Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2023, 14:12   #20
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Środa, tuż przed świtem

Karol


- No więc – zaczął Gustaw, pociągając kolejny łyk , zimna Łomżunia dobrze wchodziła. – Mamy stan wojenny, czy wyjątkowy, jeden chuj. Nocą psiarnia jeździ po ulicach ze szczekaczkami. – zaśmiał się z swojego żartu. – Tak gra słów, czujesz? Psiarnia i szczekaczka. Dobre, nie?

Karol skinął głową. Czuł. Pozostali widocznie poczuli bardziej, bo zarechotali.
- Nie wiem, czy już pałują, jak na marszu niepodległości – puścił oko do Karola – ale pewnie chcą. Jak to psy.
- Więc najpierw był zamach.. czy inne chuj wie co. No, w każdym razie ten .. jak mu tam.. no, zawsze sobie kojarzę z takim Serialem Malanowski i partnerzy, zaczęłam oglądac, bo myślałam, ze będzie o pedałach, ale nie i się wciągnęłem… do rzeczy.

Zorientował się , ze nieco odpłynął od tematu.
- Malanowski.. Malinowski. Na Malinowskiego zamach, wielka smuta i poruszanie, te sprawy.
- Ale żyje?
– zapytał Karol.

- Kto go tam wie.. mówili, że zamach i to wszędzie, i normalnej telewizji, i w nienormalnej, nawet na fejsie. No, dopóki neta nie odcięli, mutantowe połamańce. Ale nie widzą, jak. I czy żyje. No, nic nie wiedzą. Znaczy wiedzą, ale nie mówią. Mutanty mają się rejestrować, w rejestratorniach. Więc, przynajmniej teraz będzie wiadomo, gdzie te pojeby się gromadzą, nie?
- Na mój nos
– dotknął w znaczący sposób swojego narządu powonienia – to albo ruskie, albo mutantsy. Najpewniej w zmowie są, żeby przejąć nasza demokrację i oddać nasz kraj w obce ręce, zabrać nam umiłowana ojczyznę. No, ale oficjalnie nie wiadomo. Jutra ma być konferencja, w samo południe. Maja więcej powiedzieć.

Pochylił się w stronę chłopaka i i walnął go w ramę.
- I teraz najlepsze, Karol. Najlepsze. Apelują, żeby prawdziwi Polacy wstępowali do Służby Cywilnej. S.C. Bo wojska za mało. Taka prywatne armia. Znaczy państwowa , cywilna armia. Mundur, żołd i uzbrojenie. Do patrolowania ulic i zapobiegania zamieszkom.
- Idziemy jutro się zgłosić z ziomalami, o 8 otwierają. W radio mówili, zapisałem
– zerknął na zabazgrany kawałek opakowania po pizzy i odczytał: - środki administracji publicznej – ki chuj? - urzędy dzielnic i gmin, MOPSy i GOPS. MOPS to wiem, po zasiłek chodziłem. No i dzwonić, 808 123 123. Ale tylko stacjonarki działają.
- Jutro idziemy, dziś rano, znaczy. Jesteś z nami, Karol?


Kacper



Doświadczenie Kacpra – życiowe, ale i też seksualne – nie było szczególnie wielkie. Był młody, napalony i zakochany do szaleństwa. I postrzegał świat z jedynej możliwej w tym momencie perspektywy. Swojej.
Któż mógł więc go winić, że kiedy przyjechała winda, aby zabrać go do nieba bram, skorzystał bez sekundy namysłu?

Nie miał pojęcia o tym, ze seksualność kobiety rozwija się w toku doświadczeń. Nie wiedział, ze dziewczyna rozbudza i ośmiela się z każdym kolejnym krokiem bliskości, który przechodzi z kimś dla niej wyjątkowym.
Nie mógł wiedzieć, że pozycja która mu oferowała nie bywa wybierana na pierwszy raz.

Nie mógł też wiedzieć, że dziewczynka w wieku Kornelii nie może zachowywać się naraz jak lolitkowata bohaterka filmów soft-porno i doświadczona seksualnie kobieta. Ze nieśmiałość przeważa nad wyuzdaniem.

Chyba, że dziewczyna wie, co robi, praktykowała i ma duże doświadczenie. Ale to nie jego słodka Wisienka, prawda?

Tak więc popłynął. Nie mogło być inaczej.

Potem snuli plany na przyszłość, a on pożerał wzrokiem jej obnażone ciało. Potem znów dawali sobie rozkosz, a w zalanym endorfinami umyśle Kacpra ciągle nie zaświtał nawet cień podejrzenia.

A potem jego bogini otworzyła drzwi.

- E… Kacper? – zapytała Kornelia.

Stała za drzwiami do pokoju gościnnego, zarumieniona od snu, lekko potargana, ubrana w kusą koszulkę nocną na ramiączkach – bawełnianą, w małe, czerwone serduszka. Wyglądała uroczo, niewinnie i słodko.

Kacper najpierw poczuł erekcję, dopiero potem zorientował że coś jest nie tak.
- Wisienko? – zapytał, kompletnie oszołomiony. – To nie tak, jak myślisz..
- Chcesz się dołączyć, mała?
– zapytała bogini, lustrując Kornelię spojrzeniem. – Twój chłopak zdobył właśnie nieco doświadczenia, na temat zaspokajania kobiet, może to być dla was ciekawe…
Sięgnęła po majtki, potem zaczęła zapinać haftki gorsetu od sukni.

Korneli stała oszołomiona, przenosząc spojrzenia z Kacpra, który nieudolnie próbował zakrywać się pościelą, na ubierającą się dziewczynę. Kobietę . Wpadające przez firankę światło brzasku oświetliło jej postać. Wyglądała dziwnie, jakby właśnie urwała się z jakiegoś LARPa o syrenkach, lub innych średniowiecznych wojowniczkach. Widać było wyraźnie, że ma podobną do Kornelii budowę, ale na tym podobieństwa się kończyły.

Owinęła się szalem, a potem usiadła na parapecie. Jednym , zwinnym ruchem przerzuciła nogi . Przed zeskoczeniem na trawnik spojrzała jeszcze na Kacpra.
- Będą z ciebie ludzie – powiedziała. – Jak coś: Alex, Szpital Wolski.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 20-09-2023 o 06:03.
kanna jest offline