Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2023, 17:37   #18
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Drewniane wnętrze kwater elfów było ciemne, przyjemnie chłodne i komfortowo suche. Z zewnątrz dochodziły zwykłe dźwięki miasta elfów: szelest liści i gwar tych, którzy byli jego mieszkańcami. Nie było tutaj Laveny i Kateriny - Lavena wyszła w stronę miejsca, gdzie spotkali lwicę leżącą na baobabie, zaś Katerina chyba chciała znaleźć kogoś konkretnego.

Sidonius rozłożył na stole swoje notatki i coś zawzięcie pisał, mamrocząc do siebie. Joresk zdążył już nieco odsapnąć i umyć się po długim marszu, ale nie śpieszyło mu się z opuszczeniem cienia i chłodu. Przysiadł na krześle nieopodal Sidoniusa i obserwował go przez chwilę.
- Mówiłeś, że widziałeś wizerunek Dahaka we śnie - rzucił w końcu - Co to był za sen? - zapytał wprost.
– Okropny - podsumował Sidonius, odstawiając rysik obok. – Rozgórze było zniszczone, całkowicie. Z Łaski Maga zostało tylko pogorzelisko, a ratusz został spalony do szczętu. Wszędzie były trupy. Nad wszystkim unosił się wielki, czerwony smok i jego śmiech dudnił nad pozostałościami miasta.
Dhampir wzdrygnął się.
– Pewnie to tylko sen - rzekł wreszcie.
Paladyn zacisnął pięści. Ta wizja, zamiast zasmucić, wywołała u niego nagły przypływ gniewu.
- Prawdopodobnie - powiedział - Ale pewnie spodobałby się wyznawcom Dahaka. A to już może mieć znaczenie. Widziałeś w nim coś jeszcze? Kogoś żywego? Jakieś twarze?
– Niewiele więcej - odparł doktor niemal przepraszającym tonem, widząc reakcję Joreska. – Pamiętam, że poza spalonymi zwłokami była jeszcze ta nekromantka, Voz, która przechadzała się między ruinami. Poza tym nie było niczego więcej. Co prawda dziwne to, że sny takie jak ten nawiedzają mnie po przybyciu na te krainy, jednak postuluję, że to nadal można wytłumaczyć zwykłym przypadkiem podświadomości przetwarzającej zdarzenia minionego dnia. Lub tym, że nagle zainteresował się nami Dahak. Co jest możliwe.
Paladyn pokiwał głową, gniew szybko ulotnił się, zamieniwszy w zawstydzenie.
- Rozumiem, doktorze, dziękuję - powiedział, wstając - Nie będę przeszkadzał ci w pracy, przyda mi się nieco świeżego powietrza - dodał, po czym wyszedł na zewnątrz.

~
— Uroczego prowincjonalizmu ciąg dalszy — fechmistrzyni sarknęła w taldańskim z niezmiennie przyjaznym uśmiechem, zaraz jednak powracając do elfickiego. — Jak zatem nabywacie potrzebne wam dobra? Co jeśli ja i moi towarzysze będziemy potrzebowali uzupełnić nasze zapasy? Bądź dozbroić się? Co jeśli będziemy wymagać leczenia lub...?
– Klan zaopatrzy nas - rzekł spokojnie elf. – Mamy dość zapasów, broni i leczenia. Bliźniacze Pantery czuwają.
— Byłeś naprawdę pomocny, przyjacielu — Katerina pokiwała głową w podzięce, gdy wyczerpała listę pytań. — Rzeknij mi jeszcze, gdzie znajdę jakichś zwiadowców bądź innych myśliwych? Pragnę dowiedzieć się ciut więcej na temat tej prześlicznej dziczy wokół.
– Akosa to myśliwy, który zaopatrzy was - rzekł tamten. – Tam jest!
Tu wskazał na postawnego elfa, który, w istocie znajdował się niedaleko ich kwater. Obok niego było dwóch innych, z którymi tamten wydawał się coś omawiać spokojnym, acz stanowczym tonem. Kiedy wzrok Kateriny spoczął na nim, ten nie omieszkał tego nie zauważyć: natychmiast jego twarz przybrała kwaśny wyraz. Starannie skrojona brew Galtanki drgnęła na ten widok, będący pierwszą względnie negatywną reakcją ze strony Ekujae odkąd wkroczyli do Akrivel.
— Niechaj Calistria cię błogosławi, dobry elfie — rzuciła na odchodne łucznikowi.
Ubrawszy lico w kordialność, Katerina wygładziła odzienie i skierowała kroki w stronę grymaszącego łowczego, zatrzymując się w należytej odległości, by pozwolić tercetowi dokończyć rozmowę i jednocześnie dać im do zrozumienia, że planowała zamienić z Akosą parę słów. Pozorując bezbrzeżną fascynację morzem roślinności daleko w dole, skorzystała z tej krótkiej chwili, by dyskretnie przyjrzeć się uważniej elfowi i ocenić jego język ciała.

Elf, który został przedstawiony jako Akosa wydawał się być zajęty rozmową z dwoma pozostałymi. Wyglądało na to, że wkrótce miały się szykować jakieś łowy. Z daleka, do Kateriny docierały w języku elfów strzępki rozmowy, które jednoznacznie na to wskazywały. Dwójka rozmawiała o strzałach, sieciach i dobrych łowach, zaś Akosa odpowiadał im. Akosa, kiedy zobaczył, że Katerina dawała gest, przerwał na chwilę rozmowę, podszedł bliżej i zwrócił się do Kat:
– Lubisz łowy, kobieto?
— Zależy od zwierzyny, mężczyzno — odparła gładko szermierka. — Na jakiż to egzotyczny gatunek zamierzacie zapolować?
Akosa potarł brodę w zamyśleniu na słowa muszkieterki.
– Rzeczne dziki i koby to chyba najlepszy wybór - rzekł wreszcie. - Poza tym są nietoperze i żółwie, ale to wtedy, kiedy lubisz zapracować na swoje jedzenie. Albo krokodyle, jak bawi cię to, kogo pierwszego bestia ugryzie. Jeśli chcesz zdecydować, co zjesz dzisiaj, możesz iść z nami… To jest, jeśli nie spłoszysz zwierzyny.
— Krokodyle, powiadasz... — Katerina na chwilę uciekła spojrzeniem gdzieś w bok, teatralnie rozmarzona. — Zawsze pragnęłam mieć buty z krokodylej skóry... Ewentualnie gustowną torebkę.
Galtanka okręciła kasztanowy kosmyk wokół palca, ponownie krzyżując spojrzenie z Akosą i przywdziewając na twarz uśmiech.
— Jakże mogłabym odmówić tak wylewnemu zaproszeniu, mój drogi — sarknęła lekkodusznie. — Muszę przyznać, iż twa jawna niechęć do mej osoby to naprawdę miła odmiana po dotychczasowych przejawach imponującej gościnności innych Ekujae oraz byciu traktowaną niczym atrakcja podróżnicza. Czy jesteś jednak pewien, iż zdołasz znieść mężnie moje towarzystwo przy polowaniu?
– Och, jestem pewien, że twoja piękna twarzyczka i włoski zostaną całkowicie zrujnowane przez rzeczny szlam, kiedy wpadniesz do niego - rzekł Akosa. – A ja będę bawił się każdą chwilą, kiedy to będzie się działo. W każdym razie, Jahsi mówi, że jesteście gośćmi, więc jeśli urwalibyście się z samych czeluści Piekieł, i tak musiałbym wam wkładać jedzenie do ust. To tradycja.
Przez twarz Akosy przemknął cień smutku, kiedy wspomniał Jahsiego. Natychmiast jednak powrócił do swojego zwykłego, pogardliwego wyrazu.
– Masz łuk? - zapytał, powracając do rzeczy.
— Jestem dogłębnie przekonana, iż widok przemoczonej niewiasty, zwłaszcza tak zjawiskowej jak ja, rzeczywiście dostarczyłby ci wiele przyjemności i wyrwał z gardła piski godne charau-ka, aczkolwiek na twym miejscu nie liczyłabym na taki obrót spraw. Potrafię się poruszać nawet na zdradzieckim gruncie — Katerina zadarła nos z coraz szerszym uśmiechem na twarzy, widocznie nieporuszona obcesowością elfa; ba!, zdawała się być wręcz rozbawiona tym tête-a-tête. — Łuku niestety nie posiadam, acz mam kuszę, jeśli wasz zwyczaj zezwala na używanie takich cudów techniki podczas łowów.
– Dobrze - rzekł Akosa z uśmiechem, nagle rozbawiony retortą Kateriny. – Wyruszymy wkrótce. Przygotuj swoją kuszę i staw się przy nas.
Tu zrobił gest, jakby miał zawrócić do swoich kompanów, aby podjąć przerwaną rozmowę. Galtanka zaledwie skinęła mu głową w ramach pożegnania i obróciła na pięcie, by udać się z powrotem do kwater im przydzielonych.
— Ach, mój drogi Akoso — rzuciła jeszcze przez ramię — na przyszłość zwracaj się do mnie per “Katerino” bądź “mistrzyni Bonheur”.
Akosa jednak wzruszył ramionami na tą uwagę, idąc dalej.

Szermierka po tym pozostawiła już łowczych samym sobie, skocznym krokiem powracając przed ich lokum, z przelotną ciekawością tylko przyglądając się zbieraninie nieopodal. Zignorowała jednak rozmowę Laveny i Khaira z elfkami, w zamian zbliżając się do Wuga.
— Och przemocarny “łowco demonów”! — zagaiła orka z szerokim uśmiechem. — Uczyń mi tę przyjemność i bądź mym towarzyszem podczas łowów, hm? Chciałabym zobaczyć ciebie mocującego się z krokodylem na płyciźnie.
– Dobre i to - odparł Wug Katerinie, który dotychczas ze znudzeniem przyglądał się rozmawiającym Senyo, Mauuko i Lavenie. – Chcę najpierw zobaczyć, jak wiedźma spieprzy ten taniec, czy co tam będą robić zaraz.
— Tak, to może być zabawne. Przesuń się trochę, też chcę to zobaczyć — szermierka szturchnęła Łamacza i usiadła obok niego, zarzucając nogę na nogę.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!

Ostatnio edytowane przez Santorine : 21-08-2023 o 17:48.
Santorine jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem