Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2023, 14:13   #16
killinger
 
killinger's Avatar
 
Reputacja: 1 killinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputację
rozmówki wsólne z MG

...
- To co, synu – mężczyzna podniósł się, wyjął z barku napoczętą butelkę z napisem Jarzębiak, ale zawartość była przezroczysta i dwie literatki. – Napijemy się. Jesteś już dorosły, prawda?

- Dziękuję panie Januszu, poproszę odrobinę. Uczę się na razie tej dorosłości, to nie jest łatwa sprawa ale się staram. Przepraszam za słownictwo. Faktycznie trochę jestem nakręcony. Czy pan wie co się właściwie dzieje?

Kacper dość łatwo kontrolował sprawy używek. Rzeczywiście sport ułatwia panowanie nad takimi ciągotami. Owszem, czasem robił sobie małego drinka w domu, korzystając z barku ojca. Nieużywane rzędy butelek mogły skusić kogoś słabego, ale nie jego. Mama pijała tylko wino, on sam też wolał lżejsze napitki. Nie miał kłopotu z tym, by wypić kilka piwek z Łukaszem, albo kumplami z klasy, ale sensu życia w tym na pewno nie szukał. Co innego pan Zawadzki. Sytuacja wymagała czujności. Skoro pani Krysia spuściła męża ze smyczy, to Kacper musi kontrolować sytuację.

Nie czuł się za dobrze, było jakoś niezręcznie. Znał ojca Kornelii od dość dawna, nie miał nic przeciw niemu. WIedział dużo na jego temat i miał wyrobione zdanie - raczej upierdliwy, niż szkodliwy, tak go szufladkował. Co on kombinuje? Czemu zawdzięcza męską audiencję? Wolałby siedzieć ze swoją dziewczyną niż jej starym. Dziwne rytuały na pewno miały związek ze staroświeckimi przekonaniami Zawadzkich. Gorączkowo szukał w pamięci informacji, jakiego rodzaju rozmowa go czeka, jakaż to mistyczna forma konserwatywnych obrzędów będzie odprawiana. Idiotyczny taniec form i pozorów, jeszcze brakuje spotkania z kumą, czy inną swatką-czarownicą. Prymitywne i niepotrzebne zachowania skostniałych przeżytków zeszłej epoki. Nikt tak teraz już nie robi. Prawie nikt - pomyślał zrezygnowany, patrząc w twarz pana Janusza.

- Skurwysyństwo się dzieje – pan Janusz polał szczodrze do literatek. – Skurwysyństwo. Wypijmy.

Trącił się z chłopakiem i opróżnił swoją szklaneczkę.

Kacper poszedł w jego ślady. Bimber zapiekł go w przełyku., zduszając oddech i wyciskając z oczu łzy.
Jak on może chlać to świństwo - nie rozumiał chłopak. Różnica pomiędzy księżycówką szkockich górali, a produktem z bagien Podlasia była aż nadto wyraźna w smaku. Ohyda - pomyślał o paskudnym poczęstunku. Przywołal w myśli wspomnienie, kiedy ojciec wylał do zlewu całą butelkę jakiejś niedrogiej rudej z marketu, mamrocząc, że pić należy z przyjemnością, albo wcale.
Gdyby ktoś teraz zapytał Kacpra, wybrałby "wcale". Pan Janusz raczej nie wyglądał na osobę, która pomyślałaby o dawaniu komuś wyboru.

-Dziękuję, to zdecydowanie za mocne jak na mój poziom dorosłości - określił się jednoznacznie. Na pewno nie będzie pił takiego gówna.

Pan Janusz spojrzał na chłopaka z ukosa, ale też z pewnego rodzaju szacunkiem. Z ambiwalencją – z jednej strony miał ochotę na kolejną porcję a z drugiej dzieciak pokazał charakter. Może jednak Kornelia mądrze wybrała?

- Trzeba znać swoje granice – powiedział. Odstawił butelkę do barku.
- Co konkretnie zaszło? Nie miałem dostępu do wiadomości i nic nie wiem. Internet dalej nie działa - Kacper zaczynał się złościć na sytuację, a stary Kornelii postanowił udawać zagadkowego Sfinksa.- Niech mi pan wyjaśni jak wygląda sytuacja. Co z tą godziną policyjną? Jakby co, przenocujecie mnie państwo w salonie? Muszę zadzwonić do mamy, nie mogę użyć komórki, to zadzwonię z waszego stacjonarnego, dobrze?

Złapał się na tym, że z nerwów dużo mówi, a milczenie Janusza może być owocem tego, że butelka po jarzębiaku wcale nie była pełna. Kto wie, czy on nie pił już wcześniej. W takim razie pewnie w dupie ma pytania Nowickiego. Tylko jakąż to rozmowę miałby prowadzić za przyzwoleniem żony po pijaku? Nie, to niemożliwe by pił wcześniej. Ta myśl uspokoiła chłopaka. Zamilkł i czekał na odpowiedź.

- Zamach by, na naszego prezydenta - powiedział w końcu mężczyzna., po tym, jak zamknął porządnie barek i na powrót usiadł przy wykrochmalonej serwecie. - Nie wiadomo, jaki jest jego stan… nie pokazał się od tego czasu. Nie ma doniesień, że to anormatywni, ale przecież wiadomo, że oni. No bo kto inny? Pewnie ten Skunks , wynajął kogoś, albo się zgadał z tymi.. anormalsami. Żaden uczciwy obywatel na pewno by na władze ręki nie podniósł. Zamieszki jakieś były, premier ogłosił godzinę policyjną. Dla naszej ochrony. Uczciwych obywateli.

Kacper był naprawdę zaskoczony. W nosie miał politykierów Kun-y, z pozoru prawych, wierzących, pro-narodowych. W rzeczywistości nie dawało się już zliczyć afer jakich antybohaterami były osoby z szeroko pojętych kręgów władzy. Polakom w zasadzie to wisiało, od czasu wymordowania elit podczas wojny, pozbawione kręgoslupa społeczeństwo zchamiało, zplebeizowalo się za komuny, zatraciło prawdziwe wartości. W tym świecie pozorów ważne było wygodnictwo i dobra gra aktorska. Kłamstwo i nepotyzm opisywały polską rzeczywistość. Ludzie łykali łgarstwa zarówno z głupoty, jak i lenistwa.

Słowa pana Janusza zdumiały go jednak i zszokowały. W końcu to głowa państwa, może i figurant bez większych zalet, ale jednak.
Po co do licha Anonsi mieliby odstrzelić Malinę? Przecież nie był ich wrogiem, no w każdym razie nie większym niż reszta prawicowej hołoty, dla której miarą patriotyzmu i polskości było posiadanie kija baseballowego z wilkiem wyklętym, albo husarią w galopie.

- To bardzo źle proszę pana. Bardzo źle - zawiesił głos, bo dotarła do niego nieciekawa refleksja. Nie ma doniesień, że to anormalsi, ale kto niby inny. Przecież to klasyczny przekaz rządowej propagandy, nawet średnio kumaty człowiek wyłapywał bez trudu ten szyty dla neandertalczyków goebbelsowski bełkot. Czyżby na krzywdzie prezydenta ktoś budował znowu jakieś swoje plany? Czy to trudne, by niezorganizowaną, pogardzaną część społeczeństwa obwinić za zamach? Hitler bez problemu uczynił Żyda odpowiedzialnym za wszystko w 38-mym. Czy to trudne? Trochę konsekwencji w działaniu i anormalni poniosą odpowiedzialność za inflację, za błędne decyzje, zadłużenie, biedę, choroby, efekt cieplarniany, wszystko. Zrzucenie tragedii na kogoś jest cwane, jeśli obwinionego się nie lubi i wyciągnie się z tego korzyści.

- Mam nadzieję, że panu Malinowskiemu nic poważnego się nie stało. Złapano już zamachowców? Oby policja szybko to ogarnęła. Telewizja mówi coś więcej? - Słowa Kacpra nie odzwierciedlały jego myśli. Nie wierzył że policja złapie sprawców, wierzył że złapie jakichś Anonsów. Zawadzki na pewno by tego nie zrozumiał. Nie da się naprawić kogoś zindoktrynowanego przez sojusz kościelno-państwowego aparatu przekazu. Kacper wiedział to dobrze, Korni przegadała z nim wiele godzin o patriarchalno-konserwatywnym anachronizmie jej modelu rodziny. Chłopak tym bardziej podziwiał ją za to, na jak cudownie inteligentną i niezależną osobę wyrosła w tak toksycznym środowisku. Dlatego też właśnie dla niej, właśnie z szacunku i podziwu dla niej, umiał gryźć się w język przy jej rodzicach. Czuł że ją kocha. Tak wielopłaszczyznowo i bezgranicznie, że mógłby nawet powiedzieć Januszowi, że popiera legalizację pedofilii dla księży, aby tylko nic nie stanęło na drodze jego związku z Kornelią.

- Cholerne zwierzęta. Nieważne kto podniósł rękę na Polskę, powinno mu się ją odrąbać. Bez znieczulenia. - uśmiechnął się rozbrajająco. Był coraz bardziej przekonany, że zamach może mieć podłoże którego Zawadzki nie objąłby za nic swoim zawężonym światopoglądem. Dlatego szczerze mówił o srogim ukaraniu. Tylko pewnie inaczej wyobrażał sobie obiekt tej kary. Dotarło do niego, że właśnie przechodził test, próbę lojalności. Że w obliczu tragedii biednego prezydenta, nadszedł czas na zajęcie miejsca po którejś stronie barykady.

- Czy mogę jakoś pomóc? Musimy teraz trzymać się razem. Prawdziwi Polacy poradzą sobie z takim kryzysem. Nieważne kto za nim stoi!
Nawet nie wstydził się swego aktorstwa. Zda ten pieprzony, narodowo-socjalistyczny test, choćby nie wiadomo co. Na pewno poradzi sobie ze wszystkimi Januszami świata.

Pan Janusz popatrzył na Kacpra, inaczej niż zwykle, bez zwyklej hardości i słabo maskowanej niechęci.

- Synu – to „synu” też brzmiało inaczej, mniej przypominało „ gówniarzu” lub w najlepszym przypadku lekceważące „młody człowieku” które zwykle Kacper słyszał pod „synu”. Tym razem w głosie starego było coś na kształt… wzruszenia?. - Jesteś taki młody, a rozumiesz więcej, niż niejeden stary.

Obtarł głośno nos i odchrząknął.

- Nie wiadomo, co z naszym prezydentem. Modlimy się, żeby wszystko było dobrze. Trzeba wierzyć.. trzeba wierzyć, Kacper.
Wstał.
- Krysiu! Kornelka! – krzyknął w stronę kuchni - Zostawcie te kanapki, dawajcie co tam mamy dobrego. Na gorąco. Mięso. Kacper zostaje z nimi na kolację, potem przenocujemy go w gościnnym.- przeniósł spojrzenie na chłopaka. – Sportowiec jesteś, prawda? Białko musisz jeść, nie jakieś fikuśne kanapeczki. To dobre dla bab.
- Tu jest telefon – podał chłopakowi dużą, przenośnią słuchawkę z przyciskami. – Pamiętasz numer? Bo komórki przestały działać, wiesz. Pewnie znów te anormalsy…
- Pamiętam, pamiętam, proszę pana. Do własnej matki grzech nie pamiętać numeru. A na kolacji z przyjemnością zostanę, pani Krysia ma prawdziwy talent do dbania o męskie podniebienie. No i bardzo dziękuję, że mnie państwo przechowacie przez noc. Nie wiadomo co tam się będzie wyrabiało. Z wami na pewno będzie bezpiecznie i normalnie. - uśmiechnął się przy tym dobrym, szczerym, słowiańskim uśmiechem. Jak mantrę zapętlał w głowie tylko jedną myśl: “Wszystko dla ciebie, Kurczaczku”

-Zadzwonię teraz, za chwilę wrócę.

Stojący na korytarzu telefon stacjonarny był ciekawym reliktem przeszłości. Stara przenośna słuchawka Panasonica nie była używana od tak dawna, że nawet porządna gospodyni, pani Zawadzka, nie uchroniła jej przed kurzem.

W kilku słowach uspokoił mamę, która przeżywała dość mocno brak informacji. Wyjaśnił jednak, że jest w domu Kornelii i wróci dopiero rano, dzięki uprzejmości jej rodziców jest bezpieczny. Nie, nie chce rozważać obecnej sytuacji, o wszystkim porozmawiają w domu, najważniejsze jest to, że oboje są bezpieczni. Miło, że Łukasz o niego pytał, z nim też spotka się jutro. Tak, będzie bardzo grzeczny i w niczym nie uchybi zasadom domu, damy radę mamo.

Kolacja była obfita, Kacper nie żałował sobie. Chwalił jedzenie, nie kpił, nie szydził, słuchał uważnie mądrości pana Janusza. Starał się być czujny. Rozumiał, co czują i jak rozumują gospodarze, wiedział, że może wszystko zyskać, lub utracić bardzo dużo.

Przez krótką chwilę skrzyżował wzrok ponad talerzami z tą, która zdominowała jego umysł i serce. Jej długie rzęsy ocieniające duże oczy, nie potrafiły skryć zaskoczenia. Kornelia nie miała nic wspólnego z centrowo-religijną polityką, przekonaniami rodziców i otwarcie krytykowała co głupsze ruchy moherowego betonu.

Spoglądał w jej twarz przez chwilę, pragnąc zapewnić, że nie zmienił się, że po prostu przyjął zasady narzuconej gry. Dysponując niezbyt mocną pozycją po prostu przyczaił się, pełen lęku ale i wielkiej nadziei. Pełen… tak właśnie, pełen tego wyjątkowego uczucia, które doprowadza do orgiastycznego pienia poetów, muzyków, malarzy i całą resztę romantycznie nastawionej bohemy.
Cierpliwie znosił projekcję świata made by ciemnogród, delikatnie nacisnął stopą pod stołem na kapeć Kornelii, kiedy zbyt mocno zaprotestowała przy coraz mocniejszej tyradzie pana Janusza.

- Tak proszę pana. Nie wszystko oceniamy tak samo, ale są granice świętości, po których przekroczeniu musimy być zjednoczeni i stanowczy. Każdy facet wie, kiedy musi działać, każda kobieta musi czasem posłuchać bez obiekcji swojego mężczyzny. Nawet jeśli jest to tak wyjątkowa, inteligentna osoba jak Kornelia. Oby wszystko się szybko wyjaśniło, bo to napięcie nie jest dobre dla nikogo. Prokurator Piszczel na pewno znajdzie i osądzi skutecznie kogoś, a my wrócimy do normalnego życia, jak i nasz prezydent mam nadzieję. Nikt nie zasługuje na tak podłe potraktowanie, by być ofiarą politycznych rozgrywek.

Próbował mówić tak, by każdy usłyszał to co chce usłyszeć. Przeżuwając kawałek smacznej pieczeni w grzybowym sosie, zastanawiał się, czy są jakieś granice, których by nie przekroczył, by nie stracić kontaktu z dziewczyną. Pewnie są, ale na pewno daleko i nie będzie potrzeby eksplorowania tak odległych i abstrakcyjnych dziedzin. Miał tylko nadzieję, że nie przesadził i rola którą odegrał przed Januszem nie będzie czerwoną kartką od Kornelii. Nie stał się i nie będzie sługą reżimu, na potrzeby chwili uzna jednak że argumenty wroga nie są totalnie bez pokrycia.

Wiedział, że pani Krysia jest mądrą kobietą, dlatego najbardziej bał się że zarzuci mu obłudę, zdemaskuje. Dlatego uważnie dobierał słowa, reagował niezbyt żywiołowo, nie potakiwał za gorliwie i nie przeginał w pochlebstwach.
Adrenalina płynęłą w jego zyłach, zdawało mu się, że zastąpiła całą krew. Nadmierne skupienie doprowadziło go do bólu mięśni. Czuł się jak po wyczerpującym treningu.

Przeprosił na chwilę i skorzystał z toalety, a w drodze powrotnej na małej zółtej karteczce, zabranej z półki przy telefonie skreślił tylko szybkie cztery słowa. Zwinął ją niczym więzienny gryps i lawirując niczym jakiś pokręcony Houdini, wcisnął papierek w dłoń Kornelii.

Wykręcił się od kolejnego podejścia do drinków i zmęczony przeprosił wszystkich, kładąc się spać przed 23-cią. Nawet nie w głowie było mu wykradać się ze swojego pokoju. Ten dzień był z jakichś powodów ważny, tak czuł i tak go odbierał Kacper. Miał tylko nadzieję, że nie zrobił z siebie durnia w Jej oczach. Oczach które na pewno już odczytały.

“Przepraszam za dziś. Musiałem”

Spał jak zabity. Krew nie zalewała go dziś we śnie, nie szemrała swej przerażająco purpurowej pieśni. Krew zabijanego, anormatywnego chłopca chyba wstydziła się za jego dzisiejszy konformizm i urażona wycofała się z jego podświadomości. Kacper wyspał się naprawdę dobrze.
 
__________________
Pусский военный корабль, иди нахуй
killinger jest offline