno krzyczał.