Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2023, 11:49   #641
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Brainbridge skinął głową. Jego jedno zdrowe oko zamrugało, a gdy Spoon nadal czekał powiedział:

- Wyjdź z pentagramu. I nie ważne co będzie się dziać, nie wchodź do środka.

Spoon stanął pod ścianą, najpierw upewniając się, że to ściana i gdy się o nią oprze, to nie zniknie za ukrytymi drzwiami. Po chwili przyszły jeszcze trzy kobiety i jeden mężczyzna. Ubrani w długie szaty i kaptury. Po nich pojawił się jakiś mężczyzna w jeansach i białym t-shircie. Spoon na moment poczuł ulgę, bo ten ostatni zdawał się nie pasować do wystroju mistycznej ceremonii równie mocno jak on sam. Mężczyzna w kapturze podprowadził tego w jeansach na środek pentagramu, po czym lśniące ostrze rozcięło mu gardło.

Zdawał się nie mieć pojęcia co się dzieje. Złapał się za szyje, jakby próbował dłońmi pochwycić ulatującą z niego duszę. Krew jednak nie spowalniała. Wylewała się przez palce zalewając t-shirt. Zakapturzony opuścił pentagram, a zakrwawione zwłoki w białej koszulce upadły na zakołkowanego wampira.

Brainbridge w dłoni miał jakąś księgę i czytał coś w języku, którego brzmienie wywoływało ciarki na plecach. Nagle, w małym ciasnym pomieszczeniu zaczął wiać wiatr.

***


Chun Hei stała o pół kroku za Catheriną. Również patrzyła na miasto.
- Gdy staniesz przed nim, to poczujesz, że on jest bogiem i oddasz mu wszystko, co on zechce nie pragnąc nic w zamian. Im większą zabierzesz obstawę, tym więcej luf będzie skierowane w twoją stronę. Ja, będąc tutaj chciałabym mu ściąć głowę i zatknąć na kołku. Ale tam… Tam on jest bogiem. Nie mam w sobie siły, żeby stanąć przeciw niemu. Ale wydaje mi się… wydaje mi się, że z tym przywróceniem go do życia jest coś nie tak. Jakby się bardzo śpieszył.

***


Spoon nie miał pojęcia ile czasu minęło. Zastanawiał się, czy w obecnej sytuacji czas w ogóle płynął. Działo się tak dużo dziwnych rzeczy, że fakt cofajacych się wskazówek nie zaskoczyłby bardziej. Trup w okrwawionej koszulce i z ziejącym otworem od jednego, do drugiego ucha przez środek krtani stał i wpatyrwał się w Brainbridg’a.

- Twój pan zginął, a ty jesteś w mojej władzy - przemawiał mag z połową twarzy.

- To tylko czasowa niedogodność - odpowiedział stojący trup, od niechcenia wkładajać okrwawione dłonie do kieszeni jeansów. - Twoja magia jest żałosna. Moi słudzy już idą po was. Przywiozłeś mnie wprost do waszej siedziby. Głupi ruch.

- Twoje wezwania nie wychodzą poza barierę. Twoja magia nie działa w tym ciele.
- Tak?

Ciałem człowieka w białej koszulce zaczęły targać drgawki. Jego oczy zaszły czernią i po chwili z jego ciała zaczynała się sączyć gęsta i czarna substancja. Tak czarna, że zdawała sie wręcz pochłaniać światło w pomieszczeniu. Dziwne Zombie powstałe z połączonych czarów Brainbridge’a i Rogera de Camden ruszyło wprost na starszego Czarowników. I wtedy wybuchło rozbryzgując czarną maź na wszystkich.

Kobieta stojąca najbliżej Spoona padła pierwsza. Na oczach Brujah jej ciało postarzało się i umarło. Z ładnej dwudziestolatki stała się pięćdziesięciolatką, potem kurczącą się osiemdziesięciolatką.A potem zaczynała przypominać zasuszoną mumię., tylko po to, by zmienić się w kości leżące w prochu.

Po drugiej stronie pentagramu ten sam los spotkał mężczyznę. Brainbridge zaś odrzucił księgę i uniósł siłą umysłu zakołkowane ciało Camdena.

Spoon poczuł jak wokół niego temperatura rośnie. Płomienie świec były teraz wysokie na pół metra, ale z każdej kropli czarnej mazi wokół rozlewała się żywa ciemność. Tak czarna, że nawet jego zmysły nie mogły jej przeniknąć. I wtedy go usłyszał.

- Pomóż mi.

Nekromanta odezwał się wprost w jego głowie. Bezbronne ciało unoszące się w powietrzu, z kółkiem w środku. A jednak w tej chwili prosił Spoona o pomoc. A Brujah wiedział, że być może ma przed sobą najważniejszą decyzję w życiu. Brainbridge kompletnie nie zwracał na niego uwagę, skupiał się na swoim ognistym zaklęciu.

***


Cath poczuła, że Mitra ją wezwał. Nie mogła już dłużej grać na czas. Szła w stronę swego Boga osłaniana przez Chun Hei i ekipę Brujah. Czuła na sobie wagę każdego kroku. Im bliżej podchodziłą tym bardziej czuła na sobie ciepło słońca. Słyszała też dziwny dźwięk. Potrzebowała chwili, żeby uświadomić sobie, że to helikopter. Czy to możliwe, że wracał Antigen? Z jednej strony czuła, że to ostatnia chwila, żeby ostrzec swojego Pana i zyskać jego przychylność.

Z drugiej strony jeżeli wrócili, to byli lepiej przygotowani. Na tyle dobrze, żeby zabić Mitrę. Mogła spróbować wyprowadzić go w pole. Odsłonić na atak. I być może zyskać przychylność najszybciej rosnącej siły w Londynie? Żadna decyzja w życiu szlachcianki nie miała takiego znaczenia jak to.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline