Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2023, 15:06   #164
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację


Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; Dzielnica Południowa; ul. Garncarzy 8, mieszkanie Heinricha
Czas: 2519.07.16; Bezahltag; świt - ranek

Tak, chętni na zakazane widowiska zawsze się znajdą, oj tak. Jak wielu to były Łowca Czarownic doświadczył w swoim życiu. Kościół Sigmara mógł zaprzeczać ile chciał, tuszować prawdę, ale nic nie zmieniało tego, że człowiek był podatny na podszepty Mrocznych Potęg... a Heinrich nie miał już siły zaprzeczać prawdzie. Sen, jaki go naszedł tej nocy jedynie potwierdzał doświadczenia.

Tak, możemy sobie pomóc. Nie jestem przeciwny dziewczynom i nie uważam ich po prostu jako za nieprzydatne ladacznice. Są bardziej assetami do wykorzystania. Podejście Tobiasa do nich irytowało Heinricha, jako że Tzeentchianin z własnej woli ucinał możliwe drogi do osiągnięcia sukcesu, tylko temu, że stały mu na drodze dziecinne niechęci. Nie można było odrzucać wszystkiego, co nie zgadzało się z twoim gustem...

Tak. Możemy sobie pomóc. Tak długo, jak ta pomoc będzie korzystna i dla mnie.

***


Otto nie spodziewał się ujrzeć starego łowcę czarownic, kiedy otworzył drzwi. Bardziej uważał, że straż znowu chciała go zabrać na spytki.
- Heinrich? Wejdź proszę. - mnich wpuścił współkultystę do środka - Co cię do mnie sprowadza? Coś się stało?

- Dobrze, że cię złapałem przed pracą. - Heinrich zadowolony skorzystał z zaproszenia - Ta dziewczyna, którą poleciłeś zasiać... masz jakieś informacje o jej stanie? I czy ot tak się zgodziła?

Mnichowi chwilę zajęło zanim zrozumiał o czym mówi jego gość.
- Laura? To nie do końca tak. Dziewczyna sama przyszła do nas. Onyks zorganizowała spotkanie, sprzedałem jej bajkę, że reprezentuje hodowcę, że jaja pochodzą z Lustrii i że obdarujemy ją nimi, jeżeli zwróci nam larwy. Ostatnio jak widziałem Onyks, mówiła, że sama ją zasiała, więc chyba wszystko na dobrej drodze. Czemu pytasz?

- Zależy mi na jak najdokładniejszym poznaniu reakcji zasianych podczas tego procesu i samej ciąży. - odparł wprost.

- Z takimi pytaniami to lepiej do Sigismundusa. - przyznał mnich - Z tego co ja się dowiedziałem, proces jest przyjemny i nieszkodliwy dla nosicielki.

- U niego już byłem i rozmawiałem, także z jedną z ochotniczek. Chcę zebrać informacje od jak największej ilości zasianych kobiet.

- To by była Loszka, ta druga, która niedługo zginie, Laura i Dorna. - zauważył mnich - Jedna praktycznie niema, druga niechętna do rozmowy, jedna która chce tego dla wiary, druga dla przyjemności. - Otto westchnął - Przyznam niezbyt pomocne źródła. Kogo planujesz zasiać, że takiś dociekliwy?

- Przekonać. - mężczyzna zamyślił się - I myślisz że najlepiej Onyx zapytać o dziewczynę?

- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. - spostrzegł Otto - Ale tak, jeżeli nie chcesz, aby dziewczyna coś podejrzewała, to zapytaj lepiej Onyks. Nie wiem jak dużo ci powie co prawda.

Heinrich zamilkł na moment.
- Z nas wszystkich to Ty wydajesz się być najbardziej... obeznanym w religijności.

Otto uniósł brew.
- Podejrzewam, że jako jedyny, nie licząc Mergi i Starszego, studiowałem drogi Mrocznych Bogów i ich sług. Czy coś cię trapi?

- Nie tyle co trapi, co zastanawia. - Heinrich spojrzał poważnie na Otto - Nie sądzisz, że nasz kult jest bardzo... - zamyślił się na chwilę - ... świecki? Nic nas nie wiąże w wierze, a z doświadczenia wiem, że to wiara potrafi połączyć nawet sprzeczne ze sobą frakcje.

Mnich chwilę zastanowił się nad słowami kolegi zanim dał odpowiedź.
- Świecki... nie, no może... bardziej powiedziałbym, że każda frakcja dotyka jedynie powierzchni swego powołania. Slaaneshyci jedynie się chędożą, Nurglici eksperymentują z jajami, Tzeentchianie... w sumie nawet nie wiem co wy robicie. Szczególnie musi to być frustrujące dla Khornitów, którzy nie mogą nic zrobić w mieście. Brakuje nam kierunku, nadzoru powiedziałbym. Starszy jedynie nas zjednoczył jako kult, ale pozwala nam robić co chcemy tak długo jak ktoś robi coś w kierunku sprowadzenia sióstr.

- Kult jest na granicy wrzenia, o ile już nie wrze. Jest dużo niechęci do slaaneshytek. - stwierdził wprost - Nie umiemy współpracować, a mogę powiedzieć wprost: niesnaski w kulcie prowadzą do jego porażki. Wewnętrzne niechęci jedynie umacniają naszego wroga. Takich rzeczy zawsze się wyszukiwało niszcząc kulty. Najgorsze były jednorodne z prostego powodu. - Heinrich patrzył poważnie - Są zorganizowane.

- W takich sytuacjach kult na ogół niszczył się sam. - zauważył mnich - Niechęć do slaaneshytek wynika z ich sukcesu i braku możliwości podobnego u reszty. Przynajmniej na razie. Rozmawiałem wczoraj z Silnym, chłop jest naprawdę rozgoryczony tą sytuacją. Czuje się ignorowany i nie szanowany... - Otto westchnął - Starałem mu się doradzić jak zyskać w oczach Khorna i kultu, może coś z tego wyjdzie. Jednak tak samo jak ich wgląd we własną wiarę jest powierzchowny, tak samo ich pogląd na organizację jest bardzo... egocentryczny. Starałem się wytłumaczyć zarówno Silnemu jak i Tobiasowi, że nie mogą szukać metod na podkopanie "ladacznic" tylko odnaleźć drogę, aby je przewyższyć. Nie wiem czy to jednak do nich przemawia.

Heinrich uśmiechnął się nagle.
- Byłbyś za tym, aby spotkać się ze Starszym i porozmawiać na te tematy z nim? - zaproponował.

Jednooki kultysta wciągnął powietrze.
- Chciałem zacząć prowadzić msze od następnego zboru. Coś co pomogłoby zjednoczyć kult. Trzeba by było to z nim obmówić. Szczególnie, że kolejne msze mają być tematyczne.

- To tym bardziej przyda nam się wspólnie ze Starszym porozmawiać. - pokiwał głową - Zgodziłbyś się, prawda?

- Nie mam przeciwwskazań. Mam jednak wrażenie, że piszę się na więcej niż sądzę. - wskazał dłonią na kolegę - Tzeentchianin...

- Nie można wezwać tylko jednej. - stwierdził wprost - Więc wszyscy musimy się zjednoczyć i czasem nagiąć się do poświęceń.

Mnich westchnął.
- Jasne... więc kiedy chcesz się spotkać ze Starszym?

- Nie mam większych planów... choć dziś to chciałbym być wolny w nocy. - przypomniał sobie.

- Ja muszę udać się do hospicjum i... - Otto zamarł na chwilę - Miałeś dzisiaj sny Heinrichu? Wiesz jakie. - były łowca czarownic skinął głową - Mam więc do ciebie prośbę. Skoro nie masz planów. Odwiedź proszę Fabienne von Mannlieb. Ma u siebie dwójkę heroldów. Jeżeli my mieliśmy sny, to one też i wątpię, aby zniosły je tak dobrze jak my. Marissa najpewniej po prostu biega nago po domu, ale Annika czuje wołanie ołtarza Norry, ołtarza który jest poza miastem. A miasta teraz nie można opuszczać.

- ... dobrze. - Heinrich odparł po chwili zastanowienia - Choć pewnie tak z nagła to ciężej będzie tam wejść. I nie licz że będę odznaczonym biegaczem.

- Powiedz, że ja cię przysłałem. Fabienne powinna pozwolić ci wejść. Co do Anniki, jeżeli dalej będzie w domu. To wątpię, abyś siłowo ją powstrzymał więc... - mnich się zastanowił i pstryknął palcami - mapa! Wręcz jej mapę, węgiel ołówek lub cokolwiek do rysowania i niech zaznaczy na niej drogę, tak jak czuje. Zew może działać i w ten sposób, a da to jej zajęcie. Ja odwiedzę je po mojej zmianie... boję się myśleć co się tam teraz dzieje.

 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem