Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2023, 19:43   #2
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację

Zharrmus był prostym krasnoludem o nieprostym pochodzeniu i jeszcze bardziej nieprostym wyglądzie. Muskularna sylwetka, proporcje jak z posągu i falujące płomieniście włosy zdradzały planarność w jego krwi. Regularnie zaciskające się pięści, pewny chwyt i srogie spojrzenie tworzyły aurę kogoś kto chętnie przypierdoli młotem w pysk jakiegoś lokalnego zbira, złoczyńcę czy maszkarę.
Jednak gdy już się odezwał z głębi piersi wydobywał się przyjemny, niski głos. Uprzejmy, rzeczowy i kojący.

Bierzmy się do pracy, jest wiele do zrobienia - zdawał się mówić do kogokolwiek do kogo się odezwał.

Gdy wylądował z pozostałymi przy stole pierwszy podniósł się, poszedł do szynku i zamówił kolejkę dla swojego stolika dopytując się o Bezsłoneczną Cytadelę, o co dokładnie chodzi z goblinami i tym ich jabłkiem. Kto wcześniej się tam udawał i czy ktokolwiek stamtąd wracał.
Póki co wiedzieli o tym że kiedyś coś tam było i że mieszkają tam gobliny zgarniające sezonowo jakiś cudowny owoc. Były to ogólniki, a kto jak kto, karczmarze zwykle w plotkach i opowieściach są nieźli.
Albo umieją przynajmniej wskazać kto wie więcej.
Jedna z podstawowych doktryn i oznak mądrości jest zrozumienie z czym ma się do czynienia. Dla Zharrmusa pójście ciemno w podziemia to proszenie się o wielkie kłopoty.
W sensie - kłopoty i tak będą, ale ich rozmiar zawsze zależał od przygotowania się na nie.


 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 28-08-2023 o 08:18.
Stalowy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem