Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2023, 18:19   #109
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Mal, jak każdy dobrze wychowany mężczyzna i ułożony dżentelmen, odprowadził zaproszoną na pokład Aurorę do drzwi. W niezwykłej jak na niego ciszy, spowodowanej nieco bliższą analizą jej słów na temat Feniksa. Reyes nigdy nie podejrzewał swojej przyjaciółki o ciągoty do sensacjonalizmu czy skłonności do pokładania wiary w teorie spiskowe, zatem musiała dostrzegać w ostatnich wydarzeniach jakichś wzorzec zwiastujący niespokojne czasy dla Pokatuny. Tankayushi wcale nie krył się ze swoimi ambicjami i wielkimi planami zbudowania międzygwiezdnego syndykatu, którym miałby rządzić żelazną ręką i być może zamach w “Vortexie” był zaledwie preludium do mocniejszych manewrów. Reyes wątpił jednak, aby jakikolwiek sukces w tej grze miał trwać długo. Trzymanie jednej planety w garści nie czyniło z Feniksa konkwistadora i im szerzej Tankayushi planował rozwinąć swoje skrzydła, tym bardziej rosło prawdopodobieństwo, że miał pojawić się ktoś chętny do ucięcia mu tych skrzydeł. Jak w tej starej terrańskiej bajce o lataniu zbyt blisko słońca.

Dam ci znać, jak wybadam temat — oznajmiła Aurora. — W międzyczasie uważaj na siebie.

Zawsze — odparł Mal, pogrążony w myślach.

Pomimo szczerej niechęci do wchodzenia w konszachty z Feniksami, Malcolm pozostawał jednak realistą i zdawał sobie sprawę z tego, że przysłowiowa przysługa u Tankayushiego znaczyła wiele i mogła okazać się najprędszym sposobem na zniechęcenie kupców zainteresowanych Eleutherią. Wiedziony tą myślą właśnie Reyes odbił się od kadłuba okrętu i truchtem dogonił Aurorę, która zdążyła już oddalić się o paręnaście metrów.

Właściwie to załatw to spotkanie — poprosił, upewniwszy się szybkim zerknięciem wokół że nikt nie nasłuchiwał. — Na neutralnym gruncie, w cztery oczy. Tylko z kimś konkretnym, a nie jakimś trepem.





Coś wam zostawić — Mal skwitował ciszę na łączach, wzdychając ciężko.

Reyes oszczędził hanzie cyniczno-sceptycznych komentarzy podczas lotu na miejsce spotkania, pojawiając się na mostku opancerzony i uzbrojony, do tego zwyczajowego “stroju roboczego” dodając jeszcze - “na wszelki wypadek” - bandolier z granatami oraz torbę wypchaną narzędziami i środkami pierwszej pomocy. Upust patologicznej wręcz potrzebie sardonicznego komentowania dał tylko pod śluzą, przy pożegnaniu, pozostawiony sam na sam z Val śledząc tylko postęp duetu de Vries & da Silva na czujnikach znad ekranu laptopa, na którym przy asyście pokładowego komputera przesiewał pokatuńską sieć w poszukiwaniu informacji na temat trójki zainteresowanej kupnem Eleutherii. Nic nie mogło jednak wiecznie trwać i gdy kompani zniknęli z sensorów, Malcolm nie szczędził swoich opinii, przenosząc się na stanowisko Samary.

Żadnemu z was nie przyszło do głowy sprawdzić składu skorupy w tych wzgórzach? Serio?

Tobie też nie, słówkiem żeś o tym nie pisnął — zauważyła Val.

Mam tylko dwie ręce i jedną głowę, nie jestem w stanie wiecznie robić i myśleć za was wszystkich — ripostował Mal. Szybkimi ruchami palców na konsoletach wprowadził odpowiednie komendy do systemu. Zmarszczył brwi, gdy pierwsze analizy zapełniły ekran. — Sporo ciężkich metali. Blokują sygnały.

Dasz radę zaradzić coś na to?

Val, kochanie, jestem geniuszem, a nie cudotwórcą. Nie jestem w stanie zmienić fundamentalnych praw fizyki.

Pomimo tego Malcolm po raz kolejny zaczął wbijać ciągi poleceń do systemów operujących czujnikami Eleutherii, nakierowując te krótkosiężne na formacje skalne wśród których zniknęli Samara i Zeke, w nadziei że przejście w wąskie pasma przesyłu pozwoli na ponowne nawiązanie łączności.

Zaczynam myśleć, że to nie pułapka, a jakaś kryjówka — oznajmił krótko, nie odrywając wielobarwnego spojrzenia od monitorów. — Dajmy im z pół godziny zanim zaczniemy się martwić. W międzyczasie możemy przeskanować sobie okolicę.

W przygotowaniu pod dalsze skany Malcolm kolejnymi ruchami dłoni zamknął część pomieszczeń Eleutherii, chwilowo im niepotrzebnych, i odciął je od zasilania oraz systemów podtrzymywania życia, pozyskaną dzięki temu nadwyżkę energii przekierowując do systemów wykrywania i legionu czujników.

Val, skarbie, obleć okolicę — poprosił pilotkę, szykując się do rozpoczęcia skanów okolicy bliższej i dalszej. — Wzór Delta-Omikron-Cztery. Tylko bez manewrów w wysokim G, jeśli łaska.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem