Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2007, 00:16   #326
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Wyszemir

Spinając się w górę schodów usłyszał okropny hałas dochodzący ze szczytu wieży. – Co do licha, czyżby kolejna sztuczka wiedźmy? –Przeszło mu przez myśl. Nie zważając na piekący ból nóg, pokonywał kolejne stopnie dużymi skokami. Wiedział, na co stać to ciało – sam je w końcu ukształtował i nadał mu ostateczną formę.


Wpadł zadyszany do komnaty spodziewając się ujrzeć przerażające monstra strzegące artefaktu bądź wyczuć potężne zaklęcie chroniące to miejsce – mówiąc krótko czegokolwiek tylko nie tego, co zobaczył.

Potknął się na jednym z flakonów, który jakimś cudem ocalał, tracąc przy tym równowagę. Przed upadkiem uratował go kamienny stół, którego krawędzi chwycił się machając na oślep rękami. Kolejne fale gniewu i bezsilności napełniały umysł Serafina.

Rozejrzał się po zdewastowanym pomieszczeniu tracąc niemal wszelką nadzieje na odnalezienie kryształu na czas. Popatrzył pełnym nienawiści wzrokiem na resztę drużyny na dłużej zatrzymując się na Czarnym Baronie.

- Nie uda wam się mnie powstrzymać! - Wykrzyczał w stronę Calistana.

Czas…mało czasu. Nie zwracając dłużej uwagi na pozostałych zabrał się za przeszukiwanie komnaty. Wszystko było w jednym wielkim chaosie. Jeśli nie znajdzie kamienia na czas zniszczy całą komnatę. Dopilnuje by Wyszemir nie dostał serca czarownicy…
 

Ostatnio edytowane przez mataichi : 28-09-2007 o 13:31.
mataichi jest offline