Ted Dallen wpatrywał siew swojego syna, który dalej był w złym stanie.
- Mój drogi… nie wiem co Ci powiedzieć – zaczął, przeczesując dłonią swoje włosy w geście rezygnacji – Nie wiemy wiele o tej całej Sybilli, nawet gdzie teraz jest, więc nawet, gdybyś chciał coś jej zrobić, to nie miałbyś jak. Zresztą, Twoja Ciocia jest bardzo mądra i myślę, że miała nieco racji w tym, co mówiła. Nie można wszystkich problemów tego świata rozwiązać przemocą, a osobiście uważam, że nieco Ci do głowy uderza woda sodowa. Zwolnij, proszę.
- Deanie, przede wszystkim – moje najszczersze kondolencje. Nie wiem co mam Ci powiedzieć – zwrócił się do chłopaka – Myślę, że opcja z Dianą albo wujkiem Eda byłaby najlepsza dla Ciebie. Niestety, dalej wiemy bardzo mało i nie mamy bladego pojęcia co zrobić, ani nawet gdzie jest ta nekromantka. To teraz priorytet, uważam. Bez tego będziemy się poruszali po omacku, w kompletnych ciemnościach. Nie chcemy tego, prawda?