Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2023, 17:44   #15
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Przypuszczając, że odwrót goblinów może być udawany, Burda pobiegła za nimi w las. Nie chciała aby gobliny zaskoczyły ich ostrzałem spomiędzy drzew, podczas gdy oni będą opatrywać rannych i stawiać wóz na koła. Orczyca nie spodziewała się jednak, że goblinom przyjdzie do głów coś tak niedorzecznego jak strzelanie z łuków na terenie zadrzewionym. Oczywiście jak zwykle trzymała swoją tarczę przed sobą, ale ostrzał naprawdę ją zaskoczył. Jedna strzała śmignęła jej nad głową, inna wbiła się w drzewo, a trzecia trafiła w jej tarczę. Były jeszcze inne, razem ponad dziesięć, ale najgorsza była ta która zraniła Burdę. Ból pojawił się w łydce, gdzie strzała ugodziła ją tuż nad butem. Przerzucenie ciężaru ciała na drugą nogę, oraz unik za drzewo i tarczę nastąpiły wręcz odruchowo. Przeklęte gobliny! Nie dość, że okazały się szybsze i trudniejsze do trafienia niż się spodziewała, to jeszcze na koniec odebrały jej jedyną pociechę jaką miała - to że nie dała się zranić.
Burda wypatrywała wroga, zaciskając ze złości zęby. Brak kolejnego ostrzału i oddalające się chichoty świadczyły jednak o tym, że gobliny faktycznie się wycofywały.

Orczyca nie miała już ochoty oglądać śladów. Schyliła się i ostrożnie wyciągnęła goblińską strzałę, która utknęła w jej nodze. Rana nie była poważna, a strzała nie była zatruta. Nie mniej jednak bolało i krwawiło, więc wymagało leczenia. Ona sama miała opatrunki, ale zostały one w plecaku, a tego pozbyła się z pleców przed walką. Dokuśtykała z powrotem do towarzyszy i ocalałych z napaści.
- Gobliny uciekły - oznajmiła.
- Ale niech ktoś lepiej stanie na czatach - dodała od razu.

Problem rannej nogi został rozwiązany, gdy Alrok poczęstował wszystkich rannych magicznym specyfikiem. Burda nie miała pojęcia skąd mnich go ma i jak działa, ale jej rana się szybko zagoiła i orczyca mogła normalnie chodzić. Oczywiście była wdzięczna koledze za pomoc. Większej opieki potrzebowali strażnicy transportu, ale tym już się zajęli, gdy ona była w lesie.
Innego rodzaju pomocy potrzebował uszkodzony wóz. Orczyca zgodziła się ochoczo z pomysłem użycia koni do jego postawienia, bo sami pewnie nie dali by rady. Wyciągnęła z plecaka linę, aby zaplatać ją do boku wozu. Tymczasem obok niej Variel naprawiał uszkodzoną część podwozia. Burda gotowa była pomóc, ale mężczyzna wiedział co i jak należało zrobić, więc efekt był taki że tylko mu się przyglądała. Gdy po dłuższej chwili zorientowała się że stoi i się gapi, wróciła do szykowania liny. Mocowanie musiało być takie aby ciągnięta lina niczego nie urwała, czyli z rozumem i dobrze przepleciona przez samą siebie; a jednocześnie tak aby wóz się postawił na koła a nie obracał, czyli tak aby oba mocowania odstawały w równej odległości od środka wozu. Ostatecznie lina była gotowa i pozostawało tylko umocować oba jej końce do koni.
Czekając na powrót zwierząt orczyca wyobrażała sobie jak go postawią. Głupio by było, gdyby nagle rannemu strażnikowi spadłoby coś na głowę, albo gdyby jakiś towar miałby się uszkodzić lub rozsypać po błocie. Zadbała aby nic takiego się nie stało, a przy okazji zapoznała się z zawartością wozu.
Od razu postanowiła, że gdy tylko wrócą konie, podwiążą je ale i ona sama nie będzie szczędziła sił, przy jego stawianiu. A póki co, stała na czatach, wypatrując potencjalnych ataków.
 
Mekow jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem