Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2023, 20:21   #17
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Noc z wtorku na środę

Karol

Brzęk tłuczonego szkła wypełnił pusty hol szpitala.

Huk – zdaniem Karola – był ogłuszający, chłopak aż przykulił barki, oczekując, podświadomie, że nie tylko szkło, ale i kawałek ściany się zawali, może nawet na niego. Czekał na wycie alarmu, tupot wielu par podkutych butów, szczekanie psów.

Nic takiego się nie zadziało.

Było już mocno po północy, światła były przygaszone, a Karol wypadł nie na korytarz oddziału, czy SOR (które mimo późnej pory zawsze zawalone były ludźmi) ale na część administracyjną. Szedł energicznym mijając po pokoje opisane „Księgowość” „Archiwum medyczne” „Dział rozwoju i promocji”. Czyżby rzeczywiście nikt się nie zorientował? Serce pompowało krew przepełnioną adrenaliną, , uczycie strachu i osaczenia mijało powoli, zastąpione euforią

- Hej! Zatrzymaj się! – usłyszał gdzieś za plecami.
Taa… już się rozpędza. Rzucił okiem za siebie – jakiś okrągławy staruszek, który pewnie w ciągu dnia dorabiał na szatni, a po nocy drzemał w pustym kantorku zbliżał się do niego świńskim truchtem. Najwyraźniej zaalarmowany brzękiem szkła. Miał szanse dogonić chłopaka za jakieś dwa dni. Karol niesiony adrenalina wydłużył krok i zbiegł szerokimi schodami prowadzącymi do wejściowych drzwi.

Oczywiście, główne skrzydło było zamknięte, ale z boku dostrzegł strzałkę z napisem „Wejście dla personelu”. Przebiegł przez pustą szatnię , wypełniona wysokimi , metalowymi szafkami, podobnymi do tych w jego szkole, tylko bardziej obdrapanymi i smętniejszymi.

Drzwi prowadzące na zewnątrz – jak zakładał, po przeczytaniu napisu „Wyjście” - zamykane były na przekręcaną gałkę. Modlił się, choć zwykle nie po drodze było mu z bogami, żeby drzwi nie były zamknięte na klucz. Stare zamki potrafiły być kurewsko mocne, jak się niedawno przekonał.
Chwycił wyślizganą przez lata użytkowania gałkę i spróbował przekręcić, dłoń obślizgnęła się – jakiś smar? – zaklął i zerknął na wnętrze dłoni. Ręka była wilgotna, w słabym świetle szatnianej żarówki dostrzegł coś ciemnego, lepkiego przez chwile nie rozpoznawał, a co chodzi, ale po chwili się zorientował – krew. Musiał zahaczyć i rozciąć przy wybijaniu szyby. Nie czuł żadnego bólu.

- Stój ! – dobiegł go zasapany głos staruszka. Widać dzięki masie staruszek nabrał przyśpieszania. „Przyspieszenie jest wprost proporcjonalne do siły i odwrotnie proporcjonalne do masy” zakuta kiedyś w szkole formułka zadźwięczała mu z mózgu.

Jeszcze raz chwycił za gałkę, złapał mocniej i przekręcił – tym razem ustąpiła i drzwi otworzyły się lekko i cicho.

Karol wypadł na spowity mrokiem dziedziniec.


Kacper

Mieszczący się na parterze domu, zaraz obok schodów, na lewo od wejścia, pokój gościnny w domu Zawadzkich był miły, przytulny i schludny. Zdaniem pani Krysi, oczywiście.

Kacper widział niewielka klitkę, przepełnioną meblami, wielkimi … szalikami? , no, czymś z wełny, co leżało wszędzie, na podłodze, łóżku, krzesłach (co miało jakiś sens) oraz wisiało na ścianach (tego Kacper nie ogarniał). Jakby tych różnokształtnych szalików mieli za dużo i wszędzie je wpychali.
Panował dziwny zapach , nie żeby śmierdziało, trochę jak w suchej piwnicy, a trochę jakieś kwiatki. Kacper otworzył okno i od razu zrobiło się lepiej.
Najdziwniejsza jednak była pościel. Sztywna i zimna, jakby z grubego kartonu? Aż pomacał, nie to były normalny materiał, taki jak jego galowej koszuli. Tylko wyprasowany, i sztywny. Nie wiedział, jak to zrobili, że pościel była sztywna. Miał nadzieję, ze to nie ze starości. Ale nie. Pachniała normalnie, jak ta wyprana przez jego mamę.
Łózko było bardzo wygodne, pościel – mimo sztywności – przyjemna w dotyku. Zasnął szybko, zmęczony przeżyciami i emocjami.
Spał spokojnym snem młodego człowiek, głębokim i orzeźwiającymi.

Budził się powoli, dość niechętnie, organizm czuł, ze to jeszcze nie ranek
- Kacper – jakiś głos szeptał mu koło ucha.
- Kacper – czyjaś dłoń gładziła go po twarzy.
Otworzył oczy, było jeszcze ciemno, światło księżyca przesączało się przez firankę.

Kormelia pochylała się nad nim, czuł wyraźnie jej zapach . Wyciągnął dłoń, żeby dotknąć dziewczynę, ale zamiast skóry poczuł pod palcami lejący się materiał. Spojrzał uważniej - jej twarz tonęła w mroku, ale miała na sobie coś jakby srebrzysty, obcisły gorset i szal. Szła na jakiś bal? To było jego pierwsze skojarzenie. Dziwne, Kornelia nie ubierała się tak… nie mógł znaleźć słowa, ale jego mama powiedziałaby „nieskromnie”.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 16-09-2023 o 09:34.
kanna jest offline