|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
14-08-2023, 16:42 | #11 |
Reputacja: 1 | Dialog z Kanną Kacper biegł, jego zdaniem niewidoczny, jednak świetnie widoczny dla innych, dzięki czerwonej kurtce. Oczywiście dla tych, którzy chcieli go widzieć. Kiedy przystanął przed jezdnią, żeby przepuścić samochody, usłyszał ruch obok siebie i ciche. - Hej, ziom. Poszli? Zabrali ich? Spojrzał w bok i rozpoznał chłopaka, którego widział wcześniej przy dwójce Anonsów. Rudy wyglądał na przestraszonego. Cienias był śmiesznie zaróżowiony na twarzy, a kropelki potu spływały po jego czole jak u kenijskiego długodystansowca. Wyobrażenie sobie rudowłosego Murzyna z lekkimi piegami i zbielałymi wargami rozbawiło Kacpra niezwykle mocno. Widział gdzieś tego mema w sieci - Rudy Żyd będący Murzynem, orientacji niebinarnej, skażony potwornymi zmianami genetycznymi po silnej ingerencji medycznej. Ludzie potrafią się śmiać ze wszystkiego. Nowicki jednak nie prychnął śmiechem, bo czy naprawdę było mu teraz wesoło? Czy to nie zwyczajna, napędzana adrenaliną panika? Czy, do jasnej cholery, nie wdepnął w jakieś gówno? - Zabrali, zabrali w pizdu. To nie były psy, to jacyś cholerni naziole w przebraniu. Ja pierdolę, co się tu odjaniepawliło? To byli Twoi kumple? Może czymś handlowali? Może to zwykła obława na dealerów? Wiesz coś? Sam nie za bardzo wierzył w tak proste wyjaśnienie, że mroczne komando złowrogiego kurdupla miało na celu przeciwdziałanie drobnej przestępczości. Ci kolesie tak przypominali policję, jak FORMOZa przypominała żeński klasztor. Myśli Kacpra od żeńskiego klasztoru przeskoczyły jakąś skomplikowaną woltą do Opowieści podręcznej. Filmu, którego formalnie nie zakazano w Polsce, ale który szykanowano i bojkotowano, jako absurdalne i pełne złej woli dzieło. Wszak KUN-a kocha wszystkie kobiety, zwłaszcza te które składają się jeno z macicy pozbawionej mózgu. Albo może i mające mózg, ale spaczony chaosem jak u Kai Smrodek. - Niczym nie handlowali, popierdzieliło Cię? - chłopak ciągle trochę się trząsł. - Tak myślałem, tak kurwa myślałem. Koleś, co do cholery się tu dzieje? Przewrót wojskowy? Mundurowi mieli w końcu dość hipokrytów u władzy? No ale przecież nie zaczęliby od wyławiania takich płotek jak ta laska i ten drugi - Kacper ścisnął skronie dłońmi, zdumiony i zaskoczony tym czego doświadczył - No i w końcu niebo runęło nam na głowy - głupawo zażartował parafrazując poniekąd pewnego Galla w pasiastych portach. Rozejrzał się. Świat wyglądał tak samo jak godzinę temu, tak samo jak miesiąc czy rok wstecz. Może nie tak samo jak 65 milionów lat wcześniej, kiedy hasały dinozaury, ale wiecie o co chodzi. Co zatem się zmieniło? Prawie nic, ot tylko ktoś bezczelnie zabił porządek i ład który definiował dotychczasowe zasady społeczne. Pierdolone ZOMO urządza łapanki, niczym naziści kilkadziesiąt lat wcześniej w tym samym miejscu. Zło zatoczyło pełen obrót, zmieniły się może hasła i kolor mundurów, ale destrukcyjna intencja niezależnie od okoliczności śmierdziała zwyczajnie ludzką nienawiścią. - Czemu ich zabrali, a ciebie puścili? Kumasz coś z tego? - zadał kontrolne pytanie, by znaleźć jakiś punkt odniesienia dla swoich podejrzeń - Nie mam pojęcia, ziom! – chłopak zaczął zdradzać objawy nadruchliwości, może tak radził sobie ze stresem? – Normalnie siedzieliśmy, browar, ale wszystko kulturalnie, wiesz, obydwaj uderzaliśmy do Pauliny, ale ona się do nas opędzała ‘Kumple, kumple.. „ tak gadała. – chłopak machał rękami – To Przemowi się skojarzyło, no, że Kumple to grunt, tak piosenka, nie? Stara, ale da się słuchać, niby szanta, niby trochę pedalska, ale w sumie nie, właśnie o kumplowaniu, na jakiś łajbie wszyscy razem, no żeglarze chyba. Ale wcale ze sobą nie sypiali.. nie mam nic przeciwko LGBTQ+ – podniósł ręce, zapewniając Kacpra o swoich szczerych intencjach. – Ja ich toleruję, a niektórych nawet akceptuję. Zresztą jak wszystkie mniejszości, anormatywnych, spektralnych, głuchych… mnie bez różnicy, ja tolerancyjny jestem. Chłopak się chyba zorientował, ze nieco oddryfował od brzegu. - No i Przemo wyciąga iphona i mówi ”Lukniesz, Paulinka, na kumpli” , chce odpalić YT a tu zonk! Nie ma zasięgu. Czujesz to? - No a potem tamci przyleźli z Burkiem , i chcieli dokumenty rejestracji mutacji. Chuj ich wie , jakich. A dalej to już widziałeś. - Widziałem. Widziałem i nic nie kapuję. Zgarnęli ci kumpli za brak dokumentów? W dodatku takich, o których nawet nie słyszałem. Cholerne ZOMO… w biały dzień? Nie dość im spinek z kobietami, lekarzami, sędziami, nauczycielami, to teraz będą zgarniać młodych z ulic? Kacper czuł się strasznie skołowany. Dorosłość trzeba na chwilę zawiesić i pogadać z kimś mądrzejszym. Wierny Iphone wyjęty z kieszeni pokazał idealne zero. No tak, rudy mówił że nie ma zasięgu. Poblokowali BTSy, gruba sprawa. Szkoda bo mama, albo szef mogliby mu coś doradzić, wyjaśnić, albo choć po ludzku uspokoić. Bo czuł cholerny niepokój. Bo nie miał pewności czy właśnie nie był świadkiem klasycznego przejawu faszyzmu w czystej formie. - Nie wiem jak ty, ale ja stąd spadam, tu coś śmierdzi jak cholera. Kiwnął głową na pożegnanie i od razu skręcił w pobliską bramę. Do domu miał niedaleko, ale postanowił nadłożyć nieco drogi idąc między starymi kamienicami, korzystając z ich studniowatych dziedzińców, a na koniec przeciąć park. Ten park. Ten którego unikał od miesięcy jak ognia. Ten który spływał czerwienią w jego snach niemal co noc. Sytuacja wymagała jednak specjalnych działań. Przecież nie ma tam już zwłok, młody anormatywny chłopiec nie będzie patrzył na niego martwym wzrokiem, nie będzie nieestetycznie wylewał płynu rdzeniowo-mózgowego na kostkę bruku, a jego krew w mlecznym świetle latarni nie będzie skrzyła się głębią rubinu. Jest dzień, świeci Słońce, szaleńcy nie wcielają w życie diabolicznych planów przed kolacją. A co jeśli są na diecie i nie jadają kolacji? Mama miała dziś mało lekcji. Do domu na skróty wyjdzie kwadrans. Na basen byłoby bliżej, ale trener Zbyszek był po AWF-ie i jego umysłowość idealnie pasowała do tego kierunku. Na niego można liczyć w innych sprawach, nie wymagających główkowania. Szefa na pewno nie zastanie o tej porze w Kociej Kawiarni, poza tym musiałby podjechać kilka przystanków. Nowicki nie miał teraz ochoty na ludzi. Czuł lęk wymieszany z obrzydzeniem. Czemu kilkadziesiąt milionów rodaków dało się omotać prymitywnemu religijnemu populizmowi, czemu Polacy nie potrafili korzystać z mózgów w wystarczającym stopniu, by przysłowie o mądrości po szkodzie nie było ciągle aktualne? Czy to możliwe, że rozpasani prawicowcy postanowili uderzyć w kolejną grupę społeczną? Te karty rejestracyjne mutacji... Pierwszy raz słyszał o czymś takim. Pies tresowany do wywąchiwania anormalnych osób? Po cholerę w ogóle takie zwierzę policji? Ktoś musiał z odpowiednim wyprzedzeniem zaplanować proces tresury, sfinansować, mieć w tym jakiś interes by przysposobić psa do polowań na ludzi o odmiennym genotypie. Kacper filtrował informacje i im więcej o tym wszystkim myślał, tym bardziej chciał porozmawiać z kimś bliskim. Matka była mądra, choć oddalili się od siebie po śmierci ojca. Ciężko przeżyła walkę starego w szpitalu covidowym, jego śpiączkę pod respiratorem i odejście w nieświadomości, bez szansy na pożegnanie, ostatni dotyk czy pocałunek. Mimo upływu czasu widywał ją płaczącą ukradkowo wieczorami. Sam chyba zniósł to lepiej. Potrzebował chyba teraz bardziej ciepła niż doświadczenia życiowego. W dodatku odległość była podobna jak do domu. Pod wpływem nagłego impulsu postanowił ruszyć do niewielkiej willi w której mieszkała Kornelia. O tak, był pewien że musi z nią porozmawiać, opowiedzieć o tym co widział i przestrzec przed narodzinami kolejnej odsłony faszyzmu. W dodatku ominie park. TEN park. Skręcił w lewo, przyspieszył kroku i poczuł, że spada mu jakiś kamień z serca. Spotkanie z Korni załagodzi wszystkie lęki. Kwadrans minie błyskawicznie, musi tylko rozglądać się uważnie i w porę schować gdyby tylko pojawiła się jakaś mundurowa menda.
__________________ Pусский военный корабль, иди нахуй |
16-08-2023, 21:12 | #12 |
Reputacja: 1 | Wtorek, późny wieczór
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |
19-08-2023, 12:53 | #13 |
Reputacja: 1 |
__________________ “Living and dying we feed the fire,” Ostatnio edytowane przez Morph : 19-08-2023 o 19:58. |
22-08-2023, 14:33 | #14 |
Reputacja: 1 | Wtorek , późny wieczór Karol Karolu wypadł na korytarz. Starał się wyjść szybko, ale tak, żeby swoim zachowaniem nie budzić podejrzeń miłej kobiety z broszką.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |
29-08-2023, 21:13 | #15 |
Reputacja: 1 |
__________________ “Living and dying we feed the fire,” Ostatnio edytowane przez Morph : 30-08-2023 o 15:50. |
30-08-2023, 14:13 | #16 |
Reputacja: 1 | rozmówki wsólne z MG ... - To co, synu – mężczyzna podniósł się, wyjął z barku napoczętą butelkę z napisem Jarzębiak, ale zawartość była przezroczysta i dwie literatki. – Napijemy się. Jesteś już dorosły, prawda? - Dziękuję panie Januszu, poproszę odrobinę. Uczę się na razie tej dorosłości, to nie jest łatwa sprawa ale się staram. Przepraszam za słownictwo. Faktycznie trochę jestem nakręcony. Czy pan wie co się właściwie dzieje? Kacper dość łatwo kontrolował sprawy używek. Rzeczywiście sport ułatwia panowanie nad takimi ciągotami. Owszem, czasem robił sobie małego drinka w domu, korzystając z barku ojca. Nieużywane rzędy butelek mogły skusić kogoś słabego, ale nie jego. Mama pijała tylko wino, on sam też wolał lżejsze napitki. Nie miał kłopotu z tym, by wypić kilka piwek z Łukaszem, albo kumplami z klasy, ale sensu życia w tym na pewno nie szukał. Co innego pan Zawadzki. Sytuacja wymagała czujności. Skoro pani Krysia spuściła męża ze smyczy, to Kacper musi kontrolować sytuację. Nie czuł się za dobrze, było jakoś niezręcznie. Znał ojca Kornelii od dość dawna, nie miał nic przeciw niemu. WIedział dużo na jego temat i miał wyrobione zdanie - raczej upierdliwy, niż szkodliwy, tak go szufladkował. Co on kombinuje? Czemu zawdzięcza męską audiencję? Wolałby siedzieć ze swoją dziewczyną niż jej starym. Dziwne rytuały na pewno miały związek ze staroświeckimi przekonaniami Zawadzkich. Gorączkowo szukał w pamięci informacji, jakiego rodzaju rozmowa go czeka, jakaż to mistyczna forma konserwatywnych obrzędów będzie odprawiana. Idiotyczny taniec form i pozorów, jeszcze brakuje spotkania z kumą, czy inną swatką-czarownicą. Prymitywne i niepotrzebne zachowania skostniałych przeżytków zeszłej epoki. Nikt tak teraz już nie robi. Prawie nikt - pomyślał zrezygnowany, patrząc w twarz pana Janusza. - Skurwysyństwo się dzieje – pan Janusz polał szczodrze do literatek. – Skurwysyństwo. Wypijmy. Trącił się z chłopakiem i opróżnił swoją szklaneczkę. Kacper poszedł w jego ślady. Bimber zapiekł go w przełyku., zduszając oddech i wyciskając z oczu łzy. Jak on może chlać to świństwo - nie rozumiał chłopak. Różnica pomiędzy księżycówką szkockich górali, a produktem z bagien Podlasia była aż nadto wyraźna w smaku. Ohyda - pomyślał o paskudnym poczęstunku. Przywołal w myśli wspomnienie, kiedy ojciec wylał do zlewu całą butelkę jakiejś niedrogiej rudej z marketu, mamrocząc, że pić należy z przyjemnością, albo wcale. Gdyby ktoś teraz zapytał Kacpra, wybrałby "wcale". Pan Janusz raczej nie wyglądał na osobę, która pomyślałaby o dawaniu komuś wyboru. -Dziękuję, to zdecydowanie za mocne jak na mój poziom dorosłości - określił się jednoznacznie. Na pewno nie będzie pił takiego gówna. Pan Janusz spojrzał na chłopaka z ukosa, ale też z pewnego rodzaju szacunkiem. Z ambiwalencją – z jednej strony miał ochotę na kolejną porcję a z drugiej dzieciak pokazał charakter. Może jednak Kornelia mądrze wybrała? - Trzeba znać swoje granice – powiedział. Odstawił butelkę do barku. - Co konkretnie zaszło? Nie miałem dostępu do wiadomości i nic nie wiem. Internet dalej nie działa - Kacper zaczynał się złościć na sytuację, a stary Kornelii postanowił udawać zagadkowego Sfinksa.- Niech mi pan wyjaśni jak wygląda sytuacja. Co z tą godziną policyjną? Jakby co, przenocujecie mnie państwo w salonie? Muszę zadzwonić do mamy, nie mogę użyć komórki, to zadzwonię z waszego stacjonarnego, dobrze? Złapał się na tym, że z nerwów dużo mówi, a milczenie Janusza może być owocem tego, że butelka po jarzębiaku wcale nie była pełna. Kto wie, czy on nie pił już wcześniej. W takim razie pewnie w dupie ma pytania Nowickiego. Tylko jakąż to rozmowę miałby prowadzić za przyzwoleniem żony po pijaku? Nie, to niemożliwe by pił wcześniej. Ta myśl uspokoiła chłopaka. Zamilkł i czekał na odpowiedź. - Zamach by, na naszego prezydenta - powiedział w końcu mężczyzna., po tym, jak zamknął porządnie barek i na powrót usiadł przy wykrochmalonej serwecie. - Nie wiadomo, jaki jest jego stan… nie pokazał się od tego czasu. Nie ma doniesień, że to anormatywni, ale przecież wiadomo, że oni. No bo kto inny? Pewnie ten Skunks , wynajął kogoś, albo się zgadał z tymi.. anormalsami. Żaden uczciwy obywatel na pewno by na władze ręki nie podniósł. Zamieszki jakieś były, premier ogłosił godzinę policyjną. Dla naszej ochrony. Uczciwych obywateli. Kacper był naprawdę zaskoczony. W nosie miał politykierów Kun-y, z pozoru prawych, wierzących, pro-narodowych. W rzeczywistości nie dawało się już zliczyć afer jakich antybohaterami były osoby z szeroko pojętych kręgów władzy. Polakom w zasadzie to wisiało, od czasu wymordowania elit podczas wojny, pozbawione kręgoslupa społeczeństwo zchamiało, zplebeizowalo się za komuny, zatraciło prawdziwe wartości. W tym świecie pozorów ważne było wygodnictwo i dobra gra aktorska. Kłamstwo i nepotyzm opisywały polską rzeczywistość. Ludzie łykali łgarstwa zarówno z głupoty, jak i lenistwa. Słowa pana Janusza zdumiały go jednak i zszokowały. W końcu to głowa państwa, może i figurant bez większych zalet, ale jednak. Po co do licha Anonsi mieliby odstrzelić Malinę? Przecież nie był ich wrogiem, no w każdym razie nie większym niż reszta prawicowej hołoty, dla której miarą patriotyzmu i polskości było posiadanie kija baseballowego z wilkiem wyklętym, albo husarią w galopie. - To bardzo źle proszę pana. Bardzo źle - zawiesił głos, bo dotarła do niego nieciekawa refleksja. Nie ma doniesień, że to anormalsi, ale kto niby inny. Przecież to klasyczny przekaz rządowej propagandy, nawet średnio kumaty człowiek wyłapywał bez trudu ten szyty dla neandertalczyków goebbelsowski bełkot. Czyżby na krzywdzie prezydenta ktoś budował znowu jakieś swoje plany? Czy to trudne, by niezorganizowaną, pogardzaną część społeczeństwa obwinić za zamach? Hitler bez problemu uczynił Żyda odpowiedzialnym za wszystko w 38-mym. Czy to trudne? Trochę konsekwencji w działaniu i anormalni poniosą odpowiedzialność za inflację, za błędne decyzje, zadłużenie, biedę, choroby, efekt cieplarniany, wszystko. Zrzucenie tragedii na kogoś jest cwane, jeśli obwinionego się nie lubi i wyciągnie się z tego korzyści. - Mam nadzieję, że panu Malinowskiemu nic poważnego się nie stało. Złapano już zamachowców? Oby policja szybko to ogarnęła. Telewizja mówi coś więcej? - Słowa Kacpra nie odzwierciedlały jego myśli. Nie wierzył że policja złapie sprawców, wierzył że złapie jakichś Anonsów. Zawadzki na pewno by tego nie zrozumiał. Nie da się naprawić kogoś zindoktrynowanego przez sojusz kościelno-państwowego aparatu przekazu. Kacper wiedział to dobrze, Korni przegadała z nim wiele godzin o patriarchalno-konserwatywnym anachronizmie jej modelu rodziny. Chłopak tym bardziej podziwiał ją za to, na jak cudownie inteligentną i niezależną osobę wyrosła w tak toksycznym środowisku. Dlatego też właśnie dla niej, właśnie z szacunku i podziwu dla niej, umiał gryźć się w język przy jej rodzicach. Czuł że ją kocha. Tak wielopłaszczyznowo i bezgranicznie, że mógłby nawet powiedzieć Januszowi, że popiera legalizację pedofilii dla księży, aby tylko nic nie stanęło na drodze jego związku z Kornelią. - Cholerne zwierzęta. Nieważne kto podniósł rękę na Polskę, powinno mu się ją odrąbać. Bez znieczulenia. - uśmiechnął się rozbrajająco. Był coraz bardziej przekonany, że zamach może mieć podłoże którego Zawadzki nie objąłby za nic swoim zawężonym światopoglądem. Dlatego szczerze mówił o srogim ukaraniu. Tylko pewnie inaczej wyobrażał sobie obiekt tej kary. Dotarło do niego, że właśnie przechodził test, próbę lojalności. Że w obliczu tragedii biednego prezydenta, nadszedł czas na zajęcie miejsca po którejś stronie barykady. - Czy mogę jakoś pomóc? Musimy teraz trzymać się razem. Prawdziwi Polacy poradzą sobie z takim kryzysem. Nieważne kto za nim stoi! Nawet nie wstydził się swego aktorstwa. Zda ten pieprzony, narodowo-socjalistyczny test, choćby nie wiadomo co. Na pewno poradzi sobie ze wszystkimi Januszami świata. Pan Janusz popatrzył na Kacpra, inaczej niż zwykle, bez zwyklej hardości i słabo maskowanej niechęci. - Synu – to „synu” też brzmiało inaczej, mniej przypominało „ gówniarzu” lub w najlepszym przypadku lekceważące „młody człowieku” które zwykle Kacper słyszał pod „synu”. Tym razem w głosie starego było coś na kształt… wzruszenia?. - Jesteś taki młody, a rozumiesz więcej, niż niejeden stary. Obtarł głośno nos i odchrząknął. - Nie wiadomo, co z naszym prezydentem. Modlimy się, żeby wszystko było dobrze. Trzeba wierzyć.. trzeba wierzyć, Kacper. Wstał. - Krysiu! Kornelka! – krzyknął w stronę kuchni - Zostawcie te kanapki, dawajcie co tam mamy dobrego. Na gorąco. Mięso. Kacper zostaje z nimi na kolację, potem przenocujemy go w gościnnym.- przeniósł spojrzenie na chłopaka. – Sportowiec jesteś, prawda? Białko musisz jeść, nie jakieś fikuśne kanapeczki. To dobre dla bab. - Tu jest telefon – podał chłopakowi dużą, przenośnią słuchawkę z przyciskami. – Pamiętasz numer? Bo komórki przestały działać, wiesz. Pewnie znów te anormalsy… - Pamiętam, pamiętam, proszę pana. Do własnej matki grzech nie pamiętać numeru. A na kolacji z przyjemnością zostanę, pani Krysia ma prawdziwy talent do dbania o męskie podniebienie. No i bardzo dziękuję, że mnie państwo przechowacie przez noc. Nie wiadomo co tam się będzie wyrabiało. Z wami na pewno będzie bezpiecznie i normalnie. - uśmiechnął się przy tym dobrym, szczerym, słowiańskim uśmiechem. Jak mantrę zapętlał w głowie tylko jedną myśl: “Wszystko dla ciebie, Kurczaczku” -Zadzwonię teraz, za chwilę wrócę. Stojący na korytarzu telefon stacjonarny był ciekawym reliktem przeszłości. Stara przenośna słuchawka Panasonica nie była używana od tak dawna, że nawet porządna gospodyni, pani Zawadzka, nie uchroniła jej przed kurzem. W kilku słowach uspokoił mamę, która przeżywała dość mocno brak informacji. Wyjaśnił jednak, że jest w domu Kornelii i wróci dopiero rano, dzięki uprzejmości jej rodziców jest bezpieczny. Nie, nie chce rozważać obecnej sytuacji, o wszystkim porozmawiają w domu, najważniejsze jest to, że oboje są bezpieczni. Miło, że Łukasz o niego pytał, z nim też spotka się jutro. Tak, będzie bardzo grzeczny i w niczym nie uchybi zasadom domu, damy radę mamo. Kolacja była obfita, Kacper nie żałował sobie. Chwalił jedzenie, nie kpił, nie szydził, słuchał uważnie mądrości pana Janusza. Starał się być czujny. Rozumiał, co czują i jak rozumują gospodarze, wiedział, że może wszystko zyskać, lub utracić bardzo dużo. Przez krótką chwilę skrzyżował wzrok ponad talerzami z tą, która zdominowała jego umysł i serce. Jej długie rzęsy ocieniające duże oczy, nie potrafiły skryć zaskoczenia. Kornelia nie miała nic wspólnego z centrowo-religijną polityką, przekonaniami rodziców i otwarcie krytykowała co głupsze ruchy moherowego betonu. Spoglądał w jej twarz przez chwilę, pragnąc zapewnić, że nie zmienił się, że po prostu przyjął zasady narzuconej gry. Dysponując niezbyt mocną pozycją po prostu przyczaił się, pełen lęku ale i wielkiej nadziei. Pełen… tak właśnie, pełen tego wyjątkowego uczucia, które doprowadza do orgiastycznego pienia poetów, muzyków, malarzy i całą resztę romantycznie nastawionej bohemy. Cierpliwie znosił projekcję świata made by ciemnogród, delikatnie nacisnął stopą pod stołem na kapeć Kornelii, kiedy zbyt mocno zaprotestowała przy coraz mocniejszej tyradzie pana Janusza. - Tak proszę pana. Nie wszystko oceniamy tak samo, ale są granice świętości, po których przekroczeniu musimy być zjednoczeni i stanowczy. Każdy facet wie, kiedy musi działać, każda kobieta musi czasem posłuchać bez obiekcji swojego mężczyzny. Nawet jeśli jest to tak wyjątkowa, inteligentna osoba jak Kornelia. Oby wszystko się szybko wyjaśniło, bo to napięcie nie jest dobre dla nikogo. Prokurator Piszczel na pewno znajdzie i osądzi skutecznie kogoś, a my wrócimy do normalnego życia, jak i nasz prezydent mam nadzieję. Nikt nie zasługuje na tak podłe potraktowanie, by być ofiarą politycznych rozgrywek. Próbował mówić tak, by każdy usłyszał to co chce usłyszeć. Przeżuwając kawałek smacznej pieczeni w grzybowym sosie, zastanawiał się, czy są jakieś granice, których by nie przekroczył, by nie stracić kontaktu z dziewczyną. Pewnie są, ale na pewno daleko i nie będzie potrzeby eksplorowania tak odległych i abstrakcyjnych dziedzin. Miał tylko nadzieję, że nie przesadził i rola którą odegrał przed Januszem nie będzie czerwoną kartką od Kornelii. Nie stał się i nie będzie sługą reżimu, na potrzeby chwili uzna jednak że argumenty wroga nie są totalnie bez pokrycia. Wiedział, że pani Krysia jest mądrą kobietą, dlatego najbardziej bał się że zarzuci mu obłudę, zdemaskuje. Dlatego uważnie dobierał słowa, reagował niezbyt żywiołowo, nie potakiwał za gorliwie i nie przeginał w pochlebstwach. Adrenalina płynęłą w jego zyłach, zdawało mu się, że zastąpiła całą krew. Nadmierne skupienie doprowadziło go do bólu mięśni. Czuł się jak po wyczerpującym treningu. Przeprosił na chwilę i skorzystał z toalety, a w drodze powrotnej na małej zółtej karteczce, zabranej z półki przy telefonie skreślił tylko szybkie cztery słowa. Zwinął ją niczym więzienny gryps i lawirując niczym jakiś pokręcony Houdini, wcisnął papierek w dłoń Kornelii. Wykręcił się od kolejnego podejścia do drinków i zmęczony przeprosił wszystkich, kładąc się spać przed 23-cią. Nawet nie w głowie było mu wykradać się ze swojego pokoju. Ten dzień był z jakichś powodów ważny, tak czuł i tak go odbierał Kacper. Miał tylko nadzieję, że nie zrobił z siebie durnia w Jej oczach. Oczach które na pewno już odczytały. “Przepraszam za dziś. Musiałem” Spał jak zabity. Krew nie zalewała go dziś we śnie, nie szemrała swej przerażająco purpurowej pieśni. Krew zabijanego, anormatywnego chłopca chyba wstydziła się za jego dzisiejszy konformizm i urażona wycofała się z jego podświadomości. Kacper wyspał się naprawdę dobrze.
__________________ Pусский военный корабль, иди нахуй |
09-09-2023, 20:21 | #17 |
Reputacja: 1 | Noc z wtorku na środę
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. Ostatnio edytowane przez kanna : 16-09-2023 o 09:34. |
13-09-2023, 22:35 | #18 |
Reputacja: 1 |
__________________ “Living and dying we feed the fire,” |
16-09-2023, 08:33 | #19 |
Reputacja: 1 | purpurowy Harlequin +18 ! Przebudzenie nie było do końca oczywiste. Kiedy nadludzkim wysiłkiem rozdzierasz zasłonę snu, napinając wszystkie włókna mięśni okrężnych oka jak Schwarzenegger biceps na Mister Olympia, kiedy odpinasz sterowanie mózgiem podświadomości i przechodzisz w tryb ręcznego zarządzania wolną wolą, kiedy skopiesz już dupsko Hypnosowi i widzisz, namacalnie czujesz, że obiekt Twych najgorętszych i najskrytszych pragnień materializuje się przed tobą, nie umiesz jasno ocenić w którym ze światów tak naprawdę się znajdujesz. "Pan i we śnie darzy swych umiłowanych" Po co jednak mamić się sennym widziadłem, kiedy rzeczywistość podsuwa ci pod palce lejąco gładką powierzchnię jedwabistego batystu, pod którym tętni życiem i namiętnością gorąca skóra ukochanej? Usiadł na łóżku i delikatnie przyciągnął ją do siebie. Kornelia zajęła miejsce najbliżej, jak tylko się dało, a jej dłoń mimo panującego półmroku szybko i precyzyjnie odnalazła jego męskość, zaciskając się na niej przez materiał bielizny i znajdując upodobanie w nabrzmiałym kształcie. Nim Kacper zdążył zbliżyć swe wargi do jej ust, był już gotowy, zapalczywie i młodzieńczo gotów do szturmu. Dziewczyna jednak powstrzymała go przed wszelką gwałtownością, łącząc się z nim w długim pocałunku, w którym wędrujące ciekawie języki wykonywały swój wężowy taniec. Odwróciła się potem powolnym ruchem i uniosła włosy z karku, tak by mógł całować jej szyję i ramiona, a przy tym zająć się kilkoma haftkami gorsetu. Uwolnione piersi stały się łupem jego chciwych dłoni, jego palce drażniły jej stwardniałe sutki, a ona drżała przy tym i zmysłowo mruczała. Uklękła na łóżku, grając w tym akcie rolę dwojaką, podmiotu adoracji jak i reżysera spektaklu. Kacper poddał się bez walki słodkiej dominacji, zatracając się bez reszty w zgłębianiu językiem kształtów jakie natura w swej niezmierzonej szczodrości przydała kobiecemu ciału. Smakował zatem słodycz pośladków, rozsuwając je zaś odkrywał ciepło i gładkość miękkiej, zdepilowanej skóry otaczającej jej sekretną intymność. Jej wilgoć smakowała ambrozją szczerej miłości, delikatne płatki warg rozsuwały się ochoczo, by mógł wbić się głębiej, dać jej więcej rozkoszy. Dziewczyna przyciągnęła go w końcu do siebie, jego brzuch przywarł do jej pupy, a napięty do granic trzon jego męskości wcisnął się w ciasne wrota, powoli z namaszczeniem, uważny na jej reakcje. - Kocham cię Korni, kocham cię ponad wszelkie granice - Oooo-ooch - odpowiedziała w uniwersalnym języku rozkoszy czując go w sobie, wypełniona i potrafiąca czerpać z tego w pełni. - To było... cudowne - Kornelia gładziła jego twarz dłonią, błądząc po czole, nasadzie nosa, zjeżdżając palcem po nim aż do jego ust, w które pochwycił jej palce całując i ssąc je powoli - Wiesz, dziewczyny mówiły, że ten pierwszy prawdziwy raz jest taki sobie. Że stres, oczekiwanie na wydumany ból, że trudno sobie poradzić z emocjami i wstydem - Bło nieu łhobiiiły chego z ośpofiedniom łosiobom - wybełkotał przeszczęśliwy chłopak, z buzią zatkaną jej dwoma palcami - Tak łobuzie i niech tak zostanie, bo ty naprawdę mógłbyś zmienić ich zdanie na temat pierwszego seksu, masz do tego talent. Tylko wiesz, że byłby to twój jedyny występ? Nie sądzę byś miał szansę dożyć do następnego razu, gdybyś mnie zdradził... Na poły żartobliwe słowa niosły w sobie tak mroczny ładunek, że Kacper nawet przez chwilę nie wątpił, że wszelkie plagi świata byłyby niczym w porównaniu z gniewem Kornelii. - Obrażasz mnie Wisienko, naprawdę sądzisz, że mając CIEBIE, mógłbym zadowalać się nędznymi namiastkami? Czy posiadania półproduktu może być lepsze od cieszenia się arcydziełem? Jesteś doskonała, a twój tyłek... - No nie! Znowu jesteś twardy? Wierzę Ci Ptysiu, wierzę, czuję jak dowód tej wiary na mnie naciska... Pozwoliła mu położyć się na sobie, ciasno obejmując kolanami jego biodra, zaplatając smukłe łydki na jego pośladkach. Robili to niespiesznie, ciesząc się swą bliskością, sklejeni ustami i magnetycznym połączeniem swych oczu. Zatapiali w sobie swe szczere spojrzenia, nie śmiąc choćby na chwilę utracić obrazu partnera, pełni zachwytu wznosili się na fali przecudnej namiętności. - No i ten Twój szal do czegoś się naprawdę przydał - zażartował chłopiec, ocierając jej brzuch i piersi z miłosnego nektaru, którym pokrył ją szczodrze. - Nie znałem cię z tej strony Korni, ale bardzo chcę poznawać coraz więcej. Myślałem, że naprawdę będziemy czekać do ślubu zanim pozwolisz mi na coś więcej Dziewczyna patrzyła na niego taksująco. Wzmianka o ślubie mogła być zwyczajną figurą retoryczną, ale w głosie Kacpra brzmiałą tak oczywista szczerość... - Chciałbyć żebyśmy kiedyś byli rodziną? - zapytała starając się ukryć powagę w głosie - No jasne, przecież po to się poznajemy, żeby jak najlepiej ułożyć sobie związek, no nie? - odpowiedział be zastanowienia - To byłby dla mnie przywilej i nagroda, moja droga panno. Czy zechciałaby panna obiecać mi swą rękę, wraz z wszelkimi do niej przyległościami i przyjąć me nazwisko na wieki? - sam nie wiedział, czy nie zagalopował się w swej tyradzie, która z żartobliwej stała się pioruńsko poważną. Tak poważną, jak może być pierwsza miłość płynąca z serca nastolatka. - Tak mój panie, z rozkoszą oddam moją dłoń i ciało w twe wieczne używanie, w zamian wezmę sobie wszystko co tylko będę chciała i zrobię z tym wszystko co tylko uda mi się wymyśleć Kornelia przyjęła jego hołd, odpowiadając lekko, by uniknąć patosu. - Od teraz na zawsze Kacper. Ty i ja na zawsze. - Dodała, by zrozumiał, że przyjęła jego deklarację, że ich los od teraz będzie płynął nierozerwalnie. Klęcząc nad jego głową, odszukała ustami męskość, całując i pieszcząc cieszyła oczy widokiem pęczniejącego organu, po czym dali sobie nawzajem zdecydowanie więcej niż 69 powodów do radości. Świtało, ale nie mogli pozwolić sobie na sen. Zwinęła gorsecik i peniuary, a światło poranka cieszyło się mogąc tańczyć na jej nagiej skórze. Stojąc przed łóżkiem kilkakrotnie leniwie się obróciła, tak by mógł ją obejrzeć z każdej strony. - Taką mnie zapamiętaj. Jestem twoja a ty jesteś mój. Możemy wszystko. Pij tylko więcej soku ananasowego. Dziewczyny mi mówiły... Zaśmiał się szeroko, przyskoczył do niej i przytulił mocno, zamykając jej usta swoimi. Całowali się długo, ciesząc się bliskością, roziskrzeni seksem, promieniujący zaspokojeniem, a nade wszystko pomni brzemienności swej deklaracji. Jakkolwiek głupio by ona nie brzmiała wśród osiemnastolatków, oboje wiedzieli , że potraktują ją nader poważnie. - Kornelia Nowicka, nieźle brzmi - rzuciła lekko Korni, rozsmakowana w wizjach wykraczających daleko poza seks, ale wcale go nie eliminujących - Baltazar Nowicki też nieźle, no chyba że pierwsza będzie dziewczynka - Baltazar? Ty wstręciuchu, nie masz za grosz gustu! - Jak mogę nie mieć gustu, skoro wybrałem na kochankę i żonę najpiękniejszą dziewczynę na wschód i zachód od Wisły? Pocałowała go po raz ostatni i uszczypnęła lekko w tyłek. - Wracaj do łóżka, bo śmiesznie wyglądasz z tym wiszącym interesikiem przy nagiej piękności. Ktoś mógłby pomyśleć, że kiepski z ciebie kochanek - spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się, jakby zawstydzona - Ja tak nie myślę. Jesteś wspaniały, dużo lepszy niż ktokolwiek mógłby się spodziewać, naprawdę. Dziękuję. - Polecam się na przyszłość, najlepiej w weekend. Mama jedzie do wuja na całą sobotę - uśmiechnął się szelmowsko - A dziękować to powinienem ja. Najcudowniejsze ciałko Warszawy spędziło całą noc w moim łóżku, a najwspanialsza osoba na świecie przyjęłą moje oświadczyny. Przyłożyła dłoń do jego policzka, spojrzała mu w twarz, pocałowała po raz ostatni i jakby wbrew sobie odsunęła się od niego. On po raz ostatni pożarł wzrokiem linię jej ciała, przykleknął i złożył pocałunek na jej wzgórku. Odskoczyła. - Przestań, bo nigdy stąd nie wyjdę i będziesz musiał się ze mną ożenić natychmiast, jak przyłapie nas ojciec - z chichotem podbiegła do drzwi, a jej kształtne pośladki uroczo kołysały się w rytmie szybkich kroków. Chwilkę wahała się przed otwarciem drzwi, nasłuchując. Nacisnęła klamkę pełna lęku, naga i bezwstydnie piękna, apoteoza młodzieńczej żywotności. Uchyliła drzwi by uciec do swego pokoju, pełna radości i dumy, szczęścia i nadziei. Niepomna zła za oknami, bo posiadająca skarb cenniejszy niż wszystko. Kacper pożerał ją wzrokiem. Długie, szczupłe nogi i kształtne biodra, idealnie krągłe pośladki, napięte niczym skóra na bębnie, wąska talia piękną krzywizną przechodząca w linię pleców, przykrytych aż do łopatek miękkimi włosami, które śmiesznie splątały się w nieładzie ich wspólnych igraszek, dość szerokie ramiona lekkoatletki, nie chuderlawie wąskie, a znamionujące siłę i energię. Tylko głupiec nie pokochałby takiej osoby. Kacper w swym zadufaniu na pewno nie miał się za głupca. Bogini otworzyła drzwi.
__________________ Pусский военный корабль, иди нахуй Ostatnio edytowane przez killinger : 16-09-2023 o 08:47. Powód: drobiazgi |
19-09-2023, 14:12 | #20 |
Reputacja: 1 | Środa, tuż przed świtem Karol - No więc – zaczął Gustaw, pociągając kolejny łyk , zimna Łomżunia dobrze wchodziła. – Mamy stan wojenny, czy wyjątkowy, jeden chuj. Nocą psiarnia jeździ po ulicach ze szczekaczkami. – zaśmiał się z swojego żartu. – Tak gra słów, czujesz? Psiarnia i szczekaczka. Dobre, nie? Kacper Doświadczenie Kacpra – życiowe, ale i też seksualne – nie było szczególnie wielkie. Był młody, napalony i zakochany do szaleństwa. I postrzegał świat z jedynej możliwej w tym momencie perspektywy. Swojej.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. Ostatnio edytowane przez kanna : 20-09-2023 o 06:03. |