Kiedy Spoon usłyszał polecenie Brainbridga posłusznie się do niego zastosował i wyszedł z pentagramu. Traktował magię z dużą dozą respektu. To nigdy nie była jego działka. To Bru ogarniała takie rzeczy.
Robiąc dobrą minę do złej gry oparł się o ścianę w luzackiej pozie. Pokazując jak bardzo cały ten rytuał nie robi na nim żadnego wrażenia. Oczywiście subtelnie sprawdził czy ściana to ściana – bo z czarodziejami nigdy nie można być pewnym nawet takiej kurwa podstawowej rzeczy.
W milczeniu obserwował jak pojawiały się nowe postacie. Kiedy zjawił się mężczyzna w jeansach natychmiast przykuł uwagę Bruhja. On też tu nie pasował i chwile później uniósł brwi kiedy go zarżnięto. Widać w stresie pomylił go z wampirem.
Czując metaliczny zapach w powietrzu zagryzł usta obserwując egzekucje i lejącą się krew. Jego bestia natychmiast wskoczyła na szybsze obroty wyczuwając strach. W pomieszczaniu zaczął wiać wiatr.
It is show time…
Martwy człowiek stał dalej w końcu padły jego pierwsze słowa.
Pierwsze słowa w których Spoon rozpoznał Camdena. Kurwa arogancki jak zawsze!
Gdy oczy mężczyzny zrobiły się czarne Spoon spiął się instynktownie wyczuwając zagrożenie i… chwilę później otaczające go wampiry zaczęły ginąć.
W tym kobieta obok niego… Bloody hell. Mało brakowało!
W przerażeniu rozglądał się obserwując żywą pełzającą ciemność. Nie chciał, nie chciał tu kurwa być!
Wtedy Brainbridge uniósł Camdena i Spoon w jednej chwili zrozumiał, że tu już nie chodzi o wskrzeszanie czarnoksiężnika. Tylko o jego zniszczenie!
Rozszerzył oczy z przerażenia!
Nie tak to wszystko miało wyglądać. Nie tak to planował.
Camden zaatakował ludzi Brainbera i ten chciał go teraz tak po prostu zabić…
Kurwa ostrzegał ich…
A Camden… mimo wszystko był uwięziony. Uwięziony przez niego.
A teraz zagrożony. Zagrożony całkowitym zniszczeniem.
Nagle Spoon usłyszał w głowie głos schwytanego czarnoksiężnika i momentalnie zagęścił krew. Czas zwolnił. Niemal się zatrzymał.
Teraz miał czas na podjęcie decyzji. Najprawdopodobniej najważniejszej decyzji w swoim nieżyciu.
Stanęła mu przed oczami Cath, jego śliczna barmanka i tajemnicza morderczyni. Stanęła mu przed oczami scena w elizjum i wiwatujący tłum.
Zobaczył Markusa i Arwyn… Chun hei.
Zobaczył Tonego, Qwertego i Utę.
Potem mignął mu przed oczami Przerażony wzrok dziewczyny w magazynie zanim wgryzł się jej w szyje.
Pogardliwy wzrok Yusufa, gdy wymierzał mu karę.
Zaraz potem zobaczyl twarz Brusilli, Mitry i Camdena.
Nie mial złudzeń że to były potwory…
Takie same jak…
on sam.
Kogo chciał oszukać? Nie mógł być nikim innym niż był. -Jak? - zapytał Camdena. Przenosząc wzrok to na płonące świece to na Brainberga.
Czekał na rozkaz gotów też improwizować z prędkością uderzenia gromu by zrobić wszystko co w jego mocy by ocalić czarnoksiężnika.
Nie miał złudzeń że jak on tu teraz zginie, on z ręki Mitry zginie razem z nim.
Ostatnio edytowane przez Rot : 22-09-2023 o 08:13.
|