Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2023, 14:33   #14
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Wtorek , późny wieczór

Karol

Karolu wypadł na korytarz. Starał się wyjść szybko, ale tak, żeby swoim zachowaniem nie budzić podejrzeń miłej kobiety z broszką.

- Dobranoc Karolu.– dobiegły go jeszcze słowa pożegnania, zanim zamknął za sobą drzwi. - Do zobaczenia.



Korytarz był ciemny, krótki i wyglądał niezbyt przyjaźnie. Punktowe lampy rozświetlały mrok, wydobywając szczegóły, które zapewnię wolały pozostać ukryte: popękane płytki na podłodze, ściany pomalowane olejną, obdrapaną farbą. Z lewej strony trzy) pary drzwi - plus te, które właśnie za sobą zamknął, czyli czwarte. Z prawej strony ściana. Podobną ścianę miał za plecami.

Na końcu duża, przeszklona tafla kolejnych drzwi. Wyjście? Za brudnym szkłem widział jednak jakąś sylwetkę. Może policjant, może inny ochroniarz? Nie wiedział. Trudno było jednak przypuszczać, żeby w tym miejscu znajdowałaby się randomowe, przypadkowe osoby.

Zastygł na korytarzu, niezdecydowany. Podświadomie czuł, ze nie ma dużo czasu na decyzję.


Kacper

- Ocho, znowu jest nakręcony - pomyślał Kacper. Stary Zawadzki nie miał lekko w życiu. Nie klepał biedy, ale i nie zrobił jakiejś kariery. Nie miał długów, wrogów, miał wspaniałe dzieci, dom bez hipoteki, oraz końskie zdrowie. Ponoć pił kiedyś strasznie, bo nie umiał za dobrze zaadaptować się do pierwotnego kapitalizmu Polski epoki przemian, ale alkohol nie wypalił na jego ciele żadnych śladów. Kacper znał tę historię, jak to sympatyczna studentka pedagogiki Krysia wyciągnęła Janusza Zawadzkiego ze złych przyzwyczajeń i skierowała go ku świetlistej drodze wiodącej wprost do wiekuistego balowania u Świętego Piotra. Z pani Krystyny było jednak naprawdę niezłe ziółko, bo terapia wyprowadzania z picia polegała na stosowaniu potężnych dawek seksu. Jak ona to godziła z gorliwą religijnością, to wie pewnie tylko ona sama i jej spowiednik. Kornelia opowiadając to kiedyś Kacprowi płonęła cała rumieńcem, w tym niepodrabialnie różowo- łososiowym kolorze. Kolorze którego nie dadzą żadne najlepsze nawet kosmetyki, a który pojawia się tylko u rozognionych nastolatek o świeżej cerze.
-Na zdjęciach z tamtych lat mama wygląda identycznie jak ja teraz - dodała na koniec niskim, zmysłowym głosem. Jego brzmienie było niereżyserowane, Korn naprawdę poważnie traktowała kobiecość i profity wynikające z bycia atrakcyjną.

Kornelia nie była na pewno najładniejszą ze znanych Nowickiemu dziewczyn. Patrycja z jego klasy wyglądała przy niej jak miss świata, przy czwartej wicemiss. Nawet Ruda Anka miała ładniejszy profil. Twarz Kornelii, o nieco trójkątnym kształcie, z wydatnie słowiańskimi kośćmi policzkowymi potrafiła za to przybierać szalenie zmysłowy, wyuzdany wygląd. Tak jakby porządna dziewczyna z katolickiej rodziny pragnęła tylko jednego. Figury za to mogła pozazdrościć jej córka Heidi Klum, reklamująca na billboardach bieliznę wraz ze swoją 50-letnią mamą.

Kacper poczuł dreszcz, rozpłynął się w wizjach w których tonął w głębi szarozielonych, okolonych gąszczem długich rzęs oczu swej dziewczyny a jego dłonie…

Chrząknięcie w wiszącym na bramce ogrodzenia głośniku przywróciło go do rzeczywistości.

- Eeee… Dzień dobry panie Januszu. Tu Kacper. Miałem iść na trening, ale coś dziwnego dzieje się na mieście i przyszedłem sprawdzić czy wszystko jest ok z Kornelią. Nie działają komórki, no i nie wiem co się dzieje. Nie będę państwu przeszkadzał? Chcę odsapnąć bo na mieście jest jakaś gruba afera. Wpuści mnie pan? Może wiecie coś więcej?

Przez chwilę w domofonie panowała cisza, a potem chłopak usłyszał jakieś przyciszone głosy.
- … wiadomo.. – docierały do niego tylko niektóre słowa, a może raczej strzępki, z których mózg starał się składać znajome słowa. - … Korn… noc.. stan….

Potem rozległ się głos brzęczyka i zamek się odblokował.
- Wchodź, chłopcze.
Transmisja zakończyła się metalicznym szczękiem odblokowanego zamka. Kacper przeszedł przez bramkę i starannie zatrzasnął ją za sobą. Prychnął trochę ze złością, bo nie miał pojęcia co stary Kornelii do niego mówił. Sprawa była o tyle denerwująca, że jej brat Adam był doskonałym elektronikiem. Mimo że był dopiero na 3 roku Polibudy, dostawał ministerialne stypendium i miał zapewnione miejsce stażu a potem i pracy w kilku zagranicznych koncernach. Facet był naprawdę niezły, był pasjonatem mechatroniki, a nie potrafił naprawić durnego domofonu pamiętającego pierwszego sekretarza. Tego wyższego niż obecny kurdupel, Gierka.

Willa Zawadzkich sprawiała ponure wrażenie. Przebudowany słupek z lat siedemdziesiątych, z dodanym ganeczkiem nad którym usytuowano półkrytą loggię. Wszystko masywne, kanciaste. Stary tynk cementowy pokryto warstwą docieplenia i położono bladoróżowy baranek, na którym przez ostatnie lata narosło mnóstwo ciemnego osadu, udowadniającego, że powietrze w stolicy miewa czasem gorszą formę. Ponieważ na piwnicznej kondygnacji znajdowały się tylko dwa niewielkie, zakratowane okienka do kotłowni, a do domu wchodziło się przez ciężkie drzwi z podniesionego ganku, Kacper fantazjował czasem, że w wypadku inwazji kosmitów, albo epidemii zombie, przetrwają z Kornelią w tym bunkrze każdą apokalipsę i odbudują liczebność ludzkości, dzięki jego intensywnym staraniom czynionym w tym kierunku.

Wszedł po kilku stopniach do przedsionka. Tam zgodnie z tradycją tego domostwa zdjął swoje conversy, i wsunął na nogi przewspaniałe klapki Kubota, oldskulowo-kultowe do bólu. Otworzył kolejne drzwi i zaanonsował swe szlachetne przybycie głośnym zawołaniem “ Szczęść Boże!”
Pan Janusz zawsze marszczył brwi i zaciskał usta, kiedy tak mówił. Jego religijność miała kruche podstawy, zwłaszcza kiedy żona przestała być taką petardą jak w młodości i jej metody chrystianizowania krnąbrnego męża stawały się coraz mniej skuteczne.

Sama pani Basia, sympatyczna, długonoga, farbowana blondynka, odpowiadała mu zawsze “Szczęść Boże, będą jeszcze z ciebie ludzie Kacperku, zobaczysz”.

Adam, kiedy był w domu, słysząc jego powitanie zawsze rzucał tylko “Debil” i przestawał zwracać uwagę na smarkatego adoratora jego siostrzyczki.
Tym razem nie odpowiedział Nowickiemu jednak nikt. Cisza. Kacper nieco zmieszany przeszedł wyłożonym ciemną boazerią korytarzem w stronę salonu, gdzie na pewno przesiadywał pan Janusz z nieodłączną filiżanką kakao, bo kawę odradzili mu lekarze z racji na sprawy ciśnienia, a alkohol w tym domu bywał dość rzadkim gościem.

Salon urządzono o dziwo nowocześnie, w stylu zdecydowanie skandynawskim. Proste i jasne meble nie przytłaczały przestrzeni, dekoracje dobrano ze smakiem, na jednej ze ścian umieszczono elektryczny kominek imitujący udatnie prawdziwe palenisko.

Jedynym dysonansem był zawieszony centralnie obraz, olejna kopia Jasnogórskiej Matki Boskiej. Ciemne oblicze wpatrywało się z niego we wchodzącego do pokoju chłopaka.

Pozostali wpatrywali się nie w niego, a w emitujący coś ważnego telewizor.
- Dzień dobry. Może mi ktoś wyjaśnić co się dzieje?
- Powinieneś być w domu, synu
- pan Janusz popatrzyła na niego surowo. - Łamiesz godzinę policyjną. Wiesz, czym to grozi?
- Godzinę policyjną? Nie mam pojęcia o co chodzi, normalnie wychodziłem na trening i żadnej godziny policyjnej nie było. Co się stało? Jakiś generał w czarnych okularach znowu odjebał głupotę? Wojna jest?


Zerknął ciekawie w stronę telewizora. Spikerka raczej nie wyglądała na przerażoną wojną, widać było napięcie, ale chyba mniejszego kalibru, niż gdyby Putin wysłał swoje zielone ludziki do Polski. Z zadowoleniem zauważył, że Zawadzcy oglądali Polsat. TVN nie miał tu wstępu, ale przynajmniej odpuścili sobie gadzinówkę TVP, dobrze to o nich świadczyło, mimo całej moherowej podbudowy pani Krysi.

Pan Janusz zmarszczył krzaczaste brwi.
- Uważaj na język, synu. Nie pozwolę, żeby Kornelia spotykała się z jakimś chamem. Wyglądałeś na przyzwoitego chłopaka, sport kształtuje charakter, ale może się myliłem..
- Już Jasiu, już
- pani Krysia pogłaskała męża po ramieniu. – Chłopak zdenerwowany, jak my wszyscy, to mu się wymsknęło. Na pewno już żałuje.
Spojrzała na Kacpra znacząco

- Chodźcie, usiądziemy, wszystko omówimy, herbaty zaparzę.
Usiedli przy stole nakrytym wykrochmaloną serwetą . dziś rzadko się już takie widywało, ale rodzice Kornelii cenili tradycje.
Kornelia zeszła z góry i chciała przywitać się z Kacprem, ale spojrzenie matki osadziło ją w miejscu.
- Chodź , córuś pomożesz mi w kuchni. Zostawmy mężczyzn, niech sami omówią sytuację. To nie na nasze głowy.

Kornelia posłusznie poszła za matką, a Kacper został sam przy stole z panem Januszem.
- To co, synu – mężczyzna podniósł się, wyjął z barku napoczętą butelkę z napisem Jarzębiak, ale zawartość była przeźroczysta i dwie literatki. – Napijemy się. Jesteś już dorosły, prawda?
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline