Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2023, 09:33   #6
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Rozmowa szybko i w sposób nieunikniony zmierzała w kierunku w którym niechybnie wyruszą dnia następnego. Popijając przyniesione piwo Mazell milczał przysłuchując się siedzącym wokół śmiałkom. Sam ubrany był w proste szaty, szerokie, wygodne, podróżne. Nie krępowały ruchów, ale zapewniały podstawową ochronę jedynie przed niepogodą. Wierzchnia warstwa była brunatno-wiśniowa, składająca się z płaszcza z kapturem i nieco jaśniejszego kubraka, spod którego wystawała czerwona tunika. Ciemna, niemal czarna twarz, bursztynowe oczy i rude, przechodzące w ognisty blond włosy z dwoma rogami koloru wściekłej pomarańczy wskazywała na pokrewieństwo zarówno do Zorena, jak i Zharrmusa. Mazell Leron był jakimś rodzajem diablestwa bezpośrednio powiązanym z planami ognia i tak jak ogień bywa hipnotyzujący, coś w jego spojrzeniu, aparycji i zachowaniu przykuwało uwagę.

- Miejscowi niewiele będą wiedzieć ani o smoku, ani o magicznym jabłku. - odezwał się korzystając z chwili ciszy. Głos miał łagodny, ciepły, niemal serdeczny, ale czuć było siłę kryjącą się za słowami siłę.
- Zapytać nie zaszkodzi jeśli ktoś ma czas na zbyciu, jednak istotniejsza będzie dla nas informacja ile grup śmiałków ruszyło przed nami? Ile wróciło. Ich wyposażenie też może nam wiele powiedzieć w kontekście tego co zabrać ze sobą. - podrapał się delikatnie pod okiem. Czarne niemal do łokci ręce wyglądały niczym zwęglone i sprawiały wrażenie jakby miały się skruszyć przy mocniejszym uderzeniu.
- Ci, którym się nie udało w szczególności. Będziemy mieli pojęcie czym przeciwnicy mogą dysponować. Na przykład, czy schodził tam jakiś alchemik z bandolierem bomb? Albo ktoś z plecakiem wypchanym pułapkami? - uśmiechnął się podnosząc delikatnie zimny kufel. Drobinki kropli pojawiły się na czarnych dłoniach.
- A potem chodźmy na zakupy! Mam pełną sakwę i skradziony ekwipunek do skompletowania. -
 
psionik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem