Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2023, 14:26   #107
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Malcolm zareagował na bycie wezwanym na mostek przez Val w sposób godny drażliwego nastolatka przechodzącego najbardziej hormonalny etap okresu dojrzewania - wieloznacznym i wydłużonym stękojękiem, ledwo co przypominającym zbitek zrozumiałych słów. Z trudem oderwał się od spawanego nadajnika domowej roboty i pomaszerował na mostek, gdzie zasiadł w swoim fotelu z zachmurzoną miną, jawnie poświadczającą jego niezadowolenie z bycia oderwanym od pracy. Grymas wcale nie zelżał przy rewelacjach wykładanych przez pilotkę, ale też nie pogłębił się. Przeszedł za to w ściągnięte brwi, jakby Mal nie do końca rozumiał poruszenie nowinami.

Interesują się, to się interesują, wielka mi rzecz. Jest w ogóle ktoś na Pokatunie, kto się nami nie interesował, odkąd odrestaurowaliśmy naszą kochaną łajbę? — wzruszył ramionami.

Nonszalancja tylko w niewielkim stopniu była pozorowana. Znajdowanie się na radarze oficjalnego reprezentanta Konsulatu Zhodani nie było najlepszą rzeczą, jaka mogła im się przytrafić. Pytaniem za milion kredytów pozostawała tylko kwestia, czy Delsh Efrofir - ”co za kretyńskie imię!” - interesował się Eleutherią na polecenie kasty rządzącej ze Zdahntu, czy też jego zainteresowanie było czysto osobiste. Reyes szczerze wątpił aby dyplomata miał się interesować kupnem ich okrętu z polecenia Tankayushiego, o grubszej konspiracji z udziałem despoty i Zhodani już nie wspominając.

To już jest kolonia Bractwa we wszystkim oprócz z nazwy, Val, nie mam pojęcia co więcej Tankayushi mógłby tutaj ugrać, zapraszając Zhodani do łóżka — Mal dał upust cynizmowi. — Rząd to marionetki na jego smyczy, tańczą jak on im zagra i to żadna tajemnica. Wielkie zmiany i rewolucje to wieszczą co roku. Dajże spokój.

Chłopak machnął ręką w lekceważącym geście i wyciągnął się w fotelu, drapiąc się po brzuchu i słuchając kolejnych słów Valeri jednym uchem, bardziej zajęty obracaniem dwóch poprzednich imion chętnych na kupno Eleutherii w głowie. Theodasa i Frederickę prędzej już posądzałby o konspirację z Feniksem, ale i w tym przypadku nie wykluczał że mogli oni mieć własne plany względem ich okrętu, biorąc pod uwagę że lojalność była towarem deficytowym na Pokatunie i podlegała nagłym zmianom. Zwłaszcza w przypadku Drung, która musiała być naprawdę cwaną sztuką, dogadując się swego czasu z Tankayushim po tym jak go obrobiła, mogło okazać się że knuła coś na boku. Jakby nie było, były to jedynie czcze gdybania, bo Malcolm prędzej wysadziłby Eleutherię w powietrze niż dałby ją odsprzedać.

Chociaż właściwie to ciekawe, ile byliby skłonni nam zaoferować — Mal zakończył ciąg myślowy na głos. Z ciężkim westchnieniem zaczął wystukiwać jakiś rytm obcasem. — Val, maskowanie nie jest tak wydajne i efektywne w atmosferze, jak w próżni. To już lepiej schować się w jakiejś chmurce na wysokości lub znaleźć ustronne miejsce w okolicy. Ale i tak najsensowniej byłoby ich po prostu olać. Zieloną w sumie można byłoby odebrać z Orusa i wziąć na to spotkanie. W ramach zabezpieczenia czy gwarantu naszego bezpieczeństwa, czy czego tam.

Mal machnął wieloznacznie dłonią, wyciągając się jeszcze mocniej w fotelu i osiadając niżej. Podbródek podparł o dłoń i nawet nie ukrywał narastającego znudzenia tym całym planowaniem spotkania, które w jego opinii miało być tylko stratą czasu.

W sumie to i tęsknię za Jöelem — dodał jeszcze.



Ale zaraz, zaraz — Mal ożywił się w jednej chwili — jakie “spierdalać z układu”? Po co? Gdzie? Dlaczego?

Sylwetka rozluźniona do tej pory do tego stopnia, że nieomal zsunęła się z fotela przy wyciąganiu nóg, momentalnie napięła się i podskoczyła do pionu. Przez łasicowatą twarz przemknęło wpierw skonfundowanie, które chwilę później przeszło w niedowierzanie.

Nie wiedziałem, że aż tak prędko zachce się wam dążyć tam, gdzie nie dotarł żaden człowiek — sarknął, skacząc wielobarwnym spojrzeniem po kompanach. — I to tylko dlatego, że wiemy konkretnie kto się nami interesuje? Błagam!
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem