Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - DnD Wybierz się w podróż poprzez Multiwersum, gdzie krzyżują się różne światy i plany istnienia. Stań się jednym z podróżników przemierzającym ścieżki magii, lochów i smoków. Wejdź w bogaty świat D&D i zapomnij o rzeczywistości...


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-08-2023, 22:33   #1
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
[PF 1e/FR] Classic Megaplex, Part 1 - the Sunless Citadel

Oakhurst ta mała miejscowość o której praktycznie nikt w Zapomnianych Krainach nie słyszał. Tak się złożyło, że w tej właśnie maleńkiej mieścinie zgromadziło się 5 wędrowców celem szukania przygód.

Kerowyn Hucrele, dosyć bogata lokalna kupczyni, wpadła w tarapaty. Miesiąc wcześniej dwójka jej krewnych udała się do Bezsłonecznej Cytadeli, gdzie w dawnych czasach miał żyć potężny smok i jego kult. Niestety, z ich drużyny badawczej nikt nie wrócił. Zaniepokojona, zaoferowała wielką nagrodę każdemu, kto sprawi, że przestanie żyć w niepewności.

A wszystko przez to, że lokalni ludzie chcieli się dowiedzieć, skąd gobliny z Cytadeli miały leczące jabłko, czerwone jak świeża krew, smaczne niczym ambrozja, w każde przesilenie letnie.

Żar lał się z nieba, gdyż było lato. Bohaterowie zasiadali w karczmie i czynili ostatnie przygotowania do swojej wyprawy. Może powinni zasięgnąć języka i wypytać o to i owo? A może po prostu trza ruszyć do Cytadeli i mieć nadzieję na odnalezienie żywcem krewnych Hucrele? Czy byli gotowi, mieli wszystko? Może czegoś im było trzeba?
 
Kaworu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27-08-2023, 19:43   #2
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację

Zharrmus był prostym krasnoludem o nieprostym pochodzeniu i jeszcze bardziej nieprostym wyglądzie. Muskularna sylwetka, proporcje jak z posągu i falujące płomieniście włosy zdradzały planarność w jego krwi. Regularnie zaciskające się pięści, pewny chwyt i srogie spojrzenie tworzyły aurę kogoś kto chętnie przypierdoli młotem w pysk jakiegoś lokalnego zbira, złoczyńcę czy maszkarę.
Jednak gdy już się odezwał z głębi piersi wydobywał się przyjemny, niski głos. Uprzejmy, rzeczowy i kojący.

Bierzmy się do pracy, jest wiele do zrobienia - zdawał się mówić do kogokolwiek do kogo się odezwał.

Gdy wylądował z pozostałymi przy stole pierwszy podniósł się, poszedł do szynku i zamówił kolejkę dla swojego stolika dopytując się o Bezsłoneczną Cytadelę, o co dokładnie chodzi z goblinami i tym ich jabłkiem. Kto wcześniej się tam udawał i czy ktokolwiek stamtąd wracał.
Póki co wiedzieli o tym że kiedyś coś tam było i że mieszkają tam gobliny zgarniające sezonowo jakiś cudowny owoc. Były to ogólniki, a kto jak kto, karczmarze zwykle w plotkach i opowieściach są nieźli.
Albo umieją przynajmniej wskazać kto wie więcej.
Jedna z podstawowych doktryn i oznak mądrości jest zrozumienie z czym ma się do czynienia. Dla Zharrmusa pójście ciemno w podziemia to proszenie się o wielkie kłopoty.
W sensie - kłopoty i tak będą, ale ich rozmiar zawsze zależał od przygotowania się na nie.


 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 28-08-2023 o 08:18.
Stalowy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-08-2023, 07:24   #3
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Eira patrzyła na kufel ciemnego piwa przyniesiony przez krasnoluda, jakby nie wiedząc, czy ma on służyć do picia, czy do zmywania błota z butów. Powiedzieć, że nie pasowała do towarzystwa, to nic nie powiedzieć. Miała na sobie piękną suknię i piękne buty. Gdyby nie fakt, że suknia była poprzecierana u dołu, a buty nosiły ślad długiej podróży, to można by rzec, że ubrała się jak na bal, a nie do poszukiwania przygód. Nie słyszała nie tylko o goblinach i magicznych owocach. Nie znała nawet położenia wioski do której trafiła. Ba, nie pamiętała jej nazwy.

Powoli pochyliła się nad kuflem wąchając jego zawartość. Nie wydawała się przyjemna. Popatrzyła po innych zebranych przy stole i doszła do wniosku, że lokalna etykieta sugeruje, że powinna wypić ów trunek.

Szkolono ją z etykiety odkąd tylko potrafiłą sama utrzymać w dłoni srebrny widelec. Było to w wieku lat trzech, a więc niespełna trzynaście lat temu. Wypuściła powietrze i sięgnęła po kufel.

Piwo było zimne… i na tym kończyły się jego plusy. Nie było ani słodkie, ani przyjemne w smaku. Zrobiła jeszcze dwa łyki i odstawiła je na stół w nadziei, że nikt nie zwrócił uwagi na jej dziwne rozterki.

Gdy w życiu dziewczyny przychodzi ten czas, że musi wziąć za siebie odpowiedzialność, to już nie można się cofać. I ona, Eira Ardenel wzięła za siebie odpowiedzialność. Uciekła z wysokiej wieży w której zamknął ją ojciec i ruszyłą szukać przygód. Znaczy… wieża nie była aż tak wysoka, bo klasztorom nie przystoi mieć wysokich wież. No ale już nie siedziała w klasztorze i dni nie zlatywały jej na modłach ku czci różnych boginek i na obsłudze przęsła. Teraz świat stał przed nią otworem.

I dopiero po kilkunastu dniach “wolności” zaczynała rozumieć cóż to znaczy: “wychowana pod kloszem” i “nie znająca prawdziwego życia”.

Ale jak wiele nastolatek przed nią i ona nie mogła pozwolić sobie na powrót i przyznanie racji rodzicom. Choć dziadek przewracałby się w grobie widząc w jakiej dziurze i z jaką kompanią rusza szukać przygód.

Nagle Eira wstała, pociągłymi ruchami wyrównała swoją suknię, gorset i kolczą koszulkę, która wyglądała bardziej jak ozdoba, niż rzeczywisty element pancerza.

- Mogę iść rozpytać ludzi w okolicy… - powiedziała pewnie, jakby dwa łyki piwa dodały jej animuszu - ale ktoś musi iść ze mną, żebym wiedziała o co konkretnie pytać.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-08-2023, 08:47   #4
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Wysoki, tyczkowaty tiefling przedstawił się pozostałym jako Zoren Eltor, mag, wychowanek i absolwent Akademii Eltorchul z Waterdeep. Nie było to coś, czego trudno było się domyślić po jego wyglądzie: o ile buty, spodnie i płaszcz przynależały do szlaku, to już prosty dublet, brak widocznej broni i poplamione atramentem mankiety pasowały bardziej do wielkomiejskiego uczonego. Trzymana przy pasie solidna księga tylko dopełniała tego obrazu, wciąż jednak gryzącego się nieco z diabelską aparycją, niewielkimi rogami i ogonem, którego używał niczym trzeciej ręki.

Do Oakhurst przybył dokładne z tego samego powodu, dla którego inni tego nie robili: mało kto słyszał o tych okolicach, mało kto je odwiedzał, co w jego mniemaniu oznaczało, że zostały niewystarczająco zbadane. Myśl o tym, że może być jednym z pierwszych badaczy, którzy udokumentują eksplorację Bezsłonecznej Cytadeli, była dla niego bardzo ekscytująca, o czym zdążył już kilka razy poinformować swoich towarzyszy.

Ale póki co musiał uzbroić się w cierpliwość i odpowiednio przygotować. Wszak pośpiech był największym wrogiem uczonego – prowadził do nieuważności i wyciągania pochopnych wniosków, na co nie można było sobie pozwolić, jeśli chciało się zapisać swoje osiągnięcia w historii. Otrzymawszy zamówione przez Zharrmusa piwo, Zoren podziękował zwięźle, nie podnosząc wzroku znad dziennika, z którym praktycznie się nie rozstawał. Z kuflem w jednym ręku, rysikiem w drugim, a notatnikiem w ogonie, sączył trunek, kończąc listę spraw do załatwienia przed wyruszeniem do Cytadeli. Ekwipunek, jabłko, gobliny, wypłata, smok (żywy/nieżywy?), kult (gobliny w kulcie?), szczegóły zaginionej wyprawy – było tego sporo…

- Mogę zapewnić panience wsparcie merytoryczne – zaproponował, jak zwykle wypowiadając się w nietypowy sposób - Poza samą specyfiką cytadeli warto wyindagować mieszkańców, co wiedzą na temat owych jabłek i samego plemienia goblinów – zrobił pauzę, zastanawiając się przez moment - Zapewne przyda nam się także dodatkowy ekwipunek do eksploracji. Nie mam w tym zbyt wiele praktycznego doświadczenia, co mogłoby się przydać? – zapytał pozostałych.
 
Sindarin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-08-2023, 18:48   #5
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Melias był człowiekiem szczupłym, średniego wzrostu i wyglądał na bardziej zwinnego niż silnego. Z opalonej twarzy spoglądały na świat brązowe oczy, a jasne włosy dopraszały się przynajmniej o grzebień.

Jak na kogoś, kto para się poszukiwaniem przygód, Melias był stosunkowo młody, ale jego ekwipunek sugerował, iż łotrzyk, bo tym zawodem się parał, nie pierwszy raz ruszył na szlak.
Ciemna peleryna skrywała jeszcze ciemniejszą, ćwiekowaną szkórznię, a nie trzeba było być bystrym obserwatorem, by dostrzec dwa krótkie miecze, a uzbrojenie uzupełniała lekka kusza.

Wychowanek (stosunkowo) wielkiego miasta ruszył na szlak wygnany z rodzinnej miejscowości nie z powodu konfliktów z przedstawicielami prawa, a przez kłopoty z kobietami. O szczegółach tych kłopotów nie opowiadał, pozostawiając je wyobraźni tym, co ją posiadali.

Do tej zabitej dechami dziury trafił, podobnie jak większość, nie z powodu sławy otaczającej Oakhurst, a przez czysty przypadek.
Ale zgadzał się z Zorenem - badanie Bezsłonecznej Cytadeli mogło dać bardzo ciekawe efekty.

- Liny, jedzenie, źródło światła... - powiedział. Trochę zazdrościł tym, co nie mieli kłopotów z widzeniem w ciemnościach. - Coś, czym można by zrobić dziurę w ścianie... Na mikstury lecznicze zapewne nas nie stać...
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-08-2023, 09:33   #6
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Rozmowa szybko i w sposób nieunikniony zmierzała w kierunku w którym niechybnie wyruszą dnia następnego. Popijając przyniesione piwo Mazell milczał przysłuchując się siedzącym wokół śmiałkom. Sam ubrany był w proste szaty, szerokie, wygodne, podróżne. Nie krępowały ruchów, ale zapewniały podstawową ochronę jedynie przed niepogodą. Wierzchnia warstwa była brunatno-wiśniowa, składająca się z płaszcza z kapturem i nieco jaśniejszego kubraka, spod którego wystawała czerwona tunika. Ciemna, niemal czarna twarz, bursztynowe oczy i rude, przechodzące w ognisty blond włosy z dwoma rogami koloru wściekłej pomarańczy wskazywała na pokrewieństwo zarówno do Zorena, jak i Zharrmusa. Mazell Leron był jakimś rodzajem diablestwa bezpośrednio powiązanym z planami ognia i tak jak ogień bywa hipnotyzujący, coś w jego spojrzeniu, aparycji i zachowaniu przykuwało uwagę.

- Miejscowi niewiele będą wiedzieć ani o smoku, ani o magicznym jabłku. - odezwał się korzystając z chwili ciszy. Głos miał łagodny, ciepły, niemal serdeczny, ale czuć było siłę kryjącą się za słowami siłę.
- Zapytać nie zaszkodzi jeśli ktoś ma czas na zbyciu, jednak istotniejsza będzie dla nas informacja ile grup śmiałków ruszyło przed nami? Ile wróciło. Ich wyposażenie też może nam wiele powiedzieć w kontekście tego co zabrać ze sobą. - podrapał się delikatnie pod okiem. Czarne niemal do łokci ręce wyglądały niczym zwęglone i sprawiały wrażenie jakby miały się skruszyć przy mocniejszym uderzeniu.
- Ci, którym się nie udało w szczególności. Będziemy mieli pojęcie czym przeciwnicy mogą dysponować. Na przykład, czy schodził tam jakiś alchemik z bandolierem bomb? Albo ktoś z plecakiem wypchanym pułapkami? - uśmiechnął się podnosząc delikatnie zimny kufel. Drobinki kropli pojawiły się na czarnych dłoniach.
- A potem chodźmy na zakupy! Mam pełną sakwę i skradziony ekwipunek do skompletowania. -
 
psionik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06-09-2023, 10:50   #7
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Karczma

Właścicielem karczmy był niejaki Garon, umięśniony człowiek o brązowej brodzie i krzaczastych brwiach. Gdy Zharrmus od niego podszedł, czyścił energicznie szmatką jakiś kufel. Podniósł wzrok na swojego klienta i nalał mu kolejną kolejkę.

- Bezsłoneczna Cytadela? - spytał, patrząc na swojego rozmówcę – Wiem o niej tyle że są tam teraz gobliny, a wcześniej, gdy jeszcze była na powierzchni, był tam kult jakiegoś potężnego smoka. Wybacz, szczegóły giną we mgle legend. Co zaś do owoców, to zawsze latem gobliny próbują nam go sprzedać. Jest pięknie krwistoczerwonym jabłkiem i potrafi wyleczyć każdą, nawet największą chorobę. Hm… jak teraz o tym myślę, czasami, w środku zimy, gobliny oferują nam inny owoc. Też jabłko, ale białe jak śnieg i zimne w dotyku jak śmierć. Nigdy nie kupiliśmy, ani nie wyglądało apetycznie, ani nie leczyło żadnych chorób. Po prawdzie samo jego dotknięcie każe wierzyć, że byśmy się po nim nieźle rozchorowali.

- W sumie to ciekawi mnie teraz, jakby pomyśleć, skąd gobliny biorą te całe owoce. Wątpię, by mieli jakiegoś u siebie czarodzieja albo kogoś, kapłana raczej też nie, zresztą, czemu owoc, a nie eliksir lub zwój? Bardzo to tajemnicze, ale w sumie zawsze są klienci do obsłużenia, piwo do rozdania, pokoje do wynajęcia… życie się toczy, a gobliny i ich tajemnice nie są jego częścią, co nie?

Zbieranie informacji

Zoren i Eira udali się na plac miejski, będący także targiem. W pobliżu stał wysoki kościół ku czci Lathandela, z wysokimi oknami ustawionymi od wschodu, zgodnie z tenetami wiary. Po placu kręciło się trochę ludzi, choć nie była to duża miejscowość.

- Gobliny? Gobliny?! - jakiś staruszek z laską, siedzący na ławce, podniecił się bardzo. Słońce odbijało się od jego łysej głowy i błyszczało w okularach, które nosił na nosie – Cholerni monopoliści, powiadam wam! Dają nam te owoce zdrowia, co nie? Te czerwone jak ogień. I sadzimy ich pestki u siebie na polach, tak, by mieć własne w przyszłości. Rosną, rosną te rośliny, rachityczne krzaki w zasadzie, ale co tam. I co? I gobliny, pod osłoną nocy, wyrywają nam ich sadzonki z korzeniami. Cholerni monopoliści, powiadam! Nie wiem jak wiedzą co i jak robić, muszą mieć u nas jakiegoś szpiega, zresztą, do Cytadeli ciut daleko, ale może mają jakieś kryjówki i mniejsze oddziały w pobliskich lasach? W każdym razie, ani jedno drzewko się nie ostało, przeklnijcie bogowie ich mać! Specjalnie to robią, zaraza jedna, żebyśmy im srogie pieniądze za jabłko płacili! - splunął w bok, wyraźnie zdegustowany.

- A, idziecie do Cytadeli, tak? - zainteresował się – Świetnie. Mam nadzieję, że dacie tym pomiotom demonów nauczkę raz i na zawsze. Tak mi bogowie dopomóżcie! - zaczął machać swoją laską w powietrzu, wyraźnie wkurzony na czym świat stoi.

Zakupy

Sklep miejski należał do Herowyn Hucrele, kobiety, która ich zatrudniła, by odnaleźli zaginionych poszukiwaczy przygód. Jak na tak małą miejscowość, sklep był całkiem dobrze wyposażony – były tutaj suszone racje żywnościowe, liny, lampy, koce i posłania, a także selekcje tańszych magicznych przedmiotów, głównie zwojów i eliksirów, choć było i trochę różdżek dla bardziej majętnych.

- Oh, już wyruszacie? - spytała starsza kobieta z włosami upiętymi w kucyk i ubrana w żółtawą szatę – Obawiam się, że nie mogę Wam zaoferować żniżek, ale jeśli tylko odnajdziecie zaginionych, to oczywiście sowicie Was wynagrodzę – zmusiła się do uśmiechu, choć widać było, że niepewność ją zabija od środka – Przypuszczam, że chcecie się przygotować do wędrówki i eksploracji. Czego pragniecie? - jej spojrzenie stało się bardziej rzeczowe, gdy fachowo przystępowała do sprzedaży.
 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 06-09-2023 o 11:05.
Kaworu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11-09-2023, 07:20   #8
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Zoren westchnął w duchu, słysząc opowieść starca. Gobliny z jednej strony dzieliły się owocami, czy raczej owocem, a z drugiej nie chciały pozwolić, by ktokolwiek sam takie wyhodował. Zwalczanie konkurencji wchodziłoby w grę, gdyby same dostarczały więcej niż jedną sztukę dla wioski. Nie, to musiało być coś innego.
- Czy jedyną formą zapłaty, jaką oczekiwali za owe jabłka, było złoto? - zapytał rozmówcę - A może liczyły na coś innego, jakąś usługę lub inną ofiarę? Od ilu lat trwa ów proceder? -

Nie był przekonany, by udało im się dowiedzieć zbyt wiele, ale nie szkodziło spróbować.
 
Sindarin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11-09-2023, 07:42   #9
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Sklep był nawet nieźle zaopatrzony, ale przy pustej niemal sakiewce nie bardzo było co kupować.
- Olej do lamp by się przydał - powiedział Melias.

- No i, gdyby była jakaś tania różdżka leczenia, to by się przydała - dodał po chwili namysłu. - Bardzo by się przydała podczas tych poszukiwań. A jeśli nie ma, to, ewentualnie, healer kit...

On co prawda sakiewkę miał chudą, ale kompani coś wspomnieli o tym, ze zasoby mieli ciut większe. Gdyby więc zrobić zrzutkę, może by starczyło.
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11-09-2023, 18:21   #10
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Sprawa wyglądała ciekawie. Tak czy siak nie wyglądało by lokalne gobliny były wrogo nastawione. Sam temat owocu był bardzo intrygujący więc nie dziwiło że ludzie chcieli wiedzieć.
Z pewnością jednak Cytadela musiała skrywać więcej tajemnic, które z pewnością warto było odkryć. Z resztą... Powinnością Zharrmusa było badać wszelkie tego typu miejsca i gdyby okazały się związane z krasnoludami, oczyszczać je oraz dopilnować by znów znalazły się w rękach ziomków.
To poprzysiągł.
A nawet gdy takie miejsca nie były związane z krasnoludami to stanowiły dobry trening na przyszłość.

- Niestety mam zaledwie parę monet, więc za swoje kupię trochę racji i jakiś napitek by wyprawa nam weselej przebiegła. - rzekł do drużynników.

Tak. Zdecydowanie jedzenie i antałek się przyda, bowiem nie wiadomo ile spędzą tam czasu. O ekwipunek się nie martwił - sam był dobrze wyposażone do eksploracji podziemi.
 
Stalowy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172