Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2023, 19:49   #16
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Velius zaczął narzekać już w momencie opatrywania ran. Najpierw zaczął wyklinać Burdę długo po tym, aż miała szanse go słyszeć - gdy była w pogodni za łucznikami. Jednocześnie gdy wróciła z dodatkowymi ranami, trochę przymknął jadaczkę - był wzburzony lecz nie okrutny.
Więcej zabrało się Rathowi co do którego użył stwierdzenia, że przeciwnicy lgną do niego jak muchy do gówna i zapytał, nie szczędząc marudzenia, czy aby na pewno jego wiara wymaga odległości z której można czuć woń z gobliniego zadu i czy poczekanie na zbrojnych ujmuje coś aromatom. Oberwało się też Alrokowi za blokadę koniem, oraz… sobie samemu za nie przewidzenie wyszkolenia łuczników,
…ale gdy skończył i został opatrzony po prostu poklepał Ratha po plecach, idąc do niziołka. Zatrzymał się w połowie kroku.
- Wiesz - zwrócił się do mnicha, ale chyba do wszystkich - trochę nawyków mam z Klanów, tam strata każdego jest wielkim problemem. Ale to chyba dobrze, że nie lubię gdy obrywa kompania?
- Wybacz bracie, nie jestem w stanie czekać gdy… widzę takie zło. Ale postaram się być nieco bardziej zachowawczy w przyszłości. - odparł Rath.
Trochę zawstydzony swoim wybuchem, być może dość niesłusznym, Velius dopełnił drogi do handlarza i zagaił lekko.
- Możecie nam opowiedzieć jak wyglądał ten atak? Byli jacyś wyróżniający się przeciwnicy których, gdy przybyliśmy, już nie dostrzegliśmy?
- Atak? A, tak atak. O-czywiście. - Stena poprawiła całkiem zadbaną kamizelkę i przeczesała włosy nerwowo. - No więc jechałam tu o, północnym szlakiem. Drogi są niebezpieczne odkąd te parszywe gobliny zaczęły się robić coraz śmielsze. Tak, śmielsze, nazwali się wyjącą hordą, rozumiecie? Hordą! Kiedyś była to garstka ledwie, teraz namnożyli się panie jak króliki co wilka nie widziały. Do tego skądś pojawiły się hobgobliny, a niektórzy mówio, że prowadzi ich Duży Bronek, ale ja bym tam nie ufała temu. No, i te gobliny coraz śmielej sobie radzą mówię wam, tośmy w Skraju Berda zmuszeni byli postawić palisadę, jakoś odgrodzić się, straże wystawić. Nie do pomyślenia! Nie do pomyślenia… a, a wy o atak pytaliście…
- Tak, o atak pytałem - wielokrewisty rzucił twardo widząc, że jak każdy dobry handlarz ta miała gadane, ale wątku niezbyt trzymała - jak się zaczęło? Konkretnie, jakbyście pani robili inwentaryzację stanu magazynów, co, ile, gdzie i w jakim stanie.
- A, tak, tak. Cóż, więc jak mówiłam, jechałam sobie szlakiem z pół… no tak, to już mówiłam. I nagle zza drzew wyskoczyła banda goblinów, wyjąc jakby ich kto odzierał ze skóry. Szczury paskudne. Ja to się od razu schowałam za tę oto beczkę, a moi strażnicy ruszyli do do obrony. No, do obrony, bo za to im płacę. I padli szybko, bowiem te dranie wybiły je bardzo sprytnie. Zaatakowały konie, te spłoszone pozrzucały jeźdźców, a oni oszczepami je dobili. W międzyczasie moje dwa wałachy spanikowały, ruszyły do przodu i trach… Trach i padła mi ośka, wóz pac na bok i w jednej chwili lecę na ziemię. Potem zaczęły nas okrążać, wyć i rzucać oszczepami. Co się wychyliliśmy to bach, oszczep. Jak się nie wychylaliśmy, to szczury podgryzały konie. Potem wyście przybiegli z pomocą i wiele więcej nie widziałam, bom się krwawiącym zajęła.
- Twoja straż przyjęła główny atak, z tymi oszczepami. Gdyby nie oni, to... - zauważyła Burda pokręciwszy głową. Gdy ich ekipa zjawiła się z odsieczą, gobliny miały już “tylko” miecze, co oznaczało że straż przyczyniła się do ich zwycięstwa. Burda uznała, że warto to było zaznaczyć.
- Czyli wszystkich napastników których my widzieliśmy wy też - Velius podsumował pod nosem - jak mniemam, straży płaciliście resztę na celu lub co przystanek, dość standardowa praktyka - wielokrwisty zamyślił się, a jego źrenice przybrały z czerwieni odcień pulsującego złota - nic nie wymuszam, ale jeśli mam rację, to poza deklarowaną zniżką w dobrym zwyczaju byłoby opłacić nas w sposób podobny, tym bardziej, że pieniądze macie pewnie. Ale, szczerze - wzruszył ramionami - i tak wam pomożemy, nie godzi się inaczej. Kto ma miękkie serce ten ma twardą dupę - podsumował swoją postawę.
Przez twarz Steny przeszły wszystkie emocje od strachu, złości, przez panikę i widoczną ulgę.
- Tak, tak… oczywiście. M-m-ogę zaproponować 20 sztuk złota po dotarciu na miejsce. -
- Było miło - Valius powiedział z uśmiechem po czym zwrócił się do towarzyszy - jeśli podczas drogi zastanie nas zmrok, oświetlamy tył i boki wozu. Widzę w ciemności, jeśli zaoszczędzimy światła na przodzie, pójdę poza zakresem światła, ale wciąż blisko was wypatrując problemów.
- Ty widzisz, ale gobliny też - stwierdził Alrok, rozdając lecznicze zioła - Więc oślepimy tylko siebie, w tym woźnicę. Póki mamy słońce, musimy zyskać jak najwięcej dystansu od ewentualnego pościgu. A nocą możesz wziąć mojego konia i wysforować się na większą odległość żeby wypatrzeć ewentualne zasadzki -
- Aż tak na koniu dobrze się nie poruszam - wielokrwisty stwierdził - poza tym konie nie widzą w ciemności, a samemu nawet ze słabą lampą, bo tyle im wystarczy, to jest proszenie się o strzałę w kolano. Jak chcecie - wzruszył ramionami - też wolę dotrzeć przed zmrokiem. Ale ci którzy dobrze w nim widzą mają tendencję podchodzić zaraz pod światła.
Zamilkł, nie dodał “my tak przynajmniej robiliśmy” tylko zakłopotany rozejrzał się wokół.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem