Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2023, 21:13   #15
Morph
 
Morph's Avatar
 
Reputacja: 1 Morph nie jest za bardzo znany



Wyjście z zamkniętego pomieszczenie nie przyniosło ulgi, ani powiewu wolności. Karol obejrzał się za siebie.
Koślawe, obdrapane drzwi rodem z każdej placówki medycznej pamiętającej czasy Gierka. Tradycja podtrzymywana z uporem maniaka przez dyrektorów, którzy zadłużenie szpitala traktowali, jak normę od której nie ma ucieczki. Metalowa tabliczka z wybitym numerem dwadzieścia trzy, przykuła na chwilę uwagę chłopaka.
- Ciekawe - mruknął do siebie.
Symbolika liczby mocno przemawiała do jego podświadomości. Obciążony lekturą trylogii Illuminatus za młodu i licznymi odczytami z gnozy na obozach SROC, nie potrafił się pozbyć ciężaru znaczeń, jakie niosła ona za sobą.

NIe mógł jednak pozwolić sobie na dalsze bezsensowne kontemplacje. Czas nie należał do jego sprzymierzeńców. Ruszył w kierunku przeszklonych drzwi, za którymi jak mu się zdawało powinien być korytarz prowadzący na zewnątrz. Mijając kolejne gabinety błądził wzrokiem wzdłuż lamperii, koloru świeżej sraczki, w poszukiwaniu czy to wyłącznika światła, czy też przycisku od alarmu przeciwpożarowego.

23! Chaos, o tak! Trochę rozgardiaszu i zamieszania, na pewno poprawiłoby mu teraz humor i zwiększyło szanse na ulotnienie się.
Czysta złośliwość losu. Najprawdziwsze zezowate szczęście
- Czy to ja mam w tym absurdalnym przedstawieniu odegrać rolę obywatela Piszczyka? Naprawdę? - mruczał pod nosem mijając pomieszczenie opisane szyldem “Brudownik”
Zajrzał do środka i od razu tego pożałował. Korytarz wypełnił metaliczny zgrzyt i łoskot godny marnej komedii slapstickowej. Drzwi musiały przewrócić jakiś wózek dla sprzątaczek, czy inne żelastwo. Jakaś improwizowana broń niewątpliwie by mu sie przydała, ale nie chciał marnować czasu na bezowocne poszukiwania. Lepiej skupić się na realizacji nadrzędnego celu, jakim była ucieczka z tej ponurej przychodni rodem z Silent Hill.

Zbliżając się do przeszklonych drzwi, spostrzegł jakiś ruch po drugiej stronie. Zatrzymał się wpół kroku i przylgnął do ściany z nadzieją, że nikt go nie zauważy. Tym razem Fortuna obdarzyła go łutem szczęścia i nikt nie wszczął alarmu.

To pozwoliło mu zbliżyć się do szklanych drzwi. W momencie, gdy chwycił klamkę podjął decyzję. Odrzucił pomysły o przekradaniu się i zabawie w podchody. NIe zrobił w końcu nic złego, aby musiał zachowywać się jak jakiś przestępca, czy uciekinier. To on był w prawie. Został bezpodstawnie zatrzymany, nie przedstawiono mu żadnych zarzutów, ani nie wyjaśniono sytuacji w jakiej się znalazł. Nie wspominając już o tym, że zabrano mu telefon, a zatrzymujący go osobnicy nawet nie wyglądali na funkcjonariuszy policji.

Położył dłoń na klamce i pchnął mocno. Stary, metalowy mechanizm zazgrzytał przeraźliwie pod naciskiem.
- To są już kurwa jakieś jaja! - warknął.

Tego już za wiele. Kumulacja absurdów, niedomówień i złośliwości losu sprawiły, że w Karolu aż się zagotowało. Zapisane głęboko w jego DNA, atawistyczne instynkty w momencie doszły do głosu z zawyły wściekle. Chłopak zacisnął pięści i bez większego zastanowienia jebnął prawą nogą prosto w prymitywny zamek. Ku jego zaskoczeniu ten wytrzymał napór wkurwienia. Słabo osadzona szyba nie wykazała się aż taką odpornością i pękła. Okazała pajęczyna wykwitła na jej powierzchni. Karol od razu przywalił w nią łokciem. Brzdęk upadającego na ziemię szkła rozszedł się po korytarzach. Chłopak wysunął rękę na drugą stronę i dłonią wymacał prosty skobel, znany z każdej publicznej toalety.

Otworzył drzwi na oścież i ruszył prosto przed siebie. W pamięci odtwarzał drogę, jaką go tutaj przyprowadzono. Powiódł wzrokiem po pomieszczeniu, szukając jakiś kojarzących mu się punktów orientacyjnych lub wskazówek, które mogły go zaprowadzić do wyjścia.
 
__________________
“Living and dying we feed the fire,”

Ostatnio edytowane przez Morph : 30-08-2023 o 15:50.
Morph jest offline