10-09-2023, 17:15
|
#2 |
| Fulgrim był wysokim i milczącym mężczyzną. Wojownikiem, czy też najemnikiem. Być może księciem, bo na jego palcu spoczywał sygnet z jakimś herbem. Gdy tylko ktoś przyglądał się herbowi, Fulgrim chował dłoń w długim rękawie.
Zjeżdżał pierwszy, a gdy usłyszał głos swego Patrona, nerwowo spojrzał w górę, czy towarzysze go nie słyszą.
Nawet gdy był pewny, że są daleko, to i tak nie odważył się odpowiedzieć.
Prawa dłoń spoczęła na drewnianej tarczy, a z ust Fulgrima wydobyło się krótkie:
- Lumes
Tarcza zajaśniała ukazując ciemną postać.
Fulgrim nosił długi, poszarpany płaszcz z kapturem. Kolor trudno było określić. Była to jakaś mieszanka burego i brudnego szarego. Pod płaszczem była ciężka zbroja.
Na plecach nosił półtoraręczny miecz, a na lewym ramieniu tarczę. Drewnianą i okrągłą. Wyszczerbioną w kilku miejscach.
Zdjął kaptur odsłaniając twarz. Był mężczyzną pod czterdziestkę. Wydawał się być człowiekiem, albo półczłowiekiem. Oczy otaczał ciemny tatuaż, broda nosiła pierwsze znamiona siwizny, a ciemne włosy spinał z tyłu w niechlujny kucyk.
- Ktoś umie w pułapki? Bo mogą tu być.
Nie był elokwentny, ale jego głos był zaskakująco miły dla ucha. W kontraście do wyglądu.
- Jak kto z was umie, to przy mnie. Ja poświecę tarczą. Jak kto chce strzelać, to za mną.
I ruszył nie patrząc na tarcze. Jakby bał się spotkać tam znajomy herb.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 12-09-2023 o 08:35.
|
| |